Wolę być wiedźmą niż starą babą – Zofia Adamczewska
W domu Chłopa i Baby wszystko jest stare, nie tylko oni. Ciągle się coś psuje i nie zawsze można to naprawić taśmą naprawczą i trytytką. Pewnego dnia pralka zaczęła się wściekle tłuc. Baba przypomniała sobie takiego jednego Jacka, który myślał, że umie tańczyć i kręcił Babą w kółko w rytm piosenki Rivers of Babylon aż wyrżnęła jak długa na podłogę remizy. Jeszcze wtedy nie była starą babą ale ten upadek był początkiem życiowych klęsk i nieszczęść bo to Chłop pomógł się jej pozbierać do kupy i tak już zostało na zawsze a pieprzony Jacuś dalej kręcił dziewczynami jak pralka.
Pralka, właśnie! Tłukła się tłukła i zdechła. Będziesz teraz prać w jeziorze – powiedział mściwie Chłop bo jeszcze pamiętał chichot Baby, która kazała mu kosić trawnik sierpem a sama pocięła kabel kosiarki w pięciu miejscach.
Nie będziesz trwonił spadku naszych dzieci – wrzeszczała. Jaka nowa kosiarka, po co nowa kosiarka, co to jest dwadzieścia arów, mój tatuś kosił kosą żyto wysokie jak las, pół hektara w godzinę, we wsi mówili na niego Bizon!
- Bo był wielki, garbaty i kudłaty – mruknął wtedy Chłop.
- Będziesz prać w jeziorze! Po co ci pralka, moja matka tak się brzydziła brudnej pościeli, że nosiliśmy wszystko do pralni w mieście a ty się nie brzydzisz to możesz prać w jeziorze.
- To mieszkaliście na wsi? - zdziwiła się Baba. - Nie, ale tak się mówi w mieście jak się wychodzi po coś z domu „idę do miasta” – pouczał Chłop, który całe życie się wymądrzał.
Mówi się idę na pole – mruknęła Baba. Czterdzieści lat się ze mną kłócisz o byle co. W telewizji jest taki przystojny hydraulik, który już dziesięć lat naprawia pralkę, on ma cierpliwość – westchnęła i zanuciła melodię dłuższe życie każdej pralki…