Nie o wszystkim, ale o rzeczach ważnych najbliższej rodzinie mówię. To jest dowód zaufania – dać czas na zrozumienie i akceptację. Dzięki otwartości można uniknąć nieporozumień, plotek i niedomówień.
To nie jest łatwe. Kiedy dostałam pierwszy wynik rezonansu głowy, powiedziałam w pracy – dziewczyny, przez jakiś czas mnie nie będzie bo mam guza mózgu. W tym momencie mojej najbliższej koleżanki nie było w pokoju, wiadomość rozeszła się szybko i ona miała do mnie żal – bo wiedziała że czekam na wynik, wiedziała o moich dolegliwościach najwięcej, a o diagnozie dowiedziała się ostatnia.
To dość skomplikowane do wytłumaczenia ale właśnie przekazanie tej wieści było najtrudniejsze tej osobie. Mówię tu o relacjach koleżeńskich, nie rodzinnych. Czułam, że to nie będzie łatwa rozmowa, może nawet poleją się łzy. Nie byłam gotowa na emocje.
Tajemnice nie są dobre. Tajemnica wyklucza wsparcie.
Rodzina i znajomi mogą tworzyć ważną grupę pomocową. Nie gwarantują od razu wszystkiego ale dają sygnał – jestem, gdy będziesz potrzebować.
Szanuję decyzję kiedy ktoś ukrywa chorobę – bo się będą martwić, bo będą gadać, bo nie uwierzą, zlekceważą. Tak też bywa.
BTW - nabyłam książkę! Dotarła i teraz biorę się zaczytanie! :)
OdpowiedzUsuńDwie sprawy
OdpowiedzUsuńPrzekazywanie takiej wiadomości komuś, o kim się wie, że się zaleje łzami i będzie rozpaczać jest bardzo trudne, bo zamiast być pocieszanym trzeba pocieszać
Drugie. Jestem beznadziejna w ukrywaniu, najbliżsi a nawet trochę dalsi męża wiedzieć, nie ukrywałam swojej choroby przed nikim
To zalezy od okolicznosci. Kolezanka w pracy powiedziala i co. Zabrano jej wiele obowiazkow, co ja ucieszyla ale po zwolnieniu juz nie miala pracy. Czasem tez jest tak, ze ludzie reaguja w najnieprzyjemniejszy sposob; zaczynaja unikac. Bliskim tez pewne wiadomosci podaje sie wtedy gdy to cos jest pewne i wymaga konkretnych dzialan rowniez otoczenia. Wiele osob robi z tego tajemnice i maja do tego prawo. Ale wtedy musza sobie sami radzic i sobie radza. Lepiej lub slabiej. Ludzie sa bardzo rozni co jest i bogactwem jak i kleska. Co do publicznym mowieniu o swoich chorobach... hmmm kazdy sam o tym decyduje i ponosi konsekwencje: dobre i te nie zawsze najlepsze. Byc moze, ze niektorym mowienie o tym otwarcie pomaga i wtedy nalezy o tym mowic. Moze to mowienie pomoze tez innym? Pewno tak!
OdpowiedzUsuńJa mam taką zasadę, ze nie kłamię. Nie zawsze jednak mówię całą prawdę
OdpowiedzUsuńKoleżanka w pracy zrobiła ze swej choroby nie tyle tajemnicę, co odrzuciła wszelką pomoc i próby kontaktu, w dodatku oceniła nasze zainteresowanie jako litość i wścibstwo. Gdy wróciła, miała wielką ochotę gadać z każdym o tym co przeszła, ale my już niekoniecznie...
OdpowiedzUsuńTo nie ta, która miała guza mózgu.
Szczerość to klucz do tej bramy.
OdpowiedzUsuń