niedziela, 8 września 2024

nieidealna

 



To nie jest podsumowanie bo to przecież nie koniec. Ale 41 lat małżeństwa to całe dorosłe życie. Było szczęście i radość, ucieczki i powroty, zgoda na niewygodę, śmiech i łzy. Marzenia o małym białym domku na wsi  i bezustanne starania o ten cholerny domek. 

On mnie chciał nosić na rękach  zepchnąć ze schodów a ja mu chciałam kupić wszystko co chciał porąbać siekierą samochód. 

Na szczęście po 35 latach gry o tron połączyła nas  zgodna, bezwarunkowa miłość do niebieskookiej blondynki. 

Kocham moją rodzinę. Zaraz odpiszecie - wiemy!

Dziękujemy za życzenia i gratulacje i za medale za odwagę ;) 

sobota, 7 września 2024

zima za 100 dni

 Dziwaczne rośliny - na wiosnę wypuszczają liście i zasychają a dopiero jesienią kwitną na bezlistnych łodygach. Należą do  roślin wskaźnikowych. Zimowity zwiastują śnieg za 100 dni.  Dodam, że zimowit jest też nazywany roślinnym arszenikiem. 


zimowity


anginka i kosmos


Taki bukiecik sobie zrobiłam, geranium w tym roku rośnie mi w gruncie i jest tego wielki krzak a ja bardzo lubię ten zapach więc rwę do wiązanki. 
Geranium ponoć posiada tajemniczy składnik wspomagający spalanie ale nie wiem czy to prawda, nie będę próbować choć kusi.  
 


piątek, 6 września 2024

klimat nam się zmienia

 Nie pamiętam takiej pogody. Pamięć ci  szwankuje wiadomo dlaczego. Przez wiele dni od rana do wieczora niebo bez jednej chmurki, słońce bezlitośnie wypala roślinność, wieje suchy, porywisty wiatr. Noce są ciepłe ale dają wytchnienie od upału. Otwieram szeroko okna aby przewietrzyć nocą dom, rano trzeba je zamykać i zasłaniać. Trudno jest utrzymać w domu znośną temperaturę, gotuję mało i krótko aby nie rozgrzewać dodatkowo kuchni. Zarządziłaś odchudzanie to nie smażysz i nie pieczesz cwaniaro.

Szkoda mi dzieciaków, które pewnie przegrzewają się w pomieszczeniach szkolnych. Pracowałam w trzech szkołach i tylko w jednej z nich nie było duszno bo mieściła się w starej kamienicy a w klasach było czasem zaledwie dziesięcioro uczniów. 

Hania jest dzielna i radzi sobie. Najbardziej przeszkadzają jej dzwonki. Stoi w kolejce do sklepiku i przed nią są jeszcze dwie osoby a tu dzwonek!

Pobiegły za nauczycielem który uczył je w przedszkolu bo chciały się przywitać i nie zdążyły, bo dzwonek!

Poszły do toalety..

Zaczęły jeść..

dzwonek, dzwonek, dzwonek

Moja wnuczka opowiada z takim zaangażowaniem, z taką radością o zajęciach, o spotkaniach, o zakupach do szkoły - babciu zobacz jaki mam piękny zeszyt, nową sukienkę..

Uwielbiam. I to, że zjada cały kotlet mielony bez grymaszenia również uwielbiam.  

Ta pogoda mi nie przeszkadza, nawet ją lubię bo wolę ciepło i słońce niż zimno. Nie jest źle. Na ból głowy mam dobre leki, nie muszę pracować, wychodzę do ogrodu rano i wieczorem, w dzień chronię się w domu. Ale szkoda mi roślin. Sąsiad wykosił trawnik i ma spaloną ziemię. U nas niekoszony trawnik nie wygląda dobrze ale jest zielony. Podlewamy to, co w doniczkach i to, co nie daje rady ale to niewiele pomaga bo słońce za mocno pali i rośliny umierają. Ptakom, kotom, jeżom i owadom zostawiamy w ogrodzie wodę. 

Czyjś ciekawski kot zaglądał nocą przez  kuchenne okno i strącił ceramiczną sowę z parapetu. Wiem że kot bo są odciski łap! 

Z cyklu kochany pamiętniczku



środa, 4 września 2024

trochę pokręcona notka

 Sprawdzacie czasem co obdarowany zrobił z przedmiotem, który dostał? Ja nie. Dawniej dostawaliśmy prezenty przechodnie i to mnie śmieszyło ale nie podzielam oburzenia, gdy ktoś zamiast zjeść czekoladki daje je komuś. Albo alkohol. 

 Bo przecież jeśli ktoś mi coś da to to coś jest moje więc mogę z tym robić co chcę. Chyba że darczyńca wyraźnie zaznaczy - Klareczko, to jest dla ciebie, nie rozdawaj tylko wykorzystaj. Bo ja lubię się dzielić. W pracy miałam zaprzyjaźnioną koleżankę i byłyśmy umówione, żeby mnie pilnowała i nie pozwalała mi rozdawać naszych rzeczy. Ale i tak rozdałam kilka parasolek, kubków, sztućców, cukru czy herbaty nie ma co liczyć. 

Krzysiek długo dawał znajomym do czytania różne stare czasopisma a ja sobie robiłam żarty mówiąc, żeby czytali bo on będzie odpytywał z treści.  

Babcia dała nam wiosną dużego koleusa (to taki kwiatek w doniczce) i on się rozbił i połamał, i my całe lato chodziliśmy koło niego na palcach żeby odrósł bo co to będzie jak babcia o niego zapyta! 

Jakiś czas temu znajoma dała swojemu synowi pieniądze na remont mieszkania a on kupił sobie nowy samochód i była straszna awantura. 

A, już wiem o czym miałam pisać i miała to być krótka notka. Bo Krzysiek namiętnie robi odkłady i sadzonki i oczywiście rozdaje je. I dał parę roślin mojej siostrze, która poczuła się zobowiązana i kiedyś opowiadała mi, że się martwi bo przyszły sarny i wszystko zżarły. No i trudno, ukopiemy nowych sadzonek i pod każdą położymy sierść psa bo sarny psów się boją więc uciekną. Tylko Mikulina nie jest kudłata, dlatego musimy przygarnąć drugiego psa! Albo zawieziemy krzaki i psa :P

Nie wiem jakie zdjęcie wstawić żeby było na temat, może być koleus albo pies albo coś. 

wtorek, 3 września 2024

w sumie nie jest źle

 Nie wiem co to będzie. Tracę pamięć, gubię słowa. Dziś zamiast "Hania wychodzi o 15;10" powiedziałam 13;10. To była bardzo ważna informacja. Na szczęście na lodówce jest plan zajęć. 

Nie chcemy, aby nasza wnuczka siedziała całymi godzinami na świetlicy a zajęcia szkolne ma na zmiany - raz na ósmą, innym razem na jedenastą. I tak już to dziecko od pierwszego roku życia spędza większość dnia a to w żłobku, a to w przedszkolu, bo wszyscy dużo i długo pracowaliśmy. 

Poza tym przyznaję się - lubię ten czas z Hanią. Ona ma bardzo pogodne usposobienie, jest wesoła, dużo się śmieje, żartuje, śpiewamy, wygłupiamy się. Często boli mnie głowa i wtedy potrzebuję chwilę odpocząć, moja wnuczka wie, że jestem chora i rozumie to. Już nie biegamy po ogrodzie a jak gramy w piłkę to ja siedzę na huśtawce która spełnia rolę bramki i bronię nogami. 

Trzymam się. Jest łatwo bo mam tolerancyjną rodzinę. Wiecie jak to jest. Męża poznaje się kiedy żona choruje, żonę gdy mąż straci pracę itd. U nas to się sprawdziło. Kiedy mąż tracił pracę, ja poszłam sprzątać, kiedy zachorowałam,  mąż nauczył się myć podłogi. Damy radę.