„Patrzę na nas”. Długo nie wiedziałam, jaki tytuł ma mieć ta książka. Miałam ją poukładać dużo wcześniej ale nie miałam ani sił ani czasu, a potem zachorowałam i zamiast słów, które podczas pisania układają się w myślach jak puzzle miałam w głowie guza, który nie dawał o sobie zapomnieć ani na chwilę. Chciałam zdrowieć i wydawało mi się to oczywiste – wyzdrowieję i znów będę taka jak dawniej. A to tak nie działa. Ja już o tym wiem – nigdy nie będzie tak jak dawniej.
Bardzo bym chciała, żeby moją książkę przeczytały kobiety, które wstydzą się przyznać do tego, że pracują fizycznie, kobiety, które godzinami myją podłogi, dźwigają towar, stoją przy taśmie, wstają po ciemku i wracają do domu po zmroku, tłoczą się w autobusie i zarabiają najniższą krajową a potem mają najniższą emeryturę. Nie musicie się wstydzić, jesteście pracowite, dzielne, uczciwe i odważne! Niech się wstydzą ci, co się ze sprzątaczek wyśmiewają i gardzą nimi. To tylko praca, poza nią macie wiele innych ról.
Bardzo bym chciała, aby Anna Matysiak, która podjęła się redakcji i wydania mojej książki, nie straciła finansowo na tym projekcie. Nie mogę działać w dystrybucji, nie czuję się na siłach. Prosicie mnie, abym zajęła się wysyłką książek za granicę ale ja nie dam rady. Mój mąż wszędzie mnie wozi, nie mogę go obarczać dodatkowymi zajęciami. Na razie nie planuje się e-booka ani audio booka. Na razie zaplanowałam sobie czas do sierpnia. Żyć i dbać o siebie. Wtedy mam kolejny rezonans. I zobaczymy co dalej.
Tak się uśmiecham do tej książki, trochę się boję a trochę jestem dumna. Jestem strasznie ciekawa, co powiedzą koleżanki z pracy, co powiedzą mieszkańcy Jodłówki. I na koniec – to, że ktoś zna blog, to bardzo dobrze. Ale przecież ta książka może również trafić do czytelników, którzy bloga nie znają, i Klarki też nie znają.
Bądźcie dla mnie łaskawi.