Usiedli przy stoliku na zewnątrz lokalu i wspominali szkolne czasy. Szkolne traumy raczej – podsumowała Bożena. Przecież Boguś zawsze się jąkał, wszyscy o tym wiedzieli, to po co się tak darła na niego.
Ona nie wiedziała, jak mamy na imię. Wywoływała do tablicy numery z dziennika. Chyba w ósmej klasie przerabialiśmy lekturę z okresu okupacji i Boguś wyjąkał – z tymi numerami to podobnie jest na fizyce. Też się boimy jak nas pani Cięciwa woła po numerze do tablicy.
On z okna chciał wyskoczyć przy niej. Chłopaki go zdjęli a Cięciwa pół lekcji się darła na niego. To było pierwsze piętro, nic by mu się nie stało ale ona mówiła, że powie dyrektorce i wtedy Boguś pójdzie do poprawczaka, gdzie jest jego miejsce. Wierzyliśmy jej.
Numer siedem – nawet nie zaczynaj, widzę, że nie umiesz. Boguś stał, trzęsły mu się ręce. Dwanaście, powtórz to!
No ale Boguś nic nie zdążył powiedzieć – Tereska nie wiedziała, co ma powtórzyć. Siedem dwója, dwanaście dwója – pani Cięciwa wpisała oceny do dziennika a dzieci wiedziały, że na tym się nie skończy.
Ktoś się naumiał? - spojrzała na kulące się w ławkach postaci po czym trzasnęła w stół długą, szeroką linijką. Nie wytrzymam z wami, co za debile, co za klasa, będziecie rowy kopać, ulice zamiatać!
Mieli się spotkać na oficjalnym święcie szkoły, jubileusz, gala. Dostali zaproszenia, mieli potwierdzić. Nie wszyscy są miejscowi, nie wszyscy zostali w kraju, to był ten rocznik, któremu otwarły się granice – wyjechali i dziś mówią – nie, nie wrócimy, odwiedzamy, wspominamy ale tam jest nasz dom, nie tutaj.
Pani Cięciwa opowiada - trzydzieści lat przy tablicy, trzydzieści lat! Ja całe życie tutaj jestem, wiedziałam, z którego domu uczeń, czy coś z niego będzie, jaka matka taka natka, te matki takie zahukane były a teraz wielkie panie bo dzieci mają za granicą. Musiałam wcześniej odejść. Mogłam jeszcze pracować ale wolałam odejść, nie mam nerwów, nauczyciel teraz nie ma narzędzi.
Szczerze? - taką nauczycielkę zakopałabym żywcem gdzieś daleko w szczerym polu. Ja wiem, że praca nauczyciela jest szalenie trudna, dzieci to żywe organizmy a nie aniołki wycięte z bibułki , ale ta "Cięciwa" na nic innego nie zasługiwała. A każde dziecko zasługuje na szacunek.
OdpowiedzUsuńMiewałam podobnych. Ile niepotrzebnego stresu czekając, czy wybierze mój numerek...
OdpowiedzUsuńElla-5
My rozgryzywalismy logike tych numerkow; byla data, godziny, ogladany film, przeczytane wiadomosci w gazecie. Sprawdzaly sie albo i nie sprawdzaly. My jednak gralismy jak w totolotka. Zabawa byla - kto kogo przechytszy, kto wyjdzie z usmiechem na twarzy po skonczonej lekcji. Fajnie bylo. A takie oryginaly nauczucielskie zapadaja w pamieci. I nie wazne czy dobrze :))).
OdpowiedzUsuń