Robimy selekcję zabawek którymi Hania już się nie bawi. Pluszaki, książeczki, kolorowanki i wykreślanki, olbrzymi różowy miś i ta zielona papuga. Ptaszysko gada i śpiewa, świeci oczami i do tego, o zgrozo, idzie. A Kubuś też nie lepszy, gada, śpiewa i tańczy. Te zabawki są u nas w domu bo nikt by nie chciał takich rzeczy u siebie, bo nic tak nie męczy jak zabawa autkiem które wyje, trąbką albo bębenkiem. A może nie wszyscy o tym wiedzą? Rodzice małych dzieci wiedzą na pewno.
Jak będą zabierać gabaryty to wystawię ten karton przed bramę, może się komuś przyda.
Pamiętam, takie zabawki, które mieli moi synowie 😱 z utęsknieniem czekałam aż się popsują😁. Sama takich prezentów nie robię, wolę dać książeczkę, układankę lub coś co nie generuje hałasu. Ponoć takie hałasujące zabawki należy chować i dawać dziecku do zabawy w momencie kiedy pojawi się ofiarodawca😁 taka mała zemsta🫣
OdpowiedzUsuńAaaaaa! Wyjące zabaweczki to przekleństwo rodziców i dziadków.
OdpowiedzUsuńMoja miała magnetofon z piosenkami Gawędy i nagrane różne bajki. Z tego okresu pamiętam frazę :"ciuszku nablaj wody" ( czyli Kopciuszku nabierz wody), bo moja słodka córeczka po kilkunastu dniach opowiadała bajkę w duecie z głosem dochodzącym z taśmy magnetofonu. Chwilami naprawdę miałam ochotę wyskoczyć oknem. No i raz podpadłam straszliwie przyjaciółce, która kupiła małej....młotek, który przy uderzaniu.....piszczał. Wyleciał z domu tego samego dnia w którym został przyniesiony. Wiem- byłam i jestem wredna!
OdpowiedzUsuńJak kogoś nie lubiłam to takie zabawki ici dzieciom kupowałam
OdpowiedzUsuńMój syn wyraził zgodę na zakup przez nas zestawu perkusyjnego dla swojej córki, a naszej wnuczki. Talerze zdemontował już pod kilku godzinach.
OdpowiedzUsuńZgroza, czasami widuję samojezdne autka z atrakcjami, a rodzic idzie cierpliwie za tym hałasem, chyba nerwy ze stali!
OdpowiedzUsuńMój przyjaciel kiedyś "naprawił" synkowi taki samochód - odłączył jeden kabelek i miał spokój. A gdy synek płakał, że "tata mu popsuł autko", ten obruszył się, i stwierdził:
OdpowiedzUsuń- Jak to popsuł? Naprawiłem ci! Zobacz, jak cichutko teraz jeździ!
Kiedyś dałam wnuczce (wtedy około 3,5 letniej) grającą książeczkę z jakąś świąteczną melodyjką. Dziecko zabrało ze sobą prezencik do szpitala i bawiło się nim na sali pooperacyjnej. Pielęgniarki mówiły potem, że miały ochotę wyrzucić książeczkę przez okno. Ale kto by się w takiej sytuacji odważył?😉
OdpowiedzUsuńNo i niech ktoś mi powie, że kiedyś nie było lepiej. Nauczyłam się machać szydełkiem (w cichości ducha i ciała), żeby lalkę ubrać w falbaniastą suknię. Po latach się dowiedziałam, że to ścieg „muszelka”. A moje dzieci dostały „grajkę”, która rzeczywiście grała i zawodziła i nic poza tym. Dzieci są niezwykle kreatywne, jeśli nie mają wyjścia
OdpowiedzUsuńOj! Pamiętam to ptaszysko, pamiętam 😬😄
OdpowiedzUsuń