Jeśli ktoś planuje pisanie na emeryturze to może się srogo zawieść, czasem pamięć pozwoli na rozwiązywanie prostych krzyżówek i na tym koniec. Gubię słowa.
Dlatego napiszę dziś o moim zeszłowiecznym Tuchowie. We wspomnieniach ciekawe jest to, że każdy widzi nieco inaczej zarówno miejsca jak i zdarzenia.
Do Tuchowa zawsze było trudno się dostać, droga była byle jaka a autobus kursował rzadko. Do tego był przelotowy i zawsze pełen. Ile razy musiałam przebyć tę trasę na piechotę!
Teraz, gdy jedziemy samochodem, aż wzdycham z zachwytu i podziwiam te malownicze pagórki porośnięte jodłami i bukami, te zakręty, zza których znienacka wyłaniają się kolejne łąki, strumyk i znów las.
Nie znaczy to przecież że nie pamiętam trudów komunikacyjnych.
Tuchów położony jest w dolinie rzeki Białej i jest śliczny. Zawsze był śliczny.
Środek miasteczka wyznaczał rynek z ratuszem. Moje pierwsze wspomnienia to wysoki żywopłot i ławeczka, na której siedziałam z mamą i jadłam lody kupione u Górskiego. Musiałam być mała bo ten żywopłot wcale nie był wysoki dla dorosłego, mnie sięgał nad głowę.
Kamieniczki wokół rynku mogą być dla starszych mieszkańców zabawą w zgadywanie i tak je opiszę. Najważniejsza dla mnie część to ta, z której odjeżdżały autobusy. Parterowy dom z podcieniami, z jednej strony apteka a z drugiej prowadząca do kina alejka obsadzona różami i samolot! Prawdziwy, na postumencie, idealne miejsce na spotkanie, umawiałam się „pod samolotem” wiele razy. Wtedy przecież nie było internetu ani komórek, trzeba było ustalać miejsce i czas i cierpliwie czekać.
Ulica po prawej stronie to właśnie cukiernia Górskiego. Ciastka i lody. To była jedyna cukiernia w mieście i dość często już w kilka godzin prawie wszystko było wykupione.
Pewnego razu byłam z moją wychowawczynią w Tuchowie na jakimś konkursie gminnym i kiedy już napisałam, a było trudno i długo, pani powiedziała, że teraz pójdziemy w nagrodę na dobre lody i ciacho. I co? Lodów nie było, ciacha nie było i pani kupiła chałwę. Byłam strasznie głodna i zjadłam. Od tamtej pory na samą myśl o chałwie robi mi się niedobrze.
Kolejna kamieniczka to znów wspomnienia – restauracja Staromiejska, a raczej straszliwa, cuchnąca mordownia. Miałam tam dwa lata szkolnych praktyk. Wyobrażacie sobie restaurację bez bieżącej wody i z wychodkiem w podwórku?
Potem już sklep z galanterią „na schodkach” w narożnym budynku. Nie skręcamy na Jodłówkę, nie, dziś chodzimy tylko wokół rynku. Kiosk u Szaramy i kawiarnia Miś. Byłam tam może raz albo dwa dlatego nie napiszę o tym miejscu nic.
Pisać dalej?
Pisać, pisać koniecznie!
OdpowiedzUsuńFotka z przeszłości czy w miarę aktualna?
Śliczna jesteś -:)
a dzięki, sprzed 10lat
UsuńTak, urocza Klarka!
UsuńŻonaMietka
Pisz proszę :) Zawsze :)
OdpowiedzUsuńTak, pisać koniecznie
OdpowiedzUsuńJasne, że tak, pamięć płata figle i czasami tylko zdjęcia przywołują wspomnienia.
OdpowiedzUsuńWygadasz jak gwiazda z lat 50-tych, kropki i perły, cudnie!
jotka
lubiłam się stylizować na lata 50
UsuńKawiarnia Miś brzmi superzasto
OdpowiedzUsuńw kawiarni "Miś" siedziały przy oknie starsze panie, sączyły ze szklanek herbatę i patrzyły przez szybę na rynek
UsuńNo pewnie, pomogę zacząć „ w kawiarni Miś niejedna zakazana morda…” albo „ ten człowiek ze szramą przy kiosku Szaramy…” skończyły mi się czasowniki. Pisz, pięknie wyglądasz i każdy uwierzy
OdpowiedzUsuńnie bardzo pamiętam co było w kiosku u Szaramy, to było takie ciemne ponure pomieszczenie w kamienicy, a prawdziwy kiosk ruchu stał po drugiej stronie, niedaleko kościoła
UsuńPisać koniecznie! Wyglądasz znakomicie, nie ma znaczenia, że zdjęcie lekko po terminie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dorota L.
lekko :))))
UsuńPisać, Klarko. We wsi Dąbie urodził się i wychował mój Ojciec. Nigdy tam nie byłam, nie zdążył mnie zabrać w swoje rodzinne strony. Żałuję bardzo. Okazuje się, że mogłyśmy mieszkać niezbyt daleko od siebie i może spotkałybyśmy się w Tuchowie? Kto wie?
OdpowiedzUsuńwiele razy już niespodziewanie spotykałam kogoś i wołałam "jaki ten świat jest mały"
UsuńPisać!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPisać oczywiście jak najczęściej.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać Twoje wspomnienia z różnych miejsc. Z życia te prawdziwe, jak i takie które mogły się wydarzyć. A tak ogólnie to wszystko co piszesz. :))
Pozdrawiam Andrzej G.
:)
UsuńPisać, wspomnienia to wehikuł czasu 😍
OdpowiedzUsuńAż musiałem sam się przejść po tym miasteczku. Oczywiście, w Google Street, bo jeszcze się nie nauczyłem teleportacji. Spodobał mi się ten rynek - te niskie kamieniczki wokół ratusza, takie urocze. No, może z wyjątkiem tego kloca z napisem "Jubiler" - zupełnie tam nie pasuje.
OdpowiedzUsuńdawno nie byłam, aż sama pogoglam :)
UsuńPisać! Oczywiście, że pisać! Ciebie tak się czyta, jakby się oglądało piękne obrazy.🥰
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPewnie, ze pisz. Czytam i mam jakies dejavu. Ja chyba tez bylam w Tuchowie bo rynek i ratusz (urzad miejski), cukiernia Gorskiego (moze to jakis rod Gorskich zakladal w malych miasteczkach cukiernie?), podcienie oczywiscie tez, kino na koncu malej uliczki o nazwie ... hmmm Sojusz ( :)), apteka ze starym malzenstwem zwanych "aptekaszteszlekarz" i ... restauracja "mordowania" (nazwa Lubiana) i galanteria.... To miasteczka blizniacze chyba. Nie bylo tylko samolotu... , byl kosciol a umawialismy sie pod kasztanem, przy stacji kolejowej. Rozwspominalas mnie na ament :)))
OdpowiedzUsuńmoże dlatego tak lubię małe miasteczka, wszędzie podobne
UsuńChyba nie aż tak stare to zdjęcie. W tle powiewa flaga naszych braci ze wschodu.
OdpowiedzUsuńaż sprawdziłam, powiewa :)
UsuńTo flaga Tuchowa na budynku Ratusza. mMa
Usuńtak!
UsuńPisz dalej.
OdpowiedzUsuńmnie Tuchów kojarzy się z redemptorystami i pięknymi nieszporami.. słucham ich w Radiu Maryja ,kojarzą mi się z dawnymi czasami kiedy kościoły były pełne,do tego melodyka Pieśni....
fascynuje się tak8m klimatem ❤️
o odpustach w klasztorze gdzieś tu pisałam
UsuńKlarko - moze pamietasz ze pochodze z Tarnowa czyli rzut beretem od Tuchowa? Podzielam Twoje pochlebne zdanie o nim jako milym, przytulnym miejscu. Nie bylam w nim od lat, nie znam wiec wspolczesnego wygladu ale moge sobie wyobrazic.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Piszę o miasteczku z czasów komuny, teraz jest..obwodnica więc nawet nie wjeżdżamy do centrum
Usuńnie pytac. Pisac!!! A ja znowu chalwe uwielbiam ale moze dlatego, ze rzadko bywala. Dzieki Twoim opowiesciom czujemy sie mlodzi i piekni! Tfu co ja gadam. JESTESMY mlodzi i piekni;))
OdpowiedzUsuńi odważni, czasem się zastanawiam skąd czerpaliśmy siłę do życia w tych trudnych warunkach
UsuńZmieniło się wiele za naszego życia. Nieprawdaż ?
OdpowiedzUsuń