sobota, 1 marca 2025

poganiam wiosnę

 

wstawiłam do wody kilka patyków z czereśni i zakwitły

Miałam w Tuchowie dwie koleżanki, na które zawsze mogłam liczyć. Z jedną chodziłam do szkoły i miałam praktykę w „Staromiejskiej”, potem obie pracowałyśmy przez rok w Krynicy i znów wróciłyśmy do starej knajpy w Tuchowie. Ale już nie byłyśmy uczennicami tylko pełnoprawnymi pracownikami. Robiłyśmy jednak to samo co na praktyce czyli noszenie węgla, ziemniaków i wody, mycie naczyń, obieranie ziemniaków i warzyw. I bardzo dobrze, bo pewnego razu jedna z pań z biura zamówiła naleśniki z serem i pod ciastem miała przysmażonego karalucha, co za piekło się wtedy rozpętało. A my nic, bo jedna stała przy zlewie a druga obierała warzywa.

Pracy bardzo potrzebowałam bo właśnie wyszłam za mąż i byłam w ciąży, jednak nadal mieszkałam z rodzicami gdzie była niewyobrażalna ciasnota.

Dojeżdżałam do Tuchowa i było mi bardzo ciężko bo zimą autobusy często do Jodłówki nie jeździły i wiele razy szłam do pracy lub z pracy na piechotę. To jest ponad 10 km.

Druga koleżanka mieszkała w starej kamienicy przy rynku. Miała mieszkanie na parterze, przez kuchnię wchodziło się do pokoju, ubikacja w podwórku, łazienki nie było. Mieszkała tam z mężem i dzieckiem. Jej mąż pracował na zmiany i czasem kiedy miał noc, koleżanka zapraszała mnie na nocleg. Spałam w kuchni na leżance, wstawałam w nocy by dorzucić do pieca ale do dziś jestem jej wdzięczna za te noclegi. Ostatni raz maszerowałam z Jodłówki do Tuchowa w styczniu, był mróz i kiedy weszłam do kuchni, szefowa złapała się za głowę – byłam cała oszroniona i zmarznięta na kość. W lutym 84 poszłam ma macierzyński i już od tamtej pory Tuchów nie jest moim miasteczkiem, bywam tam tylko przejazdem.

Teraz nawet nie wjeżdżamy do rynku bo jest obwodnica, mam nadzieję jednak jeszcze tego lata pojechać i pospacerować po tych chodnikach, sprawdzić, czy coś zostało z tamtych lat.

4 komentarze:

  1. Lubię wracać do takich miejsc. Wyruszać w sentymentalne podróże

    OdpowiedzUsuń
  2. skoro czereśniowe gałęzie zakwitły, czas je zapylić i czekać na owoce.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie gałązki hortensji jako szczepki w doniczce obsypane liśćmi. Będą nowe krzaczki a teraz stoją jakby mówiły wiosna idzie.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz