Sonia jest ładną, niebieskooką, pulchną blondynką. Ma sześć
albo siedem lat ale rozmawia się z nią jak z dorosłym. Jest skupiona i uważna,
nie przerywa, nie wygłupia się, nie podskakuje kiedy czegoś się domaga. Przychodzi
do szkoły najwcześniej i czeka na lekcje a potem aż do siedemnastej zostaje w
świetlicy a kiedy w szkole nie ma zajęć, jest zapisana na zajęcia świetlicowe.
Uczestniczy też w projektach pozalekcyjnych, które odbywają się po 17 dwa razy
w tygodniu i wtedy jest w szkole aż do dziewiętnastej.
Prawie codziennie koło siedemnastej dzwoni szkolny telefon.
To mama Soni informuje, że trochę się spóźni bo: stoi w korku, jest w u lekarza,
załatwiała ważną sprawę która się przedłużyła, zepsuł się jej samochód, miała
stłuczkę. Albo czasem nie dzwoni ani nie odbiera telefonu.
Prawie codziennie o siedemnastej szkolna świetlica jest już
pusta i siedzą w niej tylko Sonia i nauczycielka. Czasem nauczycielka wychodzi
i dziecko zostaje w szkole ze sprzątaczką.
Wtedy dziewczynka, nie wiadomo czy zmęczona, czy skupiona, czy smutna, pewnie wszystko po
trochu, siedzi na krzesełku i rysuje a sprzątaczka myje stoliki.
Moja mama zawsze się spóźnia bo ma bardzo wymagających
szefów – mówi dziewczynka. Ciągle coś od niej chcą, musi załatwiać różne sprawy
firmy na całym świecie, tego od niej oczekują. Mama mi wszystko opowiada
wieczorem, codziennie przed snem rozmawiamy o jej pracy. Może pani do niej
zadzwonić, znam numer na pamięć – Sonia recytuje ciąg cyfr. Ale może nie
odebrać - kończy.
Nie martw się Słońce – dla sprzątaczki wszystkie dzieci są
Słoneczkami albo Kotkami. No, czasem Bąkami. Nie martw się, mama na pewno
przyjedzie, nie ma potrzeby jej teraz niepokoić.
Jednak sprzątaczka zawsze się niepokoi bo ma swoje obowiązki
i nie może zajmować się dzieckiem, musi myć podłogę, wynosić śmieci, czyścić
toalety, a przy dziecku zrobi niewiele. A co ja z nią zrobię kiedy ta matka nie
przyjedzie, może się coś stało? – myśli.
- Czasem zostaję na weekend u babci, bardzo to lubię,
uwielbiam tam być, babcia mi na wszystko pozwala – opowiada dziewczynka. Telepatia czy co? Jest jakaś babcia, dobre i to.
Och, ja też pozwalam na wszystko swojej wnuczce ale bardzo
rzadko się widujemy – odpowiada sprzątaczka wycierając kurz z parapetów i
nerwowo patrząc na szkolne wejście.
Wreszcie spóźniona mama biegnie. Dziewczynka błyskawicznie
zbiera swoje rzeczy a mama prosi – Soniu, idź jeszcze do toalety bo nie
jedziemy do domu, musimy po drodze coś ważnego załatwić.
Dziękuję pani – kiwa głową sprzątaczce jednocześnie patrząc
w telefon. Soniu, szybciej – pogania córeczkę. Jadłaś obiad? – upewnia się.
Jadła, o pierwszej – odpowiada w myślach sprzątaczka
zawzięcie machająca mopem. Jadła o pierwszej a jest szósta, na pewno jest
głodna, zmęczona, a przecież musi jeszcze odrobić lekcje, wykąpać się,
wyciszyć. A kiedy to dziecko się bawi, kiedy się wygłupia? Och, świecie
świecie, dlaczego te dzieci mają tak ciężko - myśli sprzątaczka i wrzuca mopa
do wiadra, wyciąga telefon i pisze – synu, jak masz czas to przyślij mi zdjęcie
Małej bo tęsknię.