Nawet
taki twardy facet jak Krzysiek po wyjściu z kina dość długo milczał a potem
powiedział – dla mnie mogłoby być o połowę mniej. I tak bym był
wstrząśnięty.
Milczał
bo mnie zna i wiedział, że jak się rozpłaczę to nie przestanę płakać do
wieczora a było przecież piękne, jesienne popołudnie.
Przed
seansem siedzieliśmy na krakowskich plantach, patrzyłam na spacerujących ludzi,
na dzieciaki w ojcowskich ramionach, na roześmiane twarze młodych dziewczyn. Z
drzew spadały liście, było niewiarygodnie pięknie, ciepło, pogodnie, cudnie.
Powiedziałam, że chyba powinnam zapewnić syna, że jeśli zdecydują się na
dziecko to pomożemy w opiece ile tylko
będziemy mogli i zaraz roześmialiśmy się obydwoje uświadamiając sobie, że w naszej
rodzinie takie deklaracje nie są potrzebne, to jest oczywiste.
Kino
Pod Baranami podzielone jest na kilka salek. Dziś byliśmy w takiej na trzydzieści
miejsc. Nie ma popcornu. Reklam jest niewiele, koło dziesięciu minut wraz z
zapowiedziami.
To
zobowiązuje – nikt nie włącza telefonu, nie rozmawia. Od czasu do czasu ktoś
wzdychał. Ja też, inaczej bym się udusiła, miałam cały czas ściśnięte gardło. Żałuję, że poszłam na ten film. Mam do teraz w
sobie płacz, który po pierwszych łzach przerodziłby się w długotrwałą, niepohamowaną
rozpacz. Za dużo przerażania. Za dużo emocji.
Miasto 44 - film
z tych, które zostają w człowieku na zawsze.
Dlatego warto takie filmy oglądać. O nich się myśli, je się "trawi" i pozostają w naszej głowie przez dłuuugi czas. I one mają wartość.
OdpowiedzUsuńNie pójdę. Dziękuję, Klarko.
OdpowiedzUsuńNie mam ochoty akurat na ten film. Za to polecam ,,Bogów''.
OdpowiedzUsuńWiem, że to wielkie kino i wielka Sprawa, ale od początku wiedziałam, że nie mogę na ten film iść.
OdpowiedzUsuńTaki obraz porusza. Jego się przeżywa i o nim się pamięta. Jęsli o ten nasz skrawek historii chodzi- to bardzo ważne. Iść, nie iść, obejrzeć, nie obejrzeć. Ale mówić i pamiętać, by ten okres czasu i te wydarzenia nie ogarnęła znieczulica i zapomnienie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
http://niekoniecznie-perfekcyjnej-dolcevita.blogspot.com/
nie zdecydowałam się na niego pójść... intuicja mnie uratowała ..
OdpowiedzUsuń:*
Poszłabym chętnie (bo lubię polskie kino wojenne), ale do najbliższego kina mam z 50 km i wyrwać sie stąd nie da. Poczekam aż będzie w TV albo w necie. Przynajmniej wtedy sobie w swojskim otoczeniu popłaczę. A czasem taki płacz jest dobry - działą jak odkurzcz, wymiatając z człowieka wszystkie nagromadzone od dawna w ściśniętym sercu emocje...
OdpowiedzUsuńKlarko, oglądałam i mam takie same spostrzeżenia, ale cieszę się, że byłam na tym filmie. Mimo, że bylam po nim wstrząśnięta.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś..
OdpowiedzUsuńdziękuję;)
Klarko, wiem, że to bardzo ważny film. Dobrze, że powstał - w ogóle jakiś, bo ważne bay Powstanie było w naszej pamięci, w naszych sercach, umysłach. Oni na to zasługują. I na nasze wstrząśnięcie i łzy. Nie byłam, nie dlatego że się boję łez - ich zasób za Ich śmierć jest we mnie niewyczerpany. Nie byłam, bo czytałam, że to spojrzenie przez pryzmat dzisiejszego młodego pokolenia i że tym samym nie pokazuje tamtych motywacji, wartości... Ale mimo to dobrze że jest taki film. Pozostawię tu Klarko link do wpisu na moim blogu "W Warszawie Powstanie będzie" o moich Powstańcach, tych prawdziwych Bohaterach nie filmowych, tylko zwyczajnych dziadkach, stryjkach kuzynach - takich samych jak twoi krewni - tylko, że oni mieszkali wtedy w Warszawie.
OdpowiedzUsuńhttp://wystarczajacopl.blogspot.com/2014/07/w-warszawie-powstanie-bedzie.html
Bardzo Ci dziękuje za ten wpis, nawet jeśli kogoś to zniechęci do obejrzenia filmu - to powinien być świadomy wybór,
Serdeczności, Beata z Wystarczająco
mam nadzieję, że mój wpis nie ma znaczenia, napisałam tak bo mnie strasznie przygniótł kontrast dnia - uroda Krakowa, moje szczęście rodzinne, spokój, a za chwilę świadomość, że to wszystko można stracić. I jeszcze to, co zawsze najbardziej przeżywam z Powstania - dzieci, Jezus Maria, dzieci!
UsuńNie oglądałam, nie wypowiem się, widzę ,że warto...
OdpowiedzUsuńNiesamowicie mnie zachęciłaś! Nie spodziewałam się, że jest aż tak warty obejrzenia. Pójdę, gdy tylko nadarzy się możliwość (czyt. gdy zaprosi mnie kuzyn:). Albo, raz się żyje, niech stracę (kasę) i sama kupię bilet. Potem podzielę się refleksjami.
OdpowiedzUsuńrozpieprzył mnie na kawałki, choć o powstaniu wiem ... wszystko.
OdpowiedzUsuńAle wkurza mnie teraz komentowanie go przez pryzmat jednej sceny - al la matrix czy chwilami fatalnej muzy oraz JEDNEJ sceny uprawiania seksu, podczas, gdy wiadomo, że robili to namiętnie w obliczu śmierci i dlatego, że byli młodzi. W tym filmie bohaterem jest miasto i jego mieszkańcy, nie zaś posągi ze spiżu. Obraz przemawia jak nigdy.
zgadzam się z komentarzem. 2 ostatnie zdania mówią wszystko.
UsuńNa mnie, nie tylko zresztą, bo było nas więcej w kinie film zrobił duże wrażenie.
Młodzież, (16) dzieci (12), w pierwszych słowach mówili- straszny
Ja nie wiem, nie widzialam, kolega mi opowiadal ze troche kiczowata fabula. Nie wiem, nie wypowiadam sie. Ale chetnie zobacze jak bede miala okazje. Mam nadzieje ze nie jest taki jak Bitwa Warszawska...
OdpowiedzUsuńIwona, bez porównania... Bitwa Warszawska była wg mnie bardzo kiepska.
UsuńWidziałam tylko zapowiedź tego filmu i gulę w gardle mam cały czas kiedy o nim wspomnę. Boję się czy sobie poradzę z emocjami.
OdpowiedzUsuńDlatego ja się wciąż waham czy iść...Tuśka była, zresztą i bez tego wiedziałam, że to właśnie taki film...W normalnej sytuacji już bym go obejrzała...
OdpowiedzUsuńRóżne recenzje czytałem, ale takiej jak Twoja jeszcze nie,
OdpowiedzUsuńDziękuję
Mój stryj był w powstaniu - ostatnia wiadomość o nim była ze szpitala, który później został całkowicie spalony - wraz z rannymi...
OdpowiedzUsuńKażde przedstawianie historii ją przekłamuje - dla mnie najważniejsze jest pytanie o sens tej tragedii...
Nie byłem. Nie widziałem. I chyba dobrze.
OdpowiedzUsuńBo gdybym był i próbował o tym napisać, miałbym kłopot.
Gdybym oceniał ten film pod względem czysto artystycznym - ugruntowałoby to opinię o mnie jako elemencie wypranym z patriotyzmu. Nie ośmieliłbym się oceniać go pod względem wierności historycznej. Nie jestem historykiem i nie znane są mi wszystkie dokumenty dotyczące tamtych wydarzeń.
Mógłbym jedynie oceniać go subiektywnie. Te moje oceny zostały już wyartykułowane dziesiąt lat temu, po premierze filmu "Kanał" - po cholerę nam to było?
Warto było umierać śmiercią straszną, by potem ktoś miał temat do udupienia oponenta politycznego?
Klarko,od wielu lat nie radzę sobie z historią powstania.Czytam,śledzę w internecie,oglądam dokumenty i filmy i nie radzę sobie z tą historią.Im więcej wiem,im więcej czytam i dowiaduję się faktów historycznych nie umiem ocenić powstania.Tym bardziej,że zginęło tylu wartościowych,młodych żołnierzy ale również ludności cywilnej.Posżłam na film z nastawieniem,że podejdę do filmu chłodno,bez emocji,nie do końca mi sie udąło,bo film mną wstrząsnął i dziś miałam o tym rozmowę z synem,któremu nie chciało się czytać"Kamieni na szaniec"Walnęłam taką mowę ,że syn aż zaniemówił.Ale to ważne aby nasze dzieciaki szanowały dzieło powstańców.
OdpowiedzUsuńDużo się mówi o tym filmie.
OdpowiedzUsuńPewnie obejrzę pomimo przesytu martyrologii
A może to tylko ocena tamtych motywów i decyzji tak mnie zniechęca
Przypomniała mi się moja reakcja na Pianistę... Filmu nie widziałam, nie wiem, czy się odważę.
OdpowiedzUsuń