Do szkolnej biblioteki wchodzę w tym samym celu co do każdego pomieszczenia w szkole.
Miałam napisać o tym, że lektury są prawie takie same jak 50 lat temu i choć przecież znam klasykę to przeważnie nie pamiętam, o czym która książka była. Czytałam ale zapomniałam.
Trochę mnie zastanawia, czy dzieciarni nie męczy archaiczny język i świat, w którym od dawna na wsi nie ma furmanek a z lokomotywy nie buchają kłęby pary, ale nie napiszę.
Bo zaczęłam ale przyszedł Krzysiek i pyta się, z czym biorę kanapkę do pracy. Zawsze biorę z serem, wędlin nie jem od wielu lat ale i tak chciał wiedzieć.
Znalazłam zdjęcie i obróciłam i znów Krzysiek zawołał mnie do okna pytając, co ten Piotrek robi w sadzie bo tam jest chyba pompa do betonu. Jakbyś jeździł do pracy autobusem to byś wiedział! - syknęłam.
Ja też nie wiem choć jeżdżę autobusem ale się dopieprzam o byle co bo mnie wszystko boli a do tego jest zimno i leje deszcz.
Wkleiłam zdjęcie.
Krzysiek wychodził do pracy i ubierając się opowiedział mi, że streczuje miśki i jak one wyją to on je streczuje mocniej i boi się, że gdyby miał się kiedyś opiekować niemowlęciem to w razie płaczu użyłby folii. ( Streczuje miśki bo pracuje w magazynie księgarni wysyłkowej a zbliża się Dzień Dziecka i schodzi dużo wyjących zabawek). Streczowanie polega na zawinięciu czegoś folią.
Poszedł.
Zastanawiam się nad tymi książkami w szkolnej bibliotece.Przerzuciłam parę lektur dla pierwszej klasy i westchnęłam - biedne te dzieci, może już nie muszą dowiadywać się co słonko widziało? A zresztą, dobrze im tak!
:))) Ten Krzysiek używający odruchowo folii do płaczącego niemowlęcia (bo tak się streczuje miśki) :))) Nie mogę się przecież śmiać głośno, bo jestem w pracy.... Czy takie tłumienie śmiechu nie jest szkodliwe?
OdpowiedzUsuńElla-5
Pamiętam jak moi synowie czytali lektury (Krzyżaków, Zemstę, Potop), to musiałam im tłumaczyć z "lekturowego" na polski, bo prawie nic nie rozumieli. A ja nie mogłam pojąć, jak można nie rozumieć takich prostych rzeczy. Inna sprawa. Chciałam kupić dziecku, z rodziny, na roczek komplet klasyki dzieciecej (Brzechwa, Tuwim, Andersen, Grabowski itp.), ale mama poprosiła o zupełnie inny zestaw książeczek o Puciu. Podobno przedszkolaki je uwielbiają. Zamówiłam, przejrzałam i nie zrozumiałam. Muszę być bardzo archaiczna.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że dzieci najbardziej lubią czytać o tym, co znają z autopsji. Zabawki też muszą odzwierciedlać to co ich otacza. A o tym "co drzewiej bywało" jeszcze zdążą poczytać gdy nieco się "postarzeją". W pewnej chwili dojrzeją do tego by zapytać się "a jak to było przedtem?, czym się bawili babcia i dziadek, dokąd jeździli, jaka była ich szkoła". I wtedy zapamiętają wszystko na dłużej.
OdpowiedzUsuńCzasem klasyka jest dobra
OdpowiedzUsuńSzekspir wiecznie żywy i takie tam
I Pinokio nie znalazł się w spisie, ciekawe dlaczego? 😜
OdpowiedzUsuńW dzisiejszych czasach to może lepiej nie pytać co słonko widziało...:-)
OdpowiedzUsuńHa ha, zacznę od dzisiaj nosić folię w torebce. Jak mnie ktoś wkurzy - wystreczuję!!
OdpowiedzUsuńZanim wyjasnilas co to streczowanie znaczy ,zastanawialam sie dlaczego i po co Krzysiek te miski rozciaga.Bo to po angielsku wlasnie rozciagac, naprezac, wyciagac (stretch) znaczy.A nie zawijac!Nastepne slowo z angielskiego przyjete w zupelnie innym znaczeniu w Polsce.Jesli pojade tam za kilka lat ,juz zupelnie nic nie bede rozumiec!Tak, jak dzieci czytajace lekture,ktora juz dawno powinna byc wymieniona na wspolczesna.
OdpowiedzUsuńJa Ci powiem, że w podstawówce większość tych lektur to dla mnie koszmar był, a Pan Tadeusz do przeczytania ze zrozumieniem niemożliwy. Starałam się zawsze, ale dziecięcy współczesny umysł po prostu pewnych rzeczy nie może pojąć.
OdpowiedzUsuńJa będę pamiętać o książeczkach z mojego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Rozmarzyłam się... znajoma o piskliwym i bardzo głośnym sposobie wypowiadania się... i strecz, było by bosko😀
OdpowiedzUsuńW dzisiejszych czasach...lepiej chyba żeby Słonko nie odpowiadało co widziało...takie głupie czasy mamy! Niestety!!
OdpowiedzUsuń