środa, 6 listopada 2024

A co u Ciebie?

 Buntuję się. Pojutrze mam planowaną wizytę u kardiologa i mam ochotę mu oznajmić, że to nasze ostatnie spotkanie, niech się dzieje co chce ja więcej do niego nie przyjadę bo nie. Od razu mówię - nie w lekarzu problem tylko we mnie. Dobrze że mam leki na poprawę humoru bo chyba bym była nie do wytrzymania, kto to widział tak się włóczyć od lekarza do lekarza. Tak się odgrażam ale pójdę bo on się potem rzuca że mnie nie było a ja mu mówię, że mam dobre serce to po co mam przychodzić. 

Z tym codziennym pisaniu na blogu to był kiepski pomysł, odpuszczam. 

To ucho z nerwiakiem boli mnie od paru dni i albo śpię, albo się wściekam. Przełożyli mi badanie w Uniwersyteckim o miesiąc, jakoś dotrwam na lekach a jak nie to pojadę na sor. 

Ha ha nauczyłam Hanusię Wnusię "Zdrowaś", "Płynie Wisła płynie" i "Przybyli ułani" bo miała takie zadania, a ze sprawdzianu z angielskiego dziecko dostało szóstkę! Jestem z niej dumna! Szkoda że nie mogę wstawić filmu jak Hania tresuje Mikę bo to dopiero jest zaangażowanie!  W przeciwieństwie do Hani Mika z powodu trudnego dzieciństwa nie jest ani ogarnięta, ani odważna i zamiast przeskakiwać przeszkodę przełazi pod stołem i wymachuje ogonem a Hanka sama skacze przez przeszkodę. Istny cyrk. 


19 komentarzy:

  1. Klarko, weź tego kardiologa na rozum, a nie na emocje. Każdy miewa okresy buntu i postanawia nie iść do tego czy innego lekarza. To jest zmęczenie leczeniem. Trzeba się przemóc, odłożyć na chwilę emocje na bok i jednak pójść do lekarza.
    Wyobrazam sobie Hanię, tresującą Mikę - piękny obrazek.
    Trzymaj się, Klarko! Przytulam!🍀❤️🥰

    OdpowiedzUsuń
  2. Po lekarzach tez nie lubię, czuje się jak symulantka, ale idź, bo teraz terminy, to jak wygrana na loterii!
    Filmiki z wnukami ratują babcie na odległość!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana!
    Sercem jestem z Tobą🧡🍀🌼🤗

    OdpowiedzUsuń
  4. O Twoim dobrym sercu mógłby pewnie zaświadczyć jakiś tego serca beneficjent, ale z drugiej strony powiedziane jest w Piśmie Świętym - jeżeli czynisz dobro niechaj twoja lewica nie wie co czyni prawica. I tak dobry pomysł poległ już na samym początku. Pozdrawiam więc tylko

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze cieszę się gdy mogę przeczytać co nowego u Ciebie, ale nic na siłę, przede wszystkim to Tobie ma być z tym komfortowo. Dbaj o siebie i niczym innym nie przejmuj, a do kardiologa idź( też nie cierpię, ale jak trzeba, to nie ma wyjścia). Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach to chodzenie po lekarzach, jak ja to rozumiem!!
    Kończę bo muszę dzwonić do reumatologa

    OdpowiedzUsuń
  7. Klareczko Kochana, rozumiem niechęć ,też tak mam co jakiś czas.....Ale niech oni też nacieszą się Twoją obecnością! Traktuj jakbyś dawała im prezent!!!!!!!!Niestety u mnie też rytm wyznacza jedna wizyta druga a w międzyczasie szczepienia i pobrania krwi...........A najlepsze ,że wyniki mam jak młody bóg ,a nie mogę doczekać się operacji kręgosłupa ,bo tak boli...........

    OdpowiedzUsuń
  8. Klarko, pisz, bardzo proszę.
    Mietek

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana ! Cieszę się, że masz tyle radości i pociechy z Hanusi !!! Człowiek wtedy nie myśli o chorobie, gdy wokół dzieje się i jest radość i śmiech dziecka. Pozdrawiam cieplutko :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Szczerze, to i ja nie lubię po lekarzach.
    Hania rewelacyjna. Szczęśliwe dziecko, a piesek dość bystry. Po co się męczyć i skakać skoro można łatwiej.:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie masz stokrotki na podorędziu ? Co płatek to idę /nie idę ... a nóż wyjdzie - idę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Klarko,wizyta u lekarza to mus ,a nie przyjemnosc.Jak trzeba , to trzeba(chociaz znam kogos,kto to kocha i co tydzien odwiedza kilku lekarzy).Zycze Ci abys juz wkrotce nie musiala chodzic na te wizyty.Ale sprawdz moze dlaczego to ucho boli ( zamiast tego kardiologa.Pozdrawiam.ZCK!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. To swietnie, ze masz u siebie przedstawienia cyrkowe! Niechaj Cie to rozwesela i odpreza!

    OdpowiedzUsuń
  14. Klarko, jak ja Cię rozumiem. Leczenie się to bardzo upierdliwe zajęcie, ale jak mus to mus. Chroniczny ból też nie sprzyja byciu cierpliwym i miłym. Nie miej do siebie pretensji, że się złościsz, bo to tylko obciąża. Ja się rozgrzeszam i traktuję siebie tak, jakbym potraktowała innego człowieka, który byłby w mojej sytuacji. Mój mąż bardzo mi w tym pomaga. Ty też możesz liczyć na bliskich, więc spokojnie, daj sobie czas. Przesyłam serdeczności 🙂

    OdpowiedzUsuń
  15. Z punktu widzenia Mikuliny wygląda to następująco: "dołem, kochana, dołem, nie trzeba skakać! Ależ te człowieki nieogarnięte, no!". Maria

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz