Buntuję się. Pojutrze mam planowaną wizytę u kardiologa i mam ochotę mu oznajmić, że to nasze ostatnie spotkanie, niech się dzieje co chce ja więcej do niego nie przyjadę bo nie. Od razu mówię - nie w lekarzu problem tylko we mnie. Dobrze że mam leki na poprawę humoru bo chyba bym była nie do wytrzymania, kto to widział tak się włóczyć od lekarza do lekarza. Tak się odgrażam ale pójdę bo on się potem rzuca że mnie nie było a ja mu mówię, że mam dobre serce to po co mam przychodzić.
Z tym codziennym pisaniu na blogu to był kiepski pomysł, odpuszczam.
To ucho z nerwiakiem boli mnie od paru dni i albo śpię, albo się wściekam. Przełożyli mi badanie w Uniwersyteckim o miesiąc, jakoś dotrwam na lekach a jak nie to pojadę na sor.
Ha ha nauczyłam Hanusię Wnusię "Zdrowaś", "Płynie Wisła płynie" i "Przybyli ułani" bo miała takie zadania, a ze sprawdzianu z angielskiego dziecko dostało szóstkę! Jestem z niej dumna! Szkoda że nie mogę wstawić filmu jak Hania tresuje Mikę bo to dopiero jest zaangażowanie! W przeciwieństwie do Hani Mika z powodu trudnego dzieciństwa nie jest ani ogarnięta, ani odważna i zamiast przeskakiwać przeszkodę przełazi pod stołem i wymachuje ogonem a Hanka sama skacze przez przeszkodę. Istny cyrk.
Klarko, weź tego kardiologa na rozum, a nie na emocje. Każdy miewa okresy buntu i postanawia nie iść do tego czy innego lekarza. To jest zmęczenie leczeniem. Trzeba się przemóc, odłożyć na chwilę emocje na bok i jednak pójść do lekarza.
OdpowiedzUsuńWyobrazam sobie Hanię, tresującą Mikę - piękny obrazek.
Trzymaj się, Klarko! Przytulam!🍀❤️🥰
Przytulam mocno ♥️
OdpowiedzUsuńPo lekarzach tez nie lubię, czuje się jak symulantka, ale idź, bo teraz terminy, to jak wygrana na loterii!
OdpowiedzUsuńFilmiki z wnukami ratują babcie na odległość!
jotka
Kochana!
OdpowiedzUsuńSercem jestem z Tobą🧡🍀🌼🤗
O Twoim dobrym sercu mógłby pewnie zaświadczyć jakiś tego serca beneficjent, ale z drugiej strony powiedziane jest w Piśmie Świętym - jeżeli czynisz dobro niechaj twoja lewica nie wie co czyni prawica. I tak dobry pomysł poległ już na samym początku. Pozdrawiam więc tylko
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, zycze duzo zdrowia
OdpowiedzUsuńZawsze cieszę się gdy mogę przeczytać co nowego u Ciebie, ale nic na siłę, przede wszystkim to Tobie ma być z tym komfortowo. Dbaj o siebie i niczym innym nie przejmuj, a do kardiologa idź( też nie cierpię, ale jak trzeba, to nie ma wyjścia). Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńAch to chodzenie po lekarzach, jak ja to rozumiem!!
OdpowiedzUsuńKończę bo muszę dzwonić do reumatologa
Klareczko Kochana, rozumiem niechęć ,też tak mam co jakiś czas.....Ale niech oni też nacieszą się Twoją obecnością! Traktuj jakbyś dawała im prezent!!!!!!!!Niestety u mnie też rytm wyznacza jedna wizyta druga a w międzyczasie szczepienia i pobrania krwi...........A najlepsze ,że wyniki mam jak młody bóg ,a nie mogę doczekać się operacji kręgosłupa ,bo tak boli...........
OdpowiedzUsuńKlarko, pisz, bardzo proszę.
OdpowiedzUsuńMietek
Kochana ! Cieszę się, że masz tyle radości i pociechy z Hanusi !!! Człowiek wtedy nie myśli o chorobie, gdy wokół dzieje się i jest radość i śmiech dziecka. Pozdrawiam cieplutko :))
OdpowiedzUsuńSzczerze, to i ja nie lubię po lekarzach.
OdpowiedzUsuńHania rewelacyjna. Szczęśliwe dziecko, a piesek dość bystry. Po co się męczyć i skakać skoro można łatwiej.:)
Nie masz stokrotki na podorędziu ? Co płatek to idę /nie idę ... a nóż wyjdzie - idę :)
OdpowiedzUsuńpoprawiasz mi humor :*dzięki, na chryzantemie poćwiczę
Usuń:)
UsuńKlarko,wizyta u lekarza to mus ,a nie przyjemnosc.Jak trzeba , to trzeba(chociaz znam kogos,kto to kocha i co tydzien odwiedza kilku lekarzy).Zycze Ci abys juz wkrotce nie musiala chodzic na te wizyty.Ale sprawdz moze dlaczego to ucho boli ( zamiast tego kardiologa.Pozdrawiam.ZCK!!!
OdpowiedzUsuńTo swietnie, ze masz u siebie przedstawienia cyrkowe! Niechaj Cie to rozwesela i odpreza!
OdpowiedzUsuńKlarko, jak ja Cię rozumiem. Leczenie się to bardzo upierdliwe zajęcie, ale jak mus to mus. Chroniczny ból też nie sprzyja byciu cierpliwym i miłym. Nie miej do siebie pretensji, że się złościsz, bo to tylko obciąża. Ja się rozgrzeszam i traktuję siebie tak, jakbym potraktowała innego człowieka, który byłby w mojej sytuacji. Mój mąż bardzo mi w tym pomaga. Ty też możesz liczyć na bliskich, więc spokojnie, daj sobie czas. Przesyłam serdeczności 🙂
OdpowiedzUsuńZ punktu widzenia Mikuliny wygląda to następująco: "dołem, kochana, dołem, nie trzeba skakać! Ależ te człowieki nieogarnięte, no!". Maria
OdpowiedzUsuń