Moja siostra prosiła, aby pochować ją w rodzinnej miejscowości, choć mieszkała i pracowała przez wiele lat gdzie indziej. Wiedziała, czuła, że będziemy mieć do Niej bliżej bo bliska jest naszym sercom. Tam nie czuła się kochana, choć bardzo się starała.
Ze mną jest inaczej. Kiedy umrę (spokojnie, każdy kiedyś umrze) mogą mnie pochować na tutejszym cmentarzu albo gdziekolwiek. Zresztą to nie jest ważne bo przecież jeśli ktoś nie żyje to już nie ma nic do powiedzenia a zwłaszcza w sprawie pochówku. Chyba że kupi sobie grób za życia. Tak też bywa.
Albo ma wpływową rodzinę, to i na Wawel trafi.
Do powiedzenia mamy wiele, wystarczy to odpowiednio spisać. Wczoraj obejrzałam rozmowę z panią, która organizuje pogrzeby humanistyczne, ciekawa sprawa, podoba mi się idea takich pochówków, choć nie znam kosztów.
OdpowiedzUsuńjotka