Moja siostra prosiła, aby pochować ją w rodzinnej miejscowości, choć mieszkała i pracowała przez wiele lat gdzie indziej. Wiedziała, czuła, że będziemy mieć do Niej bliżej bo bliska jest naszym sercom. Tam nie czuła się kochana, choć bardzo się starała.
Ze mną jest inaczej. Kiedy umrę (spokojnie, każdy kiedyś umrze) mogą mnie pochować na tutejszym cmentarzu albo gdziekolwiek. Zresztą to nie jest ważne bo przecież jeśli ktoś nie żyje to już nie ma nic do powiedzenia a zwłaszcza w sprawie pochówku. Chyba że kupi sobie grób za życia. Tak też bywa.
Albo ma wpływową rodzinę, to i na Wawel trafi.
Do powiedzenia mamy wiele, wystarczy to odpowiednio spisać. Wczoraj obejrzałam rozmowę z panią, która organizuje pogrzeby humanistyczne, ciekawa sprawa, podoba mi się idea takich pochówków, choć nie znam kosztów.
OdpowiedzUsuńjotka
Slyszalam o pogrzebach swieckich. Dlaczego nazwa humanistyczne? Przeciwienstwo czego?
UsuńTo chyba przyszło ze ślubów. Są śluby humanistyczne, które nie są ani cywilne ani kościelne
UsuńAle zgadzam się, że świeckie by wystarczyły jako znazwa i nawet jest lepsza dla mnie
aż poszperałam w guglach,
Usuńi powiem tak - moja rodzina jest religijna i świecki pogrzeb bliskiej osoby byłby trudnym doświadczeniem
A ja to bym była na to gotowa. Po okropnym doświadczeniu przy pogrzebie taty nie życzę sobie żadnego obcego księdza. Albo ktoś godny zaufania albo sami się niech pomodlą.
UsuńMąż chce księdza to mu załatwię
Ja nie muszę mieć
Moja Babcia miała świecki pogrzeb. Jako, że z racji choroby nie bardzo się z księżmi lubiła, załatwienie zgody na pogrzeb katolicki byłoby trudne, i pewnie drogie, odpuściliśmy i zrobiliśmy ceremonię świecką. Co ciekawe, wyszło taniej, a i pożegnanie było bardzo spersonalizowane. Mistrzowi Ceremonii chciało się ze mną skontaktować, porozmawiać o Babci, o Jej relacjach z rodziną, itd. Następnie dostałam mowę pogrzebowa do akceptacji, by nie było żadnej lipy. Jak porównam to z pogrzebem żony Dziadka, gdzie ksiądz całkowicie ominął w mowie kochającego i troskliwego męża, który trwał przy żonie do samego końca i siedział przy samej trumnie, to naprawdę zaczynam się zastanawiać nad tym, jaki pogrzeb chciałabym sama mieć.
UsuńJedyne czego sobie życzę, to pochówku w Polsce.
OdpowiedzUsuńa zdradzisz powód?
UsuńBo kto by mnie tam odwiedzał na cmentarzu w Luksemburgu?
UsuńByłam na kilku takich pogrzebach, wszystko zależy od prowadzącego, ale były nakierowane na zmarłego i jego bliskich, niektóre ceremonie były bardzo wzruszające i piękne.
OdpowiedzUsuńo tak, np ceremonia Wisławy Szymborskiej
UsuńA ja bym chciała grób z drewnianym krzyżykiem (czy tabliczką), który by się z czasem rozpadł ( i grób, i krzyżyk). Ale to chyba za dużo starania by kosztowało moich bliskich... (łatwiej włożyć do grobu z płytą, który już jest)
OdpowiedzUsuńI obojętne mi czy będzie ksiądz, czy nie.
Ella-5
Póki co umawialiśmy się na oglądanie przyszłorocznych kwiatów z zasadzonych chwilę temu cebulek.
OdpowiedzUsuńJestem obecnie "bogata" w miejsca pochówku - mogę w swej urnie "leżeć" albo w Berlinie albo w Warszawie, no ale wiadomo, że raczej urna będzie w Berlinie a nie w Warszawie. A jak będzie wyglądał pogrzeb? -mnie to zupełnie jest obojętne, to kwestia tych, którzy zostają jeszcze wśród żywych.
OdpowiedzUsuńMoi oboje rodzice mieli pogrzeby świeckie i były piękne! Była piosenka ,którą mama bardzo lubiła ,były pieśni śpiewane przez pana prowadzącego ,anegdoty z ich życia i ciepło ,które biło od ich słów.Nie było szybko ,bo następny ,nie było odwożenia i przywożenia ,sami potrafili przyjechać i być z nami ,Przed ceremonią jedną i drugą rozmawiałam z panem ,co chciałabym ,o czym powiedzieć i moje koleżanki z pracy kościółkowe ,powiedziały ,że ładniejszy pogrzeb ,niż normalny...........O ile pogrzeb może być ładny..........Moje dziecko powiedziała,żebym sobie nie wyobrażała!Hihihi,będę stała na półce i tyle!!!!!!!!!!.
OdpowiedzUsuńMój ojciec był tłumaczem z czeskiego i słowackiego. Życzyl sobie ewangelickiego pogrzebu. Zwrociłam się z tym to do księdza, który malo Ojca znał, bo ksiądz bardzej znany spadl w tamtym roku pod Smoleńskiem.
OdpowiedzUsuńKsiądz poprosil o jakieś infornacje o Ojcu, zapytał, co było dla niego ważne. Wspomnienie przygotowal bardzo ładne. Napomnknął o tłumaczach Pisma Świętego i zacząl zastanawiać się, po co właściwie tłumaczyć z czeskiego. Mnie to się podobało, było przynajmniej mało tragiczne.
A po co ci Wawel, już się naoglądałaś szkolnych wycieczek. Tak sobie myślę, że jak człowiek jest porządnie martwy, to już mu wszystko jedno. Choć nie zaszkodzi dać się pochować, tam gdzie jest od beczki szpunt. Ja tam zamierzam straszyć po śmierci, nie ma letko
OdpowiedzUsuńKiedyś dziwiłam się moim zapobiegliwym koleżankom, które tak dbały o "swoją przyszłość", że walczyły o nagrobki. Spisałam nawet na blogu te rozmowy, bo bardzo mnie śmieszyło ich podejście do sprawy. Teraz dopuszczam myśl, że jednak powinnam się trochę zorganizować w tej sprawie. Na razie zapowiedziałam córce, że w razie co, to życzę sobie być spopielona, a ceremonia pogrzebowa ma być tylko w gronie najbliższych. Moim bliższym i dalszym znajomym musi wystarczyć informacja, że zmieniłam miejscówkę. Nie będą musieli na moim pogrzebie zastanawiać się, czy nie są następni w kolejce. Gdyby ksiądz z parafii wybrzydzał, że nie przyjmowałam księdza po kolędzie i robił problem z pochowkiem, to pogrzeb może być bez księdza. W życiu z Panem Bogiem byłam zawsze blisko, więc po śmierci też znajdę do Niego drogę.
OdpowiedzUsuńIm jestem starsza, tym bardziej myślę o tym, żeby swoim pochówkiem nie sprawić nikomu kłopotu. Ma być skromnie, z muzyką, która nie wyciska łez z oczu, spopielenie i po świecku.
OdpowiedzUsuńOstatnim porządkom na grobie towarzyszyło tak z 5 pogrzebów w sąsiednich alejkach. Jak tego wycia i glindzenia posłuchałam to zawistowałam rodzince ceremonię świecką z paciorkiem, a do słuchania Stairway to Haven.
OdpowiedzUsuń