Zagrożenie
ze śpiewu? To jak on uczy? No chyba mnie jasny szlag trafi na miejscu! – klęła kobieta,
nie zważając na to, że znajduje się w autobusie.
pamiątkowy zeszyt |
Klęłam
i ja jakiś czas temu. Nie mogłam zrozumieć ambicji nauczyciela, który
postanowił wszystkie dzieci bez wyjątku wyedukować na muzyków. W domach
od wczesnego popołudnia do wieczora gwizdało i świstało jak wieś długa i szeroka, a od słuchania gry na flecie bolały głowy, uszy i zęby. Nieważne były zdolności i predyspozycje dziecka, nie chodziło o
rozśpiewanie i uwrażliwienie na dźwięk. Mieli umieć grać, bo nauczyciel
twierdził, że każdy człowiek może złapać w rękę instrument i zagrać prostą
melodię pod warunkiem, że się tego nauczy w podstawówce.
Tu
muszę dodać, że syn miał w podstawówce same piątki i szóstki, a z
muzyki..kłopoty.
Jest
takie popularne określenie „rzeźnia talentów” i myślę, że niektóre lekcje tak się właśnie powinny nazywać, bo jak można zarządzić śpiewanie solo
przy tablicy na ocenę uczniom, którzy nie mają ani głosu, ani słuchu?
Zapytam
z ciekawości – co śpiewają teraz dzieci na wycieczkach? Bo mam wrażenie, że
piosenki turystyczne zna pokolenie 40+ i na nas się skończyło.
Wiem,
że czyta to niejeden nauczyciel i zaraz napisze, że jest program i trzeba go
realizować i nie ma już czasu na wspólne śpiewanie bo trzeba dzieci zapoznać z
historią muzyki, biografią kompozytorów, charakterystyką instrumentów i tak
dalej.
Powtórzę
za panią z autobusu 172 – ale zagrożenie z muzyki?
Pamiętam, że będąc w podstawówce różnież była batalia rodzice kontra pan od muzyki, w dodatku z odwoływaniem się do wyższej instancji w postaci Pani Dyrektor szkoły, rodzice się zbulwersowali i Pan od muzyki wreszcie przyznał, iż wszyscy w filharmonii pracowac nie muszą:) oceny znacznie się poprawiły bo 6 dostała i osoba potrafiąca śpiewać i ta która śpiewała najlepiej jak sama umiała. Śpiewanie jest niemierzalne - to jedynie kwestia gustu słuchającego, kto co lubi:)
OdpowiedzUsuń))))) masz rację na lekcjach muzyki powinni śpiewać ale tez i mieć teorie i poznawać różne style muzyczne))przeciez słuchaja muzy, moga sami przedstawiać swoich ulubieńców, mogą komponować, mogą tworzyć zespoły muzyczne, śpiewacze.... hesssosss jest w pip możliwości chyba, zeby się wykazać)))) trzeba się postarać z tym zagrożeniem
OdpowiedzUsuńbuziol dla Cię z rana i kciuki trzymaj))
Teraz dzieci na wycieczkach nie śpiewają, puszczają sobie piosenki z telefonów, mp3 czy innych ustrojstw.
OdpowiedzUsuńJa pamiętam, w podstawówce, dobrych kilkanaście lat temu to pani nam kazała recytować piosenki, które kuliśmy na pamięć.
Śpiewało się całą klasą, a na ocenę kto śpiewać nie chciał, to mówił. Za to najwyżej czwórka była.
Teraz nauczyciele faktycznie ślepo patrzą w program nauczania i wytyczne, szczególnie młodzi, ambitni. Starsza gwardia jakoś potrafi to wszystko obejść, tak by starczyło czasu na ważniejsze rzeczy.
Nie tylko z muzyki.
Faktycznie, zagrożenie z muzyki?
ta kobieta nie wyglądała na żartującą
Usuńja śpiewać nie potrafię i w szkole piosenki deklamowałam jak wiersze na szczęście nauczyiele byli wyrozumiali
OdpowiedzUsuńNigdy nie rozmumiałam jak w podstawówce można wystawiać stopnie ze śpiewu i rysunków.
OdpowiedzUsuń10 lat temu byłam w górach ze szkolną wycieczką syna.Może śpiewali coś fajnego nie pamiętam.Pamiętam że w drodze powrotnej,przez trzy-czwarte Polski dziewczyny wyły"Już za 4 lata Polska będzie mistrzem świata".To było po jakimś mundialu,nauczycielki dostawały palpitacji:D
Basia
A ja lubię pisenki turystyczne i mam nadzieje ze nauczę kiedyś Stokrocię;) ale w szkole sie ich nie nauczyłam.
OdpowiedzUsuńNie wiem co teraz śpiewaja w szkołach, skoro za moicg czasów nie spiewali to i teraz pewnie nie śpiewają, ale na biezaco będę informować, hi hi;)
W żłobku teraz na tapecie "Żabka mała.." jakby coś;)
Boleśnie wspominam lekcje muzyki w podstawówce.
OdpowiedzUsuńZ wszystkiego piątki a ze śpiewu trójka.
Pozdrawiam
teraz Klarko to oni śpiewają "Ona tańczy dla mnie" :D
OdpowiedzUsuńJa niestety też nie wiem co śpiewają. Ja w szkole uczyłam się różnych piosenek od patriotycznych pieśni z okazji świą państwowych po "Małgośkę" Maryli Rodowicz czy "Wielką miłość" Krajewskiego. Takie turystyczne też :) Teraz mojemu dziecku jako kołysanki śpiewam np. "Zuzia lalka nieduża", "Puszek okruszek", "Żabka mała" czy "Jedzie pociąg z daleka" itp. Im bardziej wesoła melodia tym lepsza kołysanka ;) Pochwalę się że zna wszystkie sama i też czasem śpiewa :)
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie to forsycja rośnie jak szalona, już z ziemi młode pędy wypuszcza, co prawda miała tylko jednego kwiatka w tym roku ale teraz jest soczyście zielona :) Te suche badyle co były obcięłam wczoraj.
Usuńa to Ci odpowiem też na marginesie, bo do wczorajszego dnia - jesteś młodsza od mojego dziecka;) i mamę pozdrów
UsuńKto spiewa... jest szczesliwy!
OdpowiedzUsuńZ podziwu wyjsc nie moge, gdy widze w srodkach komunikacji co druga osobe ze sluchawkami... I czesto tak sluchaja, ze ja obok takze slysze... i malo kiedy mi sie to spiewanie podoba! Lubie spiewac! W podstawowce mialam marny glos... Trzeba cwiczyc choc troche i miec do tego spiewu troche serca i checi...
Serdecznosci
Judyta
Ach Klarko :D Do dziś się wstydzę na wspomnienie tego śpiewania solo i komentarzy, z których delikatnym było: nieczysto troszkę... :D
OdpowiedzUsuńWłasnym dzieciom nie śpiewam i one też nie lubią jak ktoś z rodziny im śpiewa ;)
:-)) Ja z wychowania muzycznego zdawałam maturę.
OdpowiedzUsuń(po 50)
Nic nie śpiewają , bo w szkole nie ma czasu na naukę piosenek, od kiedy muzykę z plastyką połączono. Teraz nie śpiewaj i nie rysują!
OdpowiedzUsuńKapitalny pamiątkowy zeszyt :-)
OdpowiedzUsuńsprzed 15 lat, znaleziony w piwnicy, widać, ze uczeń się jednak starał i nie "olewał" zajęć
Usuń... to Bulat Okudzawa i...
OdpowiedzUsuń"Dopóki ziemia kręci się,
dopóki jest tak, czy siak,
Panie, ofiaruj każdemu z nas,
czego mu w życiu brak:..." :D
wygrałaś, oj, a nagrody nie ma, tylko honorowa
UsuńHonorowe dzieki :D Czasem mi sie trafi jak slepej kurze ziarnko :D
UsuńZ muzyką problemów nie było, ale w liceum na lekcji łaciny dostałam jedną jedynkę za to, że nie chciałam śpiewać kolędy po łacinie, a drugą za odmowę zaśpiewania solo hymnu Gaudeamus igitur ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Kiedyś uczyłam śpiewu- nie muzyki- śpiewu. dzieciaki stawały dokoło pianina, ja grałam, a one śpiewały. Teorii było tylko tyle, żeby poznały nuty, ich wartości i potrafiły taktować. podczas roku szkolnego dzieci nauczyły się śpiewać kilkanaście piosenek, w tym, te na wycieczki i te na uroczystości. Jedynym wyjątkiem był hymn. Moi uczniowi9e musieli znać obowiązkowo wszystkie zwrotki.
OdpowiedzUsuńW życiu nie przyszłoby mi do głowy usadzić kogoś ze śpiewu.
O współczesnych nauczycielach nie powiem, bo już nie znam realiów. Podkreślę tylko, że ja miałam 2 godziny tygodniowo śpiewu, a oni mają jedną i tylko w danym semestrze. Natomiast nie powinno to mieć wpływu na ubijanie ucznia.
A ja jestem nauczycielem muzyki. Bylam.
OdpowiedzUsuńW kazdym razie zadneopowiesci oprogramie nauczania, biografiach.
Samemu mozna ulozyc tak program, ze poznaje sie style muzyczne, spiewajac. Uczy rytmiki, grajac na instrumentach perkusyjnych np, z koniecznosci czyta nuty. To zabawa dzieciaki wciaga.
Kiedy w gimnazjum musialy grac na fletach, wprowadzilam I to I raz na semestr dzieciaki zali zaly jakas prosta piosenka. Na kazdej praktycznie lekcji poznawalismy nowa piosenke, wreszcie same dzieciaki opowiadaly o tym, czego sluchaja I dlaczego.
Muzyka, podobnie jak plastyka to nauka przez zabawe.
Zadnych biografii nikt juz nie pamieta, nie ma zreszta takiej potrzeby, na co mi elaboraty skopiowane z netu?
Fajniej bylo opowiadac jakies ciekawostki z zycia artystow, a tych wsrod muzykow czy artystow innych masci nie brakuje. Trzeba tylko samemu siegnac po biografie.
Reasumujac: to nie chodzi, by stworzyc melomanow na sile, a o to by pokazac, ze muzyka lagodzi obyczaje, jest piekna. A plastyka towarzyszy nam kazdego dnia: od makijazu poczynajac, po stroj wlasny na dekoracji domu czy pakowaniu prezentu konczac.
A piosenki ocenialam w bardzo prosty sposob: wstajemy I spiewamy razem, accapella, bo ja sobie wtedy lazikowalam wsrod dzieciakow I z latwoscia wylapywalam, kto spiewa, kto udaje:)
A generalnej ocenie podlegaly checi potem umiejetnosci. Proste.
Hm... ciekawa sprawa - mam (podobno) niezły słuch, a kiedyś głos, a nigdy żaden nauczyciel nie zaproponował mi nauki czegokolwiek i na czymkolwiek. Owszem, w szkole były zajęcia z muzyki i nawet nauka gry na różnych instrumentach (po za lekcjami), ale mnie jakby tam w ogóle nie było. Sam nauczyłem się pogrywać na paru instrumentach (nie mylić z graniem), więc chyba nadawałem się. Nuty od biedy znam i pojęcia o muzyce odrobinę mam - ba, nawet gitarę nastroję od biedy - a jakoś nikt się do mojej edukacji muzycznej nie palił. Musiałem być jakiś wyjątkowo wredny gówniarz albo co? :D
OdpowiedzUsuńTak a propos, to ten utwór, w tym wykonaniu, musiałem słyszeć w bardzo odległym dzieciństwie bo nie pamiętam kompletnie kiedy, ale zapamiętałem go na zawsze i niedawno znalazłem na tytubie. To tak nawiązując do współczesnych "piszczałek", uważających się za artystki.
Usuńa dla mnie swoistym problemem szkolnym był... w-f wyczynowy i ocenianie za to, w jakim czasie dobiegało się do mety albo ile metrów rzuciło się piłką lekarską...
OdpowiedzUsuńbrrr...
Ja tam lubiłam muzykę, ponoć ładnie śpiewałam, bo wzięli mnie nawet do chóru, ale w klasie były osoby, które płakały, kiedy trzeba było publicznie śpiewać.Swojemu dziecku śpiewałam i bardzo to lubił. W ogóle przy małym dziecku od razu mnie na śpiewanie bierze:))) Kiedyś też śpiewałam przy robocie, np.sprzątaniu, teraz już sporadycznie. Ostatnio z mężem jak lało na Mazurach razem spiewaliśmy ze śpiewnika i mieliśmy ubaw ze swoich głosów:))) Fałszowaliśmy strasznie:)
OdpowiedzUsuńmy mieliśmy problemy z zagrożeniem z plastyki ... ręce opadają :/
OdpowiedzUsuńALLE....ja tez. Przy tym: kto nas pozbawia słuchu? Największy stres to jak
OdpowiedzUsuń"Przerwa(ćiiiii)na lekcja muzyki".
Kiedy glowa pełna dźwięków i potrzeby wyrażania ich.
Nie ma słuchu czy nauczycieli odpowiednich?
Przez 30 lat wierzyłem w brak talentu. Od roku-.....coraz swobodniej się "poruszamy" w "temacie".
Iza R
Właśnie w szkole podstawowej zraziłam się do grania i śpiewania. Nic, że nie miałam predyspozycji do gry na flecie, ale musiałam, bo przecież jak to tak...
OdpowiedzUsuńOdkąd pamiętam, w szkole dzieliło się przedmioty na te "ważne" i na te "dodatkowe, mniej ważne, a nawet rozrywkowe".
OdpowiedzUsuńPrzyjęte było - za moich czasów w szkole podstawowej - że z przedmiotów w rodzaju muzyka, plastyka, w-f dostaje się piątki bądź szóstki i podnosi się nimi średnią.
Jak się dostawało coś gorszego, to rodzic albo był zdenerwowany na dziecko - "bo jak można nie mieć piątki z muzyki" albo na nauczyciela - "bo jak można tyle wymagać z muzyki".
Moje zdanie - niech wymagają - także z muzyki. Niech nauczyciel tego przedmiotu ma okazję uczyć, stawiać stopnie, egzekwując wiedzę a nie wpisywać piątki z góry do dołu, bo to tylko muzyka.
Popieram, mój syn teoretycznie miał nauczyć się odróżniać różne melodie ludowe i teoretycznie opowiadali co to jest mazur czy kujawiak :) Nauczyciel uczył z wymagał z pełnym zaangażowaniem. Nigdy nie przyniósł na lekcje magnetofonu żeby mogli tych melodii posłuchać z taśmy.
UsuńOt, takie teoretyczne lekcje muzyki.
Nawet fletu nie musiałam kupować :)
Meggie - miło Cię widzieć, już myślałam,że tu nie zaglądasz
UsuńKlarko - zaglądam, czytam wszystko! Zbiorę się w sobie i chciałabym opisać Ci, co u mnie ;-*
UsuńJa dostałam kiedyś fletem po głowie, od pani od muzyki...:D
OdpowiedzUsuńZagrożenie z muzyki jest wtedy, gdy uczeń totalnie olewa nauczyciela, odmawiając jakiegokolwiek odzewu. Wierzcie mi, znam nauczyciela, który z takimi niekontaktowymi uczniami borykać się musi za marne grosze. I nie pomagają żadne próby zainteresowania ich muzyką.
OdpowiedzUsuńWierzę,wiem co się działao w gimazjum w czasie gdy moje dzieci tam chodziły,i mam nauczycieli w rodzinie.Basia
UsuńNiespełnieni nauczyciele chcący, by wszyscy byli utalentowani jak znani muzycy... znam ten ból...
OdpowiedzUsuńPochodze z rodziny muzykalnej,ojciec i jego bracia grali na instrumentach wszystkich co im wpadło do rąk.Tata grał na akordeonie.Pamiętam jak w niedzielę w trakcie gotowania przez mamę obiadu siadał na krześle wyciagał akordeon i grał.Najbardziej ulubiona jego piosenka była "dlaczego dziś odchodzisz ode mnie , czy nie żal Ci tych minionych lat...." i wiecej nie pamietam.A szkoda bo ładna i melodie pamietam. Siadałśmy z siostra u jego kolan i byłśmy zasłuchane.Ani ja ani moja córka i wnuki nie umieją grać/ albo nie chcą/ natomiast są uzdolnieni manualnie.A ja przez całą podstawówkę i szkołę średnią śpiewałam w chórze ,zespole i tańczyłam.Moje dzieciaki już nie.Teraz w modzie mp3, tablety,xboksy itp.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam śpiewająco Jagoda
Przyszła mi na myśl taka "makatka' u teściów na ścianie, na której żona gotuje obiad, mąż gra na gitarze i napis:Miłość, zgoda w domy wciąż, gdzie pomaga żonie mąż"
UsuńHa! też dostałam 2 z dodawania nutek, a nauczycielka wcześniej nawet nie raczyła nam 7- czy 8-latkom wytłumaczyć o co chodzi...
OdpowiedzUsuńjeanette
to też mnie dziwiło bo jak dzieci nie znają ułamków to jak mogą zrozumieć, co to jest ćwierćnuta?
UsuńTwój list o pracownikach poczty czeka na stosowną okazję, pamiętam:)
no więc właśnie, teraz to się wydaje banalnie proste,a wtedy - horror :)
Usuń;)
jeanette
Achaś, czyli że te znaczki tajemne to nuty, a nie hebrajszczyzna... no, dobrze wiedzieć.
OdpowiedzUsuńTo napisz proszę czego ich na plastyce uczą, bom bardzo ciekawa.
Nie ma teraz plastyki ani muzyki właściwie, przedmówcy mają rację. Nie śpiewają, słuchają raczej. Śpiewają raczej osoby w wieku pomaturalnym tym wcześniejszym, jakby to eufemistycznie ująć :-) A przecież szczęśliwy człowiek śpiewa. My śpiewamy ze śpiewnikiem, przy ognisku. Raz nawet mężowi dałam w zęby, pokazywalam jak to Cygan rozwarl serce swe na oścież :-D
OdpowiedzUsuńMnie w Studium wychowania Przedszkolnego usiłowano nauczyć gry na pianinie ,nie dałam sie i jakos mi to uszło na sucho. Tato śpiewał w róznych chórach do siedemdziesiatki. Mama w chórze jako panienka po urodzeniu dzieci juz tylko w kuchni przy garach . My w dzieciństwie też śpiewaliśmy ,ale tylko w domu.Jezdziliśmy na kolonie i tam uczono śpiewać. W szkole średniej,jezdziłam na biwaki rjdy górskie i tam też się śpiewało przy gitarze.Jak pracowałam w biurze to na wspólnych wypadach też sie śpiewało przy gitarze.
OdpowiedzUsuńPotem zmieniłam zawód i uczyłam śpiewać dzieci w przedszkolu.Bo dzieci w przedszkolu uczy sie śpiewać i tańczyć. Teraz nie pracuję ,ale od czasu do czasu,jeszcze sobie ryknę.
Z jednej strony masz rację, a z drugiej trzeba wziąć pod uwagę, że i z takich "śmiesznych" przedmiotów nauczyciele na jakieś podstawie muszą wystawiać oceny.
OdpowiedzUsuńuwazam, że przedmioty, na kórych liczy się talent i zdolności (lub ich brak), nie powinny miec ocen. Muzyka, plastyka, WF
OdpowiedzUsuńMialam taka ambitna pania od muzyki w bodajze 2 lub 3 klasie podstawowki. Wymusila na rodzicach, zeby kazde dziecko mialo wlasny flet i katowala nas (i swoje uszy chyba tez) cwiczeniami. W moim flecie ustnik odpadl juz na drugiej lekcji, wiec przez reszte roku dzwonilam do rytmu trojkatem. :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest. Miłość może wszystko znisczyć. Miłośc może być toksyczna, zaborcza, głupia itp.
OdpowiedzUsuńDużo lepsza jest PRZYJAŹŃ. Ale tego sobie nie można wybrać. Miłość albo przyjaźń. To przychodzi samo i nie wiadomo kiedy.
Wymądrzył się Vojtek (to jest odpowiedź na komentarz Twój u mnie.
Ma się słuch muzyczny albo nie! Żaden nauczyciel na świecie nie nauczy dziecka śpiewać, grać na instrumencie jak to dziecko nie ma słuchu muzycznego! Ja na przykład nie mam takiego słuchu muzycznego. I zazdrościłem dziadkowi, ojcu i bratu stryjecznemu grania na instrumentach. Mandolinie, skrzypacach i gitarze.
W naszym domu kultury w dzieciństwie był chór dziecięcy. Byłam tam. Dwa dni. Mądry nauczyciel mnie wyrzucił, bo fałszowałem. I nikt nie mial o to do niego pretensji.
Sam jestem ciekaw co dzieci, młodzież teraz śpiewa na wycieczkach. Pewnie to samo co dawniej tylko okraszone słowam na"K" No bo to teraz najbardziej znane słowo w Polsce i ikonka PL poraz granicami naszego pięknego kraju.
Wymądrzył się Vojtek po raz drugi.
Amen i spadam
To nieprawda,że w szkołach nie ma teraz muzyki.W szkole moich dzieci nauczycielem jest pan organista-poważnie. W repertuarze przeważają piosenki kościelne-nikt z rodziców nie zgłosił sprzeciwu. Syn chodzi do szóstej klasy:poza obowiązkiem nauczenia się nut jedyny obowiązek to nauczenie się tekstu.I właśnie za nienauczenie się tekstu można zaliczyć jedynkę.Dla chętnych i tylko dla chętnych do oceny celującej uczeń może grać na wybranym instrumencie(flet, gitara lub dzwonki). Duża część klasy śpiewa w scholi a syn jest harcerzem,więc przerabiają także piosenki harcerskie.Córka chodzi do 3 klasy-tam uczą się nutek, poznają biografię kompozytorów,słuchają muzyki poważnej a śpiewają piosenki miłe i wesołe wykorzystywane na akademiach szkolnych. U niej też wymagane jest nauczenie się tekstu-za brak zdolności wokalnych nikt nie ma obniżonych ocen. Czy można mieć zagrożenie z takich przedmiotów? Jasne,że można. To jest podobnie jak w w-f'em gdy uczeń liczy na to,że to tylko takie śmieszne przedmioty może bardzo się rozczarować-i dobrze.
OdpowiedzUsuń