piątek, 23 marca 2018

jest jak jest




Rozejrzałam się po domu - czysto jest. Te porządki świąteczne to pozostałość z zamierzchłych czasów gdy sprzątanie wymagało czasu i siły. A tego akurat mi brak.

W nowej pracy jest znośnie, porównuję ją do poprzedniej bo wiele łączy te miejsca. Tu dzieci mają wygodniej - są duże, piękne klasy z nowymi meblami, przestronne toalety, szerokie korytarze i porządne szatnie. Tam była ciasnota, chybotliwe stoliki i stare szafy na korytarzach.
Tu słychać często przeraźliwy dzwonek i hałas na przerwach, tam było dwie przerwy, dzwonek nie istniał,  nigdy żadnego zgiełku.

Coraz lepiej widzę trafność mojego określenia "biedne bogate dzieci".
Tutejsze dzieci mówią mi dzień dobry i do widzenia, co uważam za niezwykle miłe. Wygłupiają się na przerwach. Mają roześmiane buzie. Przychodzą po nich rodzice albo dziadkowie i oni również mówią dzień dobry.
Biedne bogate dzieci były smutne i przygaszone już od trzeciego piętra (co piętro to starsze dzieci).
Prawie nie odzywały się do mnie,  chyba że czegoś  potrzebowały. Do szkoły przeważnie przywoził je szofer lub przyprowadzała niania.  Miały lepszy catering ale i tak prawie nic nie zjadały.

Biedne bogate dzieci miały lepszy system nauczania. O wiele mniejsze klasy. Więcej swobody, duży wybór zajęć na zaliczenie.  Kiedy dziecko było "pytane" na ocenę, nauczyciel nie robił tego przy całej klasie lecz z laptopem na kolanach siadał z uczniem w korytarzu i tam sobie rozmawiali. Ale i tak zawsze kończyło się to pytaniem ucznia - co dostałem? Jak w każdej szkole.

Tam nie nosiłam z sobą kilogramów kluczy! Wszystkie pomieszczenia były zawsze otwarte (oprócz tych, gdzie mieliśmy środki czystości) dzieci mogły sobie wchodzić do klasy zaraz jak przyszły do szkoły. Tu wszystko jest pozamykane na milion kluczy a ja je bezustannie mylę. 

Tu dzieciaki mają mnóstwo miejsca, mnóstwo światła.
Zobaczymy co powiem pod koniec roku szkolnego.

Dziś też Cię kocham.



30 komentarzy:

  1. Ciekawe takie odpytywanie bez świadków.
    Jak można potem udowodnić, że nauczyciel faworyzuje jakiegoś ucznia, jeśli nikt nie słyszy jego odpowiedzi? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wyobrażam sobie nie mówienia dzień dobry któremukolwiek z pracowników szkoły, których widzę codziennie. Na początku roku w niemałe osłupienie wprowadzałam tym pana, który czatuje przy pasach i rzuca się pod samochody, kiedy mają przejść dzieci. Na początku rozglądał się w panice do kogo to było, ale teraz już się uśmiecha i odpowiada;-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przecież dzieci wychowuje się przez przykład - mama się odzywa to i dziecko się przywita, proste

      Usuń
  3. I ja powoli przyzwyczajam się do nowej pracy. Nawyki jednak pozostały. Leki tylko na miejscu, powstrzymuję się aby nie sprawdzić czy połknięte (11 lat na psychiatrii robi swoje). Widzę też że starość jest wszędzie jednakowa. Tutaj trochę zasobniejsza. Pozdrawiam 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sprawdzaj, na kursie wymiatałam zza szafek i łóżek sterty kolorowych tabletek :o

      Usuń
  4. Biedne tamte dzieci, chyba osamotnione. Mam wrażenie, że nadmiar pieniądzy nie łączy, a dzieli rodziny. Szofer przywożący do szkoły dziecko zamiast rodziców czy dziadków...nawet nie wiem jak to nazwać, bije od tego chłodem, brakiem tak potrzebnej dziecku bliskości (temu małemu oczywiście, bo te duże, to wiadomo - mamo, tato nie róbcie mi obciachu...!:-))
    Fajnie, że znalazłaś czas i piszesz, dobrze Cię czytać!:-)*
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miały bardzo dużo wolnego, to może wtedy spędzali rodzinny czas

      Usuń
    2. No właśnie. Ja jednak mam nadzieję że jest coś pomiędzy bogatymi rodzicami nie interesującymi się niczym ponad pracę i efekty szkolne dziecka a dziećmi kochanymi ale biednymi. Przecież na pewno są bogaci rodzice, którzy po pracy zajmują się dziećmi. Co z tego że szofer odwozi dziecko. Może dzięki temu tata jest w pracy o 7 i może wcześniej wyjść żeby zrobić coś fajnego z dzieckiem. Wierzę że bywa. Ponadto znam niestety biednych rodziców którzy nie zajmują się swoimi dziećmi. I o e to mają dopiero przechlapane....

      Usuń
  5. znaczy praca na długo skoro tak dokładnie przyjmowali myślę? Bardziej się męczysz fizycznie niż tam ? Bo psychicznie to chyba jednak jak na razie lepiej?
    Ja narzekam na kręgosłup.Niestety ten boks jest dla kurdupla a jak siedzisz po 8 godzin przy maszynie to....;(.Mam więcej luzu niż inni mogę sobie chodzićgdzie chcę i kiedy chcę ale i tak wracam do świata krasnali. Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. winda jest:) więc nie męczę się na schodach,
      pracy jest bardzo dużo,
      i siedzę wyłącznie kiedy mam przerwę

      Usuń
  6. Najgorszy to chyba ten halas na przerwach. W naszych szkolach jest cicho, dzieciaki na przerwach musza opuscic budynek, z wyjatkiem ostatnich klas, taki przywilej :-) A okna... tak, mylam w zeszlym roku w maju, jak sie wprowadzilismy. Chlop ostatnio myl po tych zawiejach, bo swiata nie bylo widac. Nie warto sie przemeczac.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mniej liczne klasy to wygoda i dla dzieci i dla nauczyciela.
    Zaufanie to coś co spokojnie zaginęło w Polsce i nikt nie stara się go nawet odszukać.
    Wyobraz sobie, że tu w okresie przed świętami BN nie widziałam nigdzie by ktoś mył okna. Teraz też nie widzę żadnego szału porządków. A ja z całą pewnością okien nie umyję, bo musiałabym sterczeć na drabinie trzyczęściowej- na zwykłej to mogłabym umyć tylko połowę okna- tę dolną.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Klaka ))))) no nie spodziewałabym się takiej sztampy po Tobie.Biedne bogate dzieci??? że języki znają, jeżdżą po świecie? że mają już dobrą prace gwarantowaną? i nie jest to sprzątanie po innych.
    Że świat stoi przed nimi otworem a system nauczania jest dostosowany do ich potrzeb? gdzie tu jest potrzebna troska? i gdzie bieda??
    Te aktualnie siódmaki to mają powód do troski, bo robią materiał trzyletni w dwa lata. Zapierdol, to jest mało powiedziane... o te się należy martwić a jak się cieszą i mają roześmiane twarze, to zapewniam cię, że w ósmej klasie im ten uśmiech spełznie i ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieniądze to nie wszystko. Nie wiem, czy te dzieci są szczęśliwe, że cały czas się uczą języków, chodzą na setki dodatkowych zajęć. Owszem rozwój jest ważny, ale ważna jest także beztroska dzieciństwa, zabawa z przyjaciółmi, bieganie, śmiech, czas spędzany z rodzicami. Takich wspomnień nikt nigdy nam nie odbierze. Potem mamy przecież coraz mniej okazji do tego.

      Usuń
    2. Owszem pieniądze to bardzo dużo... i decydują o naszym życiu. Prawdą jest też że szczęście to beztroskie dzieciństwo ... ale też prawdą jest, że świat beztroskiego dzieciństwa już nie istnieje. Oczywiście, ze nie sa szczęśliwe te dzieciaki skoro tyle sie od nich wymaga ale mają decydowanie LEPIEJ niz te od których sie wymaga ale bez żadnej pomocy, wsparcia...

      Usuń
    3. A skąd wiesz, że mają lepiej? W jakim sensie? Chodzi Ci o start, czy o całe życie?
      Spotkałam w swoim życiu te, którym ułatwiono start, podając wiele na tzw. tacy, także i te, które do wszystkiego dochodziły same, pokonując po drodze wiele trudności. Te pierwsze, często załamywały się bez podpórki i pomocy, te drugie zaprawione w trudach nie poddawały się tak łatwo, były mocniejsze psychicznie. Pewnie, że nie zawsze tak jest, ale więcej wolności w dzieciństwie, zamiast biegania od zajęć do zajęć, wyrabia większą kreatywność, zdolność do samodzielnego myślenia i odporność.
      Ale, to tylko moje zdanie:-)
      Marytka

      Usuń
    4. Mialam kiedyś taki sen, w którym umierałam. Leżałam na łóżku i wydawałam córce ostatnie dyspozycje co ma zrobić z moją biżuterią osobistą jak np obrączka itp. I kiedy skończyłam wyciągnęłam do niej ręce, ona je ujęła o powiedziałam jej " widzisz kochanie, i tak na końcu zostaje ci tylko miłość." Obudziłam się a sen ten towarzyszy mi odtąd codziennie. To dla Pani, która sądzi że pieniądze rządzą naszym życiem i o nim decydują. Myli się Pani. Od zawsze tym co gna człowieka do przodu jest miłość. Pytanie tylko czy jest to miłość własna, do pieniędzy czy też może ta do drugiego człowieka.

      Usuń
    5. o tak mną powoduje miłość do pieniędzy zdecydowanie droga pani. no bo przecież musi skoro uważam, że są ważne w chorobie, w wykształceniu, w realizowaniu marzeń, w nauce w podróżach, w zdrowym odżywianiu ... pani zapewne żyje trawą i patykami jak koza ale za to z miłością na ustach.

      Usuń
    6. Marytka - jestem takim dzieckiem, które bez pomocy i wsparcia szłoooo i szlag mnie trafia gdy myślę, gdzie bym doszła z tą pomocą !!gdzie bym dziś była i kim bym była mając korepetycje i wsparcie .

      Usuń
  9. I ja dziś też Cię kocham Klarko <3

    Ale jak okien nie umyję , to Wielkanoc nie najdzie? A przecież mam zapalenie stawów i nie dam rady :( Czy Wielkanoc stosuje ulgi dla niewpełnisparwnch myjaczy okien?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze sprawni inaczej otrzymuja dyspense ;) nie mysl ze jestes taka jedna tylko, ja okien nie myje, czekam zawsze na corke, ale ona nie ma czasu i moje okna beda do lipca czekaly. No coz, takie jest zycie, Dobrze, ze okna mowic nie moga!!! :) :) :)
      Smacznego jajka :)

      Usuń
    2. A ja nie wiedziałam i umyłam okna bez dyspensy. Dwa podejścia - dwa razy "odpadnięty" bark z przyległościami.
      Na Wielkanoc ma być ponuro, ale sobie to obejrzę przez czyste okna. Wrrr!

      Usuń
  10. No właśnie, nie zawsze to co jest drogie jest bogate. Moja znajoma na pytanie swego synka: Mamusiu, czy ty jesteś bogata. Ona odpowiedziała: Najbogatsza na świecie! bo tego co mam w sercu, w głowie, nikt mi nie odbierze, moje bogactwo nigdy nie straci wartości; i tak też wychowuje swoje dzieci: bogactwem jest stosunek do świata i ludzi, szacunek do nich i przyjazne nastawienie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiosenne porządki to pozostałość z czasów, gdy cała wieś sprzątała po zimie i malowano chaty na weselsze kolory, chociaż i teraz być może są tacy, co sprzątają dwa razy do roku?
    Każdy robi jak lubi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ufff
      bo ja nie lubię
      sprzątam przy przeprowadzkach:)

      Usuń
    2. Przy takim podejsciu (hmmm... ja sie na to pisze!) juz nigdy w zyciu bym nie sprzatala, bo nie mam zamiaru sie przeprowadzac :)

      Usuń
    3. kurcze, to jest mysl!
      Juz się nie przeprowadzać!!I nie sprzątać:)

      Usuń
  12. Ciekawe porównanie tych szkół. Ja tam jednak zawsze jestem za edukacją publiczną, ale domyślam się, że te bogate dzieci od Ciebie to akurat nie bardzo miały wybór jeżeli słabo znały polski, a i mieszkać tu nie miały zamiaru na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  13. Z oknami w Jakubowie mamy inne doświadczenia, w skrócie: "Jeśli nie umyjesz okien nie będzie deszczu!" Gdyż regułą stał się opada deszczu tuż po tym jak Maria - moja lepsza połowa, okna rozjaśni.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz