poniedziałek, 19 sierpnia 2024

znów o tym psie

Piszę rzadko i dość nieskładnie bo wiadomo, mam w głowie kłębek z nerwów ;). 

 Mikulina już rozpuszczona dokładnie tak samo jak rozpuszczałam koty. Wet twierdzi, że nic jej nie dolega i nie chudnie, ma na żebrach tłuszcz tak jak zdrowe psy, czyli niewiele. Ale ona nie lubi jeść, jest jak przedszkolak. Kto ma w domu przedszkolne i wczesnoszkolne dzieci to wie o czym piszę. 

To niedobre, to twarde, to już było, to na talerzu a nie w misce, to w misce a nie na talerzu, a to się da wywlec więc zjem na dywanie, nie mogę jeść prosto z dywanu to strzelę focha i wcale nie zjem. Rano nie je, w południe nie je, pod wieczór łaskawie trochę zje. 

Smaczków nie lubi. Kości wędzone gryzie ale bez szału. No, i już się złościcie to co ja mam powiedzieć? 

Proszę i grożę, zachęcam i ignoruję. Mówię jak moja mama - zgłodniejesz to zjesz - i zabieram miskę. Nic nie pomaga. 

Poza tym jest niesłychanie czystym i grzecznym psem. Wyleczyliśmy uszy, zaszczepiliśmy i wszystko jest w porządku. Uznała Krzyśka za przywódcę stada bo zabiera ją na łąki i pozwala jej spać w nogach łóżka a ja jestem ta zła bo czyściłam uszy i kąpałam, wiadomo. Żartuję, przywiązana jest do nas ogromnie i bardzo w nas wpatrzona, baliśmy się na początku że będzie uciekać a teraz psinka nawet na spacerach utrzymuje kontakt wzrokowy i nie odbiega daleko. 

Fajna jest, a jeśli ktoś ma jakieś pomysły na to, żeby jadła jak psy a nie jak przedszkolaki to piszcie! 


40 komentarzy:

  1. Jeśli brałaś ją ze schroniska to zadzwoń do nich i dowiedz się o której godzinie tam były karmione psy i dawaj jej jeść o tej samej porze. I spróbuj się też podpytać czym te psy były karmione - bo psiaki to łatwo się przyzwyczajają do jednego gatunku karmy i potem trzeba się nieźle napracować by to zmienić. A tak "we w ogóle" to mój jadł raz dziennie. Mały pies, który nie pokonuje wielu km dziennie z reguły nie je więcej niż raz dziennie. To nie małe dziecko, które musi dostawać od 3 do 4 posiłków dziennie. Ze smaczków to spróbuj jej podsunąć - suszone uszy - cielęce lub wieprzowe- do nabycia w sklepach z karmą dla zwierząt. Jedyne co pies musi mieć zapewnione przez cały dzień to miska świeżej, czystej wody. I trzeba ją często zmieniać, żeby za długo nie była w misce ta sama. Ja się okropnie napracowałam gdy zmieniałam psu rodzaj karmy, bo na początku musiałam dawać to, czym był karmiony u hodowcy z minimalną ilością tego co nowe. I jeszcze jedno- mój b.dobry pan weterynarz twierdził, że pies nie potrzebuje jak człowiek urozmaiceń i najzdrowiej się hoduje i nie choruje gdy cały czas je to samo, bo wtedy jego organizm wytwarza stały, taki sam zestaw enzymów trawiennych. I to prawda- mój nigdy nie miał kłopotów żołądkowych, a przeżył 16,5 roku. Uściski dla Ciebie, głaski dla sunieczki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. była prawdopodobnie karmiona resztkami z ludzkiego stołu więc na pewno nie dam jej starej zupy, ziemniaków i kości z kurczaka, to pies z interwencji

      Usuń
    2. w porządnym schronisku, odpowiednio /tylko co to znaczy?/ finansowanym zwierzaków nie karmi się żadnymi resztkami, ale wiadomo jak jest w polskich realiach, zdarzają się schroniska, które w ogóle nie powinny mieć uprawnień na taką działalność , nie powinny istnieć... tak więc nieźle jest zapytać w schronisku, ale najpierw nieźle jest popytać dookoła o samo schronisko...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. Klarka chyba pisała, że pies bezpośrednio z interwencji trafił do niej. Nie był w schronisku, albo bardzo krótko. Tak zapamiętałam, nie wiem czy dobrze
      Ella-5

      Usuń
  2. Klarko, gotowałam swojemu psu kaszę z warzywami na szkieletach z kurczaka, resztkach mięsa, kościach itp. Mięso obierałam z kości kurczaczych i zostawiałam w kaszy. I tak przez 13 lat, a to był rottweiler. Jeśli nie chcesz kaszy, można dodać ryż. Wypełniacza może być mniej lub więcej, warzywa jakie miałam pod ręką - włoszczyzna bez pora, buraki, czasem mały ziemniak. Gotowałam dużo, porcjowałam i zamrażałam. Jak zupa dla nas, tylko bez przypraw. Może coś takiego jej podpasuje. I rzeczywiście wystarczy raz dziennie. A czego nie zje przez godzinę, wyrzucić. Powoli, powoli, dacie radę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój kundzio-jamnik jadł kaszę z drobiowymi serduszkami. Warzyw nie lubił. Jeść dostawał dwa razy dziennie.
    Raz zjadł kukułki, które elegancko rozwinął z papierków i był wstawiony. Był wtedy sam w domu i pewnie się nudził. Baaaardzo go kochaliśmy.
    Ściskam Cię, Klarko!❤️😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam dwa wielkie psy i pamiętam, jak siedziały koło schodów, każdy z raciczką wieprzową w łapach i cierpliwie ogryzały, jadły również jabłka i truskawki bo przecież ogród należał do nich więc trudno żebym to kontrolowała, duże psy są jednak całkiem inne niż małe

      Usuń
  4. jest Lato, gorące dni, nasze koty też nie przejawiają zbytniego zapału do jedzenia... skoro psinka jest zdrowa, także w opinii fachowca, co widać też po zachowaniu, to w ogóle nie widzę sprawy... sprawa jest innego rodzaju, polega na tym, że często sobie sami wymyślamy jakiś schemat, model, według którego zwierzak ma jeść i robimy sobie problem, bo stwór nie spełnia naszych oczekiwań...
    oczywiście zdrowa, zbilansowana karma, do tego pewna regularność w jej spożywaniu jest ważna, ale to chyba nie jest dobra pora roku na naukę tej regularności... zwłaszcza, że jak dobrze rozumiem, nie mieszkacie w bloku, czy kamienicy, ale w bardziej naturalnych warunkach...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też sobie mówię - obym tylko takie problemy miała :)
      ale należę do tego pokolenia "matek karmiących", które nie wypuszczą nikogo głodnego choćby miały smażyć kotlety o północy i nawet w pracy dzieliłam się często jedzeniem. W młodości bywałam głodna.

      Usuń
    2. rozumiem, mechanizm projekcji oparty o własne doświadczenia z młodości /nie piszę "traumy", bo to za grube słowo/... psiak nie jest głodny, ale nam się wydaje, że jest głodny, wręcz powinien być głodny, a tu nagle się okazuje, że wcale nie jest głodny...
      ostatnio była u mnie znajoma i zawarłszy bliższą znajomość z naszym maine coonem spytała: "czy ty go głodzisz?"... bo on faktycznie pod imponującymi kudłami składał się głównie ze skóry i kości... tylko że ta rasa tak akurat ma: sierść chroni te koty wystarczająco przed zimnem, więc po co mają magazynować tkankę tłuszczową?... do tego nasz potwór jest wychodzący permanentnie /mieszkamy na wsi/, co jest obecnie dość rzadkim zjawiskiem u tej rasy, opiekunowie zwykle niechętnie wypuszczają koty długowłose samodzielnie na pole, więc dużo się rusza... a micha zawsze jest pełna, więc to jego wybór, że mało obecnie je...

      Usuń
  5. Twoje słowne kombinacje są cuuudowne!
    Kłębek z nerwów, cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak napiszę guz kąta mostowo-móżdżkowego to będzie zbyt poważnie, po co kogo straszyć

      Usuń
  6. Od listopada ubiegłego roku mamy znajdka, którego nazwaliśmy Szeryf. Na początku pies wymiatał z miski wszystko, ale jak się przekonał, że regularnie dostaje jeść, to jadł o wiele mniej. Teraz to nawet grymasi, jak mu karma nie podpasuje. Ja przyjmuję to ze stoickim spokojem (zgłodniej to zje), ale mój książę małżonek wciąż tańcuje wokół psiej miski i namawia do jedzenia. Skutek jest taki, że jak ja daję psu jeść, to pies chociaż trochę zje. Jak karmi go mąż, to Szeryf obwącha miskę i czeka na ciąg dalszy, bo jak nie zje od razu, to jest szansa, że pan dołoży do miski innego mięska albo sera. Także jak miałabym coś radzić, to spokojnie poczekać aż psu zachce się jeść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może i nasza bestia taka cwana i oczekuje atencji, może tak być

      Usuń
  7. A jak jedzą psy? Nie znam jednego wzoru:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  8. Klareczko Kochana,nasz poprzedni kot Bobisław ,dożył 21 lat i był niejadkiem... Co ja się nastarałam ,żeby dziad jeden coś zjadł... Najlepiej wchodziła chuda,mielona wołowina,a że jadł malutko to co tydzień miał mięsny dzień😻Teraz mamy dwa kocie dziady ,co jak przyszły do nas to jadły jak leci ,były wyrzucone na parkingu leśnym, wzięte do DT i potem do nas. Teraz po pół roku mam dwie kocie primadonny..... To fuj ,a to niejadalne,a tamto no zjem, ale ostatni raz... Więc tak mamy,my matki karmiące... Ale chłopaki są przekochane i nawet jak mam tańczyć koło nich,żeby jedli ,to będę!😸😸😸😸 Margaret 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przyznaj się jesteś ten typ, co do lekarza prywatnie idzie w ostateczności, a za leczenie zwierzaka płaci bez wahania

      Usuń
    2. No a jakżeby inaczej 🤣🤣🤣🤣🤣 Muszą być chłopaki zdrowe! Teraz zaskoczył Ryś,że jak kawałeczki kuraka się rzuca,to można na nie polować!!! Więc kuchnię mam w kuraku....🤣🤣🤣🤣

      Usuń
    3. O, znam to. Moja kiziunia Szarlunia uwielbiała, jak rzucałam mięsem (częściej jednak przysmaczkami, na szczęście są takie z suszonego mięsa) przez mieszkanie i mogła sobie upolować:)
      Ella-5

      Usuń
    4. dzięki, dziewczyny, chyba zrozumiałam dlaczego Mika łapie kawałek jedzenia w zęby i leci z nim za hortensje

      Usuń
  9. Ja wielkim głosem wołam na psa sąsiada , chodż Obik zjedz bo Myki nie chce i to skutkuje , a tak naprawde to jeśli zdrowy to zje ile potrzebuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też demonstracyjnie wynoszę miskę i mówię - koty przyjdą to zjedzą

      Usuń
  10. Mój pies Timon poza wrzącym olejem i rozpalonym węglem to zjada wszytsko co znajdzie pod pyskiem ale primadonna Nitka już gorzej. Ale za to bardzo często znajdują ja jak zrywa fasolkę szparagową z grządki i chrupie ze smakiem, oba chcą się dać pokroić za surową marchewkę... Primadonna raz je co dostanie w misce, a dwa razy gardzi jedzeniem ,no chyba ,że dostanie od Pana paróweczkę z kurczaka także ten, zje to zje , jak zdrowa to nie martw się:-) pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. byłam przyzwyczajona do wszystkożernych psów a takie fusyty to były koty i to nie wszystkie

      Usuń
  11. U mnie jeden pies (suka 3 lata) dostaje miskę dwa razy dziennie, zjada w mig i po sprawie. Drugiego (pies 9 lat) trzeba najpierw poprosić, pogłaskać i przede wszystkim trzeba na niego cały czas patrzeć jak pięknie je! Tu chyba nie ma reguły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak sobie właśnie myślałam, że mały pies powinien dostawać jeść 2 razy

      Usuń
    2. No pewnie, 2 razy nie za dużo, nic poza tym. A jako mama mopsa na sterydach (wieczne zapalenie chytrości albo czegoś innego) polecam sterydy. Żre jak wściekła i ogólnie szukam egzorcysty, bo to już bardziej opętanie przypomina, co ona wyprawia przy wydawaniu michy. To było oczywiście nieprzystojne nabijanie się (ale z tymi egzorcyzmami to serio serio), nie dawaj sterydów. Na moje dzieci, psy i koty działało zawsze : nie chcesz, to nie jedz. Teraz musisz poczekać, aż cywilizowani będą jeść następny posiłek

      Usuń
    3. ja też na sterydach żarłam jak wściekła

      Usuń
  12. Klarko, to jeszcze nic! Moje dwie sąsiadki, urocze dawniej mówiono - Stare panny, to powiem starsze singielki, miały takiego psiego niejadka, że podchodził do miski tylko wtedy, gdy jedna otwierała drzwi na klatkę i wołala: Idzie kotek, idzie kotek! Zaraz tobie zje! Naprawdę! Mieszkaliśmy vis a vis!🤣

    OdpowiedzUsuń
  13. Musi widzieć, jak zabierasz jej nie zjedzone żarełko i dajesz innemu psu, albo kotu. Pewnie odezwie się w niej wtedy pierwotny instynkt i zje choćby po to, by tamten nie dostał.
    No, chyba że to nie jest polski pies ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Moja mama dostała na przechowanie na jeden wieczór rozpuszczonego brzdąca jej przyjaciół, którzy musieli odbyć jakiś oficjalny występ. Aluś coś sobie rysował, na pytanie "Aluś, zjesz coś?" odpowiadał krótko "ni..." Mama to akceptowała, nie chce, to niech nie je, jednak po kilku godzinach po kolejnym "ni..." zapytała: "Ale dlaczego, Aluś?". Wtedy mały rozżalił się okrutnie i wyjaśnił: "A bo mi nikt nic nie daje..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że Aluś nie wyrósł na męża, który czeka, aż mu żona zrobi śniadanie i kanapki do pracy a jak nie zrobi to chodzi głodny

      Usuń
  15. A może po prostu daj jej czas? Mówię to ja, mama kota, któremu było trzeba pysk do miski wsadzać. Na szczęście trwało to tylko 12 lat, od paru miesięcy sama pysk do miski wkłada. Nie żeby coś zeżreć, ale jest postęp, conie? :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest postęp, dziś rąbałam siekierą wędzone kości i była zainteresowana :D

      Usuń
  16. ależ tu ruch... komentarze i miłe słowa. Klarko serce dla zwierząt to ogrom miłości. Cieszą te sympatyczne rozmowy w komentarzach. Pozdrawiam Ala

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz