wtorek, 21 listopada 2017

o uciekaniu z domu

 Dawniej mi się to zdarzało. Zamiast prosto z pracy iść na przystanek szłam czasem z koleżanką na lody, zamiast szorować podłogi  wkładałam sportowe buty i biegłam przez trzy wsie a ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę bo dwadzieścia lat temu na wsi biegały tylko lenie którym się nie chciało robić. I jeszcze sobie kupiłam rolki i jeździłam ziuuuuuuuu z góry na dół razem z dziećmi.
 Czasem jechaliśmy do mamy a tam zostawiałam dziecko z babcią i szliśmy na imprezę dla dorosłych. Imprezy dla dorosłych to takie, gdzie pije się nie tylko soczki i mleko, tańczy i śpiewa do rana (to dla przypomnienia matkom karmiącym oj biedne jesteście biedne) a rano można jeszcze pospać bo wiadomo - dziecko u babci.

Potem kiedy już nie musiałam tak chuchać i dmuchać w ognisko domowe a dziecko było na tyle duże, że nie chciało jechać z matką, lubiłam od czasu do czasu jechać gdzieś sama. Złapać oddech, poczuć dystans. Do dziś  robimy zlot ciotek czyli sióstr i wtedy nie ma żadnych mężów, dzieci, wnuków, tylko my. Właśnie, któż to się do mnie wybiera już trzy miesiące, pytam się?! 

Tak samo na koleżeńskie spotkania. Wspólnych znajomych mamy niewielu. Lubię babskie spotkania, lubię spotkania blogerskie i zazwyczaj jeżdżę na nie sama. Ale tam się spotykają ludzie "z branży" i ktoś spoza kręgu zainteresowań może się poczuć samotny lub się zwyczajnie nudzić.
 Uroczystości rodzinne - we dwoje raźniej i bezpieczniej. W pojedynkę naraża się człowiek na pytania - a czy wszystko w porządku z twoim małżeństwem, sama jesteś? No i kiedy są tańce to się albo siedzi za stołem albo naraża na krzywe spojrzenia partnerek tancerzy.

Kocham swój dom i swoją rodzinę ale lubiłam takie samotne wyjście od czasu do czasu. Piszę w czasie przeszłym bo teraz to nie ma żadnego znaczenia, nic się nie stanie nawet jeśli spędzam poza domem kilka tygodni.
Kiedyś uciekałam chcąc nabrać dystansu, odetchnąć, oderwać się, pogadać z bliskimi, zobaczyć się ze znajomymi bez pośpiechu. I teraz właśnie do tego samego namawiam koleżankę - przyjedź do mnie sama, odetchnij.

 Ludzie  uciekają nie wychodząc z domu - mają nałogi, pracę, hobby, wirtualny świat.  I nie zawsze wracają. 





42 komentarze:

  1. Lubie mojego Wspanialego, lubie nasze malzenstwo ale tez lubie wlasna przestrzen i zajecia bez niego:) Na szczescie on ma bardzo podobnie, wiec potrafimy nawet bedac nonstop razem nie wchodzic sobie w droge i bardzo to cenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ze mną by chyba nikt non-stop nie wytrzymał :D

      Usuń
    2. Tez tak kiedys myslalam, teraz wiem, ze to tylko trzeba odpowiedniego czlowieka:)) Od dwoch lat jestesmy ciagle razem, bo ja nie pracuje, a on pracuje w domu. Serio to nawet malo ze soba rozmawiamy:)) Owszem ciagle jest czas na dowcipy i zarty, czas zeby sie posmiac, ale nie a wiszenia jedno na drugim, tego bym nie zniosla za nic na swiecie:))

      Usuń
    3. dobrze to ujęłaś "wiszenie na sobie" jest dla mnie nieznośne, jeśli nikt na mnie nie wisi to daję radę, to samo ma K, nie walczymy o dominację czy terytorium, mamy własne pokoje i własne sprawy i kiedy wychodzę, po prostu mówię o tym żeby wiedział gdzie jestem i tyle, nie mam 12 lat żeby pytać czy mogę wyjść sama z domu

      Usuń
  2. Warto czasem uciec, żeby nie zwariować, mieć własną przestrzeń

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem sama... ale i tak czasem "uciekam"...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam podobnie jak Stardust.Zawsze uważałam, że każde z nas ma prawo do własnych zainteresowań i nie musimy 100% czasu spędzać wspólnie.
    Może to dlatego już tyle lat jesteśmy małżeństwem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wyobrażasz sobie żeby nasi mężowie czytywali blogi i nawlekali koraliki? Bo ja nie ;).

      Usuń
    2. A ja owszem, a ja tak:)
      Zwłaszcza blogi - to musowo.

      Usuń
  5. mam całkiem spory własny świat, uwielbiam ucieczki, a potem powrót do mojego cudnego świata wspólnego
    a babskie spotkania to jest to!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to jesteś podróżniczka więc masz pewnie mnóstwo koleżanek, które tylko czekają aż się pokażesz w ich mieście

      Usuń
    2. cha cha cha
      no kilka miast by się znalazło na świecie z chętnymi:)))

      Usuń
  6. Też tak mam! zawsze chociaż na tydzień-sama:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze miałam swój kawałek świata, czasami przez telefon, czasami ucieczka na trzy dni do przyjaciółki. Teraz czasami też uciekam, choć mieszkam sama, aby być z kimś innym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mieszkanie w pojedynkę ma dwie strony - dla jednych pełna swoboda dla innych poczucie samotności. Przypomniało mi się - kiedy byłam nastolatką, rodzice pozwalali mi na wszystko i sama musiałam podejmować decyzje i sama o siebie dbać, moje koleżanki szalenie mi tego zazdrościły a ja zazdrościłam im..kanapek do szkoły i wyprasowanej przez mamę bluzki

      Usuń
  8. To jest właśnie w nas, kobietach, ciekawe, że jedne nie obejdą się bez babskich spotkań, a innym jest to zupełnie obojętne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś nie miałam potrzeby ucieczki, ciekawe dlaczego, bo chyba i tak wszystko miałam co chciałam...

    OdpowiedzUsuń
  10. No bo czasem taka ucieczka jest konieczna, odświeża spojrzenie, regeneruje i pozwala na wszystko spojrzeć z dystansu i z humorem. :)
    I zatęsknić pozwala!

    OdpowiedzUsuń
  11. A czy to jest normalne, ze moj maz strzela focha, robi mi wymowki i docinki ilekroc chce sie spotkac na jakims babskim zlocie? A zdarza to sie raz na ruski rok. A i tak przewaznie z obawy przed stechla atmosfera w domu - rezygnuje... Ech... Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie jest normalne to, że rezygnujesz, przecież nie macie łańcucha z kulą u nogi który komisyjnie trzeba odczepiać?

      Usuń
  12. Ucieczka, jak najbardziej, ale z biletem powrotnym:-).Lubię wracać naładowna nową energią z innym spojrzeniem na swoje miejsce na ziemi. Coraz bardziej lubię chyba te powroty, ale wciąż ciagnie mnie jeszcze do świata, ludzi, do nowych doznań.
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
  13. Ucieczka, jak najbardziej, ale z biletem powrotnym:-). Coraz częściej lubię te powroty, chociaz wciaż jeszcze ciagnie mnie do swiata, do ludzi, do nowych doznań.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj tak. Odkad mamy koty zdarza nam sie wyjezdzac na kilka dni osobno. Dzwonimy codziennie. Powitania po nawet krotkim rozstaniu sa super!
    tezMonika

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedyś... też uciekałam - jeśli to ucieczka w ogóle była. Po prostu długo wracałam z pracy, nie spiesząc się. Szłyśmy sobie z koleżanką na lody albo po prostu powoli przez miasto - rozmawiając.
    Człowiekowi potrzeba rozmowy z kimś innym, a nie tylko z mężem czy dzieckiem.
    Teraz pewnie też bym uciekła na troszkę, ale wracam szybko do domu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj, tak, "uciekałam" swego czasu, choćby i w świat własny. I dlatego nie nazwałabym dobrym swojego związku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lecz gwoli wyjaśnienia, to co opisujesz, takie babskie i siostrzane pogaduchy to wspaniała sprawa. One w niczym nie naruszają istoty związku, taka "ucieczka" to nie jest prawdziwa ucieczka emocjonalna od partnera.

      Usuń
  17. U nas oboje z OM mieliśmy osobne wyjazdy, wypady i było to zupełnie naturale. Niezrozumiałe dla wielu, ale z czasem, te osoby, które najbardziej się dziwiły to same zaczęły osobno bywać albo wyjeżdżać ;))

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziękuję za wizytę u mnie. W swoim poście przypadkowo piszesz trochę o mnie. Jak widzisz jeżdżę tu i tam ale Warszawę moją rodzinną kocham. Sam nie wiem dlaczego tak jest??? Ale jest. I Szczyrk nie jest moim ostatnim słowem.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  19. urywam się tak ze dwa, trzy razy w roku. Zawsze wtedy mam leciutki wyrzut sumienia czy robię dobrze?
    Ale skoro tyle lat razem już tak trwamy to znaczy, że jest OK.

    OdpowiedzUsuń
  20. Urwać się, wyrwać, zmienić klimat i otoczenie - zdarza się i jest niezbędne dla higieny istnienia - robię to, bo inaczej bym zwariowała. Kocham moich Starszych, kocham moich Młodszych i urywam się na tydzień żeby być sobą, na swoich warunkach :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Teraz jestem więźniem domowym z racji malego Makoffffca,ale też b.lubie te swoja przestrzeń.Mam taka kumpele z lat szkolnych,gdzie raz na pare miesięcy MUSIMY sie spotkać na kawie,juz kombinujemy kolo przerwy świątecznej :-)Wtedy Kogucisko 16 letnie będzie miało ferie to na chwilę zostanie z młodszym braciszkiem:-)
    ,

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja w każdą niedzielę rano uciekam - na dwie, trzy godziny, audiobook, rower/kijki i ruszam tam gdzie chcę :)
    PS. zawsze mam włączony GPS, bo jednak w lesie człowiek czasem gubi orentację ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. My uciekamy częściej wspólnie niż pojedynczo- kiedyś z dziećmi zostawał Tata a my "kino, kolacja i spacer", teraz czasem zostaje mama a my ruszamy na podbój miasta, nie powiem żeby co tydzień, ale dość często się zdarza. Z uwagi na zajęcia taneczne Starszej co tydzień mamy też z dwoma ulubionymi mamami czas na ploteczki bez dzieci przy kawie. Generalnie to nie mam problemu z takimi ucieczkami na kilka godzin, ale już ucieczka na weekend to jednak wyzwanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza jak by się chciało i uciec i zostać …… ,
      No bo jak oni sobie poradzą … -

      Usuń
  24. Z tym uciekaniem, to święta prawda. Czasami nawet z domu nie trzeba wychodzić.

    OdpowiedzUsuń
  25. samotnosc w sieci25 listopada 2017 08:00

    Takie to teraz wszystko pogmatwane, dawniej bylo normalne, dyktowane zwyczajem, jednoznaczne (jednoznaczniejsze). Nie lubie ucieczek wirtualnych, czesto z nich nie ma powrotu. :\

    OdpowiedzUsuń
  26. Spółdzielnia Socjalna Kobierzyn zebrała mnóstwo głosów, także dzięki Tobie i Twoim czytelnikom Klarko :) pozwól, że tu i teraz serdecznie podziękuję za Wasze wsparcie

    Fajny dzisiaj dzionek mamy
    Chyba pora ruszyć w tany.
    Kobierzyn najlepszy w świecie
    Taka prawda, przecież wiecie!
    Cały glob tutaj głosował
    Swego czasu nie żałował,
    Ponad miesiąc akcja trwała
    Frajda była też niemała
    Raz my z przodu, a raz oni
    Teraz nikt nas nie dogoni!
    Wiersze piękne powstawały
    Ludzkość mobilizowały!
    Dumna jest Spółdzielnia cała
    Z Waszą pomocą wygrała!
    Wielkie dzięki Wam Ludkowie
    Niech Was cieszy dobre zdrowie
    Niech Wam słońce w duszach świeci
    Niech Wam pięknie rosną dzieci!
    Kłaniam nisko się do ziemi
    Dobro niechaj wszystko zmieni
    Niechaj wraca do Was tłumnie
    A teraz świętujmy szumnie!

    DZIĘKUJĘ!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i super, niech się ludziska cieszą a ja się też cieszę bo blog się przydał na coś pożytecznegp

      Usuń
  27. Kiedyś zawsze razem, nawet na spacer, obecnie od kilku lat zawsze sama ze względu na głuchotę męża, który unika towarzystwa, bo źle się czuje (choć ma aparat), kiedy udaje, że słyszy.
    Podziwiam Twoją energię i dar rozmawiania z sobą. Super!
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz