I zimą i latem niezależnie od temperatury śpię przykryta po uszy i zawinięta jak naleśnik. Kołdra, na to sztywna narzuta. Chodzi o to, żebym była tym wszystkim przywalona.
W dzieciństwie spałam pod wielką pierzyną. Zanim się nagrzała, była zimna i sprawiała wrażenie wilgotnej. Czasem mama grzała ją dla mnie przy piecu. Często wynosiła pierzyny i poduszki na żerdź za dom, tam się wietrzyły. Zimą wnosiła do domu wraz z pierzyną zapach mrozu. Tak, mróz może pachnieć.
To wietrzenie pościeli praktykuję do dziś, wynosząc pościel w pogodne dni na słońce. Niektórzy twierdzą, że tym sposobem robi się plażę dla roztoczy ale ja w to nie wierzę.
Kiedyś, to jest moje pierwsze wspomnienie, długo chorowałam i chyba nielekko, bo wszyscy wokół mnie byli niesłychanie mili co się zdarzało nieczęsto. Mama na moją prośbę obracała mi pierzynkę na zimną stronę i wtedy czułam ulgę. Pewnie miałam gorączkę.
Mąż gra przy swoim komputerze a ja usiłuję nawiązać rozmowę o tym, co właśnie piszę. On nie uważa tylko od czasu do czasu mi odpowiada - no, tak, acha. Więc ja snuję opowieść dalej -
a jak było zimno to mama brała na szufelkę rozpalony węgiel i sypała na siennik, wtedy łóżka grzały się błyskawicznie..
I na pozar lozka tez maz nie zareagowal ? Urszula
OdpowiedzUsuńwiedział że opowiadam głupoty i dlatego nie reagował
UsuńNormalne! Taka to podzielnosc uwagi.
OdpowiedzUsuńPrzyzjaje, ze mroz ma zapach i wymrozi wszystko do cna. Tez wietrze posciel bo kto mi zabroni?
Ja też lubię wchodzić do chłodnego łóżka. Z dzieciństwa pamiętam że była chłodna i sztywna, bo wykrochmalona. Znam zapach mrozu i wywietrzonej na słońcu pościeli.
OdpowiedzUsuńLubisz czuć ciężar kołdry na sobie. Czuć że jesteś otulona. Są takie specjalne kołdry obciążeniowe. Moja Mała taką ma
i podobno świetnie się sprawdza. Jest naprawdę ciężka.
Klarko, i ja pamiętam ten zapach mrozu wnoszony na pierzynach i poduszkach, na zamarzniętym praniu, przynoszonym z dworu. Pamiętam zimno pierzyny kiedy kładłam się spać i rozkoszne ciepło, kiedy się budziłam.
OdpowiedzUsuńMama sypała węgle na siennik?
Miłej niedzieli!🥰
Ależ skąd
UsuńKlarka sypała ...
Usuń:D
UsuńZima pachnie Dymem z komina.
OdpowiedzUsuńAlbo wkładała dzieciaki do pieca chlebowego 😉
OdpowiedzUsuńjotka
o tak, na jednej blaszce Klarka na drugiej kołocyki
UsuńA co to "kolocyki"?? Urszula
Usuńkołaczyki - takie małe drożdżowe bułeczki
UsuńZnam kołaczyki Klarko!!! Zawsze kupowałyśmy je z siostrą w piekarni w rodzinnym mieście. Były po 2,50 zł (sto lat temu). Dziadek nam dawał pieniądze.
UsuńA termofory u was były??
OdpowiedzUsuńU nas za termofor służyła butelka z gorącą wodą owinięta ręcznikiem. Taka po wódce. Służyła też do noszenia herbaty, gdy szłam z babcią do pola...
UsuńJa kocham wchodzić do ciepłego łóżeczka zimą, bo zawsze mam lodowate nogi. Dlatego mam prześcieradło elektryczne... (ciut wygodniejsze niż gorąca butelka, ale ten sam efekt:)
Ella-5
mama czasem grzała poduszkę przy piecu
Usuńu nas też się grzało pierzynki na piecu i rano skarpetki :)
UsuńElla, u nas też była taka półlitrówka jako termofor:)
UsuńU mnie były te gumowe termofory (takie trochę obleśne były).
UsuńO tak, też to znam: i ten zapach mrozu na materiale. Ja też cały rok śpię pod kołdrą, od roku to kołdra obciążeniowa, powiem Ci, że pod nią mi się cudnie śpi. Zdecydowanie, coś dla mnie (moja ma 7 kg). Jak jestem przywalona, to dopiero mi się spokojniej śpi. Wszystkiego dobrego! DTCK :)
OdpowiedzUsuńmoże się kiedyś skuszę
UsuńWłaśnie dzisiaj żona zmienia kołdry letnie na te cieplejsze.
OdpowiedzUsuńWspomnienia pierzyn i pieca kaflowego są i mnie nie obce. Pozdrawiam
Rozumiem Cie Klarko, szczególnie w kwestii owijania się pościelą. W dzieciństwie też spałam w białej, mocno wykrochmalonej pościeli i pod pierzyną. Teraz wystarcza mi wełniana kołdra, którą tak się owijam, żeby robiła za kokon. Nie usnę, jak się nie przykryję. To chyba ma coś wspólnego z poczuciem bezpieczeństwa.
OdpowiedzUsuńMusiała to być bardzo wciągająca gra, skoro nie zareagował na coś takiego. I co było dalej?
OdpowiedzUsuńRoztocza kochają ciemno, ciepło i wilgotno, świeże powietrze, mróz i słońce są dla nich zabójcze 😊 mądrość ludowa wiedziała!
OdpowiedzUsuńNigdy nie spałam pod pierzyną, choć pamiętam że była takowa w końcówce lat czterdziestych w domu. A potem już jej nie widziałam. Nie krochmalę nigdy pościeli - lubię miękką, cienką pościel i małe poduszki typu nieco większy jasiek. A latem sypiam pod flanelowym kocykiem w batystowej powłoczce. Serdeczności Ci ślę;)
OdpowiedzUsuńKlarko, wiesz, że istnieją kołdry obciążeniowe? Nie używałam nigdy takiej, ale dają podobno poczucie bezpieczeństwa i otulenia...
OdpowiedzUsuńCzym się ciepło i zdrowo,
Paulina
Ty nie opowiadaj mężowi takich rzeczy, bo raz dosłyszy i pomyśli, że Ci się pogorszyło.
OdpowiedzUsuń