niedziela, 23 czerwca 2024

dziś jest piękny dzień

 W ogrodzie zatrzęsienie malin, agrestu, porzeczek i wiśni. Deleguję zadania bo sama niewiele zrobię. Zawsze mieliśmy pełne półki soków i dżemów a teraz zarządziłam - tylko dżemy malinowe bez pestek dla Hani, sok z malin ale niedużo, sok z wiśni, konfitura z czarnej porzeczki dla mnie i na tym koniec. 

Dostałam słoik miodu. Wyobraźcie sobie pasiekę pod lasem, wokół łagodne wzgórza, łąki pełne ziół, strumyk z lodowatą wodą, jodły, buki górą a dołem kępy borówek, dzikie maliny na skraju lasu a na skale wrzosy. 

Klarka o dzikach i wężach wchodzących do domu nie pisz. 

Opinia  człowieka, który na miodach się zna - nigdy w życiu nie jadłem tak wspaniałego miodu! 

Nie piszę tego dla reklamy. Piszę, bo coś sobie przypomniałam. 

Prawie w tym samym miejscu prawie sześćdziesiąt lat temu starszy pan miał kilka uli i to jest moje pierwsze wspomnienie - Babcia przenosząca mnie przez strumyk w drodze do pana Busia (?). dziwna beczka z korbą, pan  w woalce na głowie i Chrzesnomatka częstująca mnie chlebem z masłem i miodem. Huśtawka z tyłu ich domu i łan falującego zboża. Było ciepło, łagodnie i słodko. Byłam małą dziewczynką, która bardzo chciała poznawać świat i dlatego była zawsze gotowa do drogi. Jeśli tylko ktoś się gdzieś wybierał to ja się napierałam - weź mnie z sobą! I starałam się być cichutko, nie przeszkadzać, nie zwracać na siebie uwagi, byle tylko gdzieś jechać. 

W ten dzień do pana Busia przyszła nie tylko babcia z wnuczką, przyszła też jakaś wielka kobieta z górą czarnych, kręconych włosów na głowie i patrząc na mnie zaśmiała się i powiedziała - kto ma pszczoły ten ma miód, kto ma dzieci ten ma smród! 

Złamała mi serce. 

13 komentarzy:

  1. Takie momenty siedzą w człowieku przez całe życie jak zadra.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadłam do Ciebie na chwilę, bo tu tak miło, chciałabym wpaść do ogrodu i jeść czarne porzeczki prosto z krzaka. Chleb z masłem i miodem to też taka pyszność wspomnieniowa z dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Że też ja tak daleko mieszkam!!

    I muszę się przyznać, że nie lubię miodu. Spożywam tylko pod przymusem w chorobie.
    I kocham ten mój smród i czekam na więcej:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem jedno zdanie kładzie się cieniem na piękne wspomnienie.Może ot tak,
    bezmyślnie powiedziała znane powiedzenie . 🙂Od czasu do czasu lubię skibkę świeżego chleba z masłem i miodem😄😄😄a borówki mogłabym jeść codziennie😀😀

    OdpowiedzUsuń
  5. Chleb z miodem jadam bardzo często — uważam, że dzięki temu trzymam się jeszcze w jakiej-takiej formie :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. No delikatna to ona nie była!
    Miód jadam sporadycznie, bo chyba jako jedyna mam po nim zgagę, ale mąż uwielbia i zawsze w górach kupujemy spadziowy.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozmarzyłam się czytając o Twoim ogrodzie. Jestem straszliwy łakomczuch na wszystkie niemal owoce i uwielbiam maliny prosto z krzaka, te leśne także. Teściowie mojej koleżanki mieli pod Warszawą plantację malin i przez kilka lat z rzędu jeździłam tam by nazbierać malin dla siebie i przy okazji wracałam "nażarta" malinami niemal na sztywno. A miód zjadam codziennie jako dodatek do pasty sezamowej, którą dodaję do swej codziennej porannej porcji owsianki - bo od przyjazdu tu codziennie rano wcinam porcję jogurtu greckiego (probiotyk) + łyżeczka miodu, łyżeczka tahini( tej pasty sezamowej) + łyżeczka kurkumy ze szczyptą imbiru + 3 łyżki stołowe płatków owsianych takich grubych, nie drobnych. A pasieki są przeważnie w bardzo ładnych miejscach. Serdeczności Klarko;)

    OdpowiedzUsuń
  8. "dziwna beczka z korbą i pan w woalce na głowie"
    Mój tata miał pszczoły i był takim "panem w woalce na głowie" ' a ja kręciłam tą korbą od "dziwnej beczki" i miód spływał ...
    Dziękuję za te różne Pani wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piekne sa te wspomnienia z dziecinstwa.Jaki piekny i ciekawy byl wtedy swiat!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Miód uwielbiam i pamiętam jak lubiłam wyjadać z kawałka plastra miodu, bo tata miał 4 ule i miód był w domu, choć nie zawsze, bo zdarzały się lata, w których nic nie było.
    Dorota L.

    OdpowiedzUsuń
  11. Teraz nie kręci się korbą, są elektryczne miodarki z regulowaną prędkością obrotów 🙂 to ja, żona pszczelarza, Maria z Pogórza Przemyskiego.
    P.s. Wredne babsko, takie teraz też są.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz