piątek, 10 maja 2024

cierpienie nie uszlachetnia

 Ostrzeżenie - jeśli jesteś wrażliwa, nie czytaj.

Dawno temu bliska koleżanka opowiadała mi o cierpieniu swej mamy umierającej na raka. Do dziś pamiętam jej płacz. Ojciec uciekał z domu a ona musiała zajmować się młodszym rodzeństwem, za ścianą matka dusiła się i rzęziła prze wiele dni. Zmarła w domu. 

 

Mój stryk w wypadku stracił nogę i czasem (rzadko) opowiadał, jak bardzo cierpiał podczas rehabilitacji, jak nieznośny ból nie pozwalał mu spać, ile razy nie chciało mu się żyć. Być może dlatego tak bardzo bał się lekarzy i choć czasem w starszym wieku chorował, nie pozwalał bliskim na wezwanie lekarza mówiąc, że da sobie radę sam. 

Wreszcie ja - byłam małym, kilkuletnim dzieckiem kiedy upadłam na szkło które bardzo głęboko rozcięło mi udo i pośladek. Mama zaniosła mnie do ośrodka zdrowia i tam felczer pospinał mi ranę metalowymi klamrami, bez znieczulenia. Mama przytrzymywała mnie mocno żebym się nie ruszała. Blizna jest paskudna. Wygląda jak uśmiech wampira. 

Jeszcze poród i szycie "na żywca" przy wrzaskach położnej, żebym nie uciekała z dupą bo będzie bolało jeszcze bardziej. 

I leczenie zębów bez znieczulenia. 

Teraz mam leków ile chcę. Nasenne, przeciwbólowe i antydepresanty. 

Ma nie boleć, mam spać, mam być spokojna. 








35 komentarzy:

  1. Dzień dobry, tu Joanna. Ogromnie lubię czytać Twoje teksty, Klarko. I zgadzam się z Twoim tytułem bezgranicznie. Od wielu lat kołacze mi się po głowie tekst kościelnej pieśni: "Każde cierpienie ma sens, prowadzi do pełni życia". I od tychże lat tekst ten wydaje mi się bezsensowny. Pokuszę się o stwierdzenie, że eliminacja cierpienia ma największy sens. Po to, abyśmy mogli żyć pełnią życia. Widzieć innych. Robić coś, co prowadzi w lepszą przyszłość. Zatem przyjmuj nasenne, przeciwbólowe i przeciwdepresyjne w maksymalnej potrzebnej Ci ilości. Abyś była maksymalnie wypoczęta, stabilna fizycznie i emocjonalnie. Czy mogłabym Cię poprosić o pomyślenie o mnie i moich najbliższych w kluczowym przyszłym tygodniu? Najmocniej w życiu wierzę w dobrą ludzką energię. Z góry dziękuję!!! Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja również wierzę w dobre myśli, w modlitwę, w dobre życzenia, wiele razy pomagała mi świadomość, że mam przyjaciół "po mojej stronie" którzy ślą mi moce

      Usuń
    2. Będziemy z Tobą myślami

      Usuń
    3. Tu ponownie Joanna. Niezwykle miło jest przeczytać Twoją odpowiedź na komentarz. Nie ukrywam, że trochę się tego spodziewałam. Poszłam z mamą (84 lata) na działkę pomóc jej zasadzić jakieś tajemnicze istoty, które były uprzejmie wykiełkować. I wróciłam "w te pędy" do komputera, aby sprawdzić, czy to "już". Gadać i pisać mogę w nieskończoność zatem - dziękuję, że za Twoją sprawą jest na co czekać i teraz już "bez odbioru". Joanna

      Usuń
    4. 84 lata - to całkiem niezła kondycja :) pozdrowienia dla Pani Mamy

      Usuń
  2. Nie zawsze leki przeciwbolowe pomagaja. Moja chora na raka mama miala dostepne cuda i ile tylko chciala. Tez czasem mialam ichotę uciec z domu.. Umarla w domu, na moich rekach... Estera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to musiało być niezwykle trudne, bardzo Ci współczuję

      Usuń
  3. Żadne cierpienie nie uszlachetnia.Zawsze mnie zastanawia kto takie bzdurne hasełka produkuje. Podejrzewam , że tak bredzą ci, którzy nigdy żadnego dojmującego bólu fizycznego nie doznali. Przez wiele lat, nie wiem na jakiej podstawie wielu lekarzy uważało, że dzieci nie odczuwają bólu i nie podawano dzieciom znieczulenia ani przy drobnych zabiegach chirurgicznych ani przy przy poważnych działaniach stomatologicznych. Ból fizyczny zawsze należy uśmierzać bo on szalenie niszczy psychikę. Na szczęście powstają coraz nowsze leki, ale są sytuacje, że te leki, które są w stanie zwalczyć ból nie mogą być stosowane w domu, ale mogą być podane np. w hospicjum. To te leki, które są podawane w trakcie pełnej narkozy, która jest mieszanką środków nasennych i p. bólowych. Trzymaj się Klarko, jesteś wspaniałą Kobietą!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem dlaczego np na porodówkach kobiety były traktowane wprost sadystycznie, przez inne kobiety, to przerażające

      Usuń
  4. Rozmawiałam ostatnio z lekarką która pracuje w NFZ i dodatkowo przyjmuje w prywatnym gabinecie ginekologicznym. Dowiedziałam się od niej, że pacjenci są niedoinformowani. Gastroskopii i kolonoskopii nie powinno się robić bez znieczulenia ogólnego, takie jest prawo i każdy pacjent w szpitalu nie powinien wyrażać zgody na badanie na ,,żywca''. Żałuję ,że nie wiedziałam o tym wcześniej ponieważ mój tato miał robioną kolonoskopię i bardzo go to badanie bolało. Lekarka powiedziała mi ,że wystarczy poprosić o zaświadczenie na piśmie, że odmawiają znieczulenia ogólnego i zaraz znajdzie się anestezjolog. Też pamiętam te czasy poród 20 godzin w bólach czy leczenie zębów bez znieczulenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaraz to się nie znajdzie, bo kolejka spora, a anestezjologów brak, nie każdy szpital, ośrodek robi w znieczuleniu ogólnym, ale zawsze można dostać porządnego głupiego jasia, który załatwia problem- wiem z doświadczenia, bo gastro miałam pod narkozą, a drugie z głupim jasiem...kolono też z jaśkiem

      Usuń
    2. Te badania robia tez z miejscowym znieczuleniem, wiec to tak na zywca nie jest. Dodatkowo kazdy czlowiek ma inny prog bolu. Gdy bol wydaje sie nieznosny badanie zostaje przerwane i wtedy szuka sie innego rozwiazania.

      Usuń
    3. ja bym musiała mieć znieczulenie ogólne, mnie wszystko boli bardzo, tętno mi skacze jak szalone i ciśnienie do 200

      Usuń
  5. Moja mama długo umierała. Była pod opieką hospicjum. Podstawową zasadą była ochrona przed bólem. Wolałam nawet widzieć ja lekko splątana niż cierpiącą. Choć to też nie było łatwe. Pozdrawiam Klarko serdecznie! ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli dzięki Bogu, że są leki i można z nich korzystać. O to mi chodzilo

      Usuń
    2. sama świadomość, że najbliższa osoba jest w hospicjum... to musiało być ciężkie

      Usuń
  6. Cierpienie nie uszlachetnia...Uczy pokory.Największy chojrak płacze jak dziecko,w cierpieniu prosi o wszystko.I nagle rozumie,że nie jest bogiem.Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widuję w szpitalu ludzi zupełnie zależnych od innych, to też jest ciosem

      Usuń
  7. Mogę tylko potwierdzić, moja mama umarła na raka płuc, koleżanka na raka jelita, a moje migreny tak mi czasem dawały popalić, że wrogowi nie życzę (2-3 dni wyjęte z życiorysu).
    Nie wiem, kto wymyślił to hasło, że cierpienie uszlachetnia, czy ktoś wie, skąd się wzięło?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli to cudze cierpienie ma uszlachetniać to dopiero jest pycha!

      Usuń
  8. Nie raz zastanawiałam się nad sensem tego powiedzenia. Cierpienie uszlachetnia tych, którzy towarzyszą cierpiącemu - uczy empatii, chęci niesienia pomocy, opiekuńczości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja towarzyszyłam mojej mamie w chorobie i umieraniu. Patrzyłam na jej cierpienie. Czy mnie to uszlachetnilo.....? To było 6 lat temu a do dziś nie uporałam się z zespołem stresu pourazowego.


      Usuń
  9. Ja powtarzam inną wersję znanego powiedzenia- co Cię nie zabije, to Cię sponiewiera. Cierpienie niczego dobrego nie uczy, dobrze, że coraz więcej mądrych lekarzy to rozumie i stara się pacjentów odpowiednio zaopatrzyć przeciwbólowo.
    Klaro, wystąpiłaś już o przyznanie stopnia niepełnosprawności ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, boję się lekarki

      Usuń
    2. Ale wiesz, że możesz zmienić lekarza rodzinnego ?

      Usuń
    3. już kilka osób mi o tym mówiło, w tym onkopsycholog

      Usuń
  10. Największą "karierę" na cierpieniu biedaków z Indii, zrobiła matka Teresa z Kalkuty. Z całego świata płynęły pieniądze na leki przeciwbólowe dla umierających z bólu na ulicach , tylko że znikoma ich część trafiła do potrzebujących, reszta konała ofiarując swoje cierpienie Bogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam poruszyć ten sam temat, co liiviia. Matka Teresa. Wyjątkowo kontrowersyjna postać. Uważała, że cierpienie uszlachetnia, ale tylko wtedy, gdy dotyczy innych osób. Biednych i bezbronnych. I swoim działaniem powiększała ich cierpienie. Okrutne.

      Usuń
    2. Tereska przy wtórze Janka P2. Upupili całą Polskę!

      Usuń
  11. Nie wiem, dlaczego do dziś, przy takiej dostępności leków przeciwbólowych, zmusza się nadal ludzi do cierpienia.
    Bardzo Ci współczuję tamtych wszystkich sytuacji i bólu.
    Trudno to opisać, ale bardzo, bardzo życzę Ci wytchnienia w bólu i spokoju.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  12. ból i cierpienie to są dwie różne rzeczy, choć nieraz ze sobą powiązane... ból dzieje się na planie fizycznym i czasem faktycznie może "uszlachetniać" w tym sensie, że uodparnia nas na kolejny ból, który może się zdarzyć i skutkiem tej odporności nie cierpimy z tego powodu... pominę już kwestię, że nie jest dobrym pomysłem całkowicie się znieczulać, bo tracimy ważne źródło informacji, że w organizmie coś dzieje się nie tak i w efekcie nic z tym nie robimy... pominę też kwestię bólu, który może być, paradoksalnie, przyjemny, na przykład po treningu na siłowni, pewne rodzaje takiego bólu informują nas, że dane ćwiczenie działa i można się spodziewać pozytywnych rezultatów...
    za to cierpienie rozgrywa się na planie psychicznym i powodowane jest albo pewnymi paskudnymi odmianami bólu, albo też zupełnie bez bólu, tylko z innych powodów... niektórych cierpień nie można uniknąć, po prostu są i koniec, a niektóre fundujemy sobie sami na własne życzenie, tych akurat możemy uniknąć... niezależnie jednak od tego, to żadne cierpienie nigdy nas nie uszlachetnia, tylko po prostu nas niszczy...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze, że teraz są inne czasy! Nie daj się nikomu ogłupić, że ból uszlachetnia, czy że dzięki temu wiesz, że coś jest nie tak ze zdrowiem...
    Dużo zdrowia, ściskam wirtualne
    Jeanette

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz