niedziela, 12 maja 2024

niezgoda rujnuje

 Dojrzewają czereśnie. Kwitną piwonie, róże również zaczynają rozwijać pąki. Najpiękniejszy czas a tu 

pogrzeb u sąsiadów. Sympatyczny, miły pan. Troskliwie opiekował się wnuczętami, mógł jeszcze pożyć. 

Nawet przez jakiś czas, dość krótki, pracowaliśmy razem, traktowaliśmy się przyjaźnie, ja wtedy czekałam na Haneczkę a sąsiad na kolejnego wnuczka, więc mieliśmy wspólny temat. Przyznaję się, czasem na tych wnuków piekielnych narzekam bo to same chłopaki i całe lato drą się i tłuką niemiłosiernie. 

Mieszkamy tu bardzo długo i nigdy nie mieliśmy konfliktów z sąsiadami, przeciwnie, z jednymi jesteśmy bardzo zaprzyjaźnieni a dzieciaka sąsiadów miałam jak domownika. 

Dlatego współczuję ludziom, którzy nie mają zbyt dobrych relacji z sąsiadami. 

Z opowieści autobusowych wiem, że czasem ludzie ludziom nie dają żyć. 

 Trudno wytrzymać, gdy ktoś nie liczy się zupełnie z mieszkańcami w okolicy. 

Kosi trawnik o siódmej rano i resztki trawy wydmuchuje hałasującym urządzeniem. Potem zbiera białe, dekoracyjne kamienie, wrzuca je do blaszanego pojemnika i myje je myjką ciśnieniową. Potem poprawia obrzeża kosą spalinową. 

Przyznam się, że mnie też kręcą te małe, sprytne urządzenia do pielęgnacji ogrodu ale nigdy bym się nimi nie bawiła o ósmej w sobotę! 

Koty, koty granice mają za nic i łażą po ogrodach. U nas jest codziennie kilka, jeden wielki i spasiony jak smok, i taki piękny jak smok, udaje śmiertelnie głodnego dopóki nie dostanie paru granulek. Gość. 

Ale gdyby mój kot gdzieś polazł i ktoś miałby o to pretensje to po prostu bym powiedziała - to wygoń, nasyp ostrej papryki na jego ścieżkę to więcej nie przyjdzie. A w nocy ci podgryzie tętnicę!

Mamy we wsi kilka nowoczesnych osiedli - domy z kilkoma mieszkaniami, minimalny ogródek należący do mieszkania na parterze i miejsce postojowe. Ludzie myśleli, że na wsi będą mieli błogi spokój i sielankę, a tu tymczasem śmierdzi obornik, pieją bezczelnie koguty o czwartej rano, szczekają psy a starzy mieszkańcy nie pozwalają szarpać zwisających przez siatkę posesji bzów i kalin. 

Starzy też nie są lepsi. Wściekają się na nowych o wyłapywanie psów i kotów, spacerowanie po zbożu i puszczanie psów w kartofliska. 

Niezgoda rujnuje. A pamiętam jak dziś, gdy się tu sprowadzaliśmy, budowaliśmy wspólnie ze wszystkimi mieszkańcami w czynie społecznym drogę, tańczyliśmy na zabawach, piliśmy wódkę ze strażakami i pomagaliśmy przy wykopkach. 

Co ja dziś tak dużo piszę, dość. Teraz Wy, mnie znów boli głowa mocniej. 






14 komentarzy:

  1. "Jak dobrze mieć sąsiada...". Ja mam tych bezpośrednio za płotem i tych dalszych z mojej ulicy. Szczęśliwie bardzo udanych, wymieniamy się sadzonkami, a potem plonami, odbywam długie pogawędki przy płocie. A potem zastanawiamy się czemu nie usiedliśmy przy kawie, zamiast sterczeć na zmęczonych nogach. W razie dłuższych wyjazdów wzajemnie karmimy swoje psy i pilnujemy obejścia. Dobrzy sąsiedzi to skarb.

    OdpowiedzUsuń
  2. Żyjemy z sąsiadami bardzo dobrze. Ale mamy cudownych sąsiadów. Pomocn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koment mi urwało. Pomocnych ale i my pomagamy. Naczelnik stanął dzielnie na czele straży pożarnej, zna całą wioskę, duża na szczescie nie jest. Pomaga nowej sołtysowej organizje festyny. A teraz mamy pomysł żeby zrobić pijacka potańcówe na naszej ulicy dla wszystkich sasiadow😁 normalnie wystawimy stoły i muzei każdy przyniesie jedzonko. Fajnie będzie.

      Usuń
  3. Oj, "sonsiady"! Najlepszy sasiad to taki, ktorego sie prawie nie zauwaza. My mamy takich. Podporzadkowanych ogolnym zasadom, nie znamy sie nawet po nazwisku, o imieniu nie mowiac, wiemy tylko jakim samochodem jezdza bo parkuja obok. Staramy sie wyjezdzac o roznych porach, aby in nie przeszkadzac. Nie mamy wzajemnych powiazan, oczekiwan czy innych relacji. Sasiad to nie rodzina, ani nie przyjaciel. To sasiad tylko. Tylko adres wskazuje na przynaleznosc do miejsca i miejscowej spolecznosci indywidualistow :). To realia jeszcze nie miejskie ale juz nie wiejskie - jakas forma pomiedzy.
    Zyczenia dobrych tylko sasiadow!

    OdpowiedzUsuń
  4. 5 lat miałam wrednych sąsiadów. Nienawidzili nas za wszystko, za narodowość też.
    Za to potem już było tylko coraz lepiej. I teraz jest extra.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisałam i ja o wrednych sąsiadach, jak to w blokowisku.
    każdemu przeszkadza co innego, ale najbardziej boli to, że w większości ludzie myślą tylko o sobie, a wystarczyłoby nieco empatii.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  6. Mieszkam w tym samym bloku ponad pół wieku i od bardzo dawna nie mam powodu, żeby narzekać na sąsiadów. Ci dokuczliwi jakoś zniknęli z horyzontu, a z pozostałymi żyjemy w absolutnej zgodzie, kiedy trzeba pomagamy sobie, kiedy jest czas ucinamy sobie pogawędkę.
    Dobrze mieć sąsiada.

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas (w AU) z sasiadami jest zupelnie inaczej niz w Polsce.Na codzien to zwykle tylko "Hallo! How are you? " czasem pare slow o pogodzie. Ale jesli komus trzeba pomoc, sasiedzi sa w ciagu chwili .Nikt nigdy nie pyta o nic. Sasiadow nie interesuje kto z kim, gdzie i co ( jak to w Polsce).Prywatne zycie i prywatne sprawy ma kazdy i nikt o to nie pyta. Nie ma plotek. Ale jak ktos potrzebuje pomocy wystarczy zapukac do sasiada.Ja mam sasiadow bardzo blisko, bo mam tzw.unit.To jest maly dom stojacy na duzej dzialce z piecioma innymi domami. Mamy wspolny wjazd, ubezpieczenie calosci tez jest wspolne (kazdy placi swoja dzialke).Jesli cos trzeba zreperowac na wspolnym terenie, placimy po rowno.Ale kazdy zyje osobno, w swoim domu.I bardzo mi sie to podoba, wlasnie dlatego kupilam unit.Mam blisko ludzi ale nikt mi sie do zycia nie wtraca, o nic nie pyta i nic nie komentuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie mieć dobrych sąsiadów i ja takich mam. Mieszkam w tym miejscu już prawie70 lat, sąsiedzi się zmieniali ale teraz większość jest na emeryturze. Pomagamy sobie wszyscy w miarę potrzeb i sił, wystarczy poprosić.
    Również działa "sąsiedzki monitoring" przydatny w czasie dłuższej nieobecności.
    Pomoc w czasie pandemii była wspaniała ,zakupy pod drzwi czy odśnieżenie chodnika przed domem.
    Ale każdy żyje swoim życiem i problemami, bez nadmiernej ciekawości.
    Pozdrawiam serdecznie Andrzej G.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja nie o sąsiadach, tylko o kotach: uwielbiam opowieści o kotach, które żyły przez lata w dwóch domach i nikt o tym nie wiedział. Dwie rodziny karmiły, jeździły ze zwierzakiem do weterynarza, wiedziały że ich kot lubi znikać na kilka dni, ale nikt nie znał prawdy. A kot znikał, bo mieszkał też u sąsiadów za rogiem. :-D

    OdpowiedzUsuń
  10. Lepszy bliski sąsiad niż daleka rodzina :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czasem lepszy sąsiad obcy człowiek niż sąsiad rodzina. Znam przypadek gdy kuzyn swojej kuzynce sąsiadce robi ciągle świństwa i próbuje wyłudzić pieniądze. 🤢🤬

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz