piątek, 9 października 2020

co z nami będzie

 Rok już upłynął, jak z groźnej woźnej przeobraziłam się w pokojową pokojową. 

Dziś sprzątałam hotelowy pokój w którym ktoś miał spotkanie towarzyskie - dużo opakowań po jedzeniu i po napojach, dużo pracy. A ja się ucieszyłam. Bo są jeszcze ludzie, którzy nie boją się zrobić rezerwacji, spotkać w hotelu i spędzić tam noc w dobrym towarzystwie. Nawet się śmieję, że gdyby tak ktoś ze znajomych chciał do mnie przyjechać jak za dawnych czasów, żeby gadać prawie do rana to bardziej opłaca się spotkać w takim neutralnym miejscu. A ja bym miała blisko do pracy ;). 

Ale strach zaczyna zaglądać ludziom w oczy. Odwołują rezerwacje, odwołują uroczystości. Kiedyś pisałam, że nie lubię szkoły bez dzieci. Teraz nie lubię hotelu bez gości. Te budynki są po to, by żyć! A tu znów zaczyna się zamykanie w czterech ścianach. 

Nie wiem jak to będzie z dojazdami. Pewnie za chwile znów zamkną szkoły i niepotrzebnie się martwię, ale to, co się dzieje teraz, martwi mnie. 

Młodzież z naszych okolic. Pamiętam ich wszystkich gdy pracowałam w szkole. To była szczególna klasa, bałam się do nich wchodzić, taki pozostawiali bałagan, po prostu koszmar - powywracane meble, połamane długopisy, pełno śmieci na podłodze, wulgarne rysunki na tablicy i na ławkach, porozlewane napoje, jedzenie wdeptane w wykładzinę. To była straszna siódma klasa, teraz już dojeżdżają do średnich szkół i są tacy sami. 

Wczoraj naśmiewali się z bezdomnych. Konkretnie z jednego, który przez kilka miesięcy sypiał na podmiejskim przystanku. Swój dobytek miał w sklepowym drucianym wózku. Opowiadali sobie co by mu mogli zrobić. Boże. 

Dziś jedna z dziewczyn popisywała się swoją głupotą. W autobusie było jak zawsze po południu pełno ludzi a ona stała na środku i trzymając w rękach puszkę z energetycznym napojem śmiała się, że nie musi mieć maseczki skoro pije. 

Po chwili autobus ostro zahamował, panienka potknęła się, napój wylał się na nią, na podłogę i na chłopców koło których stała. Dalej się śmiała, cała grupa jak zawsze zachowywała się arogancko i hałaśliwie.  Nikt nie zwrócił jej uwagi.  Nie wiem co będzie jeśli już teraz boimy się nastoletnich dziewczynek. 

Dawniej pewnie ktoś doniósłby rodzicom ale teraz nikt o tym nawet nie wspomni bo rodzic ostro zareaguje - po co się wtrącasz w wychowanie mojego dziecka? 

Już wiem - świata nie zbawię. Dlatego odwracam wzrok i płaczę w środku. Co z nami będzie, skoro boimy się dzieci. 

 





27 komentarzy:

  1. Przeraża mnie to... Przeraża mnie to, że moja 2letnia córka będzie dorastała w tym okrutnym świecie. Większość dzieciaków takich dzisiaj jest. Nie chce mi się wierzyć że rodzice tego nie widzą... Mam ogromną nadzieję, że po prostu wyrosną z tego braku szacunku, pogardy do wszystkiego i wszystkich. Jeśli nie, to dobrze nam wszystkim nie wróżę.
    Strasznie to smutne naprawdę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Większość dzieciaków takich dzisiaj jest"? A skąd ta pewność?

      Usuń
  2. Tych "dzieci" to boimy się od lat . Wolna Polska - a efekty różne. Teraz zaczynamy bać się drugiego człowieka - w maseczce i (lub) przyłbicy oraz rękawiczkach z dzikim wzrokiem omijamy ludzi szerokim łukiem. I co? Psinco - takie czasy i tacy ludzie. Sterylni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda, świata nie zbawimy... Też boję się takich grup młodzieży - wygłupy, "łacina", rechot. Też dojeżdżałam kiedyś do szkoły, było inaczej, spokojniej, bezpieczniej bo... mieliśmy wpojony respekt wobec dorosłych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boimy się dzieci...
    Też.
    Ale chyba bardziej siebie nawzajem, my dorośli, bo to stąd się biorą te dzieci, z tego, co już napisałaś:
    "Nie wtrącaj mi się, jak wychowuję moje dzieci!"
    No to nie wtrącamy się. A potem takie skutki.
    Trzymajcie się zdrowo, wszyscy, mali i duzi!
    Pozdrawiam.
    MBI

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak,to prawda boimy sie, aby przetrwac,bo Rodzicom nie podoba sie nowy minister MEN, i moga protestowac, nie podoba sie noszenie maseczek, i urzadzaja marsz przeciwko maseczkomi pandemii, a ja czasem sie pytam,po co...to wszytsko,po co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie tylko rodzice protestują, nauczyciele też, przeciwko homofobowi.

      Usuń
    2. Nowy minister MEN podoba się wyłącznie ekipie rządzącej i ich zwolennikom - więc to mnie akurat nie dziwi.

      Usuń
  6. Kilka lat temu mój kuzyn (chłop jak dąb) zwrócił uwagę na ulicy dziewczynkom w wieku lat 8-10, które używały wulgaryzmów. Odpowiedziały ku taką wiązanka słów, że obiecał sobie, już nigdy nie zwróci żadnym dzieciakom uwagi...

    OdpowiedzUsuń
  7. Pracuję właśnie z taką młodzieżą :( Z roku na rok jest coraz gorzej. Od września jestem ciągle w szoku, bo z tak aroganckim, wulgarnym, nic sobie nierobiącym z nauczycielskich uwag rocznikiem jeszcze się w swojej "karierze" nie spotkałam, a pracuję już prawie 30 lat w zawodzie. Jedynym środkiem nacisku wydają się być negatywne uwagi i ewentualnie oceny, ale nikt się tym nie przejmuje, ani uczniowie, ani ich rodzice.
    Kwestia bezpieczeństwa w szkole podczas pandemii? Przykład z dzisiaj: uczennica źle się poczuła, temperatura, bóle głowy... Ponieważ jest niepełnoletnia wykonano telefon do matki, żeby ją zabrała do domu. Ta jednak powiedziała, że nie przyjedzie, że córka ma zostać w szkole... Maseczki są w uczniowskich kieszeniach, ewentualnie na brodach, bo na nosie i ustach tylko przez minutę, gdy nauczyciel patrzy - to podczas przerw, gdyż na lekcji przecież pan były minister powiedział, że nie trzeba nosić. No, i mamy w szkole zachorowania i kwarantanny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy ktoś/dyrekcja/pedagog zadzwonił na policję? bo chyba należało to zrobić. Jeśli nie jesteśmy konsekwentni i sami olewamy własne procedury, regulaminy, to chyba wszystko jasne.

      Usuń
  8. A ja mam odmienne zdanie na temat młodzieży. Ta, którą znam jest miła, kulturalna, pomocną. W autobusie zachowują się grzecznie, w szkołach średnich chwaleni przez nowych nauczycieli, a ja pękam z dumy, że do ich wychowania trochę się przyczyniłam. Wczoraj spotkałam w autobusie moich byłych uczniów... Grzecznie się ukłonili, porozmawialiśmy, powspominaliśmy... Kiedyś uczniowie mojej szkoły pojechali nad morze, na tzw." zieloną szkołę". Po ich powrocie dyrekcja otrzymała list pochwalny. Na takie "efekty" pracują rodzice i nauczyciele. Złe zachowania są piętnowane bardzo mocno, dobre chwalone i nagradzane. Do tacy w szkole chodzę z ogromną przyjemnością. O młodych mam jak najlepsze zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam takich absolwentów, którzy po latach ciągle rozpoznają mnie na ulicy i się kłaniają. Mam takich wychowanków, którzy czasami przychodzą odwiedzić mnie w szkole (nie w tym roku, bo nie zostaną wpuszczeni do szkoły), żeby powiedzieć, co u nich słychać. W komentarzu powyżej nazwałam ogólną tendencję i sytuację z tegorocznego naboru, który jest wielkim negatywnym zaskoczeniem. Myślę, że duży wpływ na to, czy pracuje się w przyjemnej atmosferze, czy nie, ma po pierwsze to, czy uczy się w renomowanej szkole, do której przyjmowani są uczniowie na podstawie konkursu świadectw i z wysokimi wynikami egzaminu, czy tak jak w przypadku mojej placówki, przyjmowane są wszystkie dzieci. Po drugie duży wpływ ma środowisko, z którego dzieci przychodzą. Czasami nie dziwi zachowanie młodzieży, skoro ich rodzice są tak samo agresywni i wulgarni, i nie chcą współpracować ze szkołą, by wychować tego młodego człowieka. Nie twierdzę, że tak jest zawsze i wszędzie, mówię, że obserwuję taką negatywną tendencję w mojej szkole. Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Widzę pomyłki w tekście, ale nie bardzo mogę poprawić ( pisałam w telefonie). Mam nadzieję, że sens można odczytać. Przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  10. za dzieci odpowiedzialni są rodzice.Sami sobie takie dzieci wychowujemy.Dorośli mają wylane na wszystko to jak mają się zachowywać oni?

    OdpowiedzUsuń
  11. sami sobie winni jesteśmy my dorośli: Koronasceptycy, antyszczepionkowcy, płaskoziemcy ...i chamskie zachowania dorosłych. Władza arogancka.Oni tylko biora z nas przykład.

    OdpowiedzUsuń
  12. W szkole gdzie pracuję to samo. Mało kto nosi maseczki. Dzieci w ogóle, ale nauczyciele też niespecjalnie. Mamy w końcu pierwsze zachorowania, może to ludzi otrzeźwi.

    OdpowiedzUsuń
  13. bardzo roszczeniowe pokolenie rosnie, człowiek człowiekowi....

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja najmocniej wfystkich pardą. A kto tę młodzierz óczy. Marsjanie przyjechali ?. Kto wychowuję tą młodzież beztresowo a więc nie dziwcie sie że spuści wam, przepraszam - wpierdol. Dziś wracamy do typu książek "Timur i jego drużyna". Mamusia jak dostanie w ryło to znaczy że niepedagogicznie odezwała się do swojej latorośli. Maseczki są przykładem i dowodem, że czasami zamiast marchewki trzeba bata ale spróbujcie to głośno powiedzieć to staniecie przed prokuratorem i szeregiem organizacji skupionych w tzw. marszach wolności/równości. Przepraszam - chyba mam dzis zły dzień.....................

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iga Świątek - santo subito !.

      Usuń
    2. Gdzieś, kiedyś przeczytałam, że dzieci się nie bije ... chyba, że w obronie własnej:-)

      Usuń
  15. Mysle, ze to dorosli daja dzieciom przyklad zlych zachowan i zle je wychowuja.Nigdy nie spotkalam sie w AU z zachowaniami o jakich tu czytam.Wiele lat mieszkalam naprzeciwko duzej szkoly podstawowej i nigdy nie widzialam zlych zachowan tych dzieci(5 -- 12 lat).W czasie lekcji(od 9 do 15) zadne dziecko nie wychodzilo poza teren szkoly.Po lekcjach byl gwar, ale taki wesoly --smiechy ,nawolywania. Nie wszystkie dzieci odbierali rodzice,a te , ktore przechodzily obok mnie ,pozdrawialy czasem,zagadywaly jak bylam akurat w ogrodku przed domem.Teraz mieszkam dosc blisko szkoly sredniej.I takze nigdy nie spotkalam sie ze zlym zachowaniem uczniow tej szkoly.Oczywiscie, ze sa na pewno takie zachowania, sa tu nawet gangi mlodziezowe dzieci emigrantow z Afryki,ale to sa sporadyczne wypadki.To zwykle wina rodzicow, ich wychowania i przykladu,tego na co dzieciom pozwalaja , jak je wychowuja i jaki im przyklad swoim zyciem daja.

    OdpowiedzUsuń
  16. Te dzieci będą miały dzieci. Zobaczymy (lub raczej nie) w jakim kierunku sprawy pójdą. Może kiedyś nie być wyjścia dla przyszłych rodziców. A może to będzie normalne?

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja też nie lubię zwracać młodym uwagi; nie wiadomo, czego się spodziewać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie spodziewałam się, że kiedyś powiem, że cieszę się, że więcej już za mną aniżeli przede mną. Dziś tak mówię. Świat technicznie jest w rozkwicie, ale cywilizacyjnie upada. Młodzi ludzie są różni, ale tym lepszym trudniej się żyje. W ogóle uważam, że teraz młodzież, dzieci mają gorzej niż za moich czasów. Dzieci są agresywne, bo są bombardowane ogromną ilością bodźców, a brak im poczucia bezpieczeństwa, akceptacji, autorytetów. Nie brakuje też głupich rodziców, którzy dają dziecku coraz to kosztowniejsze gadżety zamiast czasu i uwagi. Mój 9 letni wnuk jest jednym z nielicznych dzieci w klasie, które ma limitowany przez rodzica dostęp do laptopa i gier. Gdy córka poruszyła ten temat na zebraniu to została wyśmiana jako niedzisiejsza. Córka jest psychologiem, więc krótko powiedziała rodzicom, co dzieje się z mózgiem dziecka, jak łatwo o uzależnienie od gier, ale dalej patrzyli na nią jak na dziwoląga, bo przecież dzieciom trzeba dać to co inne dzieci mają. Moja córka nie raz musi tłumaczyć wnukowi, dlaczego nie pozwala mu na to co robią jego koledzy. Smutne to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  19. Tu gdzie mieszkam, tak nie jest. Ogólnie wszyscy są grzeczniejsi i milsi i spokojniejsi. To i dzieci takie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Podzielam Twoje obawy na temat obecnej młodzieży, ale skoro ludzie dorośli mają tak dalece zdewastowane myślenie, to czego jeszcze oczekiwać po nich, że wychowają swoje dzieci? Przecież lepiej nie robić nic, oczekiwać od szkoły, a potem jeszcze na tę szkołę napluć, że nie daje rady misji wychowawczej.
    Ludzie zamienili się w twory konsumpcyjne niemal bez refleksji.
    Czy pojechałabym teraz do hotelu? Pewnie tak, w ciepłe miejsce, czyli za granicę, pewnie po uprzednim teście na Covid19.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz