niedziela, 25 sierpnia 2019

Taka niedziela


Hania za miesiąc skończy dwa lata. Nazywam ją Moją Najpiękniejszą Wnuczką. Ona mówi na siebie skromnie – Hanusia. Mama i tata Hanusi pojechali w niedzielę o świcie na grzyby i dlatego ich córeczka nocowała u nas.
To dziecko śpi od wieczora do ósmej rano prawie w takiej samej pozycji. Zaglądałam do jej pokoju bo martwiłam się – jak to – nie budzi się, nie płacze, nie woła? Jezus Maria może nie oddycha albo chora! Gdzie tam, po prostu śpi z nogami na kołdrze, z papużką pod policzkiem, z pieskiem z boku, z zeberką na górze łóżeczka.

Rano wita się ze wszystkimi. Dzień dobry Baśto, dzień dobry dziadziusiu, dzień dobry papużko! I pyta – a gdzie spał kotek?
Kotek spał w ogrodzie, przyszedł nocą, zjadł swoje mięsko i poszedł spać – mówię, bo nie chcę dziewczynce  opowiadać jak Kiciul wbiegł do domu jak oparzony, zjadł i uciekł bojąc się zapachu dziecka. I tak od dwóch lat, nie i nie. Kiedyś jakieś dziecko musiało go bardzo dotkliwie skrzywdzić. Szkoda, bo Hania jest tak słodka, taka rozważna że nawet pluszowe zwierzaki traktuje z największą ostrożnością.

Gdzie jest mama? – pada pytanie. Mama pojechała na grzyby – odpowiadam. Z tatusiem? – Tak, z tatusiem. Przyjadą po obiedzie – zapewniam.
Jemy śniadanie. Hania zjada niewiele, nie jest głodna. Lubisz taką kiełbaskę? – pytam, gotowa jak wszystkie babcie dać wnuczce coś innego. To jest szynka – poprawia mnie mała. To jest szynka i chleb z masłem. I sok w bidonie. I ciasto – wskazuje na stojący na stole talerz z jabłkowym ciastem.

Myjemy się i ubieramy. A teraz druga noga – Hania zakłada skarpetki i opowiada o tym co robi  a ja mówię do Krzyska – to dziecko używa liczebników porządkowych!
Haniu, ile masz lat? – pyta Krzysiek. Trzy, pięć, cztery, osiem! – woła Hania, pokazując jednocześnie dwa paluszki.
Idziemy do ogrodu. Moja wnuczka nasz ogród nazywa placem zabaw i niewiele się myli bo ma tam huśtawkę, leżak, piaskownicę, rozłożony koc  i mnóstwo zabawek. Idziemy zbierać owoce. Maliny są koło szopy i mała ciekawska pyta – a co tam jest? Dziadka bałagan – odpowiadam. Dziadek ma bałagan i zepsute sanki – stwierdza mała.
Zrywamy maliny, borówki i poziomki, Hania lubi je tak bardzo, że mogłaby nic innego nie jeść. I jeszcze na koniec jeżyny – mówi, bo jeżyny zna od niedawna i je je z pewną ostrożnością – urywa po kawałku i rozgryza z namysłem, dlatego cała jest w jeżynowym soku. 

Nalewam ciepłej wody do miski i stawiam na trawniku. Dziecko myje rączki ale natychmiast dostrzega możliwość zabawy, biegnie do piaskownicy, znajduje łopatkę i mówi – będę podlewać wodą kwiatki.
Super. Zajmie jej to z godzinę a ja sobie w tym czasie utrwalę opaleniznę.

Tymczasem dziadek wybiera się do pracy. Jedziesz swoim samochodem? – upewnia się wnuczka. Dziadek do pracy, tata na grzyby, mama z tatusiem na grzyby a Hanusia z papużką u babci – dziecko informuje o obecnej sytuacji swojego HauHau który prawdopodobnie od dawna jest martwy z powodu ciągłego tytłania w błocie i prania na czterdziestu stopniach.

Zrobiło się południe i słońce dość mocno grzeje, dlatego chowamy się do domu. Obiecałyśmy mamie, że wymalujemy sobie paznokcie. Hania nie czuje się pewnie ale kiedy siada w karmniku i daję jej przybory do rysowania, rozjaśnia się. Kładzie dłoń na kartce a ja odrysowuję jej paluszki, potem wystarczy dorysować pazurki i już można je malować. Różowym – decyduje panienka, która doskonale odróżnia kolory.
I jeszcze kotka, pieska, rybkę i autobus! I pociąg, kolomotywę! Baśta rysuje a wnuczka koloruje.
Obiad!
Zdradzę Wam tajemnicę. Jeśli dwulatek niechętnie je, spróbujecie jeść z nim z jednego talerza. Dajcie mu widelec  i ..raz Hania, raz Baśta. Teraz kotlecik Baśta a teraz Hania. I drugi ziemniaczek, i ogórek ogórek ogórek, zielony ma kapelusz cały i kładka była zła a gdzie jest kotek, kotku kotku obiad, Baśta zrobiła siedem pięć trzy kotleciki. Dziesięć, zjedzone.
Odpoczniemy sobie po obiedzie. Na łóżku! – woła mała biegnąc do mojego pokoju i wspinając się na moje posłanie. Bo tak. Ja mam w sypialni telewizor a poza tym mam tam też laptop a na laptopie jest świnka Pepe, której zresztą nie lubię ale to nie jest bajka dla mnie.
Na moim łóżku można również skakać i przewracać się na stos poduszek. Można też śpiewać na cały głos – pieśty małe dwa chciały przejść się chwilkę, kładka była zła, sto lat niech żyje nam!
Kiedy Hania odpoczęła po obiedzie i nie wyglądała na senną, poszłyśmy znów do ogrodu.
A mama jest na grzybach z tatą? – zapytało dziecko.  Tak kochanie, ale już niedługo przyjedzie. Pójdziemy otworzyć bramę a potem położysz się na huśtawce i będziemy patrzeć, czy samochód wjeżdża na podjazd.
Słońce przeświecało przez gałęzie czereśni, piesek przytulał się do policzka, Baśta kołysała huśtawką a dziecko spało i uśmiechało się przez sen.

Wrócili rodzice z grzybami. Pomalowałyśmy sobie paznokcie na różowo - informuję synową, która zerka na dłoń córeczki a ja śmiejąc się pokazuję kartkę z rysunkiem. 

Dziś też Cię kocham. 








22 komentarze:

  1. Cudny jest taki czas.Szkoda tylko, ze wnuki tak szybko rosna.Potem patrzymy na wysokiego faceta, albo dorosla panne i zastanawiamy sie , kiedy to tak uroslo i gdzie jest ten slodki maluszek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie niedziele zapamięta się na zawsze.To jest właśnie szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, Klarko...tak sobie pomyślałam, że kochane i szczęśliwe dzieci są w swoim szczęściu bardzo do siebie podobne:) Nawet z tą Peppą i huśtawką, i placem zabaw w ogrodzie..- jakby wyjęte z naszego życia...To mówię ja-Babcia Poli i Blanki. ( Bo Pola ma już siostrzyczkę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A potem jest taki czas, kiedy patrzymy na takiego wysokiego faceta i już nie zastanawiamy się kiedy to tak urosło (bo do tego przez lata już się zdążyliśmy przyzwyczaić)ale cały czas chcemy przytulić i ucałować, jak wtedy gdy miał dwa latka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moi starsi (18 i 15 lat) , nadal biegna sie przytulac.

      Usuń
    2. Ci moi to tak bliżej 30tki i już kto inny ich przytula

      Usuń
  5. Jak ogromnie szybko mija ten czas, w którym niemal każdy dzień owocuje nowymi umiejętnościami, nowym słownictwem. Ani się obejrzysz a Hania pójdzie do szkoły, a w chwilę potem zatańczysz na jej weselu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam i aż niedowierzam, że ona już tyle mówi. My ciągle czekamy na pełne zdania wnuka, choć to rówieśnik Hani. Piękny dzień i pięknie opisany!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hania używa ze zrozumieniem takich wyrazów jak "najpierw", "przecież", "potem", klepie całe krótkie wierszyki, śpiewa piosenki i wyszukuje w książkach strony, które chce, aby jej czytać. Ja również obserwuję jej rozwój ze zdumieniem.

      Usuń
    2. Może tak jak mój syn będzie umiała sama czytać w wieku czterech lat? Podobnie jak Hania szybko zaczął mówić i bardzo interesował się książkami.
      Aśka

      Usuń
  7. Taka niedziela z niezwykłą Hanią:););)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zwykła niedziela z niezwykłą Hanusią <3 :-D

    OdpowiedzUsuń
  9. Też bym chciała taką Hanię:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zatesknilam za moja S.P. babcia Marianna...

    OdpowiedzUsuń
  11. Slicznie. Ja musze jeszcze poczekac na moja wnusie, bo na razie to ona jeszcze nie zna swoich raczek :-))
    Basta to takie oryginalne imie dla babci.

    OdpowiedzUsuń
  12. Rany
    Moje tak późno mówiły
    Ostatni powiedział pierwsze zdanie leci miał 2.5 roku
    Pada deszcz...

    OdpowiedzUsuń
  13. Hania jest dzielne, śpi razem i pyta o nich.
    Dzielna dziewuszka.

    OdpowiedzUsuń
  14. Moj Igorcio przy Hani to male dzieciątko malo mówi,je tak sobie, książki Go nie interesują. Ma typowy bunt dwulatka,a ja juz nie mam pomysłów jak Go okielznac...
    Jeanette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może to sprawka żłobka?

      Usuń
    2. Nie byl w zlobku, opiekowała się Nim tesciowa
      Jeanette

      Usuń
    3. nasza Hania w żłobku od 1 roku ż

      Usuń

Twój komentarz