Nie boją się obcych ale czegóż mają się bać skoro są wielkie jak smoki i nikt im nie obcina pazurów?
W domu Mistrza i Małgorzaty były trzy koty legalne i jeden dochodzący, któremu poświęcało się najwięcej uwagi, ponieważ bezczelnie spał na leżakach, wyżerał wszystko legalnym kotom z misek a nawet syczał na dwudziestoletnią kotkę - starowinkę, która już z trudem chodziła i dostawała specjalne, tylko dla niej przeznaczone jedzenie.
Moim faworytem był Korki.
Korki przywitał mnie spojrzeniem pełnym akceptacji. Nie znaczył mnie jak to robią inne koty, czyli nie pocierał się o moje nogi bokiem ani wibrysami, po prostu siedział i patrzył. Powiedzieliśmy sobie cześć i zaiskrzyło.
Wielki kot, pełen gracji, każdym krokiem pokazujący siłę i niezależność. Nawet kiedy spał to nie chował pazurów. Chodził za mną. Już od pierwszego dnia układał się do spania na łóżku w naszym pokoju. Dawał się przeganiać bardzo niechętnie. Tamtejsze koty zazwyczaj nie śpią latem w domu, wolą ogród i taras.
Pewnego popołudnia rozchorowałam się i leżałam na wpół żywa. Korki czuwał w nogach łóżka. Siedział, patrzył, mruczał gdy go głaskałam. Mówiłam mu, że jest bardzo piękny i gdyby mieszkał u nas, to z pewnością zostałby królem wioski.
Krzysiek go wynosił z pokoju. (Z pewną nieśmiałością).
Aż któregoś dnia Krzysiek miał wywrotkę na rowerze i paskudnie podrapał sobie na kamieniach kolano. Syn Gospodarzy wymownie wskazując na rany bardziej stwierdził niż spytał - Korki?
Naraził się , to został ukarany...
OdpowiedzUsuńPrzebiegł mu drogę😉
OdpowiedzUsuńJak dla mnie możesz pisać o kotach choćby codziennie...:)Ewa
OdpowiedzUsuńTak!!!
UsuńA co Cię zaszkodziuo?!
OdpowiedzUsuńkrewetki - potworny ból żołądka i wymioty nie do opanowania, tylko ja chorowałam, reszta objedzeni i zdrowi
UsuńNo to możesz mieć uczulenie. Biedactwo
Usuń