Wszystkim, którzy służyli mi radą w sprawie mojej koty Pchełki serdeczne dzięki. Po konsultacji z wetem, który nie odradzał podawania marchwianki ale wątpił w powodzenie takiej kuracji i zapisał jeszcze silniejszy antybiotyk (trzeci) zaczęłam karmić koteczkę marchewką rezygnując chwilowo z antybiotyku. Po paru dniach biegunka ustąpiła i narazie jest dobrze . Oby tylko nie wróciło.
Do moich podziękowań przyłącza się także Pchełka
Krystyna
no prosze)))
OdpowiedzUsuńta marchewka to pewnie Ameli))
fajni, ze kicia nie cierpi
Super, że pomogło.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą..to cudowny specyfik ta marchwianka:)
OdpowiedzUsuńWażne ,że pomogło :-)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą to tych Krystyn trochę jest w sieci :-)))
Dołożymy- ja złoże zeznania. Z monitoringiem- bo teren monitorowany. Obawiam się, że szpital to za mało. Musza byc konsekwencje. Spr. jest powazniejsza, dot. przemocy społecznej.
OdpowiedzUsuńTo tak nie może być by osoby chore psych. nękały czy broń boże współpracowały jako...BOR. Włazi na teren prywatny, podrzuca odchody czy też wynosi el. garderoby.I szereg innych uciążliwości. W tym grzebanie w dokumentacji pryw. Do zobaczenia.
jr
To mocne kciuki, by było z Pchełką dobrze :) I całe szczęście, że już jest ok.
OdpowiedzUsuńCudna Pchełka :)
OdpowiedzUsuńNie sobie znów zdrowo bryka :D
Możesz na stałe włączyć mięsko z marchewką do jadłospisu Pchełki. Moje futro dostaje taki obiad 2 razy w tyg.
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę,że kota już się nie męczy. Szkoda ją faszerować silnymi lekami,jeśli marchewka pomogła.
Monika
Ale jak się ją udało marchewką nakarmić? Mój by chyba walczył okrutnie i krew by się polała (nie jego) przy wsadzaniu mu tego do pyska ...
OdpowiedzUsuńKlarko dzięki za wizytę. Było, minęło.........ale w pewnym momencie jednak strach poczułem. Jak na oczy nie widziałem:)
OdpowiedzUsuńTo z Ciebie kocia mama. Ludzie, którzy kochają zwierzęta są dobrzy.
Tak uważam. Pozdrawiam bez butów Nike:(
Vojtek
Ja też się zastanawiam jak kicia marchewkę przełknęła, ale cieszy że jej się polepszyło i że taka stosunkowo prosta metoda poskutkowała. Wiwat Pchełka, wiwat Klarka i jej czytelnicy, u których można każdą pomoc znaleźć :)))
OdpowiedzUsuńKota po prostu jadła marchewkę z miseczki. Wydaje mi się, że to wszystkożerna kociątka.
OdpowiedzUsuńTrzeba tylko bardzo uważac, by nie ukradła niczego z naszego jedzenia, bo wielką ma na to ochotę. Ale udaje mi się ją upilnować. Na całe szczęście nie ma zwyczaju wskakiwać na stół w kuchni. Za to jak jem cokolwiek przy kompie to muszę odganiać, bo wskakuje mi na kolana i pakuje pyszczek do talerza. Nie daję narazie nic do jedzenia oprócz specjalnej karmy. Za kilka dni stopniowo spróbuję włączyc po trochu inne rzeczy i zobaczymy.
Czasem lepszy od lekarza jest zdrowy rozsądek i metody ludowe, cieszę się, że pomogło! :))
OdpowiedzUsuńDobrze, że jej lepiej :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że koteczka już ma się dobrze :)
OdpowiedzUsuńPrzekażę Ci radę, może się przyda /oby nie/. Wprawdzie dotyczy psa ale myślę, że kotu też pomoże. Mam psa chorego, z wadami genetycznymi kupionego w internecie przez- Uwaga! mądrych i wykształconych wielce ludzi :( Do rzeczy: lek nazywa się Smecta, jest tani, w małych saszetkach, bez smaku i zapachu, tak, że nawet mój chory pies zjada jedzenie pomieszane z tymże lekiem. Jeżeli nie chce jeść to choć posypuję jakiś smakołyk. Sprawdzone - używam od 5 lat. Pozdrawiam - Ewa
OdpowiedzUsuńSmectę mam w domu. Gdyby dolegliwości wróciły spróbuję jej to dawać. Narazie jest dobrze.
UsuńPozdrawiam