Kilka dni zeszłorocznego urlopu muszę wykorzystać na
poratowanie zdrowia. Dziś byłam oddać krew na kaszankę dla psów z azylu
i aż załamałam ręce bo kolejka przed laboratorium wiła się w korytarzu i
skręcała na schodach aż na piętro. Siódma rano ale w budynku duszno i gorąco bo
okna zamknięte na klucz a tu tłum w maseczkach i nie ma czym oddychać.
Kłócili się, nie chciało mi się tłumaczyć, że takie są
przepisy i klucz do okien mają tylko sprzątaczki aby je umyć i zamknąć z
powrotem, nie odzywałam się bo co się będę wymądrzać, to i tak nic nie da a
jeszcze ktoś na mnie napadnie z pretensjami tak samo jak na panie z
laboratorium, ludzie rzucali się ze złością o te okna a chodziło im chyba o to,
że życie jest nie do wytrzymania i zawsze kończy się źle.
Kolejka się wydłużała bo pacjenci podchodzili „tylko o
coś zapytać”, czyli ile kosztuje lot na księżyc bez rakiety i w rakiecie badanie krwi, moczu i czy trzeba być na czczo czy można coś wypić
i ile.
Generalnie wszyscy byli trzeźwi i głodni więc źli albo
bardzo źli. Ja też byłam zła bo jak mam urlop to pogoda się pieprzy, a
zamierzałam leżeć w ogrodzie, muszę się trochę opalić albo coś bo po tym covidzie
wyglądam jak trup z Gry o Tron, tylko gruba jestem a reszta toczka w toczkę.
Rosyjski mi się przypomina bo ostatnio rozmawiałam z czarującym Rosjaninem,
taki bonusik miałam – puk puk kto tam pokojowa, drzwi się otwierają i pan
wychodzi z pokoju zawinięty w ręcznik. Bardzo ładny pan. Ręką zasłoniłam oczy i
powiedziałam, że zaczekam i tak czekałam i wzdychałam w sercu bo gdzie te czasy
gdy śmiało spoglądałam na takie ciała. Klarka
w tej chwili do brzegu!
Stałam w tej kolejce półtorej godziny, nikt nie zemdlał
ale żal mi było tych ludzi bo marnowali energię na kłótnie i skąd mieli tyle
siły to nie wiem, mnie zazwyczaj wystarcza energii do dziewiątej rano a potem zmuszam
się do każdego ruchu i koleżanki myślą, że jestem ponura albo zła a mnie
wszystko boli i mało co widzę na oczy. Jeszcze mi opryszczkę wywaliło to jak
się mam odzywać. Covid – srovid mnie tak załatwił, ludzie, błagam, pilnujcie
się, szczepcie się bo jak się jeszcze raz zarażę to umrę.
Jeszcze stoję w tej kolejce?
Dotarłam. Krew z żyły, nie żadne cuda. Ale mi się przypomniało
jak nie tak dawno jedna pani chciała mi podłączyć kroplówkę i strzeliły mi żyły
w czterech miejscach i byłam ciekawa jak sobie ta pani poradzi. Nawet zapytała,
czy się napiłam rano wody. Tak, będę pić wodę a potem nie ma gdzie sikać bo
w tej przychodni toalety jak za komuny na dworcu.
Ale wszystko dobrze poszło, wstawałam z krzesła i
dziękując dodałam – zrobiła to pani znakomicie. Mój Boże, kobieta się tak
uśmiechnęła jakby dostała dobre czekoladki. Głodnemu cukier na myśli.
To do miłego!
ja dziś lekuchno odstałam soje w kolejce do drugiego szczepienia. Pierwszy raz było super i elegancko.Ten drugi już nie tak bo ludzi mrowie a mrowie,gdyż albowiem szczepili dwiema szczepionkami no i szedł kto mógł a nie z ustawki że brali. Jeden taki chłopak się skupił i zarządził i w końcu kolejeczka jak marzenie acz ludziom trudno/ciężko/nie potrafili zrozumieć że należy iść do tyłu i ustawia sie PRZODEM do punktu szczepień.
OdpowiedzUsuńZ mężem drugą dawkę mamy w niedzielę o ósmej rano, więc raczej kolejki nie będzie, ale nie zazdroszczę. Czasem mnie taka nieporadność ludzi strasznie wkurza.
UsuńBo miłe słowa są lepsze niż czekoladki ❤ i nie tuczą😜
OdpowiedzUsuńTeż się dziś obudziłam z opryszczką. Miałam mieć masaż u kosmetyczki, to tylko pazury zrobiłam. A w sobotę komunia.
OdpowiedzUsuńZaszczepiłam się, Astrą, odchorowałam jeden dzień i nie jakoś strasznie, tylko głowa bolała, ciało jak przy przeziębieniu i zimno mi było, dziś przełożyłam drugą dawkę, bo mi akurat w wakacje weszła. Nie ma się czego bać, jakby ktoś rozważał.
A co Ty tak ciągle się besztasz za spojrzenia na piękne ciało w ręczniku 😁 Do brzegu ,do brzegu - daj spokój : przestań wiosłować i daj się ponieść fali.
OdpowiedzUsuńDTCK
Masz rację, Klarko. Sama zauważyłam,(choć w zasadzie straszna cholera jestem), że zwykłym "dziękuję", "bardzo mi pani pomogła", "miłego dnia życzę" poprawiam humor nie tylko osobie, do której są skierowane te słowa, ale także, a może przede wszystkim sobie- patrz, jaki samolub ze mnie!
OdpowiedzUsuńMiłego wypoczynku, Klarko! DTCK!
Też dziś byłam w laboratorium - około godziny 11 byłam pierwsza i jedyna.
OdpowiedzUsuńTo, że byłam na czczo o tej porze wcale mi nie przeszkodziło, wręcz przeciwnie, czulam się wyjątkowo lekko i dobrze.Polecam tym, ktorzy mogą rano nie jeść.
I można wtedy uniknąć spotkania z honorowymi dawcami jadu, którzy w kolejkach do gabinetów zawsze znajdą okazję do kłótni.
to prawda, jeśli tylko jest możliwość, warto przyjść później
UsuńU nas pacjenci stoją na zewnątrz przychodni, więc gdy zimno lub pada, to niewesoło...
OdpowiedzUsuńTrza mieć zdrowie by się badać;-)
Klarko...melduję wykonanie zadania! Pierwsza szczepionka przeciwko Covid za mną!! Także ten tego...u mnie w kolejce jadu nie było...było omdlenie za to...ale wszyscy cali i zdrowi (chyba?) opuścili punkt szczepień. Pozdrawiam i zdrowia życzę i szczęścia...bo Ci na Titanicu zdrowie mieli pewnie...tylko im szczęścia zabrakło...
OdpowiedzUsuńTak samo uśmiechnęła się pani, która kłuła nas pierwszą szczepionką astrazeneki, nic a nic nie poczuliśmy, co skwapliwie stwierdziliśmy:-) Dziś doszliśmy do wniosku, że jednak ubiegłoroczna marcowa niby-grypa była covidową, garściami wychodziły nam włosy, na paznokciach zostały ślady jak po urazie, a płuca wysiłkowo do niczego, przechorowaliśmy całe trzy tygodnie, a z nami 84-letnia babcia. Ser3deczności ślę.
OdpowiedzUsuńZnowu mnie wprawiłaś swoim wpisem w dobry humor z rana 🙂
OdpowiedzUsuńDobrego dnia Ci życzę i zdrowia 😊🍀
Oddaję krew tak często, że gubię rachubę. W tym roku do żyły wbijano mi się co najmniej 5 razy..
OdpowiedzUsuńMogę dać tylko jedną rękę, ale Pan Bóg załatwił mi dobre żyły.
I potwierdzam. Mogą być bardzo różne e bolesności wkłucia
U mnie w przychodni pobrania krwi są na umówione wcześniej godziny, każdy ma swój termin. Myślałam, że teraz wszędzie z zasady tak jest. To by było rozsądne.
OdpowiedzUsuńByłam dziś w urzędzie załatwiać jakieś sprawy i przypomniał mi się wpis Klarki. Pięknie pani podziękowałam za pomoc, przeprosiłam za błędy wynikające z braku doświadczenia. A pani pochwaliła mnie, że byłam tak dobrze przygotowana. Tak miło się zrobiło dzięki Tobie, Klarko! 😘
OdpowiedzUsuńW sumie jak ładny, to szkoda, że w ręczniku... :-)
OdpowiedzUsuńKlarka ! Nie strasz, że umrzesz, bo to nie działa :))
OdpowiedzUsuńFajną masz pracę, skoro są takie bonusiki :). Kolejek nienawidzę, dawniej do tego stopnia, że potrafiłam zemdleć w poczekalni czy sklepie, co miało ten dobry skutek, że później tam, gdzie mnie już znano, byłam przepuszczana bez kolejki :).
OdpowiedzUsuńJak się inni chwalą, to też się pochwalę - jestem już podwójnie zaszczepiona :). Inna rzecz, że też podejrzewam, że covid przechorowałam w grudniu 2019, kiedy podobno już u nas był, tylko nikt jeszcze o tym nie mówił.
Okna zamkniete to u nas nie do pomyslenia. Przy wirusach musi byc wentylacja, a szczegolnie w osrodkach tak zwanego zdrowia.
OdpowiedzUsuńŚwiat jest piękny!
OdpowiedzUsuń