Mąż mój nie lubi używać GPS twierdząc, że sam wie najlepiej gdzie jechać i nikt mu nie będzie mówił, gdzie ma skręcać bo potem złośliwie zaprowadzi go w bagna, zarośla, bezdroża, zaspy i pustynie i na koniec nad przepaścią powie - jesteś u celu!
Tak było i tym razem. Prosto po pogrzebie mieliśmy spotkać się na obiedzie w nieznanym mi miejscu w sąsiedniej miejscowości. Niedaleko. Nie wiedziałam gdzie to jest ale mój telefon wiedział, pokazałam więc mężowi mapę, Spojrzał i rzekł, że wie gdzie to jest. No dobrze, to się nie odzywam - stwierdziłam, nauczona doświadczeniem, że kierowcy nie ma co pouczać, jeśli twierdzi, że wie, co robi.
Zostawiłam jednak włączoną mapę i po pięciu minutach stwierdziłam - oddalamy się. Jechaliśmy grzbietem wzgórza i mimo paskudnej pory roku było ładnie, ale przecież nie pojechaliśmy tam dla oglądania krajobrazu.
Ja tu nie mieszkam od 45 lat i wszystko się zmieniło więc nie wiem gdzie jesteśmy - stwierdziłam, a telefon dalej mówił, że oddalamy się.
Wreszcie zadzwoniłam do syna, który od dawna był już na miejscu i poprosiłam, żeby po nas wyjechał bo ojciec nie trafi, nie trafi bo jeździ w kółko. Włączcie sobie GPS - stwierdził syn. Nie da się - lamentowałam. Wyjedź po nas, będziemy czekać na rozstajach przy dworze.
Gdzie? Skąd mam wiedzieć, gdzie to jest - zdziwił się Łukasz.
No tak, tylko starsi tubylcy mogli wiedzieć, o co mi chodzi, tak samo jak wtedy, gdy umawiam się na placu Wolności albo na Dzierżyńskiego w Krakowie.
Włączcie mapy, dacie radę.
Włączyłam, głos skierował nas..z powrotem do kościoła a stamtąd Granicami do celu. Zatoczyliśmy koło i wreszcie dojechaliśmy. Okazało się, że nie tylko my mieliśmy problem z dotarciem.
Ja wole mape niz GPS.A to dlatego, ze ta pani mowi do mnie :"Skrec na wschod" , a ja nie mam pojecia gdzie ten wschod, czy inna strona swiata. A nie mozna po prostu powiedziec:"Skrec w lewo " czy tez w prawo ??A na mapie widze dokladnie gdzie mam jechac, w ktora strone.Po prostu przed wyjazdem przygladam sie mapie dokladnie, zapamietuje wszystki skrety i potem jade na pewniaka.
OdpowiedzUsuńUrszula
Nie mogę używać GPS z głosem, zawsze mam wyłączony
UsuńTylko mapa ! Ćwiczenie szarych komórek i satysfakcja !
UsuńNie wyobrażam sobie przy moim stylu życia nie używania GPS.
OdpowiedzUsuńChyba coś o tym napiszę
Zawsze mapa! Kiedys na dlugiej, nieznanej trasie za bardzo zaufalam GPS-owi. Pchal mnie uparcie w roboty drogowe i nie podawal zadnej alternatywy! Gdybym wtedy miala mape...
OdpowiedzUsuńNo tak, powiedz mężczyźnie, jak ma jechać, jeszcze go pouczaj! Toż to koniec świata jest. Dobrze, że w końcu dotarliście na miejsce.
OdpowiedzUsuńTo ja jestem mężczyzną, mnie też nie można pouczać 🤭
UsuńGPS nie jednego "wyprowadził w pole". Ja zawsze "staromodnie" jeżdżę z mapą i mam też atlas samochodowy.
OdpowiedzUsuńU nas i mapa i atlas na wszelki i GPS zawsze w akcji. Z mapą zdazyło się zgubić, bez mapy też. Kiedyś znajoma pokłóciła się z GPS, że nie będzie jej mówił jak jechać. Nie skończyło się dla niej dobrze.
OdpowiedzUsuńNajgorzej, gdy są dwie miejscowości w różnych kierunkach, kiedyś mąż wpisał Kórnik, a kto by pomyślał, że nawet są dwa Kórniki! 15 km jechaliśmy w złym kierunku!
OdpowiedzUsuńjotka
Uwielbiam nawigację:) Z moją bardzo kiepską orientacją w terenie oszczędza mnóstwo energii, poświęcanej wcześniej, na szukanie na mapie, błądzenie, wściekanie się. Dużo jeżdżę w nowe miejsca. Oczywiście nawigacja czasem wyprowadza w pole. Ale też ostrzega przed korkami, pokazuje czas dojazdu. Więcej plusów, niż minusów. Korzystam z map googla, niestety nie tak dawno zmienili głos na sztuczny...
OdpowiedzUsuńElla-5
Jazda z nawigacją i mapami Google jest ok. ale i tak zawsze mam mapy i plany miast co wielokrotnie ułatwiło dojazd. A co do prowadzenia auta to zdarza się ,że na skrzyżowaniu rozglądając się patrzymy sobie w oczy.I to jest jazda :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Andrzej G.