Zastanawiam się nad tytułem książki i na razie mam "tytuł roboczy nie wiadomo jaki". Może to będą "pamiętniki bezrobotnej". Ale nie wiem jeszcze.
Jest chyba jakaś moda na nierobienie noworocznych postanowień, ja ich nie robiłam nigdy ale teraz zrobię. Bo mogę. Nie umiem się jakoś pozbierać to może choć w taki sposób zacznę być aktywna.
Wyrzucę z szafek stare, brzydkie talerze i szklanki i kupię nowe. Kubków nie wyrzucę bo są prezentami i jestem do nich ogromnie przywiązana - wiecie jak to jest - piję herbatę w kubeczku od Ani, Moniki, Agatki, albo kawę w kubku od Andrzeja i płyną myśli w stronę tej osoby.
O, może tytuł "płyną me myśli".
Nigdy nie robię postanowień noworocznych, więc nie mam wyrzutów sumienia, że ich nie dotrzymam. "Me myśli"- jakoś to dziwnie brzmi, tak bardziej meeee. :-)
OdpowiedzUsuńDo pozbierania się pewnie potrzeba czasu.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię serdecznie i dużo sił życzę, i pozbierania się życzę też.
Postanowienia noworoczne robiłam ostatnio jeszcze w ....liceum. Szybko jednak "otrzeźwiałam", bo nigdy nic z tych postanowień nie wyszło. A ja piszę nadal "do szuflady" , której zawartość unicestwię gdy poczuję, że niedługo odejdę w nicość. To będzie proste, bo wystarczy jedno kliknięcie w klawiaturę. Klarko - to pozbieranie się w całość po odejściu bliskiej osoby nie jest ani proste ani szybkie. Po odejściu (nagłym wszak) mego męża w 2019r "zbierałam się" w całość pięć lat. Przytulam;)
OdpowiedzUsuńMe nie
OdpowiedzUsuńAle jestem pewna, że dasz świetny tytuł!
A ze zbieraniem się nie trzeba się forsować
A wiesz, mnie tez wzięło na wyrzucanie zbędnych rzeczy.
OdpowiedzUsuńPostanowień nie mam, jakieś drobne plany.
jotka
Człowiek porządkuje myśli i przestrzeń, by Nowy Rok był już taki na nowo, bez niepotrzebnych rzeczy.
OdpowiedzUsuńMoże najpierw zacznij pisać , a po kilku rozdziałach tytuł sam się nasunie ?
Też chcę wymienić sobie talerze, ale cierpliwie wykańczamy te co są ;)
OdpowiedzUsuńPomysł z talerzami jest bardzo dobry. Kup sobie nowe, takie które będą cieszyć Twoje oko.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak już napiszesz książkę, to tytuł sam do Ciebie przyjdzie. To tak, jak z imieniem dla dziecka. Coś tam wybieramy, planujemy, a jak się urodzi, to widzimy, że to nie Zosia tylko Basia przyszła na świat.😉
Najpierw ksiazka, potem tytul!
OdpowiedzUsuń