Niech nikt przy mnie
nie narzeka na ciepłą zimę bo właśnie zrobiłam przelew do gazowni. Jest taki
dowcip – co robi mieszkaniec bloku, kiedy jest mu gorąco?- otwiera okno. A co
robi właściciel domku? – zakręca ogrzewanie.
Moi teściowie mieszkali
w sporym domu w mieście, mieli centralne ogrzewanie zrobione tak, że mogli
grzać gazem lub byle czym. Teraz wiem, że wcale tak byle czym nie palili bo mój
niezwykle pracowity teść rozbijał drewniane skrzyneczki i palety, rąbał na kawałki i to właśnie dokładał
do pieca.
Byle czym grzało się w takie zimy jak teraz,
wystarczyło trochę przepalić i już było jakoś, co wcale nie znaczy, że było
ciepło bo mieli tak, jak my teraz, grube ściany, stare okna, nieocieplony dach
i cienka elewacja. Pieniądze szły z
dymem a i tak było wiecznie zimno. Wreszcie kiedy już nie mieli sił na
bezustanną krzątaninę i ciągłe inwestowanie, pozbyli się domu i przeprowadzili
do mieszkania w bloku. Myślę, że my też kiedyś tak zrobimy.
Moi sąsiedzi mają
nowoczesne domy i nie płacą tak dużo jak ja, ale nie wszyscy, widać a raczej
czuć to wieczorem. Jeśli czytają to niech wiedzą, że dobrze się to nie skończy
bo nie tylko ja mam dosyć potwornego smrodu, jaki czasami wieczorem czuć. Kłęby
żółtego i czarnego dymu wydobywające się z komina świadczą o tym, że nie pali
się drewnem czy węglem, tylko tak, jak dawniej – byle czym. Tyle, że dawniej
nie było takich śmierdzących rzeczy, choć zdarzało się, że ktoś wrzucił do
pieca szmaty czy stare buty. Teraz widuję ogłoszenia – oddam na opał meble czy
stare okna. Czy ludzie powariowali? Klej, farba, sklejka – nie wiem, co w tym
jeszcze jest ale całkiem możliwe, że ta substancja, która tak strasznie kopci i
śmierdzi.
Wiem, jak człowiekowi
jest zimno to się nie będzie zastanawiał, czy opał śmierdzi i czy jest
szkodliwy. Sama paliłam byle czym przez dwie zimy bo mieliśmy długi a poza tym o węgiel było bardzo trudno. Wtedy pod siekierę poszły nawet drzewa z sadu.
Ale nie sądzę, aby wrzucenie do pieca gumy czy folii miało ogrzać
dom, raczej zaświni palenisko albo
przyklei się do dłoni, która dokłada do ognia i uczyni palacza kaleką.
Wiecie, skąd ten
przykład? Moja mądra, kochana mama, która całe życie musiała nosić drewno, rąbać
je i dokładać do pieca, bardzo pilnowała i uczyła nas, by nie wrzucać do ognia
niczego przypadkowego. Bo może wybuchnąć albo się stopić, zanieczyścić popiół,
który przecież mógł służyć za nawóz.
Poza tym jednak nikt
nas nie uczył ochrony środowiska. Kiedy zamieszkałam tu, gdzie teraz, przeżyłam
szok. Rowem płynęło szambo, z kominów waliły kłęby dymu, czasem przez trzy
tygodnie zimowe nie widać było słońca – nie z powodu chmur tylko przez smog.
Mieszkańcy raz do
roku mieli potwornie głupi obyczaj, na szczęście już go nie kultywują, ale pamiętam
przerażenie, gdy któregoś dnia wracałam do domu i nad wsią zobaczyłam unoszącą
się czarną chmurę smolistego dymu. Wyglądało, jakby się paliło pół wsi.
Okazało się, że to
mieszkańcy palą opony, urządzając sobie imprezę pod tytułem „sobótki”.
Z bólem serca
zapłaciłam dziś prawie dziewięć stów za gaz (za dwa miesiące) i dlatego nie tęsknię za mrozami.
O tak, tak, tak, nosiłam się z zamiarem napisania takiego postu:) Prawda, prawda - ludzie, nie doszukujcie się zimy ani śniegów ani mrozów, możecie za to poszukać trochę drobnych i złożyć się na węgiel dla mnie;> Też mieszkam w starym domu, mam BARDZO nieszczelne okna, ceglaste mury po 60cm grubości i mimo dobrej pogody i przepalania drewnem - nie jest wcale zbyt ciepło... Jak myślę o mrozach i o ładowaniu węgla do pieca na noc, żeby temperatura na kotle była chociaż 60 stopni, to aż płakać mi się chce... niech taka zima sobie będzie, mrozom mówię nie;)
OdpowiedzUsuńa o smrodzie i paleniu starych gumofilców już nie będę wspominać nawet...
UsuńO paleniu to ja mogłabym epopeję napisać:)
OdpowiedzUsuńTaaaa, też mam ogrzewanie na gaz więc pilnuję, żeby nie było za gorąco w mieszkaniu.
OdpowiedzUsuńu moich sąsiadów śmieci się nie wywozi. wszystko spalaja. ciekawe jak się za tę niewywózkę rozliczją z gminą....
OdpowiedzUsuńa jak mieszkałam w bloku to też przykręcałam ogrzewani
rety, ile literówek....klarka, zmiłuj się nade mną...
Usuńa ja włożyłam okulary i czytam wyraz po wyrazie to, co napisałam (komentarze czytam z maila a nie tu, tu wchodzę dopiero gdy trzeba coś poprawić albo odpisać)
Usuńwidocznie się śpieszyłaś:) nic się nie stało
Też nie tęsknię za mrozami! U nas na szczęście same nowe domy i większość ma ogrzewanie gazowe, a w kominku palą drewnem.
OdpowiedzUsuńNo więc ja rozbijam palety i łupię kawałki na podpałkę a sąsiad pali byle czym. Średnia jest taka sobie.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie czekam na rachunek z gazowni. mam nadzieję, że nie będzie wyższy od Twojego.
OdpowiedzUsuńKlarko, cieszmy się, ze taka wiosna tej zimy, bo tak czy siak połowa zimy za nami, więc i oszczędności są w tym roku. Ogrzewam mieszkanie gazem i też płacę olbrzymie rachunki, więc alergicznie nienawidzę zimy i chłodu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Na szczęście mieszkam w bloku - gdy za ciepło- przykręcam kaloryfer.Rok w rok mam nadpłaty za c.o., bo na noc regularnie przykręcam kaloryfer - spać to muszę w chłodzie. Kilkanaście lat temu większość posiadaczy domków przestawiła się na piece gazowe- wtedy było to tanie ogrzewanie i jeśli był dobry piec- wydajne. Odkąd gaz tak podrożał wszyscy właściciele domków mają problem- ogrzewanie zżera pieniądze w sposób naprawdę tragiczny. Niektórzy ze znajomych przestawili się na grzanie jakimiś ponoć b. wydajnymi piecami na trociny czy też inne odpady drzewne.Kiedyś takie piece robiono w Wojkowicach Śląskich (wiem bo chcieliśmy takie cudo kupić do naszej manufaktury) - w końcu mieliśmy piece akumulacyjne, bo gazu na tym "zadupiu" oczywiście nie było, a taniej wypadały piece akumulacyjne niż instalacja c.o.
OdpowiedzUsuńZauważyłam,że posiadacz domku dwa razy w życiu wpada w stan euforii - pierwszy raz gdy kupuje domek i do niego się wprowadza i drugi raz gdy uda mu się go sprzedać.
Miłego, ;)
O tak, idzie kasa w komin, idzie... wszystko byłoby ok, gdyby nie tak wysokie ceny węgla czy gazu!
OdpowiedzUsuńŚmieci palą chyba wszędzie, nie rozumiem tego, pocieszam się czasem, że to może z biedy...
Niestety, nie zawsze z biedy, częściej z fałszywie pojętej oszczędności i z niewiedzy. Od lat tłumaczę mojemu tatowi, żeby nie palił plastików i kartonów po mleku UHT - nie dociera!!!
UsuńWiem jak to boli.Dom nieocieplony,palimy węglem.Plastiku i gum nie wrzucamy,ale to niestety powszechne.Plastiki wywoziłam kiedyś do pojemników kilkanaście km od nas,ku uciesze pukających się w łeb.
OdpowiedzUsuńJa nie palę byle czym, tylko drzewem.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jutro przywiozą.
Gazu używam sporadycznie, mimo wszystko za drogi ....
Ło matko! to rzeczywiście problem. i to niemały. To, jaką mamy zimę zawsze przekłada się na wypływ pieniędzy z naszych portfeli. Mieszkańcom bloków jest łatwiej, jednak i oni (sama do takich należę) też odczuwają skutki, gdy trzeba dopłacać za ogrzewanie. Współczuję Ci. Módlmy się o lekką zimę. Ech, szkoda, że nie mieszkam w Rzymie...
OdpowiedzUsuńW Krakowie wieczorem nie mozna wyjsc z domu,rano jeszcze jakos jest.Super jak wieje w nocy wiatr, rano na meteogramach czysciutkie powietrze. Z cieplem w bloku jest take, ze jak sie jest podlaczonym do sieci mpec to sie placi za zuzycie. I wtedy tez sie pilnuje zeby nie grzac ponad miare.Ja wole sie cieplej ubrac niz placic niepotrzebnie.
OdpowiedzUsuńZa pierwszy okres ogrzewania zapłaciłam podobnie, jak Ty. Mam wprawdzie nowe okna, dach ocieplony, ale domu już nie ocieplę.
OdpowiedzUsuńKiedy mi zimniej, rozpalam w mojej kochanej kozie.
Ale wczoraj chodziłam sobie po osiedlu, w jednym miejscu tak śmierdziało, że ledwo się dało wytrzymać.
Szkoda, że ludzie nie są tego świadomi.
I jeszcze coś - gdyby to było takie łatwe, pewnie też bym sprzedała już dom i się przeprowadziła do mieszkania.
Kiedyś to zrobię.
Pozdrowienia
z bólem serca zapłaciłam 1200 za drewno i 2 tysie za olej opałowy... drewno mi sie powoli kończy a oleju jeszcze nie ruszyliśmy aleeee wystarczą dwa tygodnie siarczystych mrozów i po ,olejuuu
OdpowiedzUsuńi kolejne dwa tysie... modlę się żeby ta zima nigdy nie nadeszła!!!!!
teatralna
oj... u nas też czasem aż w oczy szczypie i oddychać trudno, jak sąsiedzi rozpalą tym "byle czym".... dramat.....
OdpowiedzUsuńA u nas nie ma gazu! Błogosławieni przodkowie, którzy nie zgodzili się na ciagnięcie rurociągu przez naszą okolicę!
OdpowiedzUsuńZ tym paleniem w piecu byle czym to masz rację, od wrzucania śmieci na palenisko to tylko piec się niszczy, komin zapycha i żadne to oszczędnosci, skoro trzeba ponosić koszty naprawy pieca i komina. Nie rozumiem ludzi palących takim badziewiem.
Szkoda słów Klarko, najważniejsze, aby do miedzy, a co za nią to już każdy ma w nosie. Wywalić wór śmieci w lesie, wylać szambo do rzeki, palić butelki w piecu....żadnej świadomości, żadnej refleksji......
OdpowiedzUsuńTu, gdzie mieszkam, sytuacja wygląda podobnie. Oprócz palących "byle czym" w piecach zimą do rozpaczy doprowadzają mnie również pobliscy działkowicze, palący śmieci wszelakie we wszystkie pozostałe pory roku. W stosach śmieci, pieczołowicie przygotowywanych do spalenia widziałam już chyba wszystko, od butów, przez słoiki (po co wrzucać do ognia słoiki?) po plastikowy siding. Dym z tych ognisk niesie się nisko i daleko...
OdpowiedzUsuńW moim rodzinnym domu TYLKO piece kaflowe. To było coś! Wiadro węgla. Kilka szczap drewna. Stare gazety i jazda! Mój brat był mistrzem w rozpalaniu w piecu. Jak on napalił, to w domu było jak w oranżerii. No i koty się pod piecem zbierały, co by sobie futra nieco podgrzać.
OdpowiedzUsuńEch...
Właśnie dzisiaj byłam u mamy napalić w piecu ( węglem i koksem), ale najpierw musiałam porąbać drzewo. Rozmawiałyśmy o tym
OdpowiedzUsuń- Ty masz dziecko dobrze stale masz ciepło.
Hmm,,,moze i dobrze, ale ja miesiąc w miesiąc płacę za mieszkanie 1030zł .
Współczuję Klarko tak wysokiego rachunku. Oby była piękna wiosna tej zimy :-)
Nie słyszałam,zeby ktoś mieszkający w blokach obniżał temperature otwierając okna.To nie te czasy.dzis są podzielniki i za ciepło trzeba placić.Słono:))
OdpowiedzUsuńpozdrawim
Z.Z.
oj obniżają, obniżają. Niestety.
UsuńOj nie wszyscy, nie wszyscy!
UsuńMam dwie koleżanki, które mieszkają w bloku i od dwóch lat walczą z zarządem wspólnoty o podzielniki.
Zarządowi to się nie opłaca, bo on rozlicza się z dostawcą ze zużycia gazy za cały blok. Potem podzielić to raz ustalonymi wskaźnikami na mieszkanie - to pięć minut roboty. Po założeniu podzielników trzeba dokonywać ich odczytów, potem na ich podstawie rozdzielić koszt ciepła. A ludzie są perfidni i co miesiąc zużywają inną ilość ciepła. I tak co miesiąc roboty po uszy. A teraz - jest stały wskaźnik uwzględniający metraż i ilość osób - i cześć.
Niestety. Koleżanki moje przykręcają grzejniki, gdy raz dziennie, krótko, ale intensywnie wietrzą mieszkanie. Tak samo regulują temperaturę. Ale jest przynajmniej jedna osoba, która grzejniki ma na full - bo na coś cierpi i musi mieć ciepło. Jednocześnie cały czas ma uchylone okna - bo na coś cierpi i musi mieć świeże powietrze.
A zarząd na to, że to nie jego problem. Jego problemem jest zapłacić dostawcy ciepła.
My mamy gaz z butli stojącej w ogrodzie, gdyby tylko nim ogrzewać, to płaciłabym rok w rok 6-8 tysięcy (za cały sezon grzewczy) plus opłaty za dzierżawę butli. Więc parę lat temu zainwestowaliśmy w kominek z płaszczem wodnym, podłączony do centralnego ogrzewania. Jest z tym trochę roboty i bałaganu, ale zimą nie mamy wiele pracy, więc da się wytrzymać. I ogrzać dom za około 2000 zł. rocznie. Ogrzewanie gazowe uruchamiamy sporadycznie - gdy wyjeżdżamy na cały dzień z domu lub w mroźne noce, gdy kominek wygaśnie. Ale naszemu dostawcy gazu (Gaspol) nie podoba się to, że nie kupujemy gazu co roku, choć płacimy dzierżawę za zbiornik. Nie kupujemy, bo przy dostawie gazu poniżej 1000 litrów każą sobie płacić za transport, a pojemność zbiornika jest ograniczona - obecnie mamy tyle gazu, że moglibyśmy zakupić najwyżej 800 litrów. Więc tłumaczę konsultantce, jak komu mądremu, że zamówimy gaz, gdy nasze zapotrzebowanie wzrośnie do wymaganych 1000 litrów (gaz służy nam też do gotowania i do ogrzewania wody w łazience). Nie, nie zgadzają się, wypowiedzieli nam umowę, obciążając ogromnymi kosztami likwidacji zbiornika. I tak - ich zbiornik stoi na naszym gruncie i zawiera w sobie nasz, dawno zapłacony gaz. Za samo wypompowanie gazu ze zbiornika Gaspol życzy sobie - bagatela - 800 zł. Alternatywę stanowi podpisanie nowej, bardzo niekorzystnej dla nas finansowo umowy. I co ja mam zrobić???
OdpowiedzUsuńZakup nowego zbiornika wraz z przepompowaniem naszego własnego gazu to koszt rzędu 8000 zł. Później czekają nas coroczne wydatki na "opiekę" Urzędu Dozoru Technicznego (przymusowe) i koszty ewentualnych napraw, bo przecież butla będzie nasza. Doświadczenie uczy, że one raczej się nie psują, ale kto wie, co przyniesie życie?
No to się wyżaliłam, podpowiadam przy okazji, że oprócz ludzi palących byle czym w piecach CO, tych, którzy ogrzewają domy gazem z sieci i tych, którzy mają mieszkania w bloku są jeszcze tacy, którzy mają problemy z własnym gazem i kominkiem (w którym palą tylko drewnem lub brykietami opałowymi, a sąsiad tapicer - byle czym, a zwłaszcza gąbką...)
Aha, jeszcze jedno - niech żyje wiosna tej zimy!!!!! Mrozu nie pragnę z wszystkich sił:-)
UsuńSpróbuj uzyskać poradę w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumenta, ewentualnie u Rzecznika Konsumenta.
UsuńTo właśnie te instytucje są od chronienia konsumentów przed firmami, które za wszelką ceną próbują nas nabić w jajo. Często również jest to skuteczna ochrona :)
Pozdrawiam,
Natalia
Tak czy owak, nie chciałabym być teraz w Stanach:))) Nie lubię zimy,nie znoszę mrozu.My mamy jednak optymalne warunki,nawet pod względem klimatu.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo jest temat i u mnie jak najbardziej aktualny. Nie tylko dlatego, że i u nas idą na ogrzewanie duże pieniądze. Te, za które kupujemy drewno do kominka ale i te na gaz.W tym miesiącu mamy do zapłacenia prawie 600 PLN, a w lutym jeszcze raz to samo.Wydatki są bardzo znaczne nawet w tak ciepłą zimę. Ale NIGDY nie przyszło nam do głowy palić w kominku byle czym. PO to głupota, nie tylko brak wyobraźni o szkodach jakich spalanie śmieci i opakowań czyni środowisku. Co z tego jednak. U nas podobnie jak u Ciebie sąsiedzi nie mają dylematów i palą co popadnie. Co jest dziwne biorąc pod uwagę fakt,ż e wokół nas mieszkają sami zamożni ludzie. Nie tak jak my i kilku naszych zaprzyjaźnionych sąsiadów spłacających kredyty za dom. Mamy takich ancymonków w okolicy co palą nawet plastiki i styropian i obrażają się jak im ktoś zwraca uwagę, że trują i siebie i nas. Odmóżdżenie niektórych w tym temacie mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńech... lepiej skończę temat by się nie zawściec:(
Ktoś kiedyś chciał nam wcisnąć "kit" - czyli ściętą i pociętą topolę jako ekologiczny opał. Cena tego mało energetycznego drewna, była wygórowana i nieadekwatna do wartości za tonę węgla, czy koksu.
OdpowiedzUsuńWspółczuję tym, którzy na to się nabrali.
W naszym domowym piecu CO śmieci nie palimy, bo faktycznie , to g***o odkłada się na kominie. Ale nie tylko to może spowodować jego samozapłon. My mieliśmy przykrą przygodę, po dłuższym opalaniu tylko pniakami z sadu ( wyschniętymi ! ) .
Ulica, przy której jest nasz dom - słynie z omijania na spacerowanie w sezonie grzewczym, szczególnie w dni, w których jest spadek ciśnienia. Tutaj kumulują się bowiem wszelkie smrody z kominów całej niemalże wsi :-(
Oj, i zapomniałam napisać - wielu moich znajomych mieszkających w tzw. blokach, uskarża się na wysokie opłaty za CO przez 12 m-cy w roku, a przecież sezon grzewczy to tylko kilka miesięcy zimowych :))) .
UsuńJak powiedziałam ile my płacimy za węgiel / koks , by ogrzać chałupę przez tylko tych kilka, to mina wielu zrzedła.
Przywialo mnie od Stardusta, gdzie przeczytalam, ze pisalas Klarko juz na temat palenia. Chcialam tylko wstawic linka, na ktorego akurat sie natknelam. Nie jest dobrze. Nie wiem czy tylko w stolicy czy wszedzie? http://dobraulica.pl/2014/01/trujace-powietrze-nad-warszawa/ Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa to mam szczęście, na zachodzie mam las i nikt mnie nie podtruwa, ale jak wiatr zawieje od wschodu to smrody czasem do mnie dochodzą. Nie rozumiem dlaczego ludzie się tak podtruwają palonymi śmieciami i dodatkowo niszczą sobie piece i kominy. W takim dymie z palonego plastiku są środki rakotwórcze i związki trujące gorsze od cyjanku! Mam nadzieję, że nowa ustawa, gdzie każdy płaci za śmieci coś zmieni. Ja palę drewnem, trochę jest z tym roboty i też wiecznie oszczędzam opał, ale "zimny chów" robi nam dobrze, wcale się nie przeziębiamy. Jak goście przyjeżdżają to palimy mocniej, no chyba, że coś przywiozą na rozgrzewkę;-) Pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńTeż, Klarko, puszczam pieniądze z dymem, zapalając kolejnego papierosa. Papieros to przecież luksus ubogich!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na terapeutyczną dawke głupawki!
uściski
Andrzeju - tylko czekałam na taką wypowiedź ;)
UsuńPodobno efektywniejsze i tańsze jest ogrzewanie peletem, ale do tego potrzebny jest odpowiedni kocioł grzewczy. http://www.pelet.info.pl/
OdpowiedzUsuńJa niestety mam piec wyłącznie na gaz i właśnie też zrobiłam przelew za dwa miesiące: 1.400,00 :-(
Ja podobnie, ogrzewanie gazowe i błagam, niech już nie będzie zimy, Klarka mówi że robaki i tak nas nie zjedzą...
OdpowiedzUsuńa swoją drogą, myślałam, że to będzie o paleniu papierosów :-D
OdpowiedzUsuńjuż się szykowałam na ciężkie dysputy, ale o papierosach już było.
Palimy w piecu węglem. Na razie była zima łaskawa, ale od paru dni minus 10 trzyma. Trzymam kciuki za niskie tegoroczne rachunki
OdpowiedzUsuńDla wielu osób ma znaczenie również to, czy drewno jest ekologiczne i przyjazne dla środowiska.
OdpowiedzUsuń