czwartek, 23 października 2025

Patrzę na nas

 "Patrzę na nas" wylądowała w Australii. Trafiła do Francji, do Niemiec i do Szwecji. Tak ciepło mi piszecie - 

To nie jest podgladanie przez dziurke od klucza , to nie podsluchiwanie pod drzwiami.Nie dywanik gdzie sie wybebsza swoja historie - to subtelne oswietlenie , ktore pozwala przyjrzec sie czemus , ocenic sytaucje , nie wlazac z butami i nie deptajac grzadek .Nawet jesli twoje opisy pozostaja bardzo doslowne to najbardziej podobaja sie niedopowiedzienia .

Pisownia oryginalna, domyślacie że że klawiatura niepolska. 

Dziękuję za każde dobre słowo. Nie umiem zachęcać do zakupu, ale niedawno zdarzyło mi się zapytać kogoś nieśmiało - czy masz moją książkę? Okazało się, że nie. Pytałam, bo poczułam, że być może uda mi się tę osobę oderwać na chwilę od bardzo trudnej rzeczywistości. Wysłałam a po kilku dniach dostałam wiadomość - dawno nie zdarzyło mi się czytać do drugiej w nocy. 

To nie jest pamiętnik. To jest  opis życia kobiety, jakich jest tysiące. Kobiet, które przeszły zmianę ustrojową, galopującą inflację, bezrobocie, porody uwłaczające godności i o wszystko musiały walczyć a na walkę o siebie nie miały już zasobów. 

"Patrzę na nas" nie ma w księgarniach. Została wydana kosztem Wydawcy, nie ma jej w szerokiej dystrybucji. Dlatego nieśmiało proszę - zamówcie tę książkę dla koleżanki na imieniny, dla babci na Mikołaja, dla siebie, żeby poczytać o tym, że nawet jedząc kromkę chleba z cukrem można nauczyć się miłości do świata. 

Patrzę na nas  KLIK link do allegro

7 komentarzy:

  1. No Klarko...nie wiem, jak to się stało... wstyd mi ale oczywiscie. Link.masz z lewej?

    OdpowiedzUsuń
  2. I nie zapominaj o Luksemburgu !!
    Już kupiłam więcej niż 1 ale muszę pomyśleć o tych prezentach gwiazdkowych

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja sobie przywiozłam egzemplarz do Anglii🙂

    OdpowiedzUsuń
  4. Codziennie po sniadaniu siadam do komputera.I po otwarciu przegladarki pierwsze w co klikam, to Twoj blog.I tak jest od wielu lat, zawsze. Nie ma dnia bez Klarki.
    Kiedy przylecialam do Polski, Twoja ksiazka juz na mnie czekala.I oczywiscie ze mna wrocila do AU ,do domu.I tu przeczytalam ja drugi raz na spokojnie.I wniosek mam jeden : Pisz, pisz koniecznie, bo to samo zycie, a Ty masz talent. Sciskam! Urszula

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz