piątek, 22 sierpnia 2025

pani Cięciwa

 

Usiedli przy stoliku na zewnątrz lokalu i wspominali szkolne czasy. Szkolne traumy raczej – podsumowała Bożena. Przecież Boguś zawsze się jąkał, wszyscy o tym wiedzieli, to po co się tak darła na niego.

Ona nie wiedziała, jak mamy na imię. Wywoływała do tablicy numery z dziennika. Chyba w ósmej klasie przerabialiśmy lekturę z okresu okupacji i Boguś wyjąkał – z tymi numerami to podobnie jest na fizyce. Też się boimy jak nas pani Cięciwa woła po numerze do tablicy.

On z okna chciał wyskoczyć przy niej. Chłopaki go zdjęli a Cięciwa pół lekcji się darła na niego. To było pierwsze piętro, nic by mu się nie stało ale ona mówiła, że powie dyrektorce i wtedy Boguś pójdzie do poprawczaka, gdzie jest jego miejsce. Wierzyliśmy jej.

Numer siedem – nawet nie zaczynaj, widzę, że nie umiesz. Boguś stał, trzęsły mu się ręce. Dwanaście, powtórz to!

No ale Boguś nic nie zdążył powiedzieć – Tereska nie wiedziała, co ma powtórzyć. Siedem dwója, dwanaście dwója – pani Cięciwa wpisała oceny do dziennika a dzieci wiedziały, że na tym się nie skończy.

Ktoś się naumiał? - spojrzała na kulące się w ławkach postaci po czym trzasnęła w stół długą, szeroką linijką. Nie wytrzymam z wami, co za debile, co za klasa, będziecie rowy kopać, ulice zamiatać!

Mieli się spotkać na oficjalnym święcie szkoły, jubileusz, gala. Dostali zaproszenia, mieli potwierdzić. Nie wszyscy są miejscowi, nie wszyscy zostali w kraju, to był ten rocznik, któremu otwarły się granice – wyjechali i dziś mówią – nie, nie wrócimy, odwiedzamy, wspominamy ale tam jest nasz dom, nie tutaj.


Pani Cięciwa opowiada - trzydzieści lat przy tablicy, trzydzieści lat! Ja całe życie tutaj jestem, wiedziałam, z którego domu uczeń, czy coś z niego będzie, jaka matka taka natka, te matki takie zahukane były a teraz wielkie panie bo dzieci mają za granicą. Musiałam wcześniej odejść. Mogłam jeszcze pracować ale wolałam odejść, nie mam nerwów, nauczyciel teraz nie ma narzędzi.


13 komentarzy:

  1. Szczerze? - taką nauczycielkę zakopałabym żywcem gdzieś daleko w szczerym polu. Ja wiem, że praca nauczyciela jest szalenie trudna, dzieci to żywe organizmy a nie aniołki wycięte z bibułki , ale ta "Cięciwa" na nic innego nie zasługiwała. A każde dziecko zasługuje na szacunek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miewałam podobnych. Ile niepotrzebnego stresu czekając, czy wybierze mój numerek...
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
  3. My rozgryzywalismy logike tych numerkow; byla data, godziny, ogladany film, przeczytane wiadomosci w gazecie. Sprawdzaly sie albo i nie sprawdzaly. My jednak gralismy jak w totolotka. Zabawa byla - kto kogo przechytszy, kto wyjdzie z usmiechem na twarzy po skonczonej lekcji. Fajnie bylo. A takie oryginaly nauczucielskie zapadaja w pamieci. I nie wazne czy dobrze :))).

    OdpowiedzUsuń
  4. Wypisz wymaluj moja pani od biologii w podstawówce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że była singielką (starą panną, jak to kiedyś mawiano), bo inaczej jej rodzina to dopiero miała piekło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie miałam takiej nauczycielki...czy takie były naprawdę, czy to fantazja Klarki ? Jeśli to wspomnienie z "życia wzięte" to bardzo wspólczuję....

    OdpowiedzUsuń
  7. Ktos taki nigdy nie powinien nikogo uczyc,nikogo, zwierzat tez.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja szkoła podstawowa mieściła się w starym, zniszczonym pałacu. Były wysokie pomieszczenia i wielkie nieszczelne okna, zimą, siedziało się w kurtkach. Od frontu wielki plac, gdzie kotłowały się dzieciaki, z tyłu zarośnięty, tajemniczy park, który uwielbiałam. Pan od matematyki ciągnął delikwentów za uszy albo bił linijką po lapach. Pamiętam jego krzyk gdy stał nade mną wymachując kartką z klasówki, z jednej widniała 5, z drugiej wielka czerwona dwoja, co to jest, darł się co to jest! Pani od polskiego rzucała kredą, czasami trafiała, w owym czasie jąkalam się i czasami nie byłam w stanie wyartykuować żadnego słowa na zadane przez nią pytanie, więc często bywałam celem owych rzutów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie spotkałam na swoje drodze edukacji takiej nauczycielki, ale bicie po łapach czasami było, bo miałam niewyparzony jęzor :)

    OdpowiedzUsuń
  10. owszem w każdej szkole podstawowej i średniej były takie panie i panowie nauczycielstwo, nawet powiem że całkiem spore grono. nie żadne tam wyjątki. Systemowo nauczycielstwo było przemocowe. bo system był przemocowy, jak cały ten kraj ... bicie dzieci w domach katolickich porządnych rodzinach, bicie dzieci w szkołach i poniżanie... poniżanie...straszne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja dostawalam linijka, bo pisalam lewa reka. Jak sie pani odwrocila, to szybko pisalam lewa reka, jjak lazila kolo mojej lawki to udawalam, ze pisze prawa. Niesstety, byla nasza wychowawczynia do konca, podstawowki. A, i jeszcze nie wolno bylo przychodzic wtedy do szkoly w spodniach, a zimy byly srogie, ze rury od mrozu pekaly. To dopiero byl rzadki okaz nauczyciela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomnialam sie podpisac, ten ostatni anonimowy to ja - Teresa

      Usuń
  12. Nasza nauczycielka co rusz powtarzała, że lepiej kamienie na drodze tłuc niż nas uczyć. Ciekawe dlaczego nie spróbowała tego dla porównania?

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz