Znów coś z archiwum sprzed dziesięciu lat. Mieliśmy życie towarzyskie, no no!
Pani wypiła i zawołała - mówiłam, że chcę wypić do końca - to mówiąc wskazała na pokaźnych rozmiarów butlę, w której znajdowało się napoju jeszcze z pół litra albo więcej.
Jak dla mnie zapas na kilka wieczorów ale ja po dwóch kieliszkach jestem zalana więc nie mam się co porównywać. I łeb oczywiście przypomina, że choć pustawy to jednak łupać potrafi.
Rano pani zeszła na śniadanie. Uśmiechnięta jak zawsze, świeża, nienaganna cera, radość było patrzeć. Na pytanie jak się spało odparła - dobrze, tylko komary mnie trochę pogryzły!
No bywają takie przypadki, co mnie zawsze dziwiło, bo zanim napiję się wina, to już widzę globusa od rana...
OdpowiedzUsuńjotka
Kiedyś znałam takiego pana, pił bez przerwy. Whisky od rana. Nigdy nie wyglądał nawet na wstawionego.!
OdpowiedzUsuńStan kolegi poznawaliśmy po zaintonowaniu: my Pierwsza Brygada... znaczy na odlocie :)
UsuńDuża tolerancja alkoholu to pierwszy sygnał alarmowy, że grozi nam uzależnienie. Znałam takie osoby, którym nie szkodziło morze wódki, a potem bez przyjemności upijaly się kilkoma kieliszkami.
OdpowiedzUsuńMyi znajomi na wakacjach nad morzem,przyjeżdża jeszcze jedna para z becherovką litrową ,my młodzi jeszcze ,oni młodsi ,to my trzy baby bierzemy becherovkę i idziemy do ogrodu,ciepło ,becherovka ciepła ,my głupie ,że aż strach...........Następnego dnia trzy zwłoki się pałętają po ogrodzie ,pusta butelka straszy, było to ze 25 lat temu ,do tej pory jak widzę taką butelkę to aż mnie wstrząsa................
OdpowiedzUsuńTrening czyni mistrza😱
OdpowiedzUsuńCzasem warto,albo trzeba zglupieć żeby po latach było co wspominać
OdpowiedzUsuńMiałem znajomą - młoda kobieta, więc mowy nie ma o "treningu" - która miała tak wielką tolerancję na alkohol, że kiedy napiła się z każdym z nas, to my zalani, a ona trzeźwa jak policyjny gwizdek.
OdpowiedzUsuńNa zdrowie!
OdpowiedzUsuń