W poczekalniach na niczym nie mogę się skupić i choćbym siedziała na niewygodnym krzesełku kilka godzin to i tak nie przeczytam ze zrozumieniem ani jednej strony.
Radiologia znajduje się pod ziemią i trudno tam o zasięg, ale i tak nikt nie siedzi z telefonem w ręku, nikt nie dzwoni, nie odbiera. Świat się zatrzymał, oczy wbite w drzwi z wiadomościami dobrymi i złymi.
Chorzy siedzą parami. Tam nikt nie przyjeżdża sam. Czasem dlatego, że jest na wózku lub na szpitalnym łóżku. Ale przeważnie towarzyszą chorym synowie i córki. Czułe, z troską w oczach. Mówią ściszonym głosem. Może mamusiu napijesz się wody. Może tatusiu chcesz iść do toalety. Tu jest klimatyzacja, może chcesz sweterek. Albo herbaty z termosu.
Tatuś, który ma na twarzy głębokie odciski od maski do naświetlania, jest trochę splątany, nie chce pić, jeść, chce do domu. Musimy wykopać marchew, jedźmy. Pojedziemy ale jeszcze musimy tu posiedzieć tak jak mówił doktor, gdyby się coś działo, zdążymy, teraz odpocznij.
Też chciałabym zdążyć – mówi niewyraźnie sąsiadka z krzesła obok. Obiecałam uszyć wnuczce kostium na Halloween. Z trudem rozumiem co mówi bo siedzi z mojej głuchej strony a ma porażoną twarz.
Zdążymy albo nie zdążymy. Wykopać marchewkę, uszyć kostium na Halloween, lepić pierogi z kapustą, przyciąć hortensje, zobaczyć jak zakwitną posadzone jesienią tulipany.
Poryczałam się choć niezgodnie z tematem. Ta czułość mnie uruchomiła. Ostatnie spotkanie z tatą było bardzo czułe choć nie wiedziałam, że to ostatnie
OdpowiedzUsuńWłaśnie
Najważniejsze to zdążyć z czułością...
Marcheqka, szycie kostiumu, lepienie pierogów, to są nasze codzienne czułości.
Rybeńka ! Kochana ! Zdążyć z czułością - jakie to ważne ! Po co się kłócić, narzekać... gdy można okazać czułość, troskę, miłość, dobroć. Dziękuję , że zwróciłaś na to uwagę. Pozdrawiam :)
Usuń💚
UsuńKlareczko Kochana,smutne to i irytujące,znam to ,ale , jest też nadzieja ,że będzie lepiej, wiem, ciężko to poskładać, cierpienia, czekanie,raz człowiek z empatią podejdzie,pomoże ,innym razem ,ktoś się zdenerwuje,bo za wolno idzie,ale ,ja nauczyłam cieszyć się chwilą,że goździki na balkonie pachną,kot na mnie leży i śpi, spokojnie za oknem. Wiem,to nie jest ekscytujące życie ,ale moje, cieszę się,że jestem w domu,bo za chwilę niestety czeka szpital i operacja,ale będzie dobrze, Mikunia przytuli się do Ciebie, przyjdzie Hanusia i świat ma od razu inne kolory!!! Ściskam Ciebie serdelecznie jak mówiła moja córeczka,jak była mała! Margaret
OdpowiedzUsuńOdkąd człowiek wymyślił zegar, ciągle się śpieszy, ciągle w niedoczasie, ciągle wyznacza sobie cele, do których musi "zdążyć". A może warto powtórzyć za starym człowiekiem z jakiegoś "dzikiego" plemienia, który bodajże Fiedlerowi powiedział: wy, biali macie zegarki, a my mamy czas". Może warto to przemyśleć?
OdpowiedzUsuńna pewno zdążymy ze wszystkim, co nam przeznaczone. DTCK, Klarko i przesyłam Ci dobrą energię. Dasz radę!
A mnie ta choroba nauczyła cierpliwości. Ale nie wybiegam daleko z planami. Liczę że dziś, że wszystko jest piękne, że dziś się śmiejemy. Na początku miałam dużo złych emocji której nie bardzo pomagały. A potem w którymś momencie tak jakbym pogodziła się że to może być inaczej. Trudne to było. Choroba trwa już 3rok. Przytulam Cię bardzo mocno.
OdpowiedzUsuńKlarko!😥poleciały łzy, bo Pomyślałam o moich, którzy nie zdążyli. Zwolnijmy, popatrzmy wokół, zatrzymajmy chociaż chwilę. Czekamy na Twoją książkę, cierpliwie!
OdpowiedzUsuńBasia
UsuńPrzez ponad rok, w czasie którego mój mąż był zawieszony pomiędzy życiem a śmiercią oduczyłam się planowania, przewidywania co będzie, co zdążę, czego nie zdążę- po prostu w pewnej chwili dotarło do mnie, że nie mam na to zupełnie nawet najmniejszego wpływu a jedyne co mogę zrobić to być u niego codziennie w szpitalu i "twardo się trzymać" nie okazując strachu co będzie dalej. Od tamtych strasznych dni mąż żył jeszcze 10 lat a ja się nauczyłam by moje plany nie wychodziły więcej ni z 2-3 dni do przodu i tego się nadal trzymam. Najważniejsze Klarko jest to, że to nie glejak, że jednak jesteś nadal pod b.dobrą opieką specjalisty i jedyne co możesz zrobić to poddać się wszystkim zaleceniom lekarza i nie zadręczać się tym, że proces powrotu do zdrowia jest trudny i powolny. Bo człowiek to szalenie przekombinowana konstrukcja a wszelkie nasze ponure myśli znacznie opóźniają proces wychodzenia z choroby. Mam nadzieję, że gdy Twoja książka trafi do księgarni to uda mi się ją zakupić poprzez internet. Przytulam i ślę same serdeczne myśli;)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się. Zaszkliły się oczy. Ty jesteś wspaniałą obserwatorką. Pięknie się czyta Twije opowiadania, spostrzeżenia i wszystko, co napiszesz. PŚ. Bywałam w takim miejscu. Dawno temu. Nic się tam nie zmieniło. Może trochę technika. Ja towarzyszyłam, przytulałam, trzymałam za rękę. Na szczęście przytulam dalej i trzymam tę łapkę❤️
OdpowiedzUsuńPopłakałam się...
OdpowiedzUsuńDTCK ❤️
smutne to bardzo.
OdpowiedzUsuńZnam te klimaty. Czas, który jakby stał w miejscu, lęk przed diagnozą, ból i zmęczenie. Współczucie dla tych, którzy też czekają, których widok indukuje czarne myśli - kiedy ja będę w tak złym stanie. Ale to mija i znowu jest normalne życie i kojąca codzienność wśród bliskich. Wartością dodaną tych trudnych przeżyć jest opieka i czułość jakiej doświadczamy, czasami od zupełnie obcych osób. No i jeszcze uczucie wdzięczności jakiego się uczymy. Wierzę Klarko, że przejdziesz tę trudną drogę i będzie dobrze. A teraz żyj jednym dniem na raz. Ciesz się życiem, bo choć boleśnie niedoskonałe to ważne, że wciąż trwa. Ja tak robię i jest mi lżej. Wysyłam do Ciebie dużo dobrej energii. Zdrowiej kochana. 😘😘😘
OdpowiedzUsuńPierwszy raz zastanawiałam się czy zdążę ponad 25 lat. Wychować dzieci. Wprowadzić ich w dorosłość. Ale jak się baba uprze, to nawet trzy skorupiaki nie dadzą jej rady 😉
OdpowiedzUsuńKolejny raz przyszła mi myśl, jak pojawił się Pańcio na świecie. Teraz już nie zaprzątam sobie tym głowy, choć codzienność potrafi mi pokazać, że planowanie to strata czasu😉
Masz rację, Klarko. Zdążymy, albo nie zdążymy... Z czymś na pewno kiedyś nie zdążymy...
OdpowiedzUsuńElla-5
Zawsze się zastanawiam ,gdzie Ci ludzie sie tak spieszą..Niektorzy pewnie nie zdążą na wlasny pogrzeb😁 od lat trzymam sie zasady" spokój ,cisza...i piękne zycie bo piękne myśli " Basia z gór...😍
OdpowiedzUsuńW przychodni nigdy nie mogłam się skupić na czytaniu, a na onkologii byłam kiedyś z ojcem, gdy mama już nie mogła jechać.
OdpowiedzUsuńStraszne doświadczenie, zwłaszcza gdy usłyszałam, że już tylko opieka paliatywna.
Ale teraz są inne, lepsze metody leczenia.
Na pewno szanse są większe, niz 20 lat temu!
jotka
Klarko kochana , Ty zawsze umiesz poruszyć tę najczulszą strunę w naszych sercach ....
OdpowiedzUsuńCzekam na książkę.
Przytulam :) DTCK
Halina
Kochana Klarko ! Tak smutno dziś napisałaś, że nie wiem...
OdpowiedzUsuńPo prostu żyj ! Ściskam Cię i modlę się za Ciebie !
pamiętam.jak do Ciebie trafiłam. pamiętam gdy do Ciebie trafiłam. "" Dziś Ciebie też kocham""" dla mnie młodszej, blogującej tytuł w pamięć wrył się na zawsze. I pozostał- nie ten tytuł tylko TY Klarko, słowa,zwroty zdania, przyjazny usmiech. tylu czytelnikom Twoja mądrość życiowa i siła dała moc. DZIŚ TY ZBIERAJ TE OKRUCHY, SYMPATIE I MIŁE ZDANIA. Te ogromne pokłady życzliwości- bo one są dla Ciebie. OGROMNE POKŁADY ŻYCZLIWOŚCI -przygarniaj- bo jakiś czas temu to TY podrzucałaś je dla nas... z serca pozdrawiam Ala
OdpowiedzUsuńMoge tylko po raz kolejny powtorzyc : ZAWSZE CIE KOCHAM , KLARKO !!!! i czekam na ksiazke i tez mam nadzieje, ze zdaze { ze zdaze ja przeczytac, bo chyba jestem najstarsza w tym gronie.} .Niezmiennie pozdrawiam z dolu globusa !!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi Klarko, że doznajesz takiego aspektu życia. Jesteś silną kobietą. Bardzo Cię cenię. Powodzenia kochana. 😘
OdpowiedzUsuńKlarko!
OdpowiedzUsuńTwoje słowo ma wagę, znaczenie i emocje.
Dziękuję.
Mietek
Wyważone, szczere, piękne i prawdziwe. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńDziś też Cię kocham i też nienawidzę szpitalnych poczekalni.
OdpowiedzUsuń