wtorek, 23 lutego 2021

zdjęcie sobie zrobię

 Jadę na badania. Jedno z nich to rtg płuc. Dawniej robiono je co roku w ramach profilaktycznych badań pracowniczych, pewnie było to związane z gruźlicą. Jedną z wycieczek ósmej klasy był wyjazd na prześwietlenie! 

Nie do wiary ile obowiązków rodzicielskich przejmowała szkoła - chodziliśmy do ośrodka zdrowia całą klasą na szczepienia i  na bilanse. W poczekalni stała waga, pielęgniarka nas ważyła i mierzyła, lekarz badał, oglądał, zaglądał w zęby i w oczy. Wstydziłyśmy się strasznie, ile było przepychanek, chichotów, nawet płaczu! A potem uwag w dzienniku. 

Ósma klasa miała dwie obowiązkowe wycieczki. O jednej już wspomniałam, druga - do Oświęcimia. 


9 komentarzy:

  1. Jak ja się wstydziłam tych wspólnych badań. U okulisty ilus uczniów i 2 panie komentujące, że nie widzisz. U dentysty podobnie o zebach. Trauma mojego dzieciństwa! Nikt nie myślał o samopoczuciu dziecka, o jego komforcie. ☹️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam takich badań. Tylko fluoryzację zębów. I szczepienie na polio.

      Usuń
  2. W moich czasach szkolnych było jeszcze sprawdzanie głów, rąk i paznokci przy całej klasie. Bardzo to przeżywaliśmy. Wszawica i świerzb pojawiały sie niestety często. Pamiętam dwutygodniowe zamknięcie mojej szkoły z powodu świerzbu. A z drugiej strony, w każdej szkole był stomatolog i pielegniarka, a czasami i lekarz. Rzeczywiście rodzice byli znacznie odciążeni przez szkołę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, przegląd zębów. Nie mogłam należeć do Klubu Wiewiórka bo nie miałam wszystkich zębów zdrowych :(
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
  4. Dentysta szkolny to trauma mojego dzieciństwa siódma klasa chyba, leczenie kanałowe szóstki, bez znieczulenia, za to z wrzaskiem na najmniejszy jęki i drgniecie. I potok uwag na temat jaka niegrzeczna i nie wytrzymała jestem. Nikomu nie polecam. Pogadanki od szkolnej pielęgniarki też pamiętam chyba dlatego że dostała ksywkę Ciocia Wsza. Dzieci bywają bezwzględne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz pani pielęgniarka na każdą działalność musi mieć zgodę rodziców. Kilka lat temu pielęgniarka musiała odkupić majtki uczniowi z mojej klasy, który zrobił olbrzymi "numer dwa". Zabrudził nim nie tylko siebie, ale i gabinet. A pielęgniarka- cytuję mamusię- "ośmieliła się" wyrzucić obfajdane majtki do kosza na śmiecie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pod tym względem to straszne czasy, możne zostać trauma na zawsze. Pamiętam jeszcze w liceum przegląd zębów - nie dałam się dotknąć. To w ogóle przerażające podejście do dzieci, jak do rzeczy, które nie mogą decydować, czego chcą, a czego nie.

    OdpowiedzUsuń
  7. poszla baba do doktora23 lutego 2021 20:22

    A u lekarza studenckiego tez bylo wesolo. Zrobil mi sie jeczmien na oku, od czytania nocami do egzaminow. Obkuta bylam ale oko mi zapuchlo i egzamin stanal pod znakiem zapytania. Poszlam do przychodni. W okienku rejestracyjnej pytanie: Do jakiego specjalisty. Mowie. Do okulisty. Pani pyta: A z czym do tego okulisty? Lypie zdziwiona zdrowym okiem i pytam czy nie widac? Ulga. Dostalam jakis numerek. Zanim mi ten numerek wypisala, slysze za soba w kolejce chichot histeryczny: Jesssu!!! Ja do ginekologa stoje i jak sie zapyta z czym? Ale obciach bo zanami same chlopaki stoja.

    OdpowiedzUsuń
  8. W moich czasach, czyli w bardzo głębokim PRL w szkole była codziennie lekarka szkolna oraz dentystka i pielęgniarka. Badania RTG wykonywano co dwa lata. Obowiązkowe szczepienia przeprowadzano w szkole. Gdy moja córka zaczęła chodzić do szkoły to jeszcze była w szkole lekarka, dentystka i pielęgniarka, ale nim skończyła podstawówkę dentystki już nie było, lekarka szkolna była 2 razy w tygodniu, pielęgniarka była stale. Na szczepienia prowadzano dzieci do pobliskiej przychodni.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz