Kiedy byłam dziewczęciem niezbyt mądrym a przede wszystkim małym, z nudów wymyślałam sobie dość makabryczne zabawy. Na przykład stojąc w kościele patrzyłam na żyrandol i zastanawiałam się, czy jeśli spadnie to pozabija ludzi stojących pod nim. Wciągnęłam w to moją koleżankę Lucynę i obie wpatrywałyśmy się w żyrandol i w ludzi stojących na dole a potem w drodze miałyśmy temat - kto dziś ocalał, po kim byłaby żałoba, kto zostałby sierotą.
Dodam, że potem nigdy w życiu nie szłam środkiem kościoła bo nie wiadomo co się może stać. Nie stawałam też pod chórem. Ostatnio ktoś bardzo troskliwy wścibski spytał, czemuż to my nie chodzimy do kościoła. - Bo się boję że mi się zawali na głowę! - palnęłam.
Dbaj o siebie Klarko, odpoczywaj A jak już będzie wiosna i zacznie kwitnąć forsycja zbieraj i susz kwiaty na herbatkę. One zawierają dużo rutyny wzmacniają odporność i elastyczność naczyń krwionośnych. A taka wyobraźnia to i błogosławieństw bo się nie nudzisz,ale i przekleństwo bo czasem straszysz sam siebie. DTCK
OdpowiedzUsuńdzięki, z tą forsycją to nie ma szans, rośnie, owszem, ale w naszej okolicy to na roślinach sam ołów.
UsuńKlarko, a na tych forsycjach jest sam ołów z powietrza czy z gleby?
UsuńBo jeśli z gleby, to kaplica. Ale jeśli z powietrza - to śmiało zbieraj kwiatki na zdrowotne herbatki. Przez krótki czas kwitnienia osiada na roślinach niewiele toksycznych substancji, bo po prostu nie zdążą osiąść i się zadomowić.
Gybyś chciała doczytać więcej szczegółów o herbatce z forsycji, to zapraszam do mnie (na bloga oczywiście). Pozdrawiam!
też chciałam naapisać o forsycji.Świetna nalewka z niej wychodzi i rutyny w brud! Ale może spróbuj gdzieś w jakimś parku,okolicy spokojniejszej?
OdpowiedzUsuńCo do żyrandola.mam podobnie.
Kurka wodna,jakiś czas temu jeździliśmy z łożem małżeńskim tak i siak i w końcu wylądowało .....POD ŻYRANDOLEM !!! serio bałam się spać.
I znów musiało wędrować;)
Z zyrandolem tak mialam w poznanskiej operze- wciaz zerkalam, czy spadnie.A powiedzieli co robic, zeby wzmocnic zyly? Wykuruj się, rob, co kaza! Zdrowiej!
OdpowiedzUsuńTeż się tam bałam! Ale też ten żyrandol jest olbrzymi.
UsuńFajny tekst :)
OdpowiedzUsuńI dlatego lampy w swoim mieszkaniu wieszam osobiście.
OdpowiedzUsuńNo patrz, a ja w młodości, odbębniając niedzielną powinność w kościele, urządzałam go w myślach - na mieszkanie. Mieszkając na prowincji za czasów PRL-u nie miałam zielonego pojęcia, że gdzieś tam w świecie kościoły są zeświecczane i faktycznie funkcjonują nieraz jako domy ;) Czyli sama z siebie to wymyśliłam! Byłam trendy, a nie wiedziałam o tym!
OdpowiedzUsuńW kosciele w dziecinstwie powtarzalam sobie z nudow znane wierszyki albo wymyslalam wlasnie dalszy ciag czytanej ksiazki.A katastroficzne wyobrazenia mam czesto jadac samochodem.Wyobrazam sobie huk jaki bylby, jakbym tak wyrznela w drzewo na zakrecie, albo w mijane inne auto, czy mur domu.Nie mam mysli samobojczych , nie, to nie to--ja siebie z tego jakby wylaczam ,tylko ten huk chcialabym uslyszec.
OdpowiedzUsuńTo była bardzo dobra odpowiedź, Klarko, gdy się człowiek zastanowi nad sytuacją dzisiejszą kościoła.
OdpowiedzUsuńTo prawda!
UsuńA ja nie wymyślam, za to ogladam programy o katastrofach...
OdpowiedzUsuńJeanette
Od strony politycznej wszyscy stoimy pod żyrandolem. Wiemy, że dupnie i tylko nie wiemy kiedy a uciekać nie ma dokąd !.|
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
trzeba było zapytać tego kogoś dlaczego ona/on chodzi. wyraz twarzy bezcenny. nie umiem zrozumieć tego nadmiaru zainteresowania religijnością lub jej brakiem. co komu do tego. i po co. miejsce w niebie od tego gwaranowane? ściskam.
OdpowiedzUsuńTrzynastoletnia ja pozdrawia Cię z widowni w teatrze Słowackiego w Krakowie. Kiedy przewodnik opowiadał o warzącym tonę żyrandolu, wszyscy popatrzyli na mnie, bo siedziałam dokładnie pod nim.
OdpowiedzUsuńMiałam te same myśli :D U nas w kościele wisi taki ogromny, złoty z bardzo ostrymi elementami. Jakby się zerwał to uuuuuu ;)
OdpowiedzUsuń