Pozdrowienia z Krakowa |
Zarobiona jestem. Wstaję o piątej, wracam do domu o szesnastej, często później. Nie mam sił gotować ani jeść, kto pracuje fizycznie w tym upale to zrozumie dlaczego się żalę.
Malin szkoda więc wczoraj robiłam dżemy, dziś trzeba było jechać po podstawowe zakupy, sprzątnąć dom, zrobić porządniejszy obiad i już trzecia. Może jutro odpocznę a może nie. Nie ja jedna tak mam. Mnie przynajmniej dzieci nie płaczą:).
Nie chcę Was oszukiwać ani martwić, wiem, że wiele osób zagląda tu codziennie w nadziei, że coś nowego napiszę. A co ja mam pisać jak u nas zmartwienie jedno za drugim a do tego prośby i groźby - nie pisz o rodzinie, nie pisz o pracy, nie pisz o znajomych, nie pisz o sobie. No to mogę pisać o pogodzie i o kwiatkach.
Staram się być rozważna. Staram się myśleć racjonalnie. Trzymać się, pocieszać innych i studzić emocje. W naszej rodzinie trudny czas, trzeba być dobrej myśli a to niełatwe. Nie czas na blogi.
Dziś też Cię kocham.
Trzymaj się kochana Klarko. To chyba u Ciebie ktoś mówił wszystko mija, nawet najdłuższa żmija...
OdpowiedzUsuńPrzytulaski!
Marysia
Przykro mi, że masz aż tak pod górkę. Ja, dla odmiany, mam dzisiaj pierwszy dzień, kiedy bardziej mogę odetchnąć pełną piersią, bo odebrałam wyniki. I cieszę się ogromnie, że jeszcze trochę będę żyć. Klarko z całego serca życzę Ci, żebyś rozplątała wszystkie supełki i też mogła się bardziej cieszyć życiem. Ja od smutków uciekam w opisywanie różnych zabawnych historii, bo to daje mi odrobinę radości i zapomnienia.Jeżeli Tobie choć odrobinę pomaga składanie literek, to pisz, choćby o kwiatkach, bratkach i temu podobnych tematach. Serdeczności przesyłam.
OdpowiedzUsuńPrzytulam z nadzieją że wszystko pójdzie dobrze i zmartwienia miną jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło.
OdpowiedzUsuńPrzytulam, Oby złe już sobie poszło
OdpowiedzUsuńŚciskam i współczuję tuch zmartwień😘
OdpowiedzUsuńSkoro teraz jesteś rozważna, to może znajdziesz czas na romantyzm nieco później?
OdpowiedzUsuńNawet po największej burzy pojawia się słońce.Będzie dobrze. DTCK. Małgosia
OdpowiedzUsuńKlarko to standard- raz jesteśmy na wozie a raz pod wozem.Szkoda tylko, że to przebywanie pod wozem najczęściej jest dłuższe niż to siedzenia na wozie.
OdpowiedzUsuńGłowa do góry, będzie lepiej.
trzymaj się!
OdpowiedzUsuńJak będziesz chciała, to się podziel - może znajdzie się sposób, by było lżej.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
MBI
Klarko,aby oszczędzić sobie obecnie czasu i roboty malinki tylko płucz i wrzucaj partiami do zamrażalnika...Pozdrawiam i trzymaj się..Ewa.
OdpowiedzUsuńKochana Klarko, pamietaj, ze po kazdej burzy musi wyjsc slonce! Przytulam! :*
OdpowiedzUsuńTak to jest w zyciu, ze jak nam troche odpusci, to potem przydusi od nowa.Ale bedzie dobrze, bo musi byc.Ja tez mialam ciezki i kilkuletni rodzinny problem, bardzo sie balam ,nie o siebie.I rozwiazalo sie , cudowna zmiana i jest dobrze i z gwarancja, ze tak zostanie.
OdpowiedzUsuńZa to ogolnie w naszym stanie Victoria jest zle, bardzo zle z wirusem.Bardzo duzo dodatnich wynikow testow co dzien.Zamkneli nas szczelnie ,nosimy maski pod grozba kary,odwiedzac sie nie wolno.Dobrze, ze chociaz syn mieszka poza Melbourne,gdzie jest prawie normalnie.Co dalej? Kiedy sie to skonczy?Pozostaje tylko czekac i cieszyc sie, ze w rodzinie wszyscy zdrowi.Sciskam Cie Klarko--pisz o czym Ty chcesz, nie inni,to Ty decydujesz.ZCK.
trzymaj się!
UsuńJest jeszcze gorzej--wczoraj ogloszono stan kleski dla Victorii.Godzina policyjna(od 20 do 5 rano),wyjsc mozna tylko na godzinny spacer raz dziennie, zakupy( tez raz dziennie i jedna osoba z domu) , wyjscia i wyjazdy tylko do 5km od domu.Dla mnie to wlasciwie nic nie zmienia,tylko juz i do corki nie pojade--to ona bedzie wpadac czasem pod pretekstem zaopatrzenia mamy staruszki(hah,ha ,ha) w jakies zarelko.Trudno,oby to pomoglo i wirus troche odpuscil.Nowa Zelandia na poczatku zastosowala podobny rezim i pomoglo--wygonili wirusa na dobre.
UsuńWidokówka z Krakowa wymiata
OdpowiedzUsuńzdjęcie zrobione przez okno z pracy
UsuńTo już wiem, gdzie pracujesz! :-)
Usuńniech wszystko, co męczy szybko minie;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Miśka
Taki czas Klarko jak u wielu z nas. Nie jesteś sama - jak w piosence Seweryna Krajewskiego, której słowa mają dla mnie dzisiaj o wiele bardziej ogólnoludzki wymiar. Nie jestśmy sami, mamy siebie tylko nie pozwólmy sobie o tym zapomnieć, nigdy! Bo mam wrażenie, że coś, ktoś stara się o to żeby było inaczej.
OdpowiedzUsuń~ Tej dziewczynie, która czyta list wyblakły,
Tej kobiecie, która milczy cały dzień,
Tej co stawia w noc bezsenną złe pasjanse,
I ozdabia nadziejami ciemną sień.
Niech się niebo nie kojarzy tylko z deszczem,
Niech się rzeka nie kojarzy z rzeką łez,
Są na świecie dobre okna, w dobrym mieście,
I ta wiara, że w człowieku - człowiek jest.
Nie jesteś sama, nie jesteś sama,
Uwierz w ludzi, uwierz w siebie, uwierz w nas,
Nie jesteś sama, nie jesteś sama
Są gdzieś okna, które płoną cały czas...~
Dokładnie jest tak jak piszesz. Ponadto z doświadczenia wiem, ze nie warto robić niczego wbrew sobie, albo, że tak wypada. Szybciutko to się odbije na naszym zdrowiu i samopoczuciu. Po co? Żałuję, że do takiego wniosku doszłam na początku jesieni mojego życia. Tylko, że dopiero wtedy zorientowałam się, że doszłam do przysłowiowej ściany i nie mam siły, żeby ciągnąć dalej ten wózek zwany dalej życiem. Wiem jedno: nigdy nie będę utrzymywała kontaktów z osobami których nie trawię, nie będę pracowała tam, gdzie nie chcę pracować,itd. NIE ROBIĘ NICZEGO WBREW SOBIE. Uwierzcie - to działa i każdemu polecam. Pozdrawiam wszystkich. Ewa
UsuńEwa! podpisuję się obiema rękami pod Twoimi słowami!
UsuńPrzytulam Cię mocno i sle pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńJeanette
Prawdziwe zmartwienia to zdrowie, no praca też, ale...więc zdrowia! Dbaj o swoje serduszko! A jak byśmy mogły pomóc- to daj znać, tyle nas tu , ze damy radę
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się wszyscy!
OdpowiedzUsuńCo do obiadów to może chociaż tak Wam będę pomóc - polecam robić duże zakupy raz w tygodniu, mrozić co się da (chleb też, nie otrujecie się i wcale nie jest gąbczasty :)) i planować obiady z góry na tydzień i przyszykować wszystko w sobotę. Na niedzielę i poniedziałek zostawiam w lodówce, na wtorek, środę i czwartek mrożę. W piątek gotuję coś szybkiego lub gotowiec.
W sobotę gotowanie zajmuje jakieś 2,5-3 godziny niestety. Mimo to polecam spróbować!
A jak nie masz czasu w sobotę to chociaż upiecz warzywa, pokrój i wrzuć 5 porcji do zamrażarki. W tygodniu tylko dogotujesz makaron lub ryż i do tego gotowy sos.
UsuńCiemne chmury nad tym naszym Krakowem i okolicami. Byle szybko przeszły.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, Klarko! Blogi to życie wirtualne, ale za awatarami kryją się żywi ludzie, którzy cię lubią, kochają, szanują...
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno. Dbaj o siebie pamiętając o innych❤️
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, Klarko, niedługo znów zaświeci słońce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Iza
Mam nadzieję, ze wszystko się jakoś ułoży, że będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńŻyczę odpoczynku.
Serdecznie pozdrawiam :)
Za tymi budynkami, na ulicy Sewera mieszkałam całe 6 lat. Wcześniej 3 lata obok budynku, z którego robiłaś zdjęcie. Ehhh... wspomnienia! Najpiękniejsze! Zdrówka!
OdpowiedzUsuńA to wszystko dlatego,że nie masz kota!Kup kota i pisz o kocie. Wytrwałości i wszystkiego dobrego
OdpowiedzUsuń