Czworo dorosłych, jedno dziecko i kot. Wszyscy o świcie wychodzą z domu. Ja wychodzę najwcześniej ale nie narzekam. No, chyba tak jak dziś, gdy mądrala Krzyś który wychodzi z domu najpóźniej zajął mi łazienkę na dwadzieścia minut. Od szóstej do szóstej dwadzieścia. Wychodzę o szóstej dwadzieścia pięć. I co? Obraził się, bo przecież kąpałam się przed szóstą więc o co się złoszczę? Nie rozumie, że przed porannym wyjściem potrzebuję wejść do łazienki co najmniej pięć razy.
W pracy jest całkiem przyzwoicie. Obowiązki dzielone są po równo ale jeśli któraś potrzebuje pomocy to nie ma problemu. Nikt się nie miga, pracujemy według grafiku. Między załogą jest życzliwość, pomagamy sobie i lubimy się. Kierownik za każdym razem mówi mi, że są ze mnie zadowoleni, to miłe.
Studenci są rozbrajająco bezradni w praktycznych sprawach, czasem komuś zginie patelnia i jest rozpacz a czasem ktoś usiłuje wyłudzić czysty ręcznik ale jesteśmy twarde i nie ma zmiłuj się. Apel do kochających i troskliwych mamusiów i tatusiów - odwiedzajcie swoje dzieci w akademiku, posprzątajcie im pokój i kuchnię, zróbcie zakupy pranie, bo zginą pod stertą brudów albo umrą z głodu! Chociaż nie, dziś widziałam dziewczynę odsmażającą sobie na patelni pierogi, takie ładne, z falbanką, pewnie przywiezione z domu.
Goście hotelowi w poniedziałki zostawiają puste szkło i czasem oberwane karnisze na znak, że się dobrze bawili. Boję się znaleźć pod skotłowaną pościelą nieboszczyka. Albo wisielca w łazience. Innym razem zastanawiam się, czy ktoś w pokoju mieszkał bo jest tak porządnie wszystko zostawione, nawet pościelone równiutko, jak oni to robią, ja walczę z tą pościelą i przeważnie zawsze przegrywam.
Hanka - robiłyśmy dziś mufinki z twarożkiem.
Hania smarowała foremki masłem, mieszała suche składniki, teraz czekamy aż się upieką. Co ja mam za radość z tego dziecka! Tańczy, śpiewa, opowiada, wygłupia się, a przy tym jest niesłychanie grzeczna - używa słów - proszę, dziękuję, przepraszam, jak się masz. Mówi bardzo ładnie ale to jest dwuletnie dziecko więc kiedy posadzi kolejarza na świni i biega po domu z okrzykiem patataj patataj to pękam ze śmiechu i tłumaczę - Haniu, to nie jest konik, to jest świnia! A Hania na to - Patataj pan na prosiaku, patataj!
I tyle u mnie, a co u Ciebie?
Zjadłabym taką mufinkę...
OdpowiedzUsuń20 min roboty, 30 min pieczenia,
Usuńnie miałam co zrobić z twarożkiem który za chwilę by się przeterminował i dlatego takie babeczki w czwartek, w sam raz na pociechę w listopadowy wieczór
To wrzuc Klarko przepisik poprosze. Tez sobie umile sobotnie popoludnie. A pewnie i nie tylko ja.
Usuńale ja to robię "na pamięć" :(
UsuńHejka Klarko, u mnie niemiecki. Ciągle i wciąż. Już nawet śni mi się egzamin. Wnusio rośnie. Lubi banany. Milka(buldożka) nie lubi deszczu. Wszystkie okna w okolicy mają dekoracje świąteczne. Na trawnikach podświetlane sanie i Mikołaje. Śmiesznie wygląda ogródek z kwitnącymi nasturcjami a obok Renifer Rudolf z ekipą.
OdpowiedzUsuńKlarko u mnie nowa praca tak jak u Ciebie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z zimnych Niemiec 😀
Stara praca, nowa praca, a ja się bałam, ze będzie cienko w tym roku, no to poprosiłam grzecznie o wsparcie, a tu Z Góry - masz, nie martw się, dasz radę ;-)
OdpowiedzUsuńNo to tyle, bo muszę iść spać, jutro pobudka o 5.00.
Pozdrawiam!
MBI
Córka zamieniła się w magistra:)))
OdpowiedzUsuńTak na szybko: nie siedzi na stole i podejrzewam u niego głuchotę, bo nie reaguje.
OdpowiedzUsuńPoza tym po staremu. Może tylko schody już mamy całe na górę.
Kot miało być. Mroczne stworzenie nawet tu sięga i czaruje, żeby na niego nie skarżyć
UsuńU mnie...pochmurny poranek, bardzo źle samopoczucie, na a tu rehabilitacja skończona.
OdpowiedzUsuńI co dalej...sama nie wiem.
Ale najważniejsze, że u Bliskich wszystko dobrze, to cieszy😀
Pozdrawiam kochana Klarko bardzo cieplutko Ciebie i Rodzinkę 🤗
Miłego weekendu 🌼🧡🍁☕
A moj Junior dalej gada w ograniczonym zakresie, je najlepiej przy bajkach ,a poza tym jest sprytny,cwany i sprzedałby rodzicow za smoczki
OdpowiedzUsuńJeanette
Obmyślam plan jak zmusić fachowca do bardziej efektywnej pracy, bo inaczej nie Boże Narodzenie go u nas zastanie ale Wielkanoc! I buduję wieże z Zońcią, czyli dni pod znakiem budownictwa ogólnego 😀
OdpowiedzUsuńZwalczony łańcuszek jelitowki w rodzinie, pogrzeb wujka i pakowanie na wakacje. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDo przodu jakoś, raz lepiej, raz gorzej. Ostatnio gorzej, ale wszystko kiedyś mija, nawet najdłuższa żmija.
OdpowiedzUsuńPo japońsku. Jako tako :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że masz teraz dobrą pracę i ludzie życzliwi i zadowoleni. Super ! Pamiętaj również, że "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma".
OdpowiedzUsuńJa też rano muszę do łazienki wędrować 3-4 razy. Chyba my - kobiety tak mamy, a bo to trzeba nałożyć krem, a dopiero za jakiś czas podkład i puder, itp.
Pozdrawiam :)
To nie tak...Trzeba wywlec lusterko i cała hałdę kosmetyków z łazienki i usadowić się w kuchni przy stole.Rodzina niech wybiera co gorsze zajęta kuchnia czy łazienka ��.
OdpowiedzUsuńFajnie ze u Ciebie Klarko wszystko spokojnie i bez nerwów i najważniejsze jest ze się z ekipą dogadujecie i szanuje cie. U mnie dni trudne i pracowite bo zmieniam prace,mam przeczucie, że tym razem to będzie wyjazd na dłużej i oby do naszych miłych, kulturalnych i przystojnych sąsiadów z Niemiec, a szczególnie jednego super przystojnego kierownika housekeepingu, prowadzil ze mną rozmowę rekrutacyjna i byl bardzo miły ,ale miał trochę nieprzyzwoite błyski w oczach ,chociaz dyrektor hotelu,gdy mi go przedstawił to powiedział, z e szczęśliwy małżonek on jest,ale cudny,taki seksowny,z lekkim zarostem,wysoki i szczupły, t roche podobny do Pierca Brosma na, c hoviaz może do Maćka Zakoscielego. Ale po co ja to wszystko piszę, na pewno Ciebie to nie interesuje mocno ani pozostałych szanownych czytelników twojego bloga,ech,Gabi
OdpowiedzUsuńZawsze miło poczytać o przystojnych kierownikach. Nie wiedziałam, że tacy są!😉
UsuńDziekuje, ze pytasz.
OdpowiedzUsuńKurcze, zimno to
U po nowojorskiej stronie.
Czekam na Thanksgiving choc go przyslaniaja juz christmasowe ozdoby i piosenki.
Na weekendzie jestem u Jaska, ktory ma wszystko i liczy dni i godziny bym sie pojawila. Mile to i smutne zarazem.
Mnie uczy pokory, ze warto cieszyc sie tym co mam.
A za chwilke wymykam sie na Frozen II.
Oj tak, studenci są coraz bardziej bezradni w codziennych sprawach. Muffinki musiały być pyszne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja wlasnie wrocilam z wakacji. Dwa dni na odpoczynek to za malo, przydalby sie caly tydzien. Odpoczywac po wakacjach, kto to slyszal :-)))
OdpowiedzUsuńE tam, niech studenci się ogarniają ;) Dadzą radę
OdpowiedzUsuńostatnio mieszałam w holetu akademickim w Krakowie obok muzeum narodowego i jak tylko wjechaliśmy na piętro, to po zapachach przypomniałam sobie moje akademiki ))))))))przede wszystkim smród jedzenia i garów czyli studenckiej kuchni na piętrze się nie zmienia jak widać od zawsze.
OdpowiedzUsuńStudenci maja głowę zaprzątniętą ideałami, wyfrunęli z pod opieki mamy, więc się dopiero uczą...Proza życia okraszona mufinkami.Żeby tylko takie problemy były!?
OdpowiedzUsuń