W piątek wieczorem jesteśmy zmęczeni, bardzo zmęczeni. Krzysiek od miesiąca pracuje na okrągło, czyli również w weekendy, ja mam same drugie zmiany więc rano ogarniam domową codzienność, potem lecę
Do brzegu daleko.
W piątki, zanim zacznę pracę, smaruję sobie dłonie żelem przeciwbólowym. Nie użalam się tu, nie, muszę to napisać żebyście zrozumieli, jak jestem zmęczona po całym tygodniu.
Dzwoni ktoś do bramy. O tej porze nikt nigdy do nas nie dzwoni, nie przychodzi, nie przyjeżdża. Chyba że umówiony. Tak to nie. Dawniej wioskowe dzieci się wygłupiały i czasem dzwoniły a potem w nogi, ale to było bardzo dawno. Ponowny dzwonek. Odchylam roletę. Policja??????
Krzysiek w wannie. Ja w samym szlafroku na gołe ciało. Do bramy jest kawałek podjazdem. Mamy grudzień. Ale policja. I dzwoni i macha.
W kurtce byle jak narzuconej na szlafrok, z gołymi nogami i w klapkach wyszłam z domu. Już na schodach złapał mnie za gardło potworny strach, bo w filmach w takich okolicznościach rodzina dowiaduje się o nieszczęśliwym wypadku najbliższych. Jezus Maria!!!!
Co się stało????
Czy sąsiad tu mieszka. Bo światło się świeci a on nie otwiera.
A czy są psy? - zapytałam. Jeśli są psy to i sąsiad jest. Błagam, niech pan przy okazji tych odwiedzin pouczy sąsiada, żeby o nie bardziej dbał bo nawet nie mają kawałka dachu nad głową i żyją w tragicznych warunkach!
Zobaczcie jak łatwo można się przyzwyczaić i przestać troszczyć o człowieka. Sąsiad pije, w weekendy dość dużo i często, dlatego nie przejęłam się tym, że pali się światło a on nie otwiera. Zdarza mu się to często, dobijają się tam koledzy i znajomi.
Ale mógł się zaczadzić albo zapić na śmierć a ja nie pomyślałam o nim tylko o psach najpierw.
Nogi mi zmarzły i nie tylko nogi. Pobiegłam do domu a tam Krzysiek w szlafroku pyta co się stało. Ten mnie dopiero zaskoczył, bo myślał, że coś się stało w szkole.
A co niby?
Jakiś wybuch albo pożar, wiadomo to? Jak to w szkole - wyjaśnił.
PS. Tak, opisuję sąsiadów na blogu.
Ja mam to samo: moczymorda da sobie radę, litościwe sąsiadki i solidarni sąsiedzi się o niego zatroszczą. A pies czy inna żywina? Niewielu to obchodzi.
OdpowiedzUsuńchyba wszyscy moi sąsiedzi od czasu do czasu te psy karmią ale to jest doraźnie, chyba jest tak, że jedni oglądają się na drugich i nikt nie chce być odpowiedzialny za poważniejszą interwencję
UsuńA co w tym złego? Nikt mu siłą nie wlewa do gardła. Ma wybór. A psy nie mają. Oczywiście alkoholizm wynika ze smutnych rzeczy, traum i programów rozdzinnych, ale jednak, to nadal jego odpowiedzialność co robi ze swoim życiem. Alkohlizm to nie jest choroba, jak się nam wmawia, to wybór. Ucieczka.
OdpowiedzUsuńOoooo to to. Wybór i ucieczka. Żadna tam choroba zwana rakiem duszy.
UsuńW kwestii zwierzyny- wzięliśmy i mamy obowiązek dbać, bo zwierz sam nie może. I dlatego trzeba się bardziej o zwierzaki troszczyć, bo one cierpią w milczeniu.
ja te psy karmię i poję dość często, pisałam tu o nich czasem, i sąsiadowi też kilka raz mówiłam, że tak nie może być bo w końcu zgłoszę do toz
UsuńKlarko, trzeba było otworzyć okno i krzyknąć w ciemność, że musisz się wpierw ubrać i nie lecieć w samym szlafroku.Masz prawidłowe odruchy, w życiu bym się nie zatroszczyła o sąsiada pijaka, ale o jego psy- tak. Nie mam litości dla pijaków ani narkomanów.Bo to nie jest tak, że nie wiedzą co robią.
OdpowiedzUsuńCo do tej chemii - co tylko mogę zastępują sodą czyszczoną i....octem stołowym. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo ta soda jest popularna tutaj.A zastosowań ma multum i dla zdrowia i właśnie w gospodarstwie domowym. Ja chyba popełnię na ten temat jakiś post. Najwyżej czytacze pomyślą, że zgłupiałam do imentu.
Popełnij, potrzebuję wskazówek co do sody, takich wypóbowanych, bo z internetu wiekszość jednak to sciema :-)
Usuńanabell to jest instytucja publiczna, są specjalne procedury i specjalistyczne preparaty
Usuńpolicja po nocy to ja mym zemglała
OdpowiedzUsuńchoć dwa razy tak mi się zdarzyło i byłam dzielna
wprawdzie za pierwszym razem policjanci w cywilu po ciemku nas nawiedzili i byli tak chamscy, że mąż zadzwonił na komendę sprawdzić czy to nie przebierańcy, testosteron w przedpokoju był tak zagęszczony, że trzy siekierku Klarki by wisiały bez problemu
a piesów żal...
Zdrowa reakcja, też bym się najpierw zatroszczyła o psy. Pijaka tez szkoda, bo jak był dzieckiem to pewnie nie marzył o tym, żeby być pijakiem, ale coś mu się tam w życiu pokręciło... Mniejsza z tym jednak. Psy wziął i jest za nie odpowiedzialny, a jak nie jest, to sąsiedzi powinni interweniować, bo grzech zaniechania też grzechem jest. Amen. I napisałam to ja - która kiedyś zaniechałam i do dzisiaj mam wyrzuty sumienia.
OdpowiedzUsuń"wybuch, pożar - jak to w szkole" :)))))
OdpowiedzUsuńElla-5
Na te opary panie u nas też bardzo narzekają...i nie tylko na to. Nasz woźny mieszka w szkole, w budynku są dwa mieszkania, drugie zajmuje bardzo wiekowa staruszka, pierwsza wicedyrektor szkoły.
OdpowiedzUsuńKurna, pijak pijakowi nierówny. Znałam kiedyś takiego, który napitek kupował w osiedlowym sklepie na krechę, ale na karmę dla swojego Kundy zawsze miał gotóweczkę. Jak nie miał, to zarobił- sprzątał wokół tego sklepu, żeby tylko codziennie psia micha była pełna.
OdpowiedzUsuńBylo to pare ladnych lat temu. Poznym , bardzo poznym wieczorem zadzwonil telefon. Odbieram.
OdpowiedzUsuń- dobry wieczor, czy ma pani syna? Tak..
-Czy ma na imie Tomasz? Tak...
- To prosze po niego przyjechac na komisariat, wlasnie zaostal zatrzymany.
Bardzo przepraszam ale to chyba pomylka. Owszem, mam syna Tomka ale on ma dopiero osiem miesiecy i wlasnie go polozylam do lozeczka po wieczornym karmieniu.
-Aaaaa... Tak... pomylka , przepraszamy , dobranoc.
Widząc policjanta przy furtce też bym się wystraszyła, a nogi by się pode mną ugięły. Przecież to nie jest gość, który akurat sobie tędy przechodzi, tylko funkcjonariusz publiczny a służbie, a to jednak budzi skrajne emocje.
OdpowiedzUsuńIle nieszczęścia może przynieść alkoholizm!
OdpowiedzUsuń