Ostatni dzień roku szkolnego charakteryzuje się
gwałtownym ochłodzeniem i nadejściem dokuczliwych przelotnych opadów
deszczu oraz żabobicia. Znak, że zaczęły się wakacje i czas wyciągać z szafy
kurtki. Tak było i tym razem. W czwartek
upał taki, że w szkole muchy od gorąca padały trupem (a może nie od gorąca tylko z głodu, haha
przecież jestem perfekcyjną sprzątaczką) a w piątek zimno, siekący deszcz i
wiatr.
Wystrojone na galowo dzieci spędzone na salę gimnastyczną
płakały rozpaczliwie prosząc dyrekcję i nauczycieli o skrócenie wakacji do dwóch
tygodni najwięcej ale dyrekcja jak zawsze była nieugięta i przy pomocy groźnych
woźnych okrzykami won do domu i innych podobnych motywacyjnych metod (mopami i miotłami) skuteczne rozgoniła towarzystwo a na sali zostały tylko
rzędy krzeseł, stoły, kwiaty, prezenty i pan od muzyki ze sprzętem do muzyki.
Sprzątaczki musiały natychmiast doprowadzić salę
gimnastyczną do stanu używalności bo to miejsce służy nie tylko do spędzania młodzieży
w jedno miejsce ale również służy wieczorami okolicznym mieszkańcom do
zrzucania tłuszczu z tyłków i uganiania
się za piłką albo czymś.
Krzesełek było ze trzy miliony a stolików trochę mniej,
kwiatów jeszcze mniej. Jedna sprzątaczka
w myśl zasady jak robić żeby się nie
narobić natychmiast porwała bukiety i w towarzystwie dyrekcji zniknęła za
zakrętem korytarza a wróciła dopiero kiedy już wszystko było wyniesione.
Groźna Woźna nosiła krzesła i stoły aż poczuła, że
zdrętwiały jej całkiem ręce tak, że potem już nawet nie mogła odpinać szpilek z
dekoracji. Co innego szpilki a co innego
mop, do tego czucie w palcach nie jest potrzebne! Uszykowała więc wiadra z
wodą, wetknęła klucze na smyczy do zamka
przy windzie i pojechała na górę myć hol.
Ledwo umyła kawałek posadzki a już przybiegła pani z
sekretariatu z wieścią, żeby iść na zebranie w sprawach urlopu. Porzuciwszy na
środku korytarza wózek pobiegła za panią z sekretariatu.
Zebranie odbywało się w klasie przeznaczonej dla bardzo
niewyrośniętych jeszcze dzieci, krzesełka miały rozmiar siedzącego małego psa.
Groźna Woźna usiadła i podziwiając swoje crocsy słuchała o wakacyjnych planach
koleżanek. W pewnej chwili poczuła, że coś nią trzęsie od środka i w połączeniu
z ciemnością w oczach nie było to miłe uczucie. Oddychać. Wstać. Wyjść na
powietrze. Nie wywracać się.
Tak skończyło się dla Groźnej Woźnej zebranie
przedwakacyjne. Kiedy już nałykała się tlenu, wróciła do mopa .
Do brzegu daleko.
Umyła jeden poziom i powrzucała wszystkie worki ze śmieciami
do jednego wora, a ten zawlekła do kontenera.
Potem umyła drugi poziom. I tu nie będę rozpisywać się o
pozostałym sprzątaniu bo to nic ciekawego, może jedynie starszym czytelnikom nadmienię, że już nie sypie się wapna do
toalet i nie truje się much w klasach azotoksem. Chciałam, tak samo jak tępić ogniem smród w szatni. Ale nie wolno. Nie i koniec, a ten biały proszek za koszem to
rozdeptana kreda.
Kiedy już wszędzie było pozamiatane i umyte a krzesła i
stoły stały równo jak żołnierze na placu manewrowym (Natalio, wybacz) Groźna
Woźna wzięła milion kluczy do miliona drzwi i zamykała wszystko po kolei. Na
końcu zamyka się oczywiście główne drzwi i te klucze Woźna zazwyczaj nosi na
szyi. Na szyi nie ma. Na stoliku nie ma. W torbie nie ma. W szafce nie ma.
Takie sceny zazwyczaj ogląda się na filmach.
Kiedy kluczy coraz bardziej nie było, Groźna Woźna
odtworzyła dokładnie (oprócz omdlenia) wszystkie czynności i zatrzymała się
przy wyrzucaniu śmieci. Tak, niestety,
stało się to, czego każdy, absolutnie każdy się boi.
Kontener. Klapa. Czarny wór
z dziesięcioma mniejszymi czarnymi workami. Kurwa, kurwa, szatan. Autobus uciekł. Nie ma kluczy.
I teraz zagadka – gdzie były klucze?
Zostały w klasie dla niewyrośniętych dzieci, gdzie było zebranie w sprawie wakacji. :)
OdpowiedzUsuńZamek przy windzie tam były widziane ostatnie. Jeśli ich tam nie było pojechały na wakacje 😁
UsuńChyba nie chcę wiedzieć....
OdpowiedzUsuńTam, gdzie je zostawiłaś wetknięte ;)
OdpowiedzUsuńna szyi...
OdpowiedzUsuńA były gdzieś?
OdpowiedzUsuńW lodówce?
OdpowiedzUsuńŻe będą kryminały z siekierą w tle, to wiem ale horror w szkole to coś nowego :D
OdpowiedzUsuńNieźle się zaczyna:)niczym u Jo Nesbo:)
OdpowiedzUsuńGdy śledztwo zatoczy coraz większe kręgi,okaże się ,że to wcale nie chodziło o klucze:)Być może..jak w "Trzecim kluczu":)
Pozdrawiam,Klarko
W drzwiach? ;-)
OdpowiedzUsuńW zamku przy windzie
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę.
UsuńZ doswiadczenia wiem ze sie znajda i to w miejscu najmniej "podejrzanym".
OdpowiedzUsuńMartwi mnie co innego bo z tymi odretwieniami i kregoslupem mam podobnie - wiec wiem ze prace fizyczne zwiazane z podnoszeniem, mopowaniem itp sa dla takiej kondycji wprost zabojcze. Rozumiem ze pracowac jest koniecznoscia ale moze powinnas pomyslec o zmianie pracy? To jest powazna dolegliwosc, nie lekcewaz.
W croksach. A że Groźna Woźna księżniczką na ziarnku grochu nie jest, to nawet nie poczuła, że miała je cały czas przy sobie. :-)
OdpowiedzUsuńMoje pewnie by były w kieszeni albo na szyi. Ewentualnie w zamku. Na pewno było by to miejsce, w którym szukałam ich sto dwa razy.
OdpowiedzUsuńSpokojnych wakacji, Klarko!
A może w zamysleniu i zmęczeniu zostaly jednak wyrzucone do śmieci 🤔....
OdpowiedzUsuńBo bylo 10 mniejszych worów,w zasadzie nie wiadomo czy je przeglądalas czy nie
UsuńW windzie?
OdpowiedzUsuńW zamku przy windzie to by było zbyt proste. ..Może z mopami które porzucilas biegnąc na zebranie ???
OdpowiedzUsuńA swoją drogą w mojej szkole dekoracje rozbiera ten nauczyciel ktory ubieral, a stoly, nagłośnienie to zawsze jakieś fajne dzieciaki się znajdą by pomóc
w zamku przy windzie :)
UsuńHurrrra są klucze , nie pojechały na wakacje !!!
UsuńA jednak! :))
UsuńWiem, że nie lubisz doradzania, więc jak mam więcej nie pisać, to napisz :-)
OdpowiedzUsuńAle parę rozwiązań warto wprowadzić, żeby ułatwić sobie pracę, a że jesteś "początkująca", to może cię trochę wykorzystują.
Na przykład krzesełka na salę przed akademią mogą przynieść starsi uczniowie w ramach kawałeczka lekcji wf/po lekcjach "za punkty z zachowania" - to musi być uzgodnione z nauczycielami, ale w ostateczności sama możesz poprosić takich, którzy są ci życzliwi, a może i mają u ciebie jakiś dług wdzięczności. Po akademii sprzęt i krzesełka odnosi druga ekipa, żeby nie nadwerężać tych samych, może podczas kolejno wypadającej lekcji wf, której i tak nie mam jak zrobić, bo co, będą skakać przez krzesełka?
Ten numer z kwiatkami strasznie chamski, rozumiem, ze koleżanka (koleżanka, he, he...) zadbała o siebie i zostawiła cię z robotą...
Może mały rewanżyk następnym razem ? :-):-)
Trzymaj się, pozdrawiam wakacyjnie, ale nie pisz proszę, że nauczyciele mają już wakacje...
To, że dzieci nie ma w szkole, to nie znaczy, że nie ma co robić. I od 15 sierpnia też większość już pracuje, dyrekcje o to dbają...
A u Was?
zdrówka - mimo wszystko - życzę
MBI
Ty pisz lepiej czy ten urlop dostałaś?
OdpowiedzUsuńA klucze się znajdą. Jestem o to spokojna.
OdpowiedzUsuńKlucz na szyi. Ewentalnie niżej, bo sznurek pękł. Ty Klarka, nie daj się wykorzystywać, i zrób się bardziej asertywna, bo jak się twoi czytacze zmówią, zjadą na miejsce i dadzą wycisk twoim współpracownicom, to będziesz musiała szukać nowej pracy. Ach wakacje! Pięknego lata i urlopu dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńKlarko, napisalas to pieknie, z humorem, ale zadbaj o siebie i odpocznij w miare mozliwosci.
OdpowiedzUsuńNo przecież były na smyczy, na której były razem z kluczem wetkniętym teraz w zamek windy.
OdpowiedzUsuńSkleroza to nic groznego, uprzyjemnia wręcz życie, bo jest tyle nowych wrażeń każdego dnia:))))
W Polsce już koniec roku szkolnego, a tu zaczynają się wakacje dopiero 5 lipca i potrwają do 17 sierpnia. Ale zaraz potem są jesienne wakacje od 22.10 - 2.11. A potem ferie
bożonarodzeniowe od 22.12 do 5.01.2019.
I od razu wiadomo po co są na świecie dziadkowie;)))))
Wiadomo, że w zamku przy windzie, już Klarka napisała a ja czytam uważnie i że zrozumieniem ;-)
OdpowiedzUsuńNosić nic nie powinnaś ale jak wiadomo łatwiej powiedzieć niż zrobić. Klarko kochana, oglądaj mecze, siedź na bujakach, rób sobie same przyjemności. To może jednak meczu nie oglądaj...
Czy Kiciul wrócił i coś powiedział??
Dziś też Cię kocham, jak zwykle zresztą :) Słonecznych wakacji bez sprzątania, tylko z blogiem !!!!
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia; nie przychodzi mi do głowy żadne miejsce.
OdpowiedzUsuńMiłych wakacji :)
A te leniwe bachory to nie mogą przyjść z krzesełkiem a potem wyjść takoż- jak drzewiej bywało? może pomysł racjonalizatorski zapodać trzebaby? Pozdr, Ziutek.
OdpowiedzUsuńKiedyś były takie wisiorki do kluczy co jak gwizdnąć to ćwierkały.
OdpowiedzUsuńMoże to dobry pomysł, ale po znalezieniu kluczy.
Pozdrawiam
Ha ha ha 😂
OdpowiedzUsuńJak się czyta komentarze po kolei, to już nie trzeba zgadywać. A już zaczęłam główkować, gdzie one mogły być :-)
OdpowiedzUsuńGrunt, że klucze się znalazły :).
OdpowiedzUsuń