niedziela, 29 listopada 2015

porażająca prawda

Kilka dni temu spotkałam koleżankę z tego samego programu czyli gwarancja 50+ i spytałam z ciekawością - i jak jest, jak sobie radzisz w nowej pracy? Powiedziała prawie to samo co mówię ja - świetnie, chciałabym tam pracować. Z młodymi osobami pracuje się znakomicie - stwierdziła i dodała - w poprzedniej pracy były same stare baby, plotki, przerzucanie obowiązków, wychodzenie w czasie pracy i bezustanne intrygi. Najgorzej jest pracować ze starymi babami. 
Może to szkodliwy stereotyp a może nie. Rozmawiałam z kilkoma osobami mniej więcej trzydziestoletnimi i niestety mówią to samo. Pięćdziesiątki nie znają się na komputerze i nie chce się im uczyć nowych rzeczy. Uważają, że wszystko wiedzą najlepiej i wszystko im się należy. Są nadgorliwe. 
Moje doświadczenia z pozycji klientki i pacjentki. Młoda dentystka - super. Nie komentowała, po prostu sprawnie i szybko robiła, co do niej należało. Pani w   moim wieku - dramat.  Pokrzykiwała na mnie i wyśmiewała mnie. W klinice, gdzie za samo zajrzenie do gęby biorą stówę!
W urzędach - młode dziewczyny załatwiają wszystkie sprawy sprawnie i przede wszystkim są kompetentne, jeszcze raz pochwalę panie z naszego urzędu gminy, zawsze wszystko załatwiamy tam od ręki a jak trzeba poczekać to przysyłają sms o treści - pańska sprawa została załatwiona, proszę przyjechać w dogodnym czasie. 
Mogłabym wymieniać przykłady bardzo długo ale..
co sobie będę dokopywać? Przecież sama  należę do tego starszego pokolenia. 

Pewnie powinnam rzetelnie dla równowagi napisać o dojrzałości, doświadczeniu zawodowym i umiejętnościach pań 50+.   



66 komentarzy:

  1. No to pisz-czekamy. Jestem 50 z małym plusikiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiedzą czego chcą i mają odwagę powiedzieć w ekstremalnej sytuacji - mam to w d..! Bo kiedy jeśli nie teraz? Tak więc nie boją się byle kogo i byle czego, terrorystę raczej palną w łeb torebką albo kopną wiadomo gdzie. Przeważnie mają dla kogo żyć. Nie są zaprogramowane na "ja".

      Usuń
  2. wczoraj rozmawiałam z córką o paniach z dziekanatu na bardzo dobrej warszawskiej uczelni
    załamka normalnie
    pomiatanie studentami, dziekanat otwart w czasie zajęć, zamknięty w czasie przerw, panie nadęte i wiecznie niezadowolone
    dramat
    i to nie młode, oj nie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie z dziekanatu to w ogóle osobny gatunek i tu akurat chyba wiek nie ma znaczenia.

      Usuń
    2. ale młode panie w dziekanacie nie wystepują w przyrodzie:p

      aaa, i za granicą zachodnią też ten gatunek nie występuje w zasadzie

      Usuń
    3. Występują, naprawde. U nas w dziekanacie byla pani Monika, lat ok 30 postrach wszystkich!

      Usuń
    4. o jeżu kolczasty!


      dobrze, że ja już po studiach

      swoja droga przypomniał mi się postrach wsi pobrukselskiej, pani w mocno srednim wieku, pracownica poczty, śpiewano o niej piosenki :pp

      Usuń
    5. poczta to też osobny gatunek (są WYJĄTKI)

      Usuń
    6. Na AGH w Krakowie żeby cokolwiek załatwić w dziekanacie trzeba odstać 3-4 godziny, na UJ /BINOZ/ kolejka do dziekanatu to max. 1, 2 osoby. Można?

      Usuń
  3. Myślę że to zupełnie nie ma reguły! U mnie w gminie pani od środowiska jest mlodziutka zołza, że bez kija nie podchodź, warczy od progu i łaskę zrobi że odpowie, a pani od podatków nieba by uchylila, poradzi, podpowie i uśmiechnięta zawsze.
    Najgorsze z tego wszystkiego co o tym programie pisałaś to dla mnie jest to, ze biorą te osoby na staż, dają im nadzieje a i tak raczej nie zamierzają zatrudniać, bo niby po co, przyjdzie przecież nowa za darmo... I to jest straszne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie. Próbowałam rozkminić czemu tak naprawdę te staże mają służyć? Dany urząd pracy, nawet wybranym, nie chce dać etatu. Innych pracodawców raczej nie przekona fakt, że ktos ma 50+, był długotrwale bezrobotny, ale za to był pół roku na stażu. Więc czemu staż służy? Chyba tylko frustracji ludzi 50+

      Usuń
    2. To nie wszystko.Musieliśmy wybrać staż w miejscu, gdzie do tej pory nigdy nie pracowaliśmy. Chodziło o całkowitą zmianę zawodu na przykład laborantka dostała się do wydziału komunikacji i robiła prawie to samo co ja czyli archiwum i wysyłkę. Nie latała po mieście bo nie było takiej potrzeby ale trzeba popatrzeć na to z drugiej strony - co taki stażysta może zrobić samodzielnie i nie zepsuć? Przecież to są dokumenty, ważne decyzje, przepisy których nie można ogarnąć w parę tygodni. A klient widząc starą babę przy biurku wścieka się bo czemu taka siedzi i mu nie chce załatwić.A nie załatwi bo nie ma ani uprawnień ani dostępu do systemu. Frustracja to mało powiedziane, często się czułam jak śmieć bo naprawdę nic nie mogłam zrobić.

      Usuń
  4. Jak tak myslę, to coś w tym jest...

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisz pisz o " dojrzałości, doświadczeniu zawodowym i umiejętnościach pań 50+". Będziesz inspiracją do pisania listów motywacyjnych dla pań 50+ ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  6. 50tki nie znaja sie na komputerach? Co to trzeci swiat?
    Moj tesc dostal komputer w prezencie na 70te urodziny, dzis dziadek ma 88 lat i smiga na laptoku jak blyskawica.
    A kupil go sobie 3 lata temu i sam ustawil bez zadnej pomocy z zewnatrz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mogę tylko pogratulować Twojemu teściowi sprawności umysłu i kondycji, brawo

      Usuń
  7. Mam następną smutną refleksję- one są takie same w domu, stąd tyle nieporozumień na linii teściowa-synowa, teściowa - zięć. Nie każdemu w domu mówiono, że dziecko dwa razy jest odpępowione- raz zaraz po urodzeniu, drugi raz po uzyskaniu samodzielności.Odkąd moja córka uzyskała samodzielność nie usłyszała ode mnie żadnej światłej rady, no chyba, że się o coś konkretnego zapytała. I nigdy nie pozwalam sobie na uwagi typu "powinnaś, czy też powinniście...." , choć mam często inne zdanie na ten temat. Ale ona ma własne życie, jest odrębnym bytem, więc nic nie mówię. Ma prawo robić tak jak uważa. To prawda, że kobiety 50+ są w pracy marudne- gdy były młode podlegały cyklom miesięcznym i na ogół tydzień przed były koszmarne, te po menopauzie z kolei są albo wiecznie zmęczone albo zdołowane, albo w złym humorku- a wszystko przez brak hormonów.
    Ostatnio pani doktor-okulistka, nieco młodsza ode mnie powiedziała mi słodziutko, że może wcale nie doczekam do momentu gdy moja zaćma będzie wymagała zabiegu.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swiete slowa Anabell. Wlasnie wczoraj mielismy wizyte wnukow. Dwa razy sie zdarzylo, ze matka czegos zabronila a Aviva przyleciala do mnie ze slodkim "bapcia czy moge?" bo dziecko czuje, albo przynajmniej probuje wykorzystac, ze bapcia moze pozwolic. Na co ja spokojnie odpowiedzialam "zapytaj mame" i sie skonczyly podchody, mimo, ze w obu sytuacjach uwazalam, ze synowa przesadza z tym zakazem. Nie wtracamy sie, nie lecimy z porada jak nikt o nia nie prosi, dzieki temu dzieci sie tez ucza, ze tu jest jeden front i zdanie matki czy ojca jest swiete.

      A ta Twoja pani okulistka nadzwyczaj mila, no tylko wziac i utluc mlotkiem.

      Usuń
    2. rządzić trzeba umieć
      zobaczcie na panie premier jedną i drugą - obydwie pchnięte do rządu przez facetów, obydwie beznadziejne, jedna rozwaliła partię, pousadzała w rządzie swoje koleżanki, druga nie ma kompletnie własnego zdania i nadaje się do karmienia prezesowego kota.

      Usuń
  8. To, co teraz piszesz, jest załamujące.
    Innymi słowy, panie 50+ do odstrzału! I to wcale nie w przenośni. Po co bowiem utrzymywać przy życiu kogoś, kto praktycznie do NICZEGO się nie nadaje? Do pracy - NIE. Do nauki - 3 x NIE. Nawet do towarzystwa NIE.
    Jeśli same reprezentujemy przedział wiekowy 50+ i szerzymy takie defetystyczne poglądy, to na co właściwie liczymy? Na litość? Z jakiej niby racji? Aha, rozumiem, zapewne z uwagi na nasz dotychczasowy "dorobek". Błąd.
    Pracować musimy do 67 roku życia, nie ma więc mowy o wcześniejszym przejściu w stan spoczynku. Zatem najlepiej będzie, jeśli przyjmiemy za normę to, co mamy "na stanie". Czytając wszystkie te, pożal się Boże, oferty pracy obiecujące "pracę w młodym zespole" dostaję dosłownie mdłości.
    Nie zgadzam się z takim ujęciem sprawy. Moje dziecię jest oburzone. Ja też. Ament.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem oburzona! Bo dlaczego do nauki nie? Dlaczego nie nauczyć się obsługiwać nowego systemu tylko trwać przy przedpotopowych metodach, zamykać drzwi dosłownie i w przenośni. I czekać awansu z referenta na starszego referenta.
      Rozgoryczona jestem, pewnie mi za jakiś czas przejdzie. I zazdrosna.

      Usuń
  9. Cholewka, ja mam całkiem inne zdanie o paniach 50+, nawet o tych pracujących. Widzę same, którym się wciąż chce albo prawie...
    Chyba będę musiała się dokładniej przyjrzeć, choć nie bardzo mi się chce weryfikować zdania, bo to byłaby załamka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należysz do tych ludzi, którzy zawsze wierzą w człowieka. Ja też.

      Usuń
  10. No, nie biczuj sie po ... krzyzu zwanym grzbietem. Nie siekaj na drobne kawalki innych 50 PLUS.
    Walka pokolen zawsze byla, jest i bedzie. Wydaje mi sie, ze to warunki, szczegolnei na rynku pracy, stwarzaja takie 'niezdrowe' zachowania. Zdrowie dopisuje i dlugowiecznosc tez, wydluza sie okres przedemerytalny a z drugiej strony na rynku pracy juz 40+ maja klopoty ze znalezieniem nie tylko stalej pracy ale w ogole pracy (nie licze prace za darmo na stazach, praktykach itp). A staze sa po to aby wykorzystac naiwnego stazyste i ... stad frustacja i zle samopoczucie u starszych stazystow jak i zagrozonych jeszcze etatowcow ale przed emerytura tuz tuz, bo potem bedzie tylko gorzej i ostatnie swiatelko w tunelu okazuje sie tez nastepnym bezplatnym stazem... bo tu i lat do emerytury brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostatni dzwonek i czerwona lampka, tak!
      a z drugiej strony też wstyd bo jednak dojrzałość nie powinna być taka naiwna

      Usuń
    2. Znam pracownika 50plus (nie baba ale facet z kwalifikacjami), skonczyla mu sie umowa czasowa ciagle odnawiana przez iles tam razy, zreszta, i zostal bez pracy. Przeszedl kurs i otrzymal skierowanie na staz. Jakie bylo jego zaskoczenie gdy zobaczyl ostatniego pracodawce, ktory chetnie go przyjal na staz. Pracowal dokladnie na tym samym stanowisku co poprzednio z ta roznica, ze nie mial takich samych uprawnien jak wczesniej, nie mial placy, nie mial urlopu, opieki lekarskiej i czas stazu nie liczyl mu sie do emerytury. Rowniez na dojazd na staz poswiecal 2 godziny autobusami bo nie stac go bylo juz na dojazd wlasnym autem. Staz trwal 4 miesiace a ze byl dobry w tym zawodzie w nagrode przedluzono mu ten staz do 9 miesiecy. Po tym okresie byl bardziej sfrustr... zniesmaczony jak kazda baba po piesdziesiatce (to komplement dla niego bo mogl sie biedny rozpic na ament). Po co pracodawca ma placic pensje jak otrzyma pracownika za darmo?

      Usuń
    3. a z czego ten człowiek żył w tym ? bo na stażu mógł dostać jakieś 800 zł, musiał mieć na dojazd, jedzenie, rachunki itd
      widzę jak mi gwałtownie stopniało konto

      Usuń
    4. Ale nie mial na te dojazdy ... i rachunki bo na tym samym miejscu ? zarabial wczesniej znacznie wiecej i otrzymywal znaczny zwrot za zuzycie paliwa i amortyzacje samochodu. Marnie zyl... ale sie nie dawal jak kazda 50+ tylko sie zaczal troche jakac z nadzieja na ... przestanie.

      Usuń
  11. no a ja jestem już 60+ co mogę powiedzieć
    - po pierwsze 50+ to Wy młode dziewczyny jesteście i cho, co, co, nie to co ja :-(
    - po drugie to powiem coś bardzo nie na miejscu ale jak mam zawodowo mieć do czynienia to stanowczo wolę z mężczyzna, jakoś tak lepiej się dogadam ... może męski mam zawód albo co ????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to, to, też wolę z facetami.

      Usuń
    2. a czemu nie na miejscu skoro tak jest

      Usuń
    3. No to się do czegoś przyznam- jako pracodawca byłam wrogiem zatrudniania kobiet. Jak młoda to albo zaraz będzie w ciąży i pójdzie na macierzyński, albo ma małe dziecko i co chwilę będzie na zwolnieniu. Jak około 50 to albo wiecznie coś ją boli albo pozuje na szefową.
      Pracowałam tylko do chwili urodzenia dziecka- wpierw 3 lata bezpłatnego wychowawczego, potem rozwiązałam umowę o pracę. Odchowałam, pracy już wtedy dla mnie nie było bo miałam aż 40 wiosen , więc się przekwalifikowałam. Powiedzmy sobie szczerze- trzy czwarte kobiet pracuje tylko i wyłącznie dlatego, że musi, a nie dlatego ,że lubi i to właśnie te panie w wieku 50+ bywają w pracy okropne.
      Mało kto ma takie szczęście w życiu, że jego praca jest jednocześnie jego hobby. Mam znajomego oceanografa i on zawsze mówi: "ja mam fart, robię to co lubię i jeszcze mi za to płacą". Nawiasem mówiąc moczy całymi dniami tyłek w ciepłej wodzie.Już dawno mam 60+ i nadal bardzo się lubię uczyć nowych rzeczy, choć wiem, że do niczego mi to nie jest potrzebne. Uczę się dla własnej satysfakcji, by zaspokoić własną, wciąż niewyczerpaną ciekawość, co niektórych bardzo śmieszy a inni uważają mnie za wariatkę.



      Usuń
    4. Anabell, Twoje uczenie sie (chec) to dla Ciebie , w pewnym stopniu, hobby. Jakby sie to jednak mialo do realiow pracy zawodowej? Sadzaja Cie przed programem 'abrakadabra' dla nich samych i Ty masz ten program udoskonalic, choc Cie cala ta 'abramakabra' nic a nic nie unteresuje jako czlowieka lubiacego sie niewiem jak uczyc nowego. Czy starczy Ci czasu przeznaczonego na probe? Czy bedziesz z tego powodu tylko promieniala radoscia, ze jestes juz jedna noga w pracy a druga w ... grobie, bo stres Cie zzera? Czy pracodawca da Ci druga szanse czy pomysli o pierwszej szansie z nastepnym pracownikiem? A wspolpracownicy zawaleni swoimi zmaganiami beda chetni Ci pomoc w ramach solidarnosci czy zaczna wzdychac do kogos, kto bylby moze im pomocny?

      Usuń
  12. Klarka, choć sama jestem ehmm... Towją siostrą PESEL, to niestety mam takie samo zdanie. Może nie dotyczy to 100% populacji w tym wieku, ale niestety...Pracuję w takim składzie i o zgrozo to jest wypisz-wymaluj taki obraz rzeczy. Nie kwalifikuję się do tych zachowań, znam się na komputerze, obsługuję urządzenia biurowe, mam zwariowane pomysły i na dodatek chce mi się je wprowadzać w życie. Lubię się uczyć nowych rzeczy. Spotykam się z wrogością i murem nie do przebicia i jasny szlag mnie trafia. To mnie najbardziej dołuje i potrafi podcinać skrzydła. Mój PESEL nie idzie w parze z podejściem do życia i głodem działania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stąd wniosek, że nie jest dobrze pracować w grupie rówieśniczej. I to bez względu na rejestr wiekowy takiej grupy.

      Usuń
  13. Statystycznie pewno masz rację, choć znam też parę osób młodych, a z ambicjami i pretensjami dalece przekraczającymi ich możliwości i kwalifikacje. Jak we wszystkim, zapewne i tu rozkład ma kształt dzwonu Gaussa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a długo się taka osoba utrzyma w firmie?

      Usuń
    2. To zależy od wielu okoliczności... m.in. czy te ambicje i pretensje wystawia także wobec przełożonych, czy tylko wobec współpracowników i "interesariuszy"...

      Usuń
  14. O Jezusie, jak ja sie poczulam po przeczytaniu tego wpisu, bo mam dobrze 50+ i zaraz zaczelam sie zastanawiac, czy jestem taka zołza, jak piszesz. Nie jestem jednak, na pewno nie jestem:-))) No naprawde, bo i komputer mam i korzystam, choc nie włamie sie na obce strone, hakerem nie zostane. Jednak podstawowe sprawy ogarniam. Lubie ludzi i jestem wobec nich ok, lubia mnie moi interesanci czy klienci, jak zwal, tak zwal, ale staram sie . Co by tu jeszcze??? Tesciowa tez ze mnie ok, bo jeszcze nigdy do tej pory nie poklocilam sie z zieciem, nawet jestesmy na TY, lubimy sie:-) Lubie sie uczyc nowych rzeczy, mam marzenia, niektorzy mowia, ze az nazbyt "mlode". Tak wiec napsz mi, Klarko, ze nie jestem zołza, mimo 58 lat:-)))
    Pozdrawiam, Ciebie i wszystkie starsze i mlodsze paniusie! Niewazne ile ma sie lat, wazne na ile sie czujemy, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie jesteś zołza:))
      "Lubie sie uczyc nowych rzeczy, mam marzenia, niektorzy mowia, ze az nazbyt "mlode".
      To najlepiej o Tobie świadczy. Przerażają mnie osoby, którym nie chce się nauczyć niczego nowego, nie bo nie i koniec.

      Usuń
  15. A ja mimo bliskości do 50 - tki jakaś kompletnie innna sie sobie wydaję. A może tylko sama siebie tak widzę? Może młodzi za moimi plecami robia porozumiewacze miny i chichrają nad moimi śmiesznostkami...? Chyba trzeba sepuku czy inne harakiri popełnić. Powód zawsze sie znajdzie.
    Ale nie ! Trzeba zyc dalej i starac sie cieszyć tym życiem. Tylko jak???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olgo, Olgo, Ty jesteś poetką, to całkiem inny stan skupienia człowieka. Całkiem inne widzenie świata. No dobra, nie całkiem. Ale gdyby nie to spojrzenie i nie ta radość i chęć dzielenia się ciepłem i miłością to mielibyśmy zawsze listopad.

      Usuń
  16. Przyznaję, że często jestem pełen podziwu i inwencji dla dzisiejszej młodzieży.
    Klaruś, przecież z Tobą się o wiele lepiej dogaduje niż np. ze starym Kneziem przemianowanego na Zenka Dreptaka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. A wiesz - ja jestem już ohoho, fakt , przysiadłam teraz na pupie troszke ale widzę obok siebie panie w moim wieku albo i młodsze, o wiele młodsze ,które własnie nie bo nie...I ja tego nie rozumię ..
    Wiesz - młode osoby muszą być kompetentne, miłe itd - bo zwyczajnie chcą pracować a minęły czasy już dawno ,ze czy sie stoi czy się lezy - trzeba się wykazać. A z tymi stażami to naprawdę granda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poza tym jest jeszcze coś - nie wytrzymuję kondycyjnie, zwyczajnie szybciej się męczę, trudniej mi się na dłużej skupić. Jedna z dziewczyn (4 osoby w pokoju) kiedyś spytała mnie, czy pamiętam jakąś rozmowę. Powiedziałam, ze absolutnie nie, nie słyszę żadnych rozmów, dlatego tak cicho siedzę i się nie wtrącam bo jestem maksymalnie skupiona na tym co robię. Inaczej zrobię źle.

      Usuń
  18. No to u nas jest zupelnie inaczej z zatrudnianiem pan,powiedzmy 40+.Sama zaczelam tutaj pracowac wlasnie w tym wieku i pracowalam wlasnie wsrod takich pan.I wspominam to bardzo dobrze, chociaz to byl istny babiniec.Przyjaznie zostaly na lata.Pamietam rozmowe z kierownikiem-powiedzial, ze takie kobiety sa chetnie zatrudniane, bo one chca pracowac chociaz przewaznie nie musza.I pracuja dobrze, bo dzieci juz odchowaly, nie spiesza sie do domu, nie biora zwolnien, nie zajda w ciaze i nie odejda z pracy, nie wyjada z miasta, bo zerwaly z chlopakiem i poznaly innego.
    Dlaczego w Polsce to inaczej wyglada?
    A co do nauki "nowego"--ja mam prawie 70 lat.Internet i komputer mam od zawsze( okolo 20 lat juz), mam starszego o 9 lat brata w Polsce i namowilam go na komputer.Od kilku lat rozmawiamy na Skypie- radzi sobie doskonale, czasem pomagam mu przez kamerke Skypa ( mam oddzielna kamerke) , jesli sie gdzies zxaplacze.Znam wiele kobiet w moim wieku, ktore ucza sie chetnie nowego, znam mlodsze sporo, ktore boja sie komputera, nie uzywaja smartphonow, nie maja nawet prawa jazdy.I to nie tylko Polki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wieloma rzeczami się z Tobą zgadzam ale z jedną nie. Chociaż komputer i internet mam opanowany do perfekcji (prawie), wykorzystuję go na wszystkie możliwe sposoby i stale jeszcze odkrywam jego nowe możliwości, smartfona nie używam. Nie mam i mieć nie chcę, bo jest mi całkowicie zbędny. Uważam, że nieużywanie smartfona o niczym nie świadczy.

      Usuń
    2. co innego nauczyć się w domu dla siebie a co innego nauka pod presją, to jest naprawdę trudne i wymaga maksymalnego skupienia. Miałam problem z zastosowaniem kilku nowości bo bałam się, że zepsuję to, co robiłam przez wiele dni. I zepsułam! Gdyby nie kopia robocza to byłoby źle!

      Usuń
    3. Pewnie tak, Ale to, czego się nauczyłam niby dla siebie z powodzeniem wykorzystuję w pracy. Tylko, że ja pracuję w domu, więc bez stresu dochodziłam do wzystkiego

      Usuń
  19. Klarko, ja utrzymywałam, że Ty jesteś jakieś co NAJWYŻEJ 40 trochę +. Serio :-). U mnie w robocie rozpiętość wieku ogromna, bo i firma spora, ale te panie 50 + to chyba czasem i tak o niebo lepsze, niż niektórzy panowie 50 + ;-). Myślę, że nie ma reguły w tym kto jaki jest, ale nie ma co ukrywać, że młode, ambitne dziewczyny są bardziej elastyczne i skore do nauki. Mam nadzieje, że ja za te 10-15 lat nie będę przypominała pań z biur z komedii Barei...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki:D
      a czy czytałaś o pani Halince na pierwszym blogu?
      Jeśli nie to zapraszam
      a czytałaś na pierwszym blogu o pani Halince?jeśli nie to zapraszam
      http://klarka.blog.onet.pl/?p=2842

      Usuń
    2. Nie, nie czytałam. Dziękuję za namiar :-).

      Usuń
    3. Halinka to niemal ta sama pani co u mnie w Spółdzielni Mieszkaniowej ;-). Tyle lat siedzieć za biurkiem i jeszcze jakaś baba (ja) raczyła czegoś od niej chcieć. Tak, jakby samo siedzenie już nie wystarczało. Ech! A tekst świetny. Lubię Twoje pisanie, bo jest proste, zrozumiałe i z humorem :-). Pozdrawiam!

      Usuń
  20. Kiedyś byłem świadkiem rozstrzygnięcia konkursu do pracy polegającej na przepisywaniu tekstu.Zasady były bajecznie proste - delikwent wchodził i otrzymywał polecenie:
    - Proszę siąść przy komputerze i wpisać swoje imię, nazwisko i adres!
    Zgłaszali się ludzie po różnych kursach, z referencjami i po usilnych próbach walenia mniej lub bardziej widowiskowo w klawisze, wychodzili bez zatrudnienia, bo nic z tych prób nie wychodziło.
    I weszła starsza pani, po sześćdziesiątce, siadła i jako pierwsza zapytała:
    - A jak włączyć ten program do pisania???
    I była jedyną, która pracę natychmiast dostała! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. reka o pieciu palcach30 listopada 2015 12:08

      Miala szczescie! Ta pani po szescdziesiatce. Mnie sie zdarzylo startowac do pracy dodatkowej polegajacej na wprowadzaniu danych do bazy. Proste jak ... bumerang. Jednak aby wyslac podanie o prace nalezalo wczesniej przejsc przez test polegajacy na przepisywaniu tekstu, tekstu w jezyku wg przypadku i ciagow liczb. Nawet biegle piszacy wszystkimi palcami nawet jak sie miescil w czsie to nie miescil sie w ilosci popelnionych bledow, ktora wynosila zero. :))) Po co mieli fatygowac delikwentow na jakies sprawdzanie twarz w twarz. :))) Realia przyjec sa o wiele wymagajace niz umiejetnosc wybrania programu do pisania. Hehehe!

      Usuń
    2. Nam się zdarza dostawać do obróbki materiały uzyskane z baz zawierających błędy - nie będę cytował słów wypowiadanych pod adresem wpisujących dane do owych baz! :D :D :D

      Usuń
    3. nie na temat ale muszę - Zenonie, jedna z czytelniczek się Ciebie boi nawet gdy nie jesteś Okrutnikiem :D I moje tłumaczenia na nic. I co ja mam zrobić?

      Usuń
    4. Ja ci mówię - rozpłakać się!!! :lol: :D :D :D

      Usuń
  21. zgadzam się z p.Klarą, niestety większość moich znajomych pań w wieku balzakowskim właśnie tak się zachowuje, uważają że '' zjadły wszystkie rozumy'', nie przyjmują że ktoś może mieć inne zdanie i dlatego też grono moich znajomych ciągle się kurczy, zresztą Drogie Panie poczytajcie blogi swoje i swoich znajomych i co o tym sądzicie ? czy niektóre z Was też nie są takie ''nieomylne'' i ''wszystkowiedzące''?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. blogi blogami, tu to można sobie rządzić i się wymądrzać, czasem się nawet podpisuję :stara zrzęda"
      choć z doświadczenia wiem, że przeważnie jaki kto na blogu taki i w realu

      Usuń
  22. Mam szczęście znać kilka babek 50+, które są mądre, otwarte, znają się nakomputerach i w ogóle są życiowe i do rzeczy. Ale znam też inne, które są niestety takie, o jakisz piszesz.
    Niektórych młodych specjalistów wolę, ale nie zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale sie usmialam! czytam uwaznie i czerpie wiedze, bo zblizam sie do 50 wielkimi krokami. Musze uwazac, zeby nie zgrzybiec mentalnie i zawodowo, bo sama nie lubie byc obslugiwana przez takie baby:)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz