Postaram się napisać
coś optymistycznego. Wiem, poniedziałek, zimno, deszczowo, wiatr roznosi
śmieci. Ojasnygwint, nie zawiązałam worka z plastikami a dziś zabierają
segregowane odpady.
Jeśli przez kilka dni
mnie nie będzie ani tu, ani na innych
blogach to znaczy, że stałam się ofiarą przemocy domowej. Konkretnie –
wystawiłam do zabrania dwa wory makulatury bez porozumienia z właścicielem. Dla
mnie te kolorowe czasopisma z wielkimi samochodami i biednymi panienkami to
makulatura i nie ma co tego trzymać. Dlaczego biednymi panienkami? Bo nie mają
co na siebie włożyć.
Może jednak do przemocy
nie dojdzie.
Bardzo się ucieszyłam
ze zmiany pogody. Dla czytelników z innych krajów – u nas od dłuższego czasu była
piękna, słoneczna wiosna, mój sąsiad już zdążył się opalić i wygląda, jakby
wrócił z afrykańskich wczasów. Kwitną wiosenne kwiaty, było ciepło jak w
kwietniu, zima minęła wyjątkowo szybko. W piątek jeszcze było pięknie i
słonecznie a w sobotę zaczęło lać i wiać. Nareszcie.
Nie chodzi o to, że mam
źle we łbie i lubię szarugi jesienne i cmentarne ponure klimaty. Nie chodzi
nawet o to, że nie mam co na siebie włożyć po zimowym upasieniu.
Koniec żartów. Co roku
o tej porze bezustannie wyją strażackie syreny. Deszcz skutecznie uniemożliwił wypalanie
traw i dlatego się cieszę. Niech leje. W
tym czasie zdąży urosnąć zieleń i nikogo nie będą kusiły suche łąki.
Kilka lat temu jechałam
wieczorem od znajomych. Była wiosna, wiał dość porywisty wiatr. Jechaliśmy dość
szybko i nagle wjechaliśmy w kłęby dymu. Uwierzcie, nic, kompletnie nic nie
było widać. Cudem nic się nikomu nie stało ale do dziś pamiętam tamten strach,
w takim dymie nic nie można zrobić, nie wiadomo, gdzie jechać a trzymanie się
świateł jadącego z przodu jest ogromnie ryzykowne.
Płonęły trawy wzdłuż
drogi, ogień roznosił się błyskawicznie a gęsty dym był jak zapora.
Pamiętam również słowa
pani profesor ze szkółki dla rolników. Jak
się dowiem, że który podpalił trawę, to choćby mi tu klęczał, nie podpiszę
indeksu, a ponadto będzie się za to po śmierci smażył w piekle jak te
nieszczęsne stworzenia, którym zgotował taki los.
Myślę, że w tym wypadku
można straszyć i grzywną, i więzieniem, i nawet piekłem.
To samo czeka wyrzucających
z samochodu niedopałki!
Śmieci jeszcze nie
zabrali, może iść po ten wór z makulaturą.
właśnie przeczytałam takie wiadomości (klik) Uprzedzam, bardzo drastyczne zdjęcia.
Wór zostaw w spokoju , bądź konsekwentna :-)))
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię tego podpalania traw nie wiadomo po co,
biedne stworzenia tylko giną masowo...
Masz rację Klarko. Trzeba popularyzować ten temat. Ja mam kawałek starego sadu i od lat namawiam kogoś, aby kosił i zabierał sobie trawę z niego, ale nikt nie chce. Stoi więc klasyczny ugór i tylko głos bażantów z niego dobiega. Jak z jakiegoś rezerwatu.
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, że leje. Mam dziś święto, bo nie w hucie. Zawinę się w koc i poczytam? O tym wypalaniu trąbią i trąbią, a do ludzi nie dociera nic.
OdpowiedzUsuńGazet nie mam nie czytam, kolorowych ani szarych nie mam problemu z makulaturą!!!
Od lat trąbią wszędzie o szkodliwości wypalania traw i niebezpieczeństwach podpalenia lasu, czy wypadków samochodowych z powodu dymu.I jak grochem o ścianę.Ciągle są tacy, co wiedza lepiej;(
OdpowiedzUsuńZ dziada pradziada nauka i może młodzi będą robić inaczej, może w końcu trafi do głów?? Oby!
Odważna jesteś,ja bym się bała tak bez wiedzy mojego Niemęża wyrzucić kolorowe cudeńka :)
OdpowiedzUsuńTyle już o tym wiadomo, a temat wciąż alarmująco aktualny. To straszne, by tak lekceważyć zagrożenie.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, te "panienki", tylko w nieco innej konfiguracji, to akurat mi też dzisiaj na myśli. Ech, faceci, oni wciąż swoje...
Po moim ogrodzie też fruwa worek z plastikami.Wypalonej trawy już dawno nie widziałam,chyba dla tego,że gmina co jakiś czas zleca koszenie traw na poboczach ulic.W lesie spotkałam kilka okopconych drzew,ale to pewnie sprawka meneli ,co balują o każdej porze roku.W 1992 r spłonęło 250 ha lasu w Puszczy Zielonka.
OdpowiedzUsuńWanda z W.
Aż mi się wszystko w środku przewraca jak myślę o przerażeniu tych zwierząt...
OdpowiedzUsuńPozbądz się tej makulatury, zbieracz swych upodobań zapewne nie porzuci,a będzie miał na nowo wiele przyjemności zbierając następne pisemka. Ja też się cieszę z tego deszczu, bo może teraz wreszcie cokolwiek się u nas zazieleni, bo już było baaaardzo sucho. Wiesz, to smutne jaki naród mamy durny i nienaprawialny.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
:((( Dlaczego nie ma sposobu w naszym kraju na takie łamanie prawa?? Grzywny, wysokie, odstraszające przykładowe grzywny sprawę by przyjemniej przykróciły...
OdpowiedzUsuń(Klarka, chyba przegapiłam, bo może o tym pisałaś, ale widzę, że zlikwidowałaś linkownię z Twojego bloga. Mogę znać powody? Też się zastanawiam, dlatego pytam..)
Teraz jestem bliżej łąk i pól więc i dym widzę wyraźniej.
OdpowiedzUsuńTo jakaś masakra jest
Nie lubię...
OdpowiedzUsuńTo co napisałaś o jeździe w tym dymie samochodem - przeraża mnie.
Bo przypomina mi historię pewnego pisarza, Whartona, którego córka z rodziną zginęła w wypadku właśnie z takiego powodu (o czym zresztą napisał później książkę), on sam baaaardzo starał się uświadamiać, czym się może skończyć wypalanie traw. A zdjęcia - faktycznie drastyczne.
ręce opadają, na ludzką głupotę to i straszenie grzywnami nie pomoże...:(
OdpowiedzUsuńja nigdy nie zapomnę wielkiego pożaru lasu w Kuźni Raciborskiej w 1992 r...Nie,to daleko od nas ale akurat wtedy mój brat tam jechał NIE WIEDZĄC w co się pakuje...Jechał autobusem rejsowym.
OdpowiedzUsuńPotem opowiadał o ścianie ognia....
Sama byłam świadkiem jak kretynka sąsiadka podpalila sobie trawę w ogrodzie !!!!!!!!!!!!! a obok był uwiązany do drzewa PIES !!!
ROk 1994 - jedno z najgorętszych lat w stuleciu...
rany co się działo...
Byłam tuż po porodzie z Młodą na ręku..Ale na szczęście policja,straż i odebrano jej tego psa;/
dlugo by mówić.
Zdarzało mi się wjeżdżać w dym. Niech się debilom co podpalaja,co rzucają niedopalki,co nie wygaszaja ognisk darzy jak najgorzej.
Może z ciepłych krajów, te panienki? Możesz wstawić parę skanów? :)))
OdpowiedzUsuńniech sobie Panowie od wypalania spróbują mozg podpalić, może wtedy coś jakaś klapka na oczach otworzy, że szkodzą naturze!
OdpowiedzUsuńRafał
Nie życzę nikomu jechać w dymie....
OdpowiedzUsuńJ.
Żeby być mądrym, trzeba coś w życiu zrobić, żeby być głupim, nie trzeba nic. I dlatego u nas tylu trawopodpalaczy.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy ci podpalacze bardziej są okrutni, czy bardziej bezmyślni, ale myślę, że tylko naprawdę wysokie i bezwzględne karanie może jakoś ten potworny proceder ograniczyć.
OdpowiedzUsuńA przy okazji apel do wszystkich porządkujących wiosennie swe działki i ogrody przydomowe - zanim podpalicie zeschniętą kupę liści czy starych patyków, sprawdźcie dokładnie, czy jakiś jeż nie śpi sobie w jej środku.
Jestem za karaniem trawopalaczy.
OdpowiedzUsuńW tym roku jeszcze nie widziałam płonących traw.Masz rację,może ta pogada uratuje nas przed tym.
OdpowiedzUsuńTa jazda w dymie przypomniała mi dramat rodziny pisarza Whartona.
Chyba bym nie wyrzuciła komuś ulubionej makulatury.Sama taką mam(tematyka nieco inna;))
Niestety głupota jednych odbija się i trafia rykoszetem drugich!
OdpowiedzUsuńw moich okolicach jakoś nie widziałam wypalania traw. może nie ma takiego zwyczaju?
OdpowiedzUsuńTe nasze wielkie pozary (mieszkam w AU), tez powstaja czasem skutkiem ludzkiej glupoty i wypalania pastwisk.Winni sa zawsze surowo karani i mimo to maja nastepcow.Glupota jest wszedzie.
OdpowiedzUsuńOho ho, ja tez kiedys podpadlam malzonkowi wyrzucajac taka "makulature". Swoja droga panowie sa dziwni. Przeczytane, czas to wyrzucic, po co trzymac caly stos praktycznie takich samych magazynow? :)
OdpowiedzUsuńPodobno tak czyniono od zawsze. Jest faktem gdy młodzież podpaliła trawę na suchym ugorze, (młodych chłopaczków zawsze cieszy ogień, naprawdę nie wiem czemu tak mają), Po paru dniach zielone wyłaziło na wyścigi a ziemia była czarna. Obok był kawałek nie spalony, pozostał szaro bury z suchymi badylami wrotyczu.
OdpowiedzUsuńMnie zawsze myśl o małych stworzeniach tam przerażała, ale pomyślałam ze w tej zbitej suchej trawy, nie wiele małych stworzeń może żyć a nornice i krety mają głębokie norki i przeżywają zapewne. Bardziej boli głupota gdy drzewa płoną. Słowianie wypalali, użyźniali tak teren, gdy potrzebowali kawałka ziemi pod zasiew. My możemy przeorać i wygrabić, ale lepiej, bo tak bywało drzewiej i tak ładnie się pali. Ech lenistwo i głupota.
U nas w tym roku jakoś dziwnie spokojnie. Ale ciepło dopiero się zaczyna, wszystko przed nami...
OdpowiedzUsuń