poniedziałek, 20 lutego 2012

był sobie raz balonik

Wczoraj usiłowałam wyjaśnić koleżance, jaka jest różnica pomiędzy pisaniem tu a w Onecie. Nie bardzo mi się to udało, ale teraz postaram się o tym napisać więcej. 
 To co najważniejsze - ludzie. Jak w realu tak i tu, jedni przypadają do serca, inni onieśmielają, a innych omijam szerokim lukiem. Na wielu wartościowych popularnych blogach prawie nigdy nie zostawiałam komentarzy z nieśmiałości i tak jest do dziś, do innych przylgnęłam jak jaka pijawka a jest z pięć, na których nie boję się napisać niczego.  
Popularność - ilość odwiedzin w Onecie ściśle związana jest z rankingiem, z umieszczaniem przez redakcję portalu postów na pierwszej stronie i polecaniem w portalowej ramce "warto przeczytać". Jak popularność to i konkurencja, kto wyżej w rankingu, kto częściej na jedynce i kto ma więcej gwiazdek w kąciku chwalipięty. Dla niewtajemniczonych - kącik chwalipięty to ramka, gdzie bloger umieszcza sobie posty wyróżnione przez portal. Ja takiej ramki nie miałam ale mam kącik samochwały na pulpicie, umieszczam tam listy od czytelników szczególnie miłe, miód na skołatane serce,  czasem czytam i sama się sobą zachwycam jak nie wiem co.
Odwiedziny - rekord odwiedzin w ciągu doby - 90 tys. Teraz rozumiecie,  skąd mi się tam wzięło 6,5 mln wejść? Wystarczy, że  blog trafi na pierwszą stronę raz w tygodniu. Co z kolei doprowadza do białej gorączki innych blogerów, bo też by chcieli. Podejrzewają zatem  przekupstwo, znajomości i różne inne absurdalne przyczyny tego wyróżniania.  
Komentarze - pod jednym postem czasem było ich 300 i więcej, edycja jest inna niż tutaj, tam każdy komentarz rozwija się osobno i nie da się go przeczytać wcześniej, nie ma moderacji, można komentowanie ustawić dla zalogowanych i niepożądany adres dodać do "czarnej listy", to niewiele daje bo trolle potrafiły zakładać nowe adresy na bieżąco, łącznie z adresem zawierającym mój podpis. Ilość komentarzy bardzo się liczy w rankingu, dlatego wielu blogerów nie usunie za nic w świecie żadnego komentarza, nawet, jak jest to obrzydliwe oszczerstwo czy nachalny spam. 
Listy kierowane na adres blogu - na te starałam się odpowiadać na bieżąco, pod koniec wstawałam bardzo wcześnie po to właśnie, by ogarnąć pocztę. Jak się ludzie budzili i spływała nowa, to już się nie wyrabiałam.
Prośby, groźby, historie życia i zwyczajne - "pisz, lubię czytać i się potem zastanawiać, dlaczego  ona to zrobiła i co ja bym zrobiła na jej miejscu". Najtrudniejsze są listy od ludzi chorych psychicznie, uzależnionych, z depresjami, z urojeniami. Potrafią pisać 10 maili na dobę, najpierw się podlizując, potem krytykując ale ostrożnie, na końcu grożąc i wyzywając. Uważajcie, oni mają swoje blogi i to dość popularne.
No i przestałam to ogarniać.
O płaczu po nocach, o wizytach na policji, o czarnym pijarze i poczuciu wykluczenia, świadomości, że nikt mi nie chce pomóc nie napiszę, było-minęło, dałam radę. 
Pycha - tak koło czterech milionów wejść pomyślałam sobie, że umiem pisać i coś może z tego wyniknąć. Książka, praca, jakieś reklamy na blogu, skoro jest taki popularny to może być przecież opiniotwórczy. Na szczęście zderzenie z ziemią nie bardzo bolało. Zarobiłam pieniądze, bardzo niewielkie zresztą, tutaj, na tym blogu, na tamtym dostawałam zabawki bo umowa z portalem zabrania działań komercyjnych. Jeśli był konkurs, to reklamodawca musiał uzgodnić to z Onetem a ja jako bloger dostawałam jakiś przedmiot, telefon, aparat fotograficzny, paczkę batoników.  Jak Onet organizował konkurs to dawał tylko swoje gadżety reklamowe, jak to burżuje. 

Tu się pisze inaczej. Tu mi nikt nie wytknie, że nie umiem pisać - blog jaki jest, to jest, jak powstaje książka to się nią zajmuje redaktor a tu jest wszystko surowe, nigdy tego nikomu nie tłumaczyłam bo to po prostu widać i czytelnik albo wytrzymuje nic nie mówiąc albo idzie i nie wraca.  
Właśnie minęła trzecia rocznica mojego blogowania, zamiast wyrazów współczucia (po tym całym opisie to przecież nikt się nie rzuci z gratulacjami bo nie ma czego) proszę maść na opryszczkę i tabletki na katar, czyli dajcie mi na wstrzymanie!

65 komentarzy:

  1. Dzień dobry Klarko. :) Jeżeli mógłbym nawiązać do postu o chorobach i Twojej prośby o tabletki na katar, pozwolę sobie zasugerować tabletki na przeczyszczenie. W takich dolegliwościach są o wiele skuteczniejsze ;);););););); Pozdrawiam słonecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo - rycynus pijam zmieszany z geriavitem, taki drink nazywa się "paw", sponiewiera równie skutecznie jak tabletki

      Usuń
    2. chyba jesteśmy obrzydliwi:D:D nie chyba, na pewno.

      Usuń
    3. Że niby ja jestem obrzydliwy ??? Nie, wcale, tylko spróbuj po moich tabletkach kichnąć. Gwarantuję, że katar przechodzi migusiem ;););););););)

      Usuń
    4. I już na poczatku czytania ze śmiechu prawie się osmarkałam:)(moja wyobraźnia pracuje nieprzerwanie -już Was widziałam;)))Powinno być jakieś ostrzeżenie przed czytaniem:)

      Usuń
  2. Gratuluję trzech lat blogowania i wytrzymania tyle czasu na Onecie;)
    Świetnie przedstawiłaś tę "subtelną" róznice między blogowiskami;)
    Życzę jeszcze wielu lat pisania, ale już w zdrowszej atmosferze;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję:) coś sobie uświadomiłam - ktoś mi niedawno opowiadał o życiu i swej pracy w kraju i za granicą, uderzająco podobne doświadczenia.

      Usuń
  3. Wstrząsające! Zwłaszcza konieczność wstawania wcześniej, żeby maile ogarnać. Dobrze, że jesteś tu! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o wpół do piątej, autobus szósta pięćdziesiąt.

      Usuń
  4. Klarko - znam temat Onetu też dość dobrze, choć nie dotrwałam do 6,5 miliona wejść (gratulacje zasłużone!), to i tak mnie niejeden raz sponiewierali.
    O ile w życiu realnym taka popularność, np. telewizyjna przekłada się chociaż na godziwe zarobki, dzięki którym nawet tym naszym rodzimym gwiazdom nie zabraknie na ochronę i bodyguarda, to ta popularność blogera, a szczególnie blogerki, niesie niestety ze sobą wiele zagrożeń.
    Nawet nie pytam, co dokładnie się u Ciebie działo, bo o części zdarzeń pisałaś na blogu, czasem dyskutowałaś z innymi na ten temat.
    Ale tak naprawdę to nikt nie zrozumie, jak się czuje taki zaszczuty bloger, jeśli sam nigdy nie był w takiej sytuacji.
    Kiedy mnie wydawało się, że ludzie poczynają sobie zbyt nachalnie i zaczynają szukać realnej osoby do wylania swoich frustracji, miałam też dość. Najpierw przyszło zniechęcenie, potem chęć odpoczynku, potem inne obawy i strachy.
    A potem stwierdziłam, że to za dużo kosztuje.
    W tej chwili piszę, bo lubię kontakt z innymi, których już poznałam i dlatego też do nich zaglądam.
    Ale nie chciałam, żeby blog przysłonił mi resztę życia, w tym nie tylko obowiązki zawodowe, ale i zwykłe ludzie przyjemności i przyziemności.
    Tak właściwie od paru miesięcy zastanawiam się, czy moje pisanie ma sens, wiele nad sobą pracuję i to jest dla mnie póki co ważniejsze. A co z blogiem - to się zobaczy :)
    U mnie też właśnie mija 3-cia rocznica.
    I ja nie czuję okazji do świętowania, chociaż patrząc na Twoje dokonania z pewnością uważam, że u Ciebie jest co! :)
    Pozdrawiam i ściskam Cię mocno Klarko!
    iw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iw - pamiętam, jak się szarpałaś usiłując tłumaczyć się czytelnikom i wiesz najlepiej, jak to wygląda, ich tysiące a Ty jedna, i tłumacz, że nie kończy się urzędowego listu pozdrowieniami i nie zaczyna się powitaniami jak z koleżanką. to oczywiście tylko przykład, ale myślę, ze dobry, bo takie nic, a ile wtedy było obelg, wyzwisk, po co, po co nasze nerwy, nasz czas? Ja czytam każdy Twój post, kiedyś już Ci pisałam, jak widzę, że ktoś wcześniej wyraził takie samo zdanie jak moje to nie dubluję komentarza, a w kółku wzajemnej adoracji jakie się nam zrobiło (dzięki Tobie tu przyszłam) wcale nie jest źle, przecież nie musimy mieć tych milionów wejść, po co.

      Usuń
  5. i bardzo dobrze,że TU jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze bym chciała taki dzwonek jak Ty masz:) strasznie mnie kręci zabawa z gadżetami na blogu, jak dziecko

      Usuń
  6. Jeśli dotrwam do czterech milionów, albo Onet mnie wcześniej dotkliwie zaboli, też się przeprowadzę.
    Tymczasem cieszę się, że trwasz i mam nadzieje na dużo, dużo więcej. Ściskam rocznicowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zauważyłam, co napiszesz to idzie na jedynkę, przeważnie wrzucają nagłówek całkowicie wyrwany z kontekstu a potem zawsze jakaś wredna jedna z drugą ze szpilą i dźgają, i jątrzą

      Usuń
  7. Te same powody kierowały mną kiedy uciekałam z Onetu :) Bloguję trochę dłużej, bo pierwszy blog założyłam na początku 2008, czyli już cztery lata, przestałam liczyć :) Najbardziej wkurzający są czytelnicy, którzy nic nie wnoszą w komentarzu oprócz dowartościowania siebie samych. "Jaka ty głupia jesteś, bo ja, to...", "Nie rozumiem dlaczego usunęłaś ten komentarz?! Przecież ja cię tylko od qrew wyzwałam?! O co ci chodzi?! Konstruktywnej krytyki nie wytrzymujesz, jesteś idiotką!" Mogłabym tak cytować bez końca. A po wylądowaniu na głównej, to był po prostu zlot samych "miłych" i "konstruktywnie krytykujących". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, a jeśli stali czytelnicy staną w Twej obronie to jest to kółko wzajemnej adoracji albo..sama sobie piszesz komentarze:D:D teraz się z tego śmieję, ale jednocześnie mówię dokładnie to samo co po rzuceniu palenia - ależ byłam głupia!

      Usuń
  8. Ja na Onecie jeszcze jestem i mam wrażenie, że jeśli odejdę, to strace przyjemność z blogowania, bo jakoś tak mi się nie podoba pomysł, że ktoś mnie wykurzy z mojego miejsca.. A trochę to tak wygląda.
    Ale przyznam, ze wiele z tego, co opisujesz jest i obce - np rankingi, czy rywalizacja. Przyznam, że nawet nie wiem, czy mój blog jest w jakimś rankingu :P I wcale nie jestem taka chętna, do tego, żeby wylądować na stronie głównej, a więc nikomu tego nie zazdroszczę :) Co innego polecenie na stronie onet.blog - dzięki temu poznałam całkiem sporo fajnych osób, równiez blogujących.
    Ale ja również się mocno przejmuję - przede wszystkim gdy widzę, że ktoś ewidentnie mnie nie lubi i nie szanuje, nie podoba mu się jak i co pisze, a jednak przyłazi i zostawia komentarz, chyba tylko po to, żeby mi dokuczyć. Przykre. Próbuję się na to uodpornić, ale nei wiem, czy mi sie uda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uodpornisz się na krzywdę i chamstwo, stracisz wrażliwość? a po co się z tym szarpać, masz takie szczęśliwe życie, no chyba że dla urozmaicenia

      Usuń
  9. Ściskam serdecznie, pisz jak najwięcej, uwielbiam czytać Twoje notki. I czy mi sie wydaje, czy pewien natrętny troll naprawdę poszedł się bujać? A onet sam sobie strzela w kolano...
    jeanette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, to jest tak, że trzeba wielkiej odporności o pracowitości, by tam zostać, ja już jej nie mam

      Usuń
    2. ale też trzeba zastanowić się czy warto, a tu spokój i cisza, nawet miaukot poszedł w las...
      jeanette

      Usuń
  10. Gdyby nie Onet i jego "polecam" to bym na Ciebie nie trafiła a tak jestem i zostanę :) Za to będę wdzięczna Onetowi zawsze :) A z kolei dzięki Tobie trafiłam na Nikki i też zagrzałam u niej miejsce :) Ciekawe ilu Twoich czytelników trafiło tu właśnie dzięki Twoim notką na głównej? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to - to jedna z dobrych stron onetu mimo wszystko.
      Na Blogspocie też łatwo trafiac na wartosciowych ludzi - po prostu w końcu przyciaga wzrok powtarzający się nick l;ub tytuł w bocznym menu - a to wiadomo - "przyjaciele" i tak od jednej sympatycznej osoby trafia się do podobnej.

      Tylko skądś trzeba zacząć. I tym początkiem był onet :)

      Usuń
    2. onet mnie wypromował bardzo szybko, nigdzie tak szybko bym z tym blogiem nie zaszła tak daleko

      Usuń
    3. To jest właśnie to, co napisała red_sonia: ja też trafiłam na Twojego bloga dzięki temu, że Twój tekst ukazał się na głównej:) Do dziś się z tego cieszę:)
      Sama jakiś czas pisałam na Onecie, nie miewałam notek na głównych, ale... trochę dziwnie się tam pisało, tutaj jest przyjaźniej:)

      A pomysł folderu pochlebcy zapożyczyłam od Ciebie i mam od niedawna takowy u siebie na pulpicie:)

      Usuń
  11. nawet nie wiedziałam, że to już tak zinstrumentalizowane jest... dobrze, że piszę sobie cichutko i dla niczym nie skalanej ( jeszcze) przyjemności tu na bloggerze,i cieszę się, ze Ty też tu jesteś Klarko, miło mi, ze czasem coś u mnie skomentujesz ( święto wtedy ogromne u mnie!).
    serdeczne♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. komentuję jak mam coś do dodania, żadne święto, a zaglądam jak tylko jest coś nowego

      Usuń
  12. Gratuluje trzech lat! Tutaj jakos jest bardziej...cywilizowanie..., nie mowiac o tym, ze komentuje sie duuuuuzo, duuuuzo latwiej:)Mam tez nadzieje, ze cale to klotliwe towarzystwo zostanie sobie na onecie:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu jest również dużo bardziej przyjazna edycja, nawet ja sobie radzę jako-tako:)

      Usuń
  13. O matko !
    To Ty jesteś kobieta po przejściach :-)))

    Gratulacje ,że wytrzymałaś trzy lata.

    OdpowiedzUsuń
  14. ale za to z jakim doświadczeniem!

    OdpowiedzUsuń
  15. Na szczęście ja tylko czytam ( z wielką przyjemnością od dłuższego czasu), więc nie mam przykrych doświadczeń.Jednak szkoda, że teraz będę miała mniej czytania( bo tylko jeden Klarkowy blog). Mam nadzieję, że częstotliwość i długość wpisów się zwiększy -czego sobie i innym życzę. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kochana Klarko również gratuluję wytrzymałości ! Trzy lata to szmat czasu ! :) A najważniejsze jest to, że pisanie Ci się jeszcze nie znudziło i oby ta chwila nigdy nie nadeszła :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ester, ja lubię pisać i gotować, gotować już nie mam dla kogo to mi zostało pisanie

      Usuń
  17. hmm skoro gratulacji z okazji trzech lat skladac nie mozna... hmmm.. na jaki adres wyslac Ci te leki? ;)
    zartuje oczywiscie- nie trzecha lat ale stu Ci zycze
    pozdrawiam goraco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam się na szczęście lepiej, będzie bez leków;) ale hmm może zrobić zapasik?

      Usuń
  18. Okropne to co piszesz..
    Nie miałam pojęcia..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. blogerzy rzadko o tym piszą, nawet jeśli odchodzą w inne miejsce

      Usuń
  19. Klarko!gdziekolwiek będziez,my podążymy za Tobą,czy tu czy na następnym blogu czy na jeszcze 1000 innych:)
    jedni pocichutku,inni tupiąc głośno -idziemy po te Twoje historie codziennie...Anette

    OdpowiedzUsuń
  20. Na Onecie wytkną Ci ze masz Cellulit i wyśmieją a Tu ktoś podsunie jakiś środek zapobiegawczy i będzie życzył szybkiego powrotu do zdrowia;) jeso jaki ja jestem wstrętny :x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiosna idzie to o czym piszesz wylezie spod sukienki oloboga!

      Usuń
  21. pisz Klarko, pisz nie zrazaj się, bo jesteś potrzebna jak nie wiem co. Ja mam Twojego bloga w zakładkach i lubie tu po prostu zajrzec, poczytać czasem pośmiać sie, czasem wzruszyć i jest pięknie. Sama preferuję pisanie do szuflady ale myślę, że mamy podobną wrazliwość na świat i miłość do kotów. Pozdrawiam z dalekiego Szczecina. Matylda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matyldo to może warto pokazać to pisanie innym? Przesyłam uściski

      Usuń
    2. Więcej wiary w siebie.
      Jeśli pisanie tu sprawia Ci przyjemność to pisz. Masz tradycyjne, zdroworozsądkowe podejście do ludzi, życia, tradycji. Postawy takie są coraz rzadsze. Relatywizm, poprawność poglądów zżera nowe pokolenia. Może wydaje Ci się, że to co piszesz jest banalne, ale do pewnych ludzi można dotrzeć tylko używając prostych słów i prostych opisów. Jeśli potrafisz przyciągnąć tych ludzi swoim pisaniem, to jest szansa, że Twoje "widzenie" świata stanie się im bliższe. Ludziom brakuje wzorców, często błądzą zdezorientowani. Twoja normalność jest jak światełko w ciemności, które pomaga utrzymać właściwy kierunek.

      ALEF

      Usuń
    3. Podpisuję się obiema rękami pod tym, co napisał (a?) ALEF.
      Napisałaś kiedyś, że masz dość zasadnicze poglądy i nieustannie Cię zaskakuje, że wielu ludzi, w tym młodych, lubi Cię czytać.
      Chyba rzecz w tym, że teraz rzadko spotyka się kogoś, kto ma konkretne poglądy i nie upiera się, żeby broń Boże nikomu się nie narazić i najczęściej mówi się "to zależy..."
      Ty piszesz konkretnie i zwyczajnie mądrze.
      Zaryzykowałabym stwierdzenie, że młodym ludziom takim jak ja, czasem brak sensownych autorytetów... osób, które mają wyważone, sensowne poglądy i nie boją się napisać o niczym.
      Poza wszystkim, miło się czyta kogoś, kto pisze tak ciepło i z takim poczuciem humoru jak Twoje:)

      Usuń
  22. Klarko, napisałam komentarz, ale po wpisaniu adresu do mojego blogu komentarz się nie zamiescił...
    Wiem, ze wiele przeszłaś prowadzac blog na Onecie przez to, ze ma taką popularność, ale najbardziej mnie zaskoczyła informacja, że nie masz juz swojego konta. Kurcze jak to możliwe. Nawet jesli nie podałaś swoich danych to i tak cos takiego nie powinno chyba miec miejsca???
    pozdrawiam
    czarnawrona - basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu - ja też naiwnie myślałam, że jeśli skseruję dowód i podam swoje inne dane to uda mi się przynajmniej prosić o zablokowanie tamtego skradzionego konta, byłam nawet gotowa jechać do portalu bo mam zresztą niedaleko, zabrać z sobą laptop, długo nie mogłam zrozumieć, że nie chodzi o weryfikację mnie jako osoby, konto z dowolnym imieniem i nazwiskiem może sobie założyć każdy i nie musi to być jego imię i nazwisko, może być cudze, możesz sobie założyć adres klarka.mrozek Ty też i każdy może.

      Usuń
    2. No tak okazuje się, że teraz to wszystko się zdarzyć może...Przykre to, ale cóż zrobić? Miłego dnia Klarko i serdeczności.
      czarnawrona - basia`

      Usuń
  23. Pewnie trafiłam do Ciebie z takiego polecenia Onetu. Ale zostałam i po raz kolejny powtórzę, że blog Twój i Zgagi zaczynają mój dzień w necie.
    A na przeziębienie Tabcin (takie niebieskie tabletki, nie mylić z innymi :) )- mnie postawił w ciągu dwóch dni na nogi.

    OdpowiedzUsuń
  24. Klarko,uwielbiam Twój blog,czytam codziennie.
    Życzę sukcesów i wielu miłych odwiedzających.
    Serdeczności Ela z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, dziękuję, czyli kopiuję i do kącika samochwały;)))

      Usuń
  25. Klaro toś mnie zaskoczyła tymi onetowymi sensacjami, a ja myślałam, że cos tam wiem)) pozdrawiam i dalszych trzystu lat życzę))

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja też trafiłam do Ciebie dzięki poleceniu przez onet - chociaż to dobre.Potrzeba było czasu,żebym się przekonała,że po takim poleceniu zlatują się frustraci różnej maści;/ I żadna dyskusja z nimi nie ma sensu - o to im chodzi i to ich nakręca.A gdy już nie wytrzymam i coś tam skrobnę to i mnie się dostaje(wiem,że to niewielki procent tego, co maja autorzy blogów)I gdy pomyślę ile musiałaś przejść to Cię podziwiam i dziękuję,że tyle wytrzymałaś i jesteś tutaj;)I świetny pomysł z tymi adresami innych.Nieśmiało zaczynam podglądać;))

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja jednak pogratuluje:) Przede wszystkim, ze jest jeszcze zapal do pisania, wielu po ok. 3 latach przestaje blogowac.

    Pozdrawiam z Berlina i zycze zdrowia
    Podgladaczka

    OdpowiedzUsuń
  28. Rozumiem o czym mówisz, najlepiej zawsze na swoim. Pozdrawiam i życzę następnych 3 lat, a potem 30 ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Tyle gratulacji i miłych słów, że już sama nie wiem co dodać....:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  30. Pani Klarko. Czytam Panią ponad rok, z podziwem dla Pani lekkości słowa, poczucia humoru, odwagi pisania o sobie szczerze. Przeciwnicy pokazują Pani, że wystaje Pani ponad przeciętność. Ale moim zdaniem jest w tym jeszcze coś głębszego- jest Pani dla Przeciwnika lustrem, on widzi w Pani/lustrze coś czego w sobie nie akceptuje ale zamiast zmienić siebie, atakuje lustro bo nie potrafi inaczej. Pozdrawiam serdecznie:-) Ania
    P.S." To najlepsi uczniowie dostają najtrudniejsze lekcje"

    OdpowiedzUsuń
  31. Klarko,zawitałam tu do Ciebie jakoś tak trochę przypadkiem i całkiem niedawno.Przyznać się muszę,że czytałam,czytałam i czytam.Strasznie mi się to Twoje pisanie podoba i mam nadzieję,że tak już cały czas zostanie :-)Pozdrawiam cieplutko z Wrocławia :-)

    OdpowiedzUsuń
  32. Nikt na wstrzymanie Tobie akurat dawać nie zamierza. A pisać umiesz, jak jasny gwint!!! I dobrze o tym wiesz, Samochwałko kochana:-). Amen.
    Dzięki za rzeczowe uwagi. Na Onet się nie wybieram, nawet w celach czytelniczo - komentatorskich. Tu jest mi dobrze. I tego będę się trzymać. Zwykle mam dobrego "nosa".

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz