Hej!
Może wyda Ci się to głupie
ale chciałabym, by opisała Pani moją historię. Chcę by wszystkie kobiety, które
miały podobną sytuację jak moja ( może takie są i czytają bloga;)) utożsamiły
się z tą historią, wyciągnęły wnioski, zobaczyły, że MOŻNA MOŻNA inaczej niż ktokolwiek sądzi, mówi się,
że nie wolno wchodzić 2 razy do tej samej rzeki...ja weszłam 3. I nie żałuję!
Daniela poznałam mając 17
lat, chodziłam do liceum on kończył I rok studiów...Pierwsza prawdziwa miłość,
pierwszy seks...Kochałam go do szaleństwa ( nadal tak jest). I tak trwaliśmy w tym związku długo...Poszłam
na studia, mieszkaliśmy nadal osobno ale widywaliśmy się niemal
codziennie...Związek- jak każdy inny- czasem słońce, czasem deszcz:)
Przetrwaliśmy tak 4 lata Po czasie
zaczęło się coś psuć, częste kłótnie, 'olewający' stosunek Daniela do mnie...
ostatnie 3-4 miesiące to nie był najlepszy czas, bardzo zależało mi na
mieszkaniu razem...czekałam 2 lata bo Daniel wciąż mnie zbywał i możliwe, że
moje naciski...nie to nie moja wina...po prostu chciałam jak każda normalna
dziewczyna zamieszkać ze swoim facetem...po 4 latach związku. Pewnego dnia Daniel
powiedział mi, że nie wie czy mnie kocha... zamarłam...nie potrafię opisać
uczuć po kilku dniach 'niewidzenia się' poprosił o spacer, przepraszał, mówił,
że nie wie co w niego wstąpiło, że się 'pomylił', że tak strasznie
kocha...Niestety po jakiś 2 miesiącach- dzień przed sylwestrem zostawił mnie
mówiąc, że 'jest prawie pewien, że mnie nie kocha'. Wstydzę się opisując dalsze
moje losy...nie było mi łatwo...po rozstaniu spędziłam jakieś5 dni pod
kołdrą...nie jadłam, chciałam umrzeć. Doprowadziło to do takiego stanu, że gdy
otwierałam lodówkę automatycznie zbierało mnie na wymioty. Mojej mamie pękało
serce...Po przerwie świąteczno-noworocznej wróciłam do miasta gdzie
studiuję...Byłam sama na stancji- inne dziewczyny odpoczywały jeszcze w
domach...wyłam sama do siebie...Dowiedziałam się, że Daniel ma nową dziewczynę.
Dość szybko to poszło- kilka dni od momentu kiedy mnie zostawił... Moja agonia trwała
jakieś 2 miesiące...międzyczasie poznałam kogoś ( nie był to
przypadek...sprowokowałam 'poznanie' się z tym chłopakiem- kiedyś zobaczyłam go
na ulicy, wydał mi się interesujący i tak wyszło:)). Krzysiek- bo tak miał na
imię chłopak podstępem poznany na portalu społecznościowym - był rzeczywiście
bardzo interesującym mężczyzną. Nie
chciałam by był tzw. "klinem" po prostu chciałam go poznać,
potrzebowałam tego. Umówiliśmy się na spotkanie...Ale kilka dni wcześniej
odezwał się Daniel...spotkałam się z nim...zerwał z Olką ( tak miała na imię
moja następczyni) ponieważ nie mógł zapomnieć o mnie...błagał o wybaczenie,
zapowiedział, że będzie walczył. Nagle wszytko wróciło...radość, że kocha ale
rozpacz jednocześnie...miał kogoś...spał z nią, był obok niej...nie umiałam
sobie z tym poradzić. Powiedziałam
Danielowi o planowanym spotkaniu z Krzyśkiem, płakał, znał go- czuł zagrożenie.
Mimo to zobaczyłam się z tym chłopakiem- było to bardzo sympatyczne i miłe
spotkanie. Tylko tyle. Po staraniach Daniela dałam mu szansę. Chciał ze mną
mieszkać, mówił jaki był głupi, że teraz to widzi itp...Byłam szczęśliwa. Przez
moment. Po jakiś 2 miesiącach zostawił mnie twierdząc...że nie jest szczęśliwy.
Mój świat się załamał...przeżyłam znów to samo co wcześniej...Znienawidziłam
go...O dziwo to dało mi siłę żeby przetrwać...Znajomość z Krzyśkiem zaczęła się
rozwijać po jakimś czasie...Czułam, że może to doprowadzic do czegoś
dobrego...I wtedy...chyba się Pani domyśla- znów pojawił się Daniel. Przeżył
'odmianę' nie wiedział co ma robić... najzwyczajniej w świecie poszedł do
spowiedzi. Nastąpił cud. Chłopak zmienił się nie do poznania- inne nastawienie
do życia, inne podejście do mnie- do miłości. Nie chciałam go słuchać.
Przysięgłam sobie, że mnie nie skrzywdzi. Nękał mnie parę dni...róże pod drzwiami
listy...odwiedziny...Odpychałam go i cierpiałam jednocześnie nie wiem sama
dlaczego, przecież byłam pewna, że mam go gdzieś... Dał sobie spokój. Do dziś
mam przed oczami jego twarz kiedy ostatni raz wychodził z mojego mieszkania, kiedy
kolejny raz powiedziałam mu, że za dużo przeszłam przez niego...Mijały dni...w
głowie miałam tylko Krzyśka...Byliśmy razem. Przeżyłam coś co można opisać jak
bajkę...Czułe słowa, gesty o których Daniel nawet by nie pomyślał...dosłownie
książę z bajki...Był mi bardzo bliski, ale po jakimś czasie budził mnie strach
a później płacz...obok mnie spał inny mężczyzna...nie Daniel...Tylko
Krzysiek...ciągle miałam Go w głowie- nie mogłam wyrzucić, zapomnieć...widząc
krzyśka, pijącego herbatę wiedziałam, że Daniel piłby ją inaczej... Mijały
tygodnie...na mojej drodze znów pojawił się daniel...spotkaliśmy się.
Twierdził, że mu lepiej, że sobie radzi rozmawialiśmy długo...I nagle coś
pękło...Nie wiedziałam kim jestem, z kim jestem, do kogo, co czuję. Wizyta u
psychologa/ diagnoza: fizycznie rozstałam się z danielem- psychicznie NIE. Stan
przeddepresyjny. Przewidziano 5 spotkań- jeśli nie pomogą- leki. Krzysiek o
wszystkim wiedział. Wiedział o tym co zrobił mi Daniel- jak igrał z uczuciami,
jak ja się czuje...Rozstaliśmy się... Moje serce znów pękło...nie mogłam się
pozbierać...Krzysiek mnie kochał...planował się oświadczyć...Czułam, że sięgam
dna...Sama skrzywdzona, skrzywdziłam Krzyśka...Po kilku spotkaniach z
psychologiem i Danielem ( po kryjomu przed rodzicami i przyjaciółmi, którzy
chcieli mnie przed nim uchronić) doszłam do siebie...
Minęły 2 lata od tych
wydarzeń. Od września mieszkam z Danielem...Jest cudownie, zmienił
się...problemy rozwiązujemy razem...jest czuły, delikatny. Jestem
szczęśliwa...Czasem tylko prześwitują mi w głowie myśli, że była inna. Nie
potrafię o tym nie myśleć...jest bardzo piękną dziewczyną- (przez to niestety
ma kompleksy). Daniel nie utrzymuje z nią żadnych kontaktów- zresztą ona ma już
kogoś. Ja nie kontaktuje się z Krzyśkiem- choć bardzo bym chciała wiedzieć co u
niego- nie chcę by cierpiał. Chcę, żeby zapomniał. Sprawiłam mu dużo bólu...
A z Danielem...kocham go nad
życie...i oboje nie żałujemy tego co się wydarzyło...Jesteśmy silniejsi. Przez
to, że odrzuciłam wcześniej daniela i byłam z kimś innym on poczuł jak czułam
się ja...Jesteśmy zdania, że to co się wydarzyło miało jakiś cel...nic nie
dzieje się bez przyczyny...Daniel zrozumiał co dla niego jest ważne, stał się
odpowiedzialny. Ja z nieśmiałej, wiecznie 'bojącej się' i pesymistycznej
dziewczynki stałam się silną, samodzielną kobietą...
Czasem nachodzą mnie myśli,
że przeszłość wróci. Że znów zostanę skrzywdzona...Podobno ludzie się nie
zmieniają...Mimo to nie żałuję, że spróbowałam. Wkroczyłam do 'rzeki' 3 raz,
świadoma, że znów mogę dostać po dupie.
Toksyczna miłość???
Poznałam Daniela będąc 17
letnią dziewczynką. Dziś jestem 23 letnią kobietą.
Powiedzenie o rzece należy rozumieć tak, że woda płynie zmienia się i dlatego nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki - tej samej wody. Oby rzeczywiście i Daniel zmienił wodę, a nie był tylko zastałym bajorkiem, w którym wiatr mąci powierzchnię;)
OdpowiedzUsuńżyczę tego... ze względu na Krzyśka. Bo znam podobną historię, właśnie z Krzysiem i od jego strony.
szczerze mowiac nie weszlas do tej rzeki za kazdym razem to byla juz inna woda Ty i Daniel byliscie inni wiedzialas czego sie spodziewac po nim i po sobie. Zycze wam szczescia ale po 2 latach ciezko jest powiedziec ze podjelas sluszna decyzja. co innego po 50 i tylu wam zycze.
OdpowiedzUsuńklarko, proszę, nie wchodź więcej do tej wody...
OdpowiedzUsuńteż jestem ZA
UsuńHaneczka
Przecież to nie Klarka do wody weszła. Tylko jej korespondentka.
Usuńszukanie własnego szczęścia kosztem innego, no cóż miłość nie wybiera, tylko jak długo ona trwa i co dalej?
OdpowiedzUsuńpreferuje Autorke bloga :) usciski AniaNY
OdpowiedzUsuńA dla mnie to jest toksyczne i nie wydaje mi się, żeby przetrwało. Brutalne, ale po przeczytaniu tej historii tak właśnie czuję...
OdpowiedzUsuńystin, jestem ZA!
OdpowiedzUsuńja ja myślę tak: każdę rozstanie z danielem i każdy powót do niego wniosły do zwiąązku bohaterki, coś nowego, czy leprzego? nie wuem, ale po takich zawirowaniach związek napewno będzie trwalszy... tak mi się wydaje, a krzsiek, no cóż oberwał rykoszetem...
OdpowiedzUsuńPS bohaterka powinna pogadać jednak z Krzyśkiem i wyjąśnić mu, jak jest i że to już koniec defintwny, bo może on dalej się łudzi, że coś między nimi będzie, tyle!
pozdrawiam
LiptonR
Dlaczego ma być trwalszy, a nie luźniejszy skoro dziewcze nauczyło się, że może żyć bez D., a D., jak to facet, zawsze sobie w życiu radę da?
UsuńALEF
Jakoś nie wierzę,
OdpowiedzUsuńże ludzie tak szybko się zmieniają,
a szczególnie na dobre...
Według mnie niestety, to bardzo toksyczny związek. Bohaterce wydaje się że wszystko jest w najlepszym porządku, ale... czasem nachodzą ją myśli. Jest jeszcze bardzo młoda. Nie za bardzo doświadczona. Mam nadzieję że wyjdzie z tego bagna jak najszybciej potrafi, bo wątpliwości ktore już teraz ma, będzie ich miała coraz więcej.Zerwij z tym wszystkim dziewczyno i zacznij nowe życie, bez oglądania się na przeszłość.
OdpowiedzUsuńIwona, bardzo dobrze to podsumowałaś, nic dodać nic ująć.
OdpowiedzUsuńTo "szczescie" trwa zaledwie pare miesiecy a autorka wciaz jest jeszcze bardzo mloda chociaz jej sie wydaje ze jest juz stara i doswiadczona. Nie wierze ze Daniel naprawde sie zmienil i bardzo, bardzo zle to widze. To egoista i manipulant. Od takich ludzi nalezy trzymac sie z daleka.
OdpowiedzUsuńBarbara
No, 23 to rzeczywiście WIELKA I DOJRZAŁA miłość.
OdpowiedzUsuńNic z tego nie wyjdzie.
23 lata dla dziewczyny, to akurat czas najwyższy pod kozik! Daniel ma w tym czasie dopiero 26 lat i zerowe doświadczenie życiowe - domyślam się, że to typowa smarkateria, która jeszcze z pod płaszcza ochronnego rodziców nie wyszła, a więc ma marne pojęcie o życiu.
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie są też niesamodzielni, chyba że ktoś załatwił Danielowi dobrą pracę. Ale i w takim przypadku doświadczenie niewielkie. I jak na takim człowieku można polegać? Czy już się wyszalał i rzeczywiście wie czego chce od życia?
Przy współczesnym systemie edukacji i marnowaniu 17 najpiękniejszych lat życia w bezsensownych szkołach, to dla mężczyzny minimalny wiek na założenie rodziny to ok. 30 lat.
Zdarzają się wyjątki. Młodzi ludzie, którzy już w szkole średniej podejmują równolegle do szkoły pracę zawodową.
Znam przypadki, gdzie po ukończeniu studiów tacy ludzie zajmowali już odpowiedzialne stanowiska i zarabiali całkiem sensowne pieniądze. Wtedy mężczyzna możne odpowiedzialnie myśleć o założeniu rodziny.
Niestety, współczesne systemy edukacyjne stawiają wszystko na głowie.
ALEF
Skąd tyle jadu w tej wypowiedzi? :) Skąd można wiedzieć, że to smarkateria o marnym pojęciu o życiu?
UsuńJa myślę, że warto spróbować ułożyć sobie życie. Mimo wielu zagrożeń.
Pozdrawiam!
Moja pierwsza wizyta na tym blogu i myślę, że ten tekst to napisała chyba jednak ta 17-letnia dziewczyna a nie 23-letnia kobieta! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTylko 2-a imiona w okresie 17-23?
OdpowiedzUsuńO ja...A ja sądziłam że prowadzę dziewiczy tryb bytu:)
I Grimaldi
PS Wróciła do mnie wczesna młodość :)Z tym jego zacietrzewieniem i przyczajeniem. Brakowało mi tego.
szkoda Krzysia, bardzo...
OdpowiedzUsuńSzkoda Krzysia, owszem. Tacy faceci najbardziej cierpią, chociaż czasami na własne życzenie.
OdpowiedzUsuń