Nie lubię zimy. Głównie z powodu sterty odzieży, którą trzeba na siebie wkładać i tego, że człowiek wygląda jak trup. No przecież nie będę chodzić do solarium ani smarować się jakimś kryjącym podkładem, więc jestem blada, mam oczy w stylu „panda na ciężkim kacu”, włosy też mi zimą ciemnieją, jednym zdaniem - postrach dla okolicznej ludności, nie ma się co dziwić, że niektórzy na mój widok krzyczą – trumna się otwarła!
A do tego te rachunki za gaz, bo ja ogrzewam dom gazem i jak przychodzi rachunek, to bek i zgrzytanie zębami omaryjobosko ile kasy idzie z dymem! Zawsze w te dni, gdy trzeba te rachunki płacić to usiłuję stosować alternatywne sposoby grzania się ale Luby nie chce pić wódki i hulać polki, to płacze i płaci za ten gaz.
Na lodzie rozjeżdżają się nogi a w zimie wszędzie jest lód, ja jestem wywrotna kobieta i nie ma takiego sezonu, żebym nie zaliczyła jazdy na sankach wyczynowych bez sanek wyczynowych.
Robienie zakupów zimą jest koszmarem. Na przykład z powodu braku słońca człowiek przytył dwa rozmiary i się cieszy, że go przyjmą do pracy za lodołamacz na Wiśle, ale żeby iść pod ten most na rozmowę kwalifikacyjną to się jakoś trzeba ubrać.
W sklepie z bielizną wzięłam z wieszaka dwa czy trzy staniki każdy w innym rozmiarze, wlazłam do przymierzalni, ściągam z siebie szalik, płaszcz, namiot, worek po ziemniakach, poszwę, i te dwa berety złączone gumką od majtek, który mi służyły od jakiegoś czasu bo w nic innego się nie mieszczę. Założyłam stanik numer jeden, bingo, numer dwa – dobry, numer trzy- pasuje! Ucieszona ubrałam z powrotem berety złączone gumką, poszwę, namiot, worek po ziemniakach, płaszcz, szalik. Torba na ramię, staniki do koszyka i do kasy. Wracałam do domu i całą drogę mi coś nie dawało spokoju, bo te staniki były przecież każdy w innym rozmiarze, to jak mogły pasować, no, jak?
Jednak mogły, jak się zakłada jeden na drugi to pasują!
Jak ja nie lubię zimy!
Jak sobie tak pozakładasz jeden na drugi, to przynajmniej nie jest Ci zimno!
OdpowiedzUsuńKlarko! ;-D jesteś niesamowita! Uśmiałam się, że ojej! :)))) O łzach śmiechowych nie wspominając! :))))))))))
OdpowiedzUsuńNo tak jasne, jak nie chce pić wódki i polki hulać to rzeczywiście jest problem, może tak jakieś amory w łóżku by go rozgrzały :-)
OdpowiedzUsuńZ tych samych powodów nie znoszę kupowania ciuchów zimą, podobnie jak sprawdzania wysokości rachunków za gaz! brrrrr!
OdpowiedzUsuńhehehehe no to humor na maksa poprawiony od rana :P pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkobieta-fatalna.bloog.pl
:))))
OdpowiedzUsuńA ja bym dodała jeszcze - elektryzujące się włosy!!! Okropieństwo
Klarko, skoro az tak nie lubisz zimy, to zapraszam do mnie.Zima najnizsza tempertura u nas to +12 w ciagu dnia , a noca czasem, moze raz na sezon, zdarza sie przez godzine 0.
OdpowiedzUsuńZa to latem zdarza sie i ponad +45 w cieniu( nie polecam).
Pozdrawiam.
Urszula
czyli tak źle nie jest? 3 staniczki
OdpowiedzUsuńPóż żartem a serio: rozbudowana kwestia zaufania.
PS Mogły ,bo one wg konkretnego modelu. Trzy znaki standardowo podają - w trzech miarach.
Urszulo tak myślę, że marzenia się spełniają i całkiem możliwe, że uda mi się kiedyś zmienić klimat:) pozdrawiam Cię również!
OdpowiedzUsuńKlarko, co ty tak "jeździsz" po sobie? Fajnie, że masz dystans do siebie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo znaczy że ten w rozmiarze 75D czeka na mnie u ciebie:D Uwielbiam staniki od ciebie
OdpowiedzUsuńrozbawiłaś mnie :) wywrotna koboeto:)))))))
OdpowiedzUsuńLipton_R
Przynajmniej będzie efekt push-up ;)
OdpowiedzUsuńVaire
hehe;) byle do wiosny;) ze staników zawsze można zrobić wytłaczanki na jajka strusie i sprzedać na allegro;)pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńOj Klarka, Twój blog nie jest wskazany przy silnym zapaleniu gardła - od śmiechu boli jeszcze bardziej!
OdpowiedzUsuńGratuluję poczucia humoru.Pisz, fajny blog.Pozdrawiam.Lucyna
OdpowiedzUsuń:):):)
OdpowiedzUsuńmi się jeszcze podobała jazda na wyczynowych sankach bez wyczynowych sanek ;) no cóż Klarko... byle do wiosny:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńooo, dobre, push up gwarantowany!!! :D
OdpowiedzUsuńojoj,ale się uśmiałam! Tego mi było trzeba bo długim tygodniu w pracy.
OdpowiedzUsuńech, ja staram sie nie kupowac stanikow zima! Usciski, AniaNY
OdpowiedzUsuńja nawet spodni zimą nie kupuje, bo przybywa mi z pare kilo i dopiero wiosna mnie motywuje do zycia.
OdpowiedzUsuńFajnisty blog -czytam jak ulubiona ksiązke...pozdr
bijana a to wiosną jakoś się pozbieramy;) i cieszę się, że Ci się podoba blog
OdpowiedzUsuńA ja, jeśli to możliwe, nie cierpię jej jeszcze bardziej!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńP.S. Z analogicznych powodów, co i Ty, rzecz jasna:-)))))))).
OdpowiedzUsuńByle luty i połowę marca przeżyć, to potem z górki na pazurki ku wiośnie i ciepełku. Serdeczności.
OdpowiedzUsuń