Może to będzie jakiś sposób na chwilę zapomnienia. Spróbuję.
Coraz bardziej się boimy, coraz częściej miewamy katastroficzne wizje nie bez powodu.
Dlatego postanowiłam (prawie jak z kalendarzem adwentowym) zamieszczać tu codziennie nowy post. Ale nie chcę być sama, dlatego proszę - odzywajcie się, żebym wiedziała, że to ma sens.
Nie wszystko stanęło na głowie. Nie wszyscy jesteśmy schowani w domu i zamknięci w sobie. Idą święta. Telewizja i internety pokazują nam ten czas jako festiwal radości. Pada śnieg, najważniejszą postacią jest Mikołaj, nie ma świąt bez uroczystej kolacji choinki do sufitu i prezentów.
Nie pamiętam kalendarza adwentowego, w mojej rodzinie tego nie było. Adwent był czasem ciszy, oczekiwania. W święta nie było prezentów bo Mikołaj przychodził do nas 6 grudnia.
Raz przyniósł niebieskiego misia. I nigdy nie zapomnę tego szczęścia, gdy obudzona rano z mocnego snu nie bardzo jeszcze wiedząc co się dzieje usłyszałam głos mamy - a zobacz kto to siedzi na podusi koło ściany, zobacz! Od tamtej pory zawsze jestem bardzo grzeczna bo wiem, że to działa, Mikołaj przynosi prezenty tylko grzecznym dziewczynkom. Klarka ogarnij się, na blogu piszesz, nie do archiwum.
Młoda nie jestem ale wierzę, że ten świąteczny czas jeszcze nieraz mnie zaskoczy pozytywnie. Napiszcie o swoich świątecznych niespodziankach. Miśka - nie gotuj barszczu!
Wreszcie ktoś do kogo Mikołaj przychodził 6 grudnia i to w biskupim odzieniu, a nie w czerwonym kubraku.
OdpowiedzUsuńPisz Klarko lubię Twoje teksty i od dawna Cię czytam
Pozdrawiam
Do mnie też 6 grudnia przychodził, ale ubrania nie widziałam, bo zawsze wtedy spałam :)
UsuńNam przynosił słodycze do butów :)
UsuńLubię święta, lubię czas przygotowania się do nich. Nie ma we mnie napinki, że wszystko musi być idealne i zgodne z filmowymi, bądź reklamowymi obrazkami. Najważniejsze jest ciepło i uśmiech z jakim składamy sobie życzenia i radość, ze spotkania. Piernik już zrobiłam😀 upiekę tydzień przed świętami. A w planach mam jeszcze wiele, wiem jestem szurnięta, ale tak lubię. Do pracy chodzę jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mam pracę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZaglądam codziennie, czasem komentarz napiszę skromny, tyle, że często coś go pożera...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dorota L.
przykro mi, nie mam sposobu na to :(
UsuńKochana Klarko,
OdpowiedzUsuńdziękuję Ci za ten post - przypomniał mi, że może jeszcze wszystko znów znormalnieje...
Pozdrawiam serdecznie
Iza
Do nas z prezentami przychodzi Dzieciątko ☺️.Nika
OdpowiedzUsuńKochana, kochana Klarko, jaki cudowny pomysł z codziennym postem! Ja i tak klikałam codziennie, czy aby nie ma czegoś nowego (nie ma zmiłuj mimo sytuacji). Dzisiejszy Twój post był bardzo krzepiący i cofający nas do cudownych dni Mikołaja i Gwiazdki, naszych i naszych dzieci. Dużo zdrowia,uściski.
OdpowiedzUsuńNie myślę o świętach bo co innego mam na głowie i wcale nie jest to covidowa rzeczywistość- paradoksalnie pisanie o niej pozwala mi się oderwać od innych myśli.
OdpowiedzUsuńAle o lepieniu uszek już myślę, bo bez nich i barszczu to nie będą święta 🤪może choinki zabraknąć, ale uszek???? Nigdy! 😀
U mnie zawsze były prezenty pod choinkę. A na Mikołajki jakieś drobiazgi, słodycze, książka....
Właśnie pomyślałam, że reklamy promujące radosne święta w licznym gronie rodziny są tym razem nie na miejscu. U mnie pogłębiają rozżalenie, tęsknotę za normalnością i takie tam smuteczki.
OdpowiedzUsuńPrzeraziły mnie wieści, że 5 osób ma być na wigilii. Jak to? Mam 2 synów, 1 synowa, 2 wnuczat, męża i teściowa. No i co? Mam nadzieję, że to nie przejdzie! No bo kogo wyklucze?
OdpowiedzUsuńNas jest czworo. Mam dwójkę schorowanych rodziców, mam nie jechać, mają siedzieć sami, czy zostawić męża? Płakać mi się chce na samą myśl.
UsuńAngel my nie jeździmy do rodziców przez ostrożność, cały czas pracujemy to różnie może być
UsuńTegoroczne Święta Wielkanocne spędziłam sama jak palec, a wirtualnie w towarzystwie równie samotnego papieża w watykańskej bazylice.Mam nadzieję, że w grudniu sytuacja się nie powtórzy.
OdpowiedzUsuńMikołaj tradycyjnie przychodzi 6 grudnia.Dzieci już napisały czyli narysowały listy.Ja bym chciała dostać/to znaczy sama sobie kupię/ body wyszczuplające bo przez ostatnie miesiące siedzenia w domu, ciało wymyka mi się spod kontroli.
Lubię zaglądać do ciebie Klarko i robię to naprawdę często. Pisz jak najwięcej bo lubię czytać twoje wpisy na blogu. Pozdrawiam Wiolka z lubuskiego.
OdpowiedzUsuńBa, do mnie przychodził Mikołaj trzy razy- raz 6 grudnia i po raz drugi w nocy przed wigilią ustawiał obok mego łóżka ubraną już choinkę, a w wigilię dzwonił do drzwi i na wycieraczce zostawiał worek z prezentami dla wszystkich. Rozleniwił się nieco z czasem i ubieranie choinki mnie zostawił a kwestię prezentów zrzucił na rodzinę;)
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Klarko, bedzie dobrze, wytrzymacie to,wszystko minie.My mielismy naprawde duze restrykcje,nikogo nie wolno bylo odwiedzac,sklepy poza spozywczymi wszystkie byly zamkniete,tylko banki, apteki i poczty dzialaly.Mlodsze wnuki (9 i 7 lat ) zobaczylam po 4 miesiacach.I dalismy rade! Wyszlismy z tego, juz ponad 3 tygodnie w naszym stanie nie ma zachorowan wcale.Mozemy juz sie spotykac,wszystkie sklepy i restauracje dzialaja,szkoly tez.Zostaly tylko maseczki w pomieszczeniach i zachowanie odleglosci.Ty pracujesz, wychodzisz ,widzisz ludzi, nie jest zle.I powoli bedzie lepiej.Wazne , zeby wszyscy byli zdrowi,swieta mozna sobie urzadzic nawet po swietach,nic sie nie stanie.
OdpowiedzUsuńDroga Klarko.
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twój optymizm i pokrzepienie. Lubię Twój blog i ciepło, które z Niego płynie. Masz ciekawe i mądre spostrzeżenia. Jestem nauczycielką klasy 1, a więc porażka. Ty wiesz co to znaczy. Dziękuję, że Jesteś. Ola
U nas 6 Grudnia przychodziły Mikołajki, czyli pomocnicy Mikołaja, z drobiazgami cgowanymi do butów. Zawsze dzień wcześniej pucowalysmy z siostrami pod dowództwem Taty buty bo tylko do czystych trafiały prezenty. Natomiast na gwiazdkę były te duże prezenty. Po kolacji szlysmy myć zęby A w tym czasie akurat Mikołaj bardzo się ośmieszył i tylko zostawial dla nas paczki pod choinką. Tej tradycji długo trzymalysmy się jeszcze jako dorosłe kobiety, gdy same też już podrzucalysmy prezenty. I chyba sam rytuał był ważniejszy niż to, co znalazlysmy pod drzewkiem. A jeden z najbardziej zapamiętanych prezentów? Własnoręcznie uszyte przez Mamę nieprzemakalne rekawice, takie w odblaskowym kolorze. I co roku robione z dziećmi ozdoby choinkowe ( nie jakieś tam kupne). Mogłabym tak pisać i pisać...
OdpowiedzUsuńDobrze że jesteś pisz codziennie dla otuchy .Ta straszna zaraza zabrała mi bliską osobę .Strach nie da się nie bać .A n a Mikołaja czekamy.
OdpowiedzUsuńbardzo Ci współczuję
UsuńKlarko, pisz codziennie, ja na pewno będę czytać:)
OdpowiedzUsuńDo mnie też zawsze 6 przychodził. A w święta brat z odległego o miliony mil Radomia przyjeżdżał i to była dopiero radość. I karpia smażył najlepszego. Dziś mieszka bliżej i te święta bardziej takie odległe, osobne
OdpowiedzUsuńU mnie Mikołaj przychodzi zarówno 6 grudnia, jak i w Święta Bożego narodzenia :)
OdpowiedzUsuńI tak codziennie zaglądam, więc nic się nie zmienia.:)
OdpowiedzUsuńPłakać mi się chce, kiedy czytam o Waszych świętach. Chciałabym wymazać z pamięci moje...
OdpowiedzUsuńprzytulam
UsuńU mnie zupełnie nie było tradycji Mikołaja! Nawet słodyczy...Przecież to Gwiazdor przynosił prezenty w Wigilię:) Pamiętam, że zawsze szukałam prezentów w szafach i schowkach!Raz ( chyba początek liceum-znalazłam parasol, składany-z ciekawości otworzyłam - i za nic w świecie nie umiałam zamknąć:) no strresssssss...ale się udało.Tradycyjna kuchnia wielkopolska miała ogromne wpływy kuchni niemieckiej-nigdy u nas nie było pierogów( pierwszy raz zjadłam w barze koło liceum), które dziś królują na moim stole, bo mój mąż z okolic południowo-wschodnich...Pamiętam prawdziwe świeczki na choince i pilnowanie, żeby się lameta nie zapaliła!
OdpowiedzUsuńW ubiegłą wigilię zmarł mój tato, teraz nie czekam, żyję z dnia na dzień...
OdpowiedzUsuńjotka
Wbrew pozorom Świeta już bardzo blisko..nie przywiazuje do nich szczególnej wagi,teraz stały się wyłącznie świetami kupowania i sprzedawania:))I do tego dochodzi"wielkie żarcie",a tego też staram się unikac.Jednym słowem- tradycyjne Świeta już nie dla mnie:))Mnie wystarczą książki,wolny czas,jakies fajne filmy do obejrzenia.Ale odkad jest nasza wnuczka lubimy choinke,prezenty..bo ona lubi i na to czeka.Dzieci wnosza zupełnie inną jakość..zresztą sama wiesz najlepiej.Byle byśmy zdrowi byli,wszystkiego dobrego,Klarko
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDosyć! Wreszcie będzie normalnie, zdrowia życzę :) Dbajcie o siebie!
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że ci dam taki mikołajkowy prezent, ale skoro J. N. i jego fotki i bloga już znasz, to i tak się cieszę, zupełnie jakbyśmy spotkały się na jednej z tamtych ścieżek :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
MBI
Kiedyś będzie normalnie... A może nawet kiedyś będzie tak, jakbyśmy chcieli!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że deklarujesz codzienne pisanie, bo ja bardzo lubię Twoje teksty i zaglądam tu codziennie w nadziei, że coś nowego napisałaś 😊
OdpowiedzUsuńWczoraj odeszła na zawsze moja "Pani Przyjaciółka" 😔 Osoba starsza ode mnie o pokolenie, ale bardzo mi bliska. Jest mi smutno, ale czuję też wielką wdzięczność, że byłam blisko takiej wyjątkowej Osoby, która wniosła w cale może życie mnóstwo dobroci, zrozumienia i wsparcia. Poniekąd po części mnie ukształtowała. Wczoraj pocieszałam Jej wnuczkę (wzięłam Ją do siebie na noc) mówiąc Jej jak ważna i cenną była dla mnie Jej Babcia i jak bardzo dziękuję losowi, że postawił Ją na mojej drodze.
Pozdrawiam serdecznie, dobrego dnia i tygodnia 🙂🍀
Dobrze wspominam tylko święta w dzieciństwie. Zapach świeżo napastowanego parkietu mieszał się z zapachem świerku i pomarańczy. A za oknem padał prawdziwy śnieg i świat robił się piękniejszy niż zwykle. Po kolacji wigilijnej można było odpakować leżące pod choinką prezenty. Największą radość sprawiły mi łyżwy figurowe; marzyłam o nich ale też wiedziałam, że będą wielkim wysiłkiem finansowym dla rodziców i nie liczyłam na taki prezent. Przez te łyżwy później pierwszy raz w życiu zemdlałam po bolesnym zwichnięciu nogi. A omdlenie, teoretycznie, było dla mnie czymś niezwykle romantycznym i kojarzącym się z królewnami. Życie pokazało, że lepiej nie tracić przytomności w figurówkach czy bez nich. W dorosłym życiu święta straciły urok i do dziś nie przepadam za tym czasem. Na dodatek pandemia, niepewność jutra, starość i bardzo obniżony nastrój. Dobrze, że można poczytać "Dziś też Cię kocham"
OdpowiedzUsuńDo mnie 6 przychodzi Mikołaj ze słodyczami, a 24 Dzieciątko, Gwiazdka lub Mikołaj po raz 2 z $$, które potem wymieniam na coś co naprawdę mi się podoba :):):)
OdpowiedzUsuń