Wszelkie zdarzenia, miejsca i postaci opisywane przeze mnie są całkowicie prawdziwe choć zmyślone, a Groźna Woźna jest postacią literacką taką samą jak Waldemar czy Pani Emerytka
Trzeba się dobrze zastanowić. Trzeba o tym pomyśleć dłużej niż przez chwilę, gdy zawyją syreny.
Chwała i cześć, honor i odwaga.
Dziecko z karabinem. Dziecko z pasem szahida.
Powiesz, że to nie to samo.
Dzieci zawsze są dziećmi.
Dzieci powinny mieć dzieciństwo. Najlepiej szczęśliwe. Powinny być chronione przez dorosłych. To się nie powinno wydarzyć: dziecko z karabinem. Ale się wydarzyło, bo był tak czas...Oby nigdy więcej. Na świecie wciąż dzieci są wykorzystywane do walki dorosłych.
chyba jednak co innego gdy się dziecko od maleńkości przygotowuje do walki wciskając jakieś religijne kity a co innego gdy żyje akurat w takim a nie innym czasie i nagle musi zmierzyć się z wojną kompletnie nie przygotowane i wyrwane ze szczęśliwego dzieciństwa.
Klarko! Pewnie terrorysta, technicznie rzecz biorąc. Czym innym jest terroryzm w walce o wolność z okupantem, czym innym w walce o nowe terytoria, o dominację polityczną. Dziecko - nie powinno tam być. W wielu kulturach k. 12 roku życia zaczyna się dorosłość, przynależność do społeczeństwa, podejmowanie własnych decyzji, odpowiedzialność. Na wojnie brakło czasu na stopniowe wejście w dorosłość. Polski dzieciak raczej nie był pchany na siłę do walki, raczej podejmował własną decyzję, zapewne bez świadomości konsekwencji i pod wpływem emocji, podziwu dla walczących dorosłych, starszych braci. Jemu chwała i cześć, za nieświadome, być może niezamierzone poświęcenie. Współczucie należy się bardziej dziecku z pasem szahida, od małego szkolonemu do walki, bez możliwości wyboru, rezygnacji z takiego losu. Współczucie albo coś więcej... Ika
Oj ,zabrzmiało to za ostro ,nie chciałam urazić ,chodzi mi o to ,ze w ocenie naszych powstańców są to sprawy nieporównywalne ,bez wspólnego mianownika.
Każdy człowiek walczący o cokolwiek po którejkolwiek ze stron będzie przekonany o moralnej racji własnej sprawy (powstaniec, szachid, uczestnik wypraw krzyżowych, wiking, żołnierz wehrmachtu itd... Nikt nie ma wpływu na to, w jakiej kulturze, rodzinie, w jakim kraju się wychował. Dlatego obiektywnie nie widzę różnic. Oczywiście można subiektywnie czuć się "bliżej" kogoś, to jasne.
Dla mnie to proste, nic się nie zmieniło. Nie widzę potrzeby przewartościowywania oglądu sprawy dlatego tylko, że przybyło danych. One nie mają wpływu na kontekst wydarzeń minionych.
...czy pisałbym teraz te słowa gdyby mój trzynastoletni wówczas ojciec poszedł jednak z Woli do Śródmieścia na Powstanie? Jego własna matka wybłagała go by nie szedł. Nie jest on dla mnie przez to ani trochę mniej odważny.....
Patrząc z perspektywy ponad 70 lat od tamtych wydarzeń,myślę,ze mimo obowiazujacej "poprawności politycznej",nigdy nie da się zapomnieć Niemcom bezprzykładnego okrucieństwa, planowanego ludobójstwa, zamordowania setek tysięcy dzieci. Tego wszystkiego nie sposób puścić w niepamięć nawet przez 1000 lat. Nie da zapomnieć i wybaczyć,jeśli chcemy jako naród mieć szacunek dla samych siebie. Doceńmy zatem czas i miejsce,w którym przyszło nam żyć:) Ania
Zdaniem wielu osób cel uświęca środki- dla mnie jednak nie. Jest b.wiele dziedzin życia, których dzieci nie powinny doświadczać na własnej skórze- wśród nich jest także czynny udział w wojnie. Jedna z moich ciotek była czynną uczestniczką Powstania. Miała wtedy 16 lat. Po latach opowiadała, że cały ten czas był jednym, wielkim strachem a potem poczuciem daremności całego wysiłku. Jestem niewymownie wdzięczna losowi, że nie doświadczyłam na własnej skórze tego wszystkiego co niesie ze sobą wojna i marzę, by tego nie doświadczyły moje wnuki.
Klarko,jesteś CUUUDOWNĄ Kobietką! Wystarczy popatrzeć na twarz..Wiem,że chyba mnie skasujesz..Ale w końcu ktoś musi dać świadectwo prawdzie..Kocham Cię!
Miałam dwie ciocie,ktore brały udział w powstaniu - siostry,miały wtedy 13,14 lat.Dziś już obie nie żyją.Właściwie całe ich póżniejsze życie było naznaczone powstaniem.Strachu,okrucienstwa,upodlenie nie potrafiły nigdy zapomnieć.Z ich opowieści zapamiętałam jak Niemcy kneblowali gardła gipsem i wiązali ręce drutem kolczastym młodym ludziom przed rozstrzelaniem, czego były świadkami. Jakoś specjalnie się nie dziwię,że nigdy nikogo z mojej rodziny nie ciągnęło za zachodnią granicę:)
MNne osobiscie wciaz wprawia w zduienie, ze Idea (wolnosci, niepodleglosci ect) jest taka silna. A potem powtarzam za A. de Saint-Exupery; "Najwieksze problemy ma czlowiek ze swoja wolnoscia".
Wychowana w kulcie AK, zolnierza ect chyle czola przed poswieceniem i bohaterstwem tych ludzi. Nie sadze, bym kiedykolwiek zrozumiala ich poswiecenie i decyzje. Ale tez wiem, ze wlasnie dzieki ich ofierze (jakkolwiek gornolotnie to brzmi) moge byc tu, gdzie jestem. Chwala im za to!
Dla mnie przerażające jest to ze wojny wywołują ludzie z chęci zdobycia władzy i pieniędzy,a cierpią niewinni w tym dzieci.To dorośli są odpowiedzialni za wojny,dla tego jestem przerażona jak słyszę nawoływania do anarchii ,bo to może doprowadzić do nieszczęścia którego nie da się zatrzymać.I znowu zapłacą najbiedniejsi i niewinni. miki
Tym dzieciom dorośli wskazują wzorce..
OdpowiedzUsuńi jednych i drugich żal..
OdpowiedzUsuńDzieci powinny mieć dzieciństwo. Najlepiej szczęśliwe.
OdpowiedzUsuńPowinny być chronione przez dorosłych.
To się nie powinno wydarzyć: dziecko z karabinem. Ale się wydarzyło, bo był tak czas...Oby nigdy więcej.
Na świecie wciąż dzieci są wykorzystywane do walki dorosłych.
Mimo wszystko motywy chyba były inne..
OdpowiedzUsuńNie powinno tak być...
Mocne!
OdpowiedzUsuńOkropna polska natura. Walczyć potrafimy a z wolności korzystać to już niestety nie.
OdpowiedzUsuńHm, pewnie zależy od punktu widzenia. Obrona czy atak.
OdpowiedzUsuńMogę się tylko podpisać pod Waszymi komentarzami. Smutna rocznica...
OdpowiedzUsuńMarytka
Dziecko nigdy nie powinno być narzędziem - w żadnej walce.
OdpowiedzUsuńnie umiem skomentować
OdpowiedzUsuńzwłaszcza, że nie musi być wojny, żeby dziecko było nieszczęśliwe, wykorzystywane, poniżane, bite...
czasem bywam jak drzazga, ale pewnie to wiesz
Usuńi dobrze!
Usuńchyba jednak co innego gdy się dziecko od maleńkości przygotowuje do walki wciskając jakieś religijne kity a co innego gdy żyje akurat w takim a nie innym czasie i nagle musi zmierzyć się z wojną kompletnie nie przygotowane i wyrwane ze szczęśliwego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńKlarko!
OdpowiedzUsuńPewnie terrorysta, technicznie rzecz biorąc.
Czym innym jest terroryzm w walce o wolność z okupantem, czym innym w walce o nowe terytoria, o dominację polityczną.
Dziecko - nie powinno tam być.
W wielu kulturach k. 12 roku życia zaczyna się dorosłość, przynależność do społeczeństwa, podejmowanie własnych decyzji, odpowiedzialność. Na wojnie brakło czasu na stopniowe wejście w dorosłość.
Polski dzieciak raczej nie był pchany na siłę do walki, raczej podejmował własną decyzję, zapewne bez świadomości konsekwencji i pod wpływem emocji, podziwu dla walczących dorosłych, starszych braci.
Jemu chwała i cześć, za nieświadome, być może niezamierzone poświęcenie.
Współczucie należy się bardziej dziecku z pasem szahida, od małego szkolonemu do walki, bez możliwości wyboru, rezygnacji z takiego losu. Współczucie albo coś więcej...
Ika
Mądre słowa. Podpisuję się pod nimi.
UsuńKlarko!
OdpowiedzUsuńDzieci zawsze biorą przykład z dorosłych, tak było, jest i będzie.
Serdeczności zostawiam:)
Spróbuj powiedzieć to któremuś z żyjących uczestników Powstania ,którzy byli wtedy jeszcze dziećmi.Będzie to strzał prosto w serce.
OdpowiedzUsuńOj ,zabrzmiało to za ostro ,nie chciałam urazić ,chodzi mi o to ,ze w ocenie naszych powstańców są to sprawy nieporównywalne ,bez wspólnego mianownika.
OdpowiedzUsuńnic się nie stało, post jest kontrowersyjny a nawet prowokacyjny i każdy ma prawo do wyrażania zdania
UsuńKażdy człowiek walczący o cokolwiek po którejkolwiek ze stron będzie przekonany o moralnej racji własnej sprawy (powstaniec, szachid, uczestnik wypraw krzyżowych, wiking, żołnierz wehrmachtu itd... Nikt nie ma wpływu na to, w jakiej kulturze, rodzinie, w jakim kraju się wychował. Dlatego obiektywnie nie widzę różnic. Oczywiście można subiektywnie czuć się "bliżej" kogoś, to jasne.
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie jest tylko biale badz tylko czarne....
OdpowiedzUsuńjednak daje do myslenia twoje porownanie i automatycznie przychodzi refleksja ....
Dla mnie to proste, nic się nie zmieniło. Nie widzę potrzeby przewartościowywania oglądu sprawy dlatego tylko, że przybyło danych. One nie mają wpływu na kontekst wydarzeń minionych.
OdpowiedzUsuń...czy pisałbym teraz te słowa gdyby mój trzynastoletni wówczas ojciec poszedł jednak z Woli do Śródmieścia na Powstanie? Jego własna matka wybłagała go by nie szedł.
OdpowiedzUsuńNie jest on dla mnie przez to ani trochę mniej odważny.....
w komentarzach padło sporo mądrych słów...
OdpowiedzUsuńW przypadku powstania warszawskiego my, Polacy, mamy koronny argument: "to co innego".
OdpowiedzUsuńPatrząc z perspektywy ponad 70 lat od tamtych wydarzeń,myślę,ze mimo obowiazujacej "poprawności politycznej",nigdy nie da się zapomnieć Niemcom bezprzykładnego okrucieństwa, planowanego ludobójstwa, zamordowania setek tysięcy dzieci. Tego wszystkiego nie sposób puścić w niepamięć nawet przez 1000 lat. Nie da zapomnieć i wybaczyć,jeśli chcemy jako naród mieć szacunek dla samych siebie.
OdpowiedzUsuńDoceńmy zatem czas i miejsce,w którym przyszło nam żyć:)
Ania
Dzieci won od wojny!!!
OdpowiedzUsuńZdaniem wielu osób cel uświęca środki- dla mnie jednak nie. Jest b.wiele dziedzin życia, których dzieci nie powinny doświadczać na własnej skórze- wśród nich jest także czynny udział w wojnie.
OdpowiedzUsuńJedna z moich ciotek była czynną uczestniczką Powstania. Miała wtedy 16 lat. Po latach opowiadała, że cały ten czas był jednym, wielkim strachem a potem poczuciem daremności całego wysiłku.
Jestem niewymownie wdzięczna losowi, że nie doświadczyłam na własnej skórze tego wszystkiego co niesie ze sobą wojna i marzę, by tego nie doświadczyły moje wnuki.
Klarko,jesteś CUUUDOWNĄ Kobietką! Wystarczy popatrzeć na twarz..Wiem,że chyba mnie skasujesz..Ale w końcu ktoś musi dać świadectwo prawdzie..Kocham Cię!
OdpowiedzUsuńMiałam dwie ciocie,ktore brały udział w powstaniu - siostry,miały wtedy 13,14 lat.Dziś już obie nie żyją.Właściwie całe ich póżniejsze życie było naznaczone powstaniem.Strachu,okrucienstwa,upodlenie nie potrafiły nigdy zapomnieć.Z ich opowieści zapamiętałam jak Niemcy kneblowali gardła gipsem i wiązali ręce drutem kolczastym młodym ludziom przed rozstrzelaniem, czego były świadkami.
OdpowiedzUsuńJakoś specjalnie się nie dziwię,że nigdy nikogo z mojej rodziny nie ciągnęło za zachodnią granicę:)
MNne osobiscie wciaz wprawia w zduienie, ze Idea (wolnosci, niepodleglosci ect) jest taka silna.
OdpowiedzUsuńA potem powtarzam za A. de Saint-Exupery; "Najwieksze problemy ma czlowiek ze swoja wolnoscia".
Wychowana w kulcie AK, zolnierza ect chyle czola przed poswieceniem i bohaterstwem tych ludzi.
Nie sadze, bym kiedykolwiek zrozumiala ich poswiecenie i decyzje.
Ale tez wiem, ze wlasnie dzieki ich ofierze (jakkolwiek gornolotnie to brzmi) moge byc tu, gdzie jestem.
Chwala im za to!
Walka o wielkie cele często ma kilka stron...
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/By1mB_9JF-k
Dla mnie przerażające jest to ze wojny wywołują ludzie z chęci zdobycia władzy i pieniędzy,a cierpią niewinni w tym dzieci.To dorośli są odpowiedzialni za wojny,dla tego jestem przerażona jak słyszę nawoływania do anarchii ,bo to może doprowadzić do nieszczęścia którego nie da się zatrzymać.I znowu zapłacą najbiedniejsi i niewinni. miki
OdpowiedzUsuń