Wakacyjna opowieść całkowicie zmyślona. Czyli prawdziwa.
Nie każdej z nas życie układa się pomyślnie i nie każda z
nas wytrzymuje z człowiekiem, który miał być na zawsze. W drugą stronę działa
to tak samo – z nami też trudno wytrzymać do „na zawsze”.
Różnica jest taka, że kobiety po przejściach mają trochę
inny dorobek. Mniej składek emerytalnych, więcej przedmiotów nie do osobistego
użytku. Przeważnie żadna nie może wyjść ze związku z torebką i jedną walizką.
Mamy w bagażu wózki, foteliki, tornistry, klocki i lalki. Łapki przyklejone na
stałe do naszych rąk, serca przytulone do serca. Tak patetycznie zaczęłam żeby
nie pisać od razu o zielonych gilach, jękach, wrzaskach, kłótniach i wyciu.
Aga ma dwoje dzieci. Każde z nich ma innego ojca. Z żadnym z
nich Aga nie miała ślubu choć raz już była narzeczoną. Dziećmi najwięcej
zajmują się dziadkowie. Dziewczyna przez dziesięć lat nazbierała doświadczeń
więcej niż niejedna kobieta przez całe życie. Różne kursy, szkoły, praca to tu
to tam, znajomości, chłopcy, mężczyźni –
na trochę, na trochę dłużej, na stałe.
Jesienią Aga zakochała się bardzo, bardzo mocno. Nie mówiła
o niczym innym – tylko Karol i Karol. On ją kocha, lubi, szanuje, dba o nią i
chce z nią spędzać każdą chwilę. Dlatego dzieci najczęściej są u babci. Poza
tym one go czemuś nie lubią i robią na złość. Biją się i kłócą. Rzucają
jedzeniem. Młodsze rozdarło się przy stole w restauracji „głupia mama, głupia
mama”. Karol się za nich wstydził!
Dlatego Aga wyjechała na urlop bez dzieci. Tydzień w wielkim
mieście tylko z Karolem. Wynajęli
malutkie, ale doskonale wyposażone mieszkanie.
To był cudowny czas. Tydzień tylko we dwoje – szalone noce, spacery bez
pośpiechu, kolacyjki w ogródkach. Tak
cudownego urlopu Aga jeszcze nie miała. Karol był czarujący, troskliwy,
zajmował się wyłącznie nią a ona nim.
W ostatni wieczór dostała pierścionek.
Nowe rozdanie, nowe życie.
Druga Aga (nic na to nie poradzę, to popularne dla tego
rocznika imię) również ma dwoje dzieci.
Jedno łobuzowate i przekorne a drugie przekorne i łobuzowate. Jak jedno
chce lody to drugie chce ciastko, jak jedno chce zupę to drugie chce frytki,
ale potem i tak się kłócą. Nie-do-wy-trzy-mania!
Aga radzi sobie sama i na życie towarzyskie brakuje jej
czasu ale miłość dopadła również ją. I to całkiem na poważnie, nie na chwilę
czy dwie. Dlatego postanowiła wystawić Karola (nic na to nie poradzę, to bardzo
popularne imię) na próbę i zabrać go na wakacje. Razem z diablętami. I jeszcze
odwiedzą ciotkę, nudną i złośliwą, ale
ta ciotka wychowywała Agę przez 5 lat, dlatego te odwiedziny są ważne.
Nie jestem sama – tłumaczy. On musi wiedzieć, że mam dzieci,
ciotki, koleżanki. Że moje dzieci nie siedzą grzecznie na kanapie i nie bawią
się cichutko godzinami w swoim pokoju. Czasem chorują i wtedy trzeba sprzątać
wymiociny, czasem trzeba rezygnować z najbardziej miłych planów bo wydarzy się
coś ważniejszego. Albo nic się nie wydarzy ale ja nie mam sił i nerwów i chce
mi się zwyczajnie spać, a i tak dzieci w środku
nocy przychodzą do mojego łóżka bo w ich pokoju straszy. Taki bagaż. Udźwignie
albo nie udźwignie.
W ostatni wieczór dostała pierścionek.
Nowe rozdanie, nowe życie.
Piękne i mądre. Pozdrawiam wakacyjnie
OdpowiedzUsuńdziękuję, i miłego wypoczynku
UsuńTaaak... To wielka sztuka, by mądrze rozegrać życie. Z reguły sytuacje z pierwszego epizodu nie kończą się pierścionkiem. Raczej kolejnym dzieckiem "z innym ojcem". Lecz tak nawiasem, unikam tego typu sformułowań. Stereotypowe i krzywdzące. Jakoś aktorkom nikt nie wypomina kilku ojców.
OdpowiedzUsuńz tymi ojcami to jest dość ważne bo taki ojciec jeden z drugim też jakąś rolę pełnią i nie da się tego zbagatelizować i udać, że nie istnieją, oni istnieją, mają swoich rodziców, często rodzeństwo i to też jest dziecka rodzina
Usuńza duzo znam chyba sytuacji, gdzie "tatuś " dawał sie poznac na rozprawie alimentacyjnej po 198n wiosnie zycia dziecka
Usuńi nic za tym nie szło...
:(....:)
OdpowiedzUsuńdla każdego coś dobrego?
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta druga Aga. Jeżeli kogoś kochasz to z całym fraucymerem tzn. z tymi, których on/ona kocha, bo jak inaczej? Kochasz tylko mnie, a moje dzieci nie? No wiem, czasami jest trudno, dzieci bywają różne, ale jeżeli mnie kochasz poznaj, spróbuj zaakceptować, może pokochać także tych, którzy są mi bliscy. No, bo jak inaczej?
OdpowiedzUsuńMarytka
To oczywiście wiesz Klarko, że fajnie piszesz.
OdpowiedzUsuńA i tak życia nie da się z góry zaprogramować... i losu przechytrzyć.Pierwsza Aga może mieć faceta na zawsze, choć wiele ukrywa. Druga może stracić po miesiącu, bo jednak to go przerośnie.
Dziś też, wiesz :)
BB
Druga Aga wydaje mi się mądra - nawet jak Karol ucieknie bo go to przerośnie ...
OdpowiedzUsuńMoże i nie można zaprogramować sobie życia, ale- zawsze zaskakuje mnie całkowita bezmyślność kobiet.
OdpowiedzUsuńJakoś tak się składa, że wiadomo skąd się biorą dzieci, więc wystarczy pomyśleć, by nie rujnować życia sobie, dzieciom i swej rodzinie.
I tylko mi nie tłumaczcie, że katoliczka, to nie mogła stosować antykoncepcji. Skoro mogła żyć z kimś bez ślubu to i mogła nie powoływać dzieci na świat.
To jest zwykła nieodpowiedzialność.
Której się lepiej życie ułoży? Żadnej, za głupotę trzeba niestety płacić. Szkoda tylko, że muszą za to płacić i dzieci.
Dlatego trawersuje stare hasło "myjcie, myjcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny" na: "Myślcie, myślcie wciąż dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny".
Odróżniajcie pożądanie od miłości i nim powołacie na świat dziecko zastanówcie się dobrze czy to ten facet ma być jego ojcem.
Miłego;)
W punkt!
UsuńPozdrawiam, M.
Nie oceniałabym tak surowo tych kobiet i nie tylko tych. Nie na darmo mówi się, że miłość jest ślepa. Kiedy kochamy rozsądek milczy, emocje związane z miłoscia są tak silne i nieobliczalne, że dopiero jak opadną zadajemy sobie pytanie: No i gdzie ja miałam oczy? Możemy wybrać na partnera życiowego i ojca naszych dzieci człowieka, który nam i naszemu otoczeniu jawi się jako ten idealny. Wychdzimy za mąż, rodzimy mu dzieci, on nie pije, nie bije, on się tylko po kilku lub więcej latach zakochuje w innej kobiecie. A jakże nawet walczy z tym uczuciem i przegrywa, i odchodzi, i niekoniecznie bywa szczęśliwy w tym drugim związku. Miłość jest ślepa o ironio, a my, co my? Byłyśmy bezmyślne wybierając go na ojca naszych dzieci?
UsuńMarytka
Gadamy o Agnieszkach, a ja tylko szepnę, że do tanga trzeba dwojga. Gdzie są ojcowie tych dzieci?
OdpowiedzUsuńczasem lepsze bywa samotne rodzicielstwo niż samotność w małżeństwie
UsuńOczywiście. I głupie jest trwanie dla "dobra dzieci". Ale jednak niektórzy zrzucają całą odpowiedzialność tylko na dziewczyny, kobiety. A to niesprawiedliwe.
UsuńMarchevko, mam w swoim otoczeniu przyklady dwoch ojcow, ktorych zony, jak to sie mowi, poszly w "tango". I to oni zostali prawnomocnymi opiekunami swoich dzieci. Oraz to im przyszlo szukac partnerek, ktore pokochalyby nie tylko ich, ale rowniez ich dzieciaki.
UsuńTakie sytuacje spotykaja wiec rowniez i mezczyzn, choc oczywiscie w mniejszosci. ;)
Klarko droga!
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie cd tych historii. Oby pomyślny!
Pozdrawiam:)
Najpierw pokazujemy zasmarkane dzieci, potem wścibską ciotkę, potem siebie w starych dresach, z włosem w nieładzie i koniecznie bez makijażu. Jak facet to przetrzyma, to można przyjąć pierścionek.
OdpowiedzUsuńNo cóż. Równouprawnienie jest ale konsekwencje zawsze ponosi kobieta. Nie przeskoczymy natury.
OdpowiedzUsuńA te pierscionki to chociaz z brylantem? :)
OdpowiedzUsuńA moze to ten sam pierscionek?
Dwie Agi,dwa Karole :D podobne historie,a jakże różne....
OdpowiedzUsuńOczywiście,ze druga historia ma szanse na pozytywny c.d
Pierwsza?No cóż....
Tacy sami, a tak różni. Cudowne
OdpowiedzUsuńmam druga Agę bardzo blisko...
OdpowiedzUsuńmają juz nawet wspólne maleństwo, starszaki przepadaja za maluchem... :)
Toż to samo życie....Jedna i druga Aga.
OdpowiedzUsuńA ja znam i takie pierwsze Agi i takie drugie też i wydaje mi się, że te pierwsze są "mocniej" szczęśliwe, może krócej, może później głośniej płaczą, ale to ich szczęście jest takie bardziej intensywne i zachłystują się nic bez granic. Może to też jest jakiś sposób na życie;-)
OdpowiedzUsuńTylko dzieci szkoda.
Usuńale opowiadanie było o mamach nie o dzieciach;-P
UsuńKlarko kochana, przeczytałam Twoje opowiadanie koleżance, która jest zakochana.Niech mądrze wybiera.
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz!
Ja zawsze powtarzam M., ze rozwod mu nie grozi, bo kto mnie potem zechce z moja dwojka Potworkow??? ;) Bo przeciez, zostajac matka, juz na zawsze jestem z nimi zwiazana. Gdzie ja, tam oni, gdzie oni, tam ja. Jak sie wiazac, to tylko z facetem, ktory bylby nie tylko moim partnerem, ale tez ojcem dla moich dzieci! ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem jak ta druga Aga. Kiedy mój Mąż (był też pierwszy,ale to był mąż)po raz pierwszy zaprosił mnie do swojego domu- oczywiście z dziećmi- to na wejściu zbiły mu wazon, a potem jeździły na odkurzaczu i połamały kółka. Ja obserwowałam bez spiny- wytrzyma, albo nie wytrzyma. Dzieci już dorosły, mam wnuki,sama- bo jestem wdową- i piękne wspomnienia, bo wytrzymał i to długie lata.
OdpowiedzUsuńA hoj Klarko! Pamiętam!
OdpowiedzUsuńCiągle mnie zastanawia jak te dziewczyny robią te dzieci przy obecnych możliwościach zabezpieczeń ?? Zdumiewa mnie to ...
OdpowiedzUsuńJa Cię kocham,a Ty śpisz,Klarko..Czy to tak wirtualnie musi być? Dobra,platonicznie..
OdpowiedzUsuńTe debile z admina znowu napędzają sobie szmal. Po stokroć zgaduję! A nie jestem idiotą! Tym razem udało mi się za 10 razem! Kurwa,przeciez nie jestem idiotą! Klarko,znasz może jakiś namiary na tych idiotów-cwaniaków od obrazków? Ew. Znajdę w interneccie.No popatrz,Klarko,jak sukinsyństwo może zakłócić..
OdpowiedzUsuń