Pewnej przecudnej niedzieli w
naszym godnym pożałowania ogródku bawiły się dwa śliczne dziewczątka. Starsza
panna pół życia czyli całe dwa lata poświęciła na pasję związaną z konikami
wszelkiej maści i wielkości, ale że te stworzenia są wielkie, drogie i
trudnodostępne, zmieniła zainteresowanie na inne zwierzęta, łatwiejsze w
obsłudze – na ślimaki. Rodzice odetchnęli z ulgą bo ślimaka łatwiej narysować
czy też ulepić z ciasta a do tego nikt
na ślimaku nie jeździ wierzchem.
Tak się nieszczęśliwie składa, że
ja tych pełzających stworzeń nie lubię, mało tego, brzydzę się ich a Krzysiek tępi
je bez litości. Mechanicznie. Czyli ręcznie kijem. Raczej bezskutecznie ale się
stara. Albo one albo kwiatki i warzywa.
Dlatego w naszym ogródku prawie wszystko wyżarte i dziurawe a nędzne resztki
roślin wyglądają jak po burzy z gradobiciem.
Do brzegu niestety daleko. I napiszę
to teraz – szanuję przyrodę i nie chcę niepotrzebnie zabijać zwierząt a nawet nie lubię
ścinania kwiatów i zrywania gałązek a Krzysiek ślimaki tłucze bo mu nie
pozwalam sypać trutki.
Owej niedzieli słońce grzało,
ptaszęta ćwierkały, łagodny wietrzyk chłodził a w mojej głowie powoli zasypiał
smok, przez niektórych nazwany Kacem Mózgojadem powstałym po wypiciu znacznej
ilości czerwonego półwytrawnego wina. Goście, na szczęście całkowicie samoobsługowi, zastanawiali się nad dalszym planem dnia gdy
Krzysiek nie wiedzieć czemu chciał się wykazać troską o plony, wziął w dłoń kij przeznaczony do mordowania szkodników
i ruszył w teren ze słowami – chodź, dziewczę, zapolujemy! tam na dole w
wysokiej trawie na pewno jest pełno ślimaków!
Uradowane dziewczę popędziło w
podskokach i prawdopodobnie żadne z nich nie usłyszało mojego rozpaczliwego
błagania „nie rób tego przy dziecku”. Za chwilkę mała dama przyniosła na dłoni
wiadomo co – żywe, obrzydliwe, wystawiające oczy i ze słowami – przypilnujcie mi
go bo muszę mu przecież urządzić mieszkanie zaczęła krążyć po ogrodzie.
Spróbujcie pilnować ślimaka.
Odwrócicie na chwilę głowę a ten myk myk i po nim, tylko gdzieś z oddali usłyszycie
warkot, kroki, stukot kopyt. W tym wypadku jednak zaistniał jeszcze jeden
poważny czynnik – siostra, młodsza siostra, która również chciała mieć swoje
zwierzątko i nie pytając nikogo o zgodę (bo dwulatki absolutnie nie potrzebują
o nic pytać, same wiedzą najlepiej co robić) złapała gadzinę za domek
i wyniosła w krzaki.
Tymczasem starsza siostra
zbudowała mieszkanie z liści, trawy i patyków, ozdobiła go płatkami kwiatów, nawilżyła
wodą z konewki i kiedy domek był gotowy, poszła po lokatora. A ten wiadomo,
zwiał, szukaj wiatru w polu!
Przyszła, stanęła przy stoliku i
oskarżycielskim tonem spytała – jak pilnowaliście, gdzie on jest? Mała
zmora (czyli młodsza siostra) pobiegła za czereśnię i znalazła go ale
oddać nie chciała. Jaki się podniósł ryk na posesji! Dzieci ryczały, psy
sąsiada wisząc na murze szczekały przeraźliwie a ja dołożyłam Krzyśkowi mówiąc –
zobacz, doprowadziłeś do płaczu dwie kobiety!
Matki przedszkolaków zapewne wiedzą
jak to brzmi w chórze, natomiast ja niestety dawno zapomniałam i bojąc się
(słusznie) że za chwilę ktoś z sąsiadów wezwie policję "bo oni coś robią tym
dzieciom bo normalnie dziecko tak nie ma prawa płakać, to jakaś patologia na
pewno” zarządziłam natychmiastowe szukanie ślimaków i posadzenie ich na szerokim liściu tak, by
mogły być obserwowane do woli. I tak wkrótce zwiały!
Te bestie szybkie są i podstępne!!! :)
OdpowiedzUsuńMożna je opanować przy pomocy dużego słoja, zawiązanego kawałkiem starej firanki. Niestety one w takim domku paskudnie brudzą i trzeba co i rusz sprzątać! :D
Jak to, szybkie!? A niby skąd wzięło się określenie "ślimacze tempo"?
UsuńTo wina flegmatykow!
UsuńGrupa zbieraczy winniczkow wyruszyla na lowy z wiaderkami. Wracali z pelnymi wiadrami po dniowce. Tylko jeden flegmatyk mial wiadra puste i sie tlumaczl: - No nie nazbieralem, bo te winniczki tak szybko uciekaly, ze ich nie zdazylem zlapac... (przy slowie uciekaly, uzyl znacznie mocniejszego slowa na litere s...)
Klarko !
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak moja mała córeczka, dziś Pani Leśnik, przyniosła ze spaceru do domu ślimaka. Chciała mieć jakieś zwierzątko. Nazwała go Tomkiem, włożyła do słoika. Karmiła sałatą, jabłkiem, itp. Słoik zakręcony na noc, podziurkowana zakrętka.
Na dzień lekko uchylała wieczko i pewnego dnia...Tomek wziął nogi za pas i zwiał, zostawił tylko ślad na ścianie do okna. Płaczu było, co niemiara.
Znam ten ból, a ja też mam ślimaków pełno i wszystko niegryzione. Wyrzucam daleko, nie zabijam, one wracają i tak w kółko.
Pozdrawiam mile, urlopowo już:)
Mój trzylatek jak pół roku temu mając 2,5 r dorwał ślimaki tak je kąpał w misce potem ubrudzil w ziemi i znów kąpał. Szczerze to jak.mnie one brzydzą... tak jest mi ich szkoda ;) kiedyś wniósł ich tyle do sklepu że wrzuciłam je do woreczka i pokazałam przy kasie żeby nir było że cis wynosimy ;)
OdpowiedzUsuńNa ten moment przyjął do wiadomości że ślimaki tęsknią za mamą i trzeba je zostawić i dlatego czasem uciekają ;)
Wspolczuje wam akcji płaczu ;)
Zapraszamy do UK . U nas slimakow dostatek. Po poczestunku z nebieskich granulek z dwoch rabatek zebralam 2 wiadereczka zwlok
OdpowiedzUsuńU nas jakoś ich mało, ale u mojej mamy mnóstwo. Nie lubię, jak robią takie "CHRUP!", kiedy się na nie najedzie samochodem...:))) Poza tym urządzają sobie wyścigi na ścianie domu. Ale dzieci je lubią. Mój synek to lubi też te z marketów - odpowiednio odmrożone, z masełkiem...:)))
OdpowiedzUsuńmoja córcia też takie lubi z masełkiem pycha;)
UsuńJa się kolejny rok zasadzam na bestie, żeby z nich potrawkę zrobić, ale na razie się im upiekło bo czasu nie miałem na oczyszczanie tego tałatajstwa. Może na wiosnę się wreszcie powyrabiam? A do oczyszczania to im chyba klateczkę specjalną zmajstruję, żeby można było je płukać w rzece? :D
OdpowiedzUsuńBoże,jakie dzieciństwo jest piękne...
OdpowiedzUsuńA ja myślałam że utłukł kijem przy dzieckach
OdpowiedzUsuńNajobrzydliwsze są te bezdomne. Brr!
OdpowiedzUsuńo tak!!!
UsuńPodobno trzeba zakopał kilka monet groszowych, to uciekną z tego miejsca. Ale jak są w całym ogrodzie, to nie wiem.
OdpowiedzUsuńPodobno trzeba zakopał kilka monet groszowych, to uciekną z tego miejsca. Ale jak są w całym ogrodzie, to nie wiem.
OdpowiedzUsuńMoje ślimaki z reguły zwiewały po firance z nylonowej siatki, zostawiając na niej śluzowy ornament.
OdpowiedzUsuńA ja nie mam ślimaków, ale za to mam ropuchę, która chyba je zjada...
OdpowiedzUsuńNienawidzę ślimaków, a Mila kocha. Łapie i nawet... chce dawać buzi :))
OdpowiedzUsuńZnam kogoś, kto ma wszystkie grządki ogrodzone płotkiem z grubego materiału ściernego by uchronić uprawy przed ślimakami. Mało który jest w stanie pokonać b.szorstki płotek o wysokości 20 cm. Znam również takich, co kopią dołeczek, wstawiają do niego miseczkę pełną piwa , tak by brzeg miseczki był z brzegiem dołka i upijają ślimaki- na śmierć.Bo piwo szkodzi zdrowiu:))))
OdpowiedzUsuńJako dziecko notorycznie bawiłam się ślimakami. Daj kiedyś takiemu marchewkę i przypatrz się jak on to fajnie je. Tylko marchewka ma być z Twojej grządki, nie z marketu- tej nie ruszy.
Miłego;)
przeczytalam gdzies, ze slimaki czosnku nie lubia. posadzilam obficie pomiedzy salatami. ktoregos dnia widze jak po czosnkowej lodydze wspina sie tlusty, rudy, bezdomny slimak... Narkoman?
OdpowiedzUsuńtezMonika
Na szczęscie mój taras jest na dachu - tu ślimaków nie ma :-)
OdpowiedzUsuńAle i tak jakoś mogę te z domkami zaakceptować i omijam je na ścieszce rowerowej. Najobrzydliwsze są te gołe... :-)
sorry, oczywiście - ścieżka :(
UsuńU mniej raczej te bezdomne ( bez skorupki) Dla tych nie mam litości. Czy to nie jakaś odmiana rasizmu? może tylko wykluczenia
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czyli nie ma litości dla golców.... :)
UsuńMnie też raczej brzydzą😞, a mój M ślinotoku dostaje na widok tych "fujów" on bardzo je lubi jeść, aczkolwiek niedoczekanie żeby je w moim osobistym prywatnym domu gotował wrrrr- straszy mnie tym nieustannie. Kochana współczuję Ci krzyków na obolałą głowę 😃. Zaiste Krzyś bezlitosny dla Ciebie 😊.
OdpowiedzUsuńU mnie jeże polują na ślimaki, za to pies w nocy na jeże, wiec zamykamy go w końcu z pokłutym pyskiem 😆.
Pamietam, ze w dziecinstwie zbieralam budki po slimakach... Moja pierwsza milosc z przedszkola pomagala mi, wydlubywala slimaki z budki. Tak sie skonczyla nasza milosc i zamilowanie zbieracza -wielkimi wymiotami i wyrzutami sumienia.
OdpowiedzUsuńA mowia, ze pierwsza milosc jest slepa. Moze. Polowicznie. Choc wymioty czesto wystepuja po.
Na ślimaki najskuteczniejsze są jeże :) U nas na parkingu w pracy jest sporo zielonego trawnika i ślimaków też, skorupy mają wielkie (bo same są wielkie) i jak się je przypadkiem nadepnie to robią taki głośny puch! - ble. Sewgo czasu Martyna przeżywała fascynację tymi ślimakami i trzymała je w klatce po chomiku. Serio, prosiła nas żebyśmy jej prywieźli kilka i je tam trzymała, jak było sucho to one chowały się w skorupach i zarastały taką błoną, a jak tylko je podlała albo spadł deszcz to od razu wychodziły i łaziły po całej klatce. W końcu któregoś dnia zostawiła otwarte drzwiczki i pouciekały :)
OdpowiedzUsuńO ja cię, ale emocje, ale wartka akcja :-)
OdpowiedzUsuńNo ślimaki to podstępne gady, wiem, bo brat hodował, na balkonie ;-)
Ja też coraz częściej "ale nie przy dzieciach"
Kto by się spodziewał, że o ślimakach można napisać niemalże western....
OdpowiedzUsuńNie brzydzę się, ale i nie morduję, wywalam do sąsiada:))
OdpowiedzUsuńP.S.
To pusty ugór.
Sądzę jednak, że wracają...
A za miast tłuczenia to nie można ich połapać i wywieźć w siną dal?
OdpowiedzUsuńTen ślimaczek na fotce to jest wstężyk, nie winniczek! One podobno są jadalne ale ze smakiem toi już różnie. Poza tym są malutkie. :(
OdpowiedzUsuńJaki piekny Wstezyk! Bo tak jak pan Zenon wyzej napisal, ten ze zdjecia to nie jest winniczek, tylko wstezyk, pospolity bodajze. :)
OdpowiedzUsuńKiedy bylysmy z siostra male, namietnie lapalysmy slimaki. Nie pamietam, zeby jakies mi zwialy, chyba ze z odkrytego sloika, w nocy. Normalnie bardzo pilnowalysmy swoich pupilkow. ;)
Teraz juz ich nie lubie, bo doprowadzaja moj ogrod do oplakanego stanu. :/
Kufa, zawijam do wora...Pomrowów nie lubię od urodzenia :)))
OdpowiedzUsuńMieliśmy na Piernikaliach żółwia, też był szybki...
OdpowiedzUsuńTaki pienkny slimaczek... nie to co moje, czarne i bez skorupek, bleeee!
OdpowiedzUsuńślimak ślimak wystaw rogi dam ci sera na pierogi )))))i co się z Wami stało? dorośliście, czy co? tylko dzieci uratują śliamki.
OdpowiedzUsuń