Siedzi we mnie rechotliwe diablę i się chichra z tej porządnej Klarki, a ta porządna wpatruje się w napis na ścianie
Pozwól ludziom popełniać błędy
Nie wiem, gdzie jest ta granica między wtrącaniem się a chęcią pomocy. To znaczy wiem, bo jeśli dzieje się krzywda to nie zważając na nic reaguję od razu i nieraz dostało mi się boleśnie za interwencję lub za prośbę o interwencję. Ale jest mnóstwo rzeczy, w których mogłabym być pomocna ale się nie odzywam. Czyli nie wtrącam.
Z tymi radami to jest tak - naprawdę niewiele osób chce zaszkodzić, przeważnie wszyscy pomagają w dobrej wierze i wystarczy tylko pomyśleć, poczytać i porównać. Często jeśli czegoś nie umiem zrobić to się do tego przyznaję i nawet po cichu liczę, że ktoś coś podpowie.
Jest jeszcze sprawa zaufania. Trzeba naprawdę uważać, co się do kogo mówi. Czasem lekkomyślnie rzucone słowa mogą mieć przykre skutki. Raz szwagier powiedział do kilkuletniego siostrzeńca - idź w górę rzeki poszukać źródła! A potem chłopca szukała cała wieś. Albo jak powiedziałyśmy koleżance, że jeśli całowała się z chłopakiem to na pewno jest w ciąży. Beczała do wieczora.
Ale namotałam. A z tym diabłem to chodzi o to, że widzę kolejny raz, jak koleżanka najmądrzejsza na świecie robi całkowicie po swojemu coś, czego się nie robi. Potem oczywiście zwali winę na okoliczności ani przez chwilę nie biorąc pod uwagę, że sama schrzaniła. Z początku starałam się delikatnie podpowiadać albo podsyłać linki. I co? Dobrze mi tak, obraziła się bo co to jest za pouczanie, teraz wszystko można wyszukać w internecie i żadne doświadczenie nie jest potrzebne.
I ten mój diabełek ma z tego uciechę bo już wiem, jak skończy się kolejny projekt.
Błąd jest z kategorii śmiesznych i nieszkodliwych, na przykład początkujący działkowicz posadzi jesienią ogórki i ziemniaki a wiosną narzeka, że nic nie urosło. Ale nie da sobie powiedzieć, że jesień nie jest dobra do sadzenia ziemniaków.
Dopisane
Tyle razy mówiłam, że koty wszystko pojmują i trzeba uważać, co się przy nich mówi, ale chyba sama w to nie wierzę, bo dziś powiedziałam do Kiciula żebrzącego o mięso - o tej porze roku koty powinny sobie same mięso łapać!
Za godzinę przyszedł z żywą myszą w pysku.
AAAAAAAAAAA!
Błąd jest z kategorii śmiesznych i nieszkodliwych, na przykład początkujący działkowicz posadzi jesienią ogórki i ziemniaki a wiosną narzeka, że nic nie urosło. Ale nie da sobie powiedzieć, że jesień nie jest dobra do sadzenia ziemniaków.
Dopisane
Tyle razy mówiłam, że koty wszystko pojmują i trzeba uważać, co się przy nich mówi, ale chyba sama w to nie wierzę, bo dziś powiedziałam do Kiciula żebrzącego o mięso - o tej porze roku koty powinny sobie same mięso łapać!
Za godzinę przyszedł z żywą myszą w pysku.
AAAAAAAAAAA!
Tak to bywa :-)))
OdpowiedzUsuńLepiej nie udzielać rad i uważać z radzeniem,
bo ludzie nie słuchają
lub czują się atakowani...
Każdy musi się przewrócić sam na swoje włąsne konto....
Tylko po co ?
Ano nie wiem ;-)))
Ostatnio pracuję nad sobą, żeby nie udzielać rad, gdy ktoś mnie o to wprost nie poprosi. A jeśli myślę, że jest nieśmiały pytam: Czy chciałbyś usłyszeć moją radę, moje zdanie itp.
OdpowiedzUsuńA więc droga Klarko, czy chcesz usłyszeć moja radę ? Bo byłam znowu u weta (teraz jestem codziennie) i zatelefonowała Pani, że jej kot przyniósł zagryzionego własnozębnie nietoperza. A p. wet na to, że jeśli kot nie był szczepiony na wściekliznę a jest polujący, to trzeba kota na obserwację, bo nietoperze b. często przenoszą wściekliznę. I oczywiście, Klarko, że nie chcesz mojej rady, bo Twoje koty na pewno szczepione są.
P.S. To podstępny sposób wciskania ludziom rad :)
Serdeczności, Psiara z wystarczająco PL .
ja też nie daję rad. staram się nie dawać. ale jak moja gapa przynosi na podwórko myszkę dla młodszych kociaków, to ja zabieram, wynoszę w pole i mówię do niej "gapciu, nie łap myszek, bo one są chore po zatrutym ziarnie. to nie jest zdrowe dla kotków. no i foch przez dwa dni.
OdpowiedzUsuńZ tymi kotami to racja.
OdpowiedzUsuńA co racja to racja
Pozdrawiam
no i dobrze Ci tak )))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńBo zwierzaki domowe mądre są. Nie wiem co prawda jak to jest u kotów, ale nasz piesio rozumiał i kojarzył bardzo wiele słów, przez co nie można było pewnych słów wymawiac, bo je wyławiał z kontekstu.
OdpowiedzUsuńSłowa: las, spacer, wyjazd, smycz, psi sklepik, pan doktor (bo on uwielbiał swego weta) wprowadzały mi psa w niezwykłe podniecenie i stan oczekiwania.
Dobre rady - podobno są nimi wybrukowane drogi do piekła. No to pewnie jest ten bruk układany na przemian z dobrymi chęciami:))))
Nie przeszkadzają mi udzielane dobre rady - czasami nawet z nich korzystam, ale wtedy "nadawcy" mówię o tym, że z nich skorzystałam.
Miłego, ;)
ze znajomością słowa "spacer" to pies się chyba już rodzi....
Usuńdobre rady od wtrącania sie mozna odróżnić po tym, czy osoba radząca obraża się za niestosowanie sie do jej rad, czy nie:)
OdpowiedzUsuńU nas też dziś mysie mięsko. Jak się mówi na mysie mięsko?
OdpowiedzUsuńMysina??? :D
Wczoraj wytrząsałam Gutka za oknem, bo nie chciał wypuścić myszy, za to potem przyniósł mi malutką żabkę i wypuścił w sypialni; musiałam włazić pod łóżko; ależ ja się pilnuję! żeby nie dawać rad mojej synowej, jeśli chodzi o wychowywanie Jaśka, a i tak czasami wymsknie mi się :-)
OdpowiedzUsuńCzasem te nasze zwierzaki takie rozumne, ze strach sie bac. :) Ja, wypuszczajac teraz Maje do ogrodu przykazuje "tylko nie wroc mi w ciazy!". Mam nadzieje, ze poslucha. ;)
OdpowiedzUsuńTe nasze zwierzaki to naprawdę rozumne.
OdpowiedzUsuńMiałem kiedyś psa - owczarka kaszubskiego. Kilka ras z przewaga coli znalezionego na Kaszubach.
Od pewnego czasu zaczął znikać z domu zawsze o tej samej godzinie. wracał mniej więcej po trzech kwadransach.
Długo bym nie wiedział co on w tym czasie robi, gdyby nie przypadek.
Wpadliśmy z żoną do przyjaciół na kawkę. Mieszkali oni dwie ulice dalej. W trakcie kawki, żona przyjaciela wzięła worek z karmą i wyszła nakarmić ich psa, na stałe mieszkającego w budzie.
Po chwili wyglądając przez okno, zauważyłem swojego!
- Jak on nas tu znalazł?
- On wcale Was nie szukał. On już od dwóch miesięcy przychodzi do naszego psa na obiad. - wyjaśnił przyjaciel.
Ja wprost nie znoszę gdy ktoś mi doradza wtedy, gdy nie mam żadnego problemu. Np. mam w ogrodzie duże drzewo- świerk . W niczym mi on nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie- w upalne dni daje cień, a poza tym ładnie wygląda i posadził go mój mąż, gdy był małym chłopcem A tu przychodzi jakaś "ciocia dobra rada" i mi pokazuje, co ja POWINNAM zrobić, gdy już - uwaga! - POSPRZĄTAM na ogrodzie.
OdpowiedzUsuńWrrr....
Lubię natomiast poradzić się kogoś, kto jest w czymś lepszy ode mnie w jakiejś dziedzinie, albo nawet jak ten ktoś sam, w sposób taki bezbolesny pokaże mi, gdzie popełniłam błąd. Gdy czegoś nie wiem, a mnie to interesuje, to pytam, radzę się, a nawet jestem skłonna całkiem zdać się na doświadczenie drugiej osoby.
Czasem na prawdę dobrze jest uczyć się na cudzych błędach.
Nie dopisałam, że oczywiście wg tej pani powinnam wyciąć ten świerk, albo podlać go jakimś kwasem, żeby sam usechł...
UsuńHmm.. jak to mówią- nadgorliwość jest gorsza od... no, jest zła :) Niech każdy żyje swoim życiem, i uczy się na własnych błędach.... Choć nie zaprzeczę, że kilka rad od życzliwych mi ludzi w odpowiednim momencie uratowało mi tyłek, ale dobre rady udzielane w nadmiarze bywają uciążliwe ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://niekoniecznie-perfekcyjnej-dolcevita.blogspot.com/
Co za usłuchany kot! :P
OdpowiedzUsuńTrzeba nie tylko umieć dawać rady ale również ich słuchać.
OdpowiedzUsuńJeżeli widzę, że ktoś robi straszną głupotę, to jednak zwracam uwagę, żebym nie miała potem wyrzutów sumienia. Mówię wtedy, że ja będąc na Twoim miejscu..., albo Zrobisz jak uważasz ale ja bym to sprawdziła, bo słyszałam.... No i raz powiedzieć wystarczy, choć czasami naprawdę trudno się powstrzymać;-)
Nauczona doświadczeniem zawsze staram się być jedynie słuchaczem, dopiero jak ktoś wprost poprosi o radę to mówię co myślę.... A czy ktoś się z tym zgodzi czy nie to już jego sprawa.
OdpowiedzUsuńA koty chyba wiedzą i rozumieją więcej niż nam się wydaje :)
Lubię takich co dobrze radzą
OdpowiedzUsuń