Oglądam gangsterski serial. Dawno temu zarwałam kilka nocy czytając "Ojca chrzestnego", była to dla mnie książka z gatunku nieodkładalnych, i wtedy zafascynowały mnie mafia i jej struktury, zwłaszcza to bezwzględne posłuszeństwo i przerażające okrucieństwo a wszystko to dla pieniędzy. Bezkarnie mogę wykrzykiwać z kanapy najgorsze obelgi bo co mi taki socjopata jeden z drugim zrobi.
W jednym z odcinków wielki i niechlujny boss umawia się z bardzo atrakcyjną dziewczyną ale ma coś pilnego do zrobienia w domu a żona u nich jest najważniejsza pod pewnymi względami i zjawia się u kochanki spóźniony trzy godziny. Kochanka przygotowała kolację i jest wściekła bo jednak trzy godziny czekania to makaron rozgotowany i mięso wysuszone na wiór. Krzyczy i złości się a bandyta nie rozumie o co jej chodzi, nie zdaje sobie sprawy z tego, że kobieta chciała chyba bawić się w dom, starała się z tym jedzeniem, dlatego czuje się zawiedziona i nie panuje nad emocjami. Wreszcie rzuca w mafiosa pieczenią. On się wkurza i wychodzi a ja triumfalnie mówię - no ale co ona myślała, że faceci chodzą do kochanki na pierogi?
Otóż to, powtórka z rozrywki, bo pewnie w domu to samo!
OdpowiedzUsuń🤣Biedny mafioso! Ani się najadł, ani...I po co jechał?😁
OdpowiedzUsuńMoj "mafioso" nie moze wyjsc z domu jak ja bluzgam, ze mu podam przypalony kotlet... bo i gdzie by poszedl?
OdpowiedzUsuńPokornie obdrapie spalone i zje :))))
Czyli, ze kochanka tez umie rzucac miesem???
OdpowiedzUsuń