Piesek biegał sobie radośnie po polu kukurydzy a chłop i baba pomalutku spacerowali drogą wiodącą w górę wsi. Nagle baba wrzasnęła - wołaj psa, zapinaj na smycz! Chłop złapał psa a tymczasem baba z niepokojem wpatrywała się w niewyraźny kształt. Patrz, patrz tam, dzik! Dzików wszędzie dostatek więc nie ma się co dziwić, ale ten był dziwny, był sam a wiadomo, dziki latają jak wściekłe stadami i ryją co popadnie ale raczej wieczorem i nocą, a nie w biały dzień. No i pies by się chyba wyrywał, albo wskoczył na ręce ze strachu.
Podeszli ciekawi bliżej co w tym rowie grasuje, patrzą, a to pani Marysia w swoim futerku schylona grzebie w tym rowie, czegoś szuka i klnie na czym świat stoi. Słuchawkę zgubiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz